Kilka dni temu szwedzki dziennik „Sportbladet” podał informację, że wicemistrzowie Polski są poważnie zainteresowani środkowym pomocnikiem lidera tamtejszej ligi Gustavem Berggrenem z Hacken. Porozmawialiśmy o tym zawodniku ze znanym z Twittera Polakiem, mieszkającym na stałe w Szwecji – Piotrem Piotrowiczem. Były zawodnik i trener (pracował m.in. w juniorach Hammarby czy Djurgarden) uważa, że 24-latek byłby przydatny przy budowaniu akcji w ataku pozycyjnym, bo ma świetny zmysł do prostopadłych podań. Jedyną wątpliwością jest to, czy Szwed odpowiednio zaaklimatyzowałby się w naszym kraju.
Po publikacji Sportbladet zweryfikowaliśmy informacje i ustaliliśmy, że Berggren faktycznie znajduje się w kręgu zainteresowań częstochowskiego klubu. Występuje on na podobnej pozycji do Portugalczyka Afonso Sousy. Ten piłkarz ostatecznie trafił z Belenenses do Lecha Poznań, ale Raków też się o niego starał. Według różnych doniesień kosztował on w granicach 0,8 mln – 1 mln euro. Okazuje się, że podobne pieniądze trzeba będzie zapłacić za 1-krotnego reprezentanta Szwecji.
Gustav Berggren. Raków finansowo dałby radę z tym transferem
– Według mnie Hacken będzie oczekiwać za niego ok. 1 mln euro. Uważam, że w trakcie negocjacji Raków będzie mógł zejść do kwoty 700-800 tys. euro. Tak mi się wydaje, bo żadnych oficjalnych szczegółów nie znam. Mogę się tylko sugerować tym, jak do tej pory wyglądają transfery wychodzące podobnych zawodników z ligi szwedzkiej. Ten 1 mln euro to jest taka zwyczajowa kwota wywoławcza, jakiej oczekują szwedzkie zespoły – mówi Piotrowicz.
– Dużo będzie też zależało od tego czy Hacken sprzeda do Hammarby lidera klasyfikacji strzelców Alexandra Jeremejeffa (12 meczów, 12 goli i 3 asysty w tym sezonie – przyp. red.). To napastnik, który uchodzi za najlepszego gracza Hacken. Berggren jest dla mnie drugim kluczowym piłkarzem. A trzecim jest były zawodnik ŁKS Łódź Mikkel Rygaard. Nie sądzę, żeby Hacken w jednym oknie pozwoliło sobie na sprzedaż swoich dwóch liderów za niską cenę. Jeśli puszczą jednego to cena drugiego automatycznie wzrośnie, a przynajmniej będzie o wiele cięższa do obniżenia. W lidze szwedzkiej jest tak, że jak ktoś dwa lub trzy razy dobrze kopnie piłkę, to od razu wyjeżdża za granicę. Na jego miejsce jest pięciu, sześciu następnych. Nikt z kibiców zwykle nie ma o to pretensji. Szwedzkie kluby wiedzą, że taka jest obecnie ich rola. W Polsce często jest dyskusja, że zbyt szybko zdolni gracze odchodzą z naszych klubów. Tam się do tego przyzwyczaili. Wszyscy są zadowoleni, bo pieniądze się zgadzają – dodaje nasz rozmówca.
Okazuje się, że jeden z czołowych piłkarzy szwedzkiej ligi nie zarabia wcale pieniędzy, które przekreślałyby jego transfer do Ekstraklasy. W naszej lidze płaci się więcej niż w Allsvenskan. Poziom jego obecnych zarobków jest normą w większości klubów w Ekstraklasy.
– Jeśli się nie mylę, to pod koniec marca Berggren podpisał nowy kontrakt. Jest on ważny do 31 grudnia 2023 roku. W Szwecji nie ma zbyt długich umów. Jeżeli chodzi o zarobki, to w przeliczeniu na złotówki nie zarabia więcej niż 20 tys. zł netto. To jest oczywiście maksimum, bo według mnie zarabia jeszcze mniej. W Häcken nikt więcej nie dostaje. Szacowałbym, że zagrania od 18 tys. zł do maksymalnie 20 tys zł. Przed przedłużeniem kontraktu dostawał dokładnie 15 567 zł miesięcznie na rękę, licząc wszystkie premie – zaznacza trener Piotrowicz.
Berggren i Hacken – rewelacja ligi szwedzkiej
Obecny klub Berggrena – Hacken jest rewelacją szwedzkiej ekstraklasy, bo plasuje się obecnie na pierwszej lokacie.
– Hacken w tym sezonie naprawdę świetnie wygląda. Widać to oczywiście po tabeli, gdzie po 14 rozegranych meczach są liderem Allsvenskan. Mają jak na razie tylko jedną porażkę (dokładny bilans: 9 zwycięstw, 4 remisy i 1 przegrana; bramki: 32–19 – przyp. red.). Spora w tym zasługa norweskiego trenera Pera Hogmo. Naprawdę fajnie wszystko poukładał. Pracuje w Hacken od czerwca 2021. Berggren świetnie sobie tam radził już wcześniej. Od kilku lat jest wyróżniającą się postacią drużyny. Zdecydowanie można o nim mówić, jako jednym z najlepszych piłkarzy – dodaje szkoleniowiec, którego przemyślenia na temat szwedzkiej i polskiej piłki można śledzić na Twitterze, gdzie używa nicku @Piotrowicz17.
Ponad dwa lata temu Gustav zadebiutował w pierwszej reprezentacji Szwecji. Nie był to oczywiście pierwszy garnitur, ale jednak „1A” może sobie dopisać w CV.
– Reprezentacja Szwecji raz na jakiś czas organizowała specjalne zgrupowania dla najlepszych ligowców w styczniu. On się wtedy doczekał powołania i tak zadebiutował w pierwszej kadrze. To było w styczniu 2020 roku, czyli chwilę przed pandemią koronawirusa. Zagrał wtedy, bo się wyróżniał w lidze. Dodam tylko, że od tamtej pory szwedzka federacja podobnego zgrupowania już nie zrobiła. Raz pandemia, dwa zaplanowane zgrupowanie w Katarze odwołano ze względów politycznych, jeśli mnie pamięć nie myli – mówi Piotrowicz.
Największy atut Berggrena – prostopadłe podania
Do tej pory Berggren rozegrał w Allsvenskan 124 mecze, w których strzelił 8 goli i miał 10 asyst. Całkiem nieźle wyglądają jego liczby w czterech ostatnich sezonach, biorąc pod uwagę fakt, że jest zawodnikiem środka pola.
– Widziałem go kilka razy. Kojarzę go oczywiście z ligowych skrótów, ale widziałem też go w meczach. Jest zawodnikiem prawonożnym. Hacken gra w ustawieniu 1-4-3-3. Berggaren to taki zawodnik między pozycjami „sześć” i „osiem”. Trzeba jednak pamiętać, że w jego zespole panuje bardzo duża rotacja w trakcie spotkań. Tych sześciu piłkarzy z pomocy i ataku cały czas się wymienia pozycjami. Są non stop w ruchu. Często zdarza się więc, że Gustav pojawia się na szpicy. Ta wymienność pozycji to znak firmowy Hacken – podkreśla nasz rozmówca.
– Najmocniejsza strona? Prostopadłe podania. Cały czas szuka luk w obronie rywala. Chodzi o takie płaskie podania, żeby wyprowadzić napastnika na dogodną sytuację. Ponadto imponować może ta ruchliwość i wychodzenie na wolne pole. W ostatni weekend Hacken wygrało 5:1 z Sundsvall. Berggren nie miał bezpośrednio udziału przy, którymś z goli, ale cały czas był bardzo aktywny z przodu. Takie granie z wymiennością pozycji bardzo mu pasuje. Nie wiem, jak gra Raków i czy on by się w tym odnalazł. Być może jakieś wymagania taktyczne mogłyby mu nie do końca pasować – dodaje Piotrowicz.
Jednym z najnowszych przykładów zawodnika z ligi szwedzkiej, który nie do końca poradził sobie w Ekstraklasie jest Sebastian Ring. Lewy obrońca wiosną był graczem Wisły Kraków, w której wystąpił w zaledwie sześciu spotkaniach, strzelając jednego gola. Teraz opuścił Białą Gwiazdę i trafił do francuskiego Amiens.
– On przed przejściem do Wisły naprawdę wyróżniał się w szwedzkim Kalmar. Robił furorę zwłaszcza w ofensywie jako lewy obrońca. Bardzo odpowiadała mu taktyka. „Klepa”, odegranie, wyjście na pozycję, dośrodkowanie lub zejście do środka i strzał. Tak właśnie grał w Kalmar. Wisła grała bardziej statycznie i potrzebowała lewego obrońcy, który będzie bardziej koncentrował się na destrukcji, odbiorach i podaniach do najbliżej ustawionego kolegi. Dlatego Ring nie do końca się odnalazł w Krakowie. Podobnie może być z Berggrenem, jeżeli w Rakowie nie będą w stanie odpowiednio wykorzystać jego umiejętności. Jeśli drużyna będzie grała statycznie i będzie głównie czekać na rywala, to dla Gustava nie będzie najlepiej. On bazuje na inwencji i kreatywności – zauważa były trener Norrtulls SK i Redbrick City FC, klubów z niższych szwedzkich lig.
Berggren antidotum na problemy wicemistrzów Polski?
Zdarza się, że Raków ma problemy z budową ataku pozycyjnego. Tak było m.in. w końcówce poprzedniego sezonu, kiedy rywale oddawali częstochowianom piłkę. Pośrednio w taki sposób drużyna trenera Papszuna straciła punkty na finiszu rozgrywek z Cracovią (1:1) czy Zagłębiem Lubin (0:1), co skończyło się utratą szans na mistrzostwo Polski. W 1. kolejce obecnego sezonu RKS długo męczył się również z Wartą Poznań, która nastawiła się na kontry. Zdobywcy Pucharu Polski ostatecznie wygrali 1:0, ale znów było widać, że przy ataku pozycyjnym szwankowało rozegranie, zwłaszcza było to widoczne przed przerwą.
– Berggren jest idealnym piłkarzem, żeby polepszyć granie atakiem pozycyjnym. On ma takie super momenty, w których dostaje piłkę i po krótkim dryblingu lub od razu potrafi zagrać idealną piłkę do zawodnika wychodzącego na wolne pole, na przykład do napastnika. Umie napędzić i przyspieszyć akcję dosłownie jednym podaniem. Tak jak wspomniałem, w Hacken jest lider klasyfikacji strzelców – Jeremejeff, a Berggren odpowiada za rozgrywanie. Ma więc komu podawać i dla kogo budować akcje. Dlatego ważne będzie, żeby po ewentualnym transferze znalazł w Rakowie kogoś, kto też będzie się z nim dobrze rozumieć. Jeżeli stworzą mu się takie warunki, jakie ma Hacken, to na pewno sobie poradzi – uważa Piotrowicz.
Mniej więcej rok temu szwedzkie media informowały o tym, że Berggrenem interesowały się zagraniczne kluby z zachodniej Europy. Chodziło o zespoły z Serie A, Bundesligi czy LaLiga. Na plotkach się jednak skończyło.
– To było rok temu. Nie miał jednak konkretnych ofert. Bardziej były to jakieś luźne zapytania. Pisały o tym szwedzkie media. Ile w tym było prawdy, trudno powiedzieć. Mogły to być zwykłe spekulacje – mówi ekspert od szwedzkiego futbolu.
Ma jeden widoczny problem
Nie jest jednak tak, że środkowy pomocnik Hacken nie ma wad lub jego potencjalny transfer nie niesie ze sobą ryzyka.
– Niebezpieczeństwem jest kwestia mentalności i aklimatyzacji. On ma 24 lata i jeszcze nigdy nie grał w zagranicznym klubie. Pytanie jak Szwed zaadoptuje się w polskich warunkach zawsze jest pewnym znakiem zapytania. Raków finansowo jest dość solidnym klubem. Ekstraklasa jest też dość specyficzną ligą, w której duży nacisk jest na fizyczność. Berggren pierwszy raz opuściłby też rodzinny dom. Każdy szwedzki piłkarz marzy o wyjeździe do innej ligi, jednak nie każdy Szwed potrafi się odnaleźć w innym kraju. Dla zawodnika będzie to wyzwanie i w pewnym sensie trzeba będzie się nim zaopiekować.
– Jeżeli chodzi o braki, to ma jakieś problemy z kryciem przy stałych fragmentach gry. Parę razy widziałem jak je gubił. Mimo, że ma 187 centymetrów, to potrafi odpuścić w takich sytuacjach. Jak będzie odpowiednio pokierowany taktycznie, to i z tym sobie poradzi. Z ostrością gry nie ma problemu. Przed obecnym sezonem grał sparing z Elfsborgiem i centralnie wrąbał się przeciwnikowi, na prostych nogach w środku boiska. Czasami potrafi się więc zagrzać. W samej grze wielkich słabości nie ma. Nie jest jakimś demonem szybkości, ale też nie można powiedzieć, że jest wolny. Potrafi jednak włączyć piąty bieg i podłączyć się do akcji ofensywnej. Oczywiście, sprinterem nie jest, ale radzi sobie. On nie musi używać za często tej szybkości, bo dużo antycypuje i nieźle się ustawia. Depnąć jednak potrafi przy wyjściu na wolne pole, bo wychodzi to w taktyce Hacken, kiedy potrafi pójść za akcją do końca i wykorzystać sytuację sam na sam. Kojarzę go z kilku takich sytuacji.
– Generalnie jest to niezły piłkarz. Powtórzę się, ale to jest ważne – ryzykiem tego transferu będzie to, że mówimy o Szwedzie, który nigdy wcześniej nie grał w zagranicznym klubie. Jakieś niebezpieczeństwo, że sobie nie do końca poradzi jest, ale z drugiej strony taki Raków może sporo zyskać, bo Berggren to naprawdę świetny zawodnik, który potrafi grać. Mówię to zwłaszcza w kontekście środka pomocy. Trzeba się urodzić z umiejętnością odpowiedniego „rozrzucenia” piłki. On to ma. Może grać jako defensywny pomocnik i odnajdzie się wyżej. Osobiście uważam, że ten transfer, jeżeli dojdzie do skutku, to powinien się sprawdzić. Jeśli się nie uda, to będzie oznaczać, że nie do końca odnalazł się w drużynie, bo Berggren w piłkę grać potrafi – kończy Piotrowicz.
MACIEJ WĄSOWSKI
WIĘCEJ O RAKOWIE:
- Ivi Lopez przedłuży umowę z Rakowem Częstochowa
- Papszun: Nie mam pretensji do sędziów, kontrowersje są zawsze
- Uśpij i obudź. Raków zaczyna ligę w trybie ekonomicznym
- Kulisy negocjacji Raków – Górnik Zabrze w sprawie transferu Bartosza Nowaka
Fot. YouTube