Jeeeeeeeest. Wraca, wylazła. Wprawdzie w pucharach nam nie idzie, ale na własnym podwórku jesteśmy mistrzami świata. W Ekstraklasie znów zobaczymy piękne stadiony, świetną otoczkę, wielu kibiców i ogromne pieniądze, a i pewnie na kilku drużynach będzie można zawiesić oko z przyjemnością. Znów będzie nam się wydawało, że z polską piłką wcale nie jest tak źle. Znów ligowa młócka postara się o to, by skutecznie zamazać nam rzeczywistość. Wraca ona. Ekstraklasa. Królowa lig.
Nastroje przed powrotem zmagań na polskich boiskach mamy… dość średnie. Niby wiadomo, trochę się człowiek stęsknił, będą nowe tematy do szydery, ale jak tu zapomnieć o tym, w którym miejscu jest nasz rodzimy futbol? Jak jarać się meczami, jak wierzyć w powagę tego produktu, skoro europejskie puchary tak nas weryfikują? Bez dwóch zdań nie jest to najłatwiejsze zadanie. Ale co nam pozostało – trzeba zacisnąć zęby, wrócić do meczów Górnika czy Stali, jakoś znaleźć w sobie pokłady poczucia, że to wszystko ma jakiś sens.
Co dziś nas czeka w Ekstraklasie?
Raków Częstochowa – Warta Poznań. Czy Raków znów odpuści początek ligi?
Władze Ekstraklasy lubiły w przeszłości wrzucać na inaugurujący mecz sezonu typową „Łęczną z Podbeskidziem”, kierując się zasadą, że pierwszy piątkowy termin jest zarezerwowany raczej dla meczów, które trzeba odbębnić. No i średnio nam się to podobało – człowiek się wytęsknił, był spragniony niezłego meczu, a tu dostawał typowe, paździerzowe kopanie, które już o 18:03 generowało dziesiątki memów.
Tym razem będzie inaczej, bo na start obejrzymy Raków Częstochowa. Nie dlatego, że władze ligi – by dodać atrakcyjności temu wielkiemu dniu – świadomie zdecydowały się na ciekawszą obsadę, a przez wzgląd na europejskie puchary. Ekipa Marka Papszuna już w czwartek zacznie boje o Ligę Konferencji (mecz z Astaną), a że w tygodniu jeszcze pauzowała, to dostała komfortowe warunki, by jak najbardziej rozciągnąć czas przygotowań. Ogólnie mamy wrażenie, że to właśnie puchary, los Rakowa w tych rozgrywkach, zdeterminują podejście tej drużyny do początku sezonu.
Pamiętacie mecz z Jagiellonią z ubiegłorocznych rozgrywek? Marek Papszun, chcąc oszczędzić piłkarzy na mecz z w Europie, posłał do boju w Białymstoku bardzo okrojony skład, ewidentnie odpuszczając to spotkanie. Zagrali wtedy choćby Wydra, Udovicić, Arak, Guedes, Kaczmarski, Courtney-Perkins, czyli goście, którzy nie odgrywali w tej drużynie zbyt wielkiej roli. Raków przegrał to spotkanie dość sromotnie – skończyło się 0:3 – i kto wie, może właśnie tych punktów zabrakło do tego, by skuteczniej nacisnąć na Lecha w końcówce sezonu.
Czy tak będzie i teraz?
Znając Marka Papszuna – pewnie można spodziewać się rotacji, choć w oficjalnym przekazie szkoleniowiec mówi, że zagra najlepszym składem i nie zamierza nikogo oszczędzać. Jeśli mamy zgadywać, to na mecz z Wartą wyjdzie jeszcze żelazna jedenastka, a do wszelkich roszad dojdzie na nieco późniejszym etapie. Choć rotacja na pewno będzie, lecz ta z konieczności. Dojdzie do niej z pewnością w środku obrony, gdzie zabraknie dwóch filarów – Niewulisa i Petraska. Wróci za to Bogdan Racovitan, po którym w tym sezonie można spodziewać się wiele dobrego.
Częstochowskie okno transferowe jest raczej spokojne – kluczowe jest to, że z Rakowa nie odszedł nikt ważny, choć wciąż ważą się losy Iviego Lopeza, a wiadomo, jakiego kalibru byłaby to strata. Pożegnali się jedynie Jakub Arak (zagadka futbolu), Luka Gagnidze i Dominik Wydra (leczył się przez prawie cały sezon). Do klubu dołączyli za to Fabian Piasecki, Xavier Dziekoński i Stratos Svarnas. Piasecki? Choć w Śląsku pełnił rolę rezerwowego, to materiał na czołowego napastnika w lidze. Warunek jest jeden – trzeba umieć do niego dotrzeć i odpowiednio go wykorzystać, bo nie ma przypadku w tym, że na cztery podejścia do Ekstraklasy, brylował tylko raz (w Stali). Dziekoński to melodia przyszłości, bramkarz do rywalizacji, który może złapać trochę minut, jeśli wygryzie Kacpra Trelowskiego (a to trudne zadanie). Stratos Svarnas to z kolei obrońca, 24-letni Grek, wypożyczony z AEK Ateny. Ma grać na pozycji półprawego stopera, by Fran Tudor wrócił na swoją nominalną pozycję – wahadło. Ogółem – żadnej rewolucji nie było, choć można spodziewać się jeszcze pewnych odejść. Raków walczy też o pozyskanie Bartosza Nowaka, wyróżniającego się piłkarza Górnika Zabrze.
Warta? W niej również niewiele się dzieje. Choć drużyna Dawida Szulczka spokojnie utrzymała się w lidze – a jeszcze jesienią się na to nie zapowiadało – nikt w Poznaniu nie zamierza bujać w obłokach. Celem na trzeci sezon „Zielonych” w Ekstraklasie znów jest utrzymanie. Trudno by było inaczej, skoro kołderka, jaką dysponuje młody szkoleniowiec, jest krótsza niż poprzedniej wiosny. W końcu odeszli…
- Łukasz Trałka (zakończył karierę)
- Frank Castaneda (zgodnie z planem zakotwiczył w Tajlandii)
- Miguel Luis, Daniel Szelągowski, Jordan Courtney-Perkins (wrócili do Rakowa)
- Jakub Sangowski, Mateusz Sopoćko, Aleksandr Pawłowiec (to akurat piłkarze z drugiego szeregu)
Sporo. Ciężko sobie wyobrażać, że tak duża liczba luk zostanie skutecznie zastąpiona jedynie dwoma obrońcami – wracającym do Ekstraklasy Kamilem Kościelnym i Grekiem Dimitrosem Stavropoulosem, którego CV wypada całkiem ciekawie (dwa ostatnie sezony spędził w Regginie, poziom Serie B, gdzie grał regularnie). Nic więc dziwnego, że Dawid Szulczek mówi otwarcie, że potrzebuje kolejnych wzmocnień.
– Chciałbym mieć większy komfort w postaci ofensywnego zawodnika. Obojętnie, czy będzie to środkowy pomocnik, skrzydłowy czy napastnik. Oby był to ktoś, kto da nam dużo jakości i będzie w stanie zastąpić Franka Castanedę czy Miguela Luisa – mówił przed meczem szkoleniowiec. Wprawdzie udało się przedłużyć wypożyczenie Miłosza Szczepańskiego, ale to może nie wystarczyć. Widać to choćby dzisiaj – nie zagra Adam Zrelak, a więc na szpicy trzeba szyć. Pewnie zagra tam Milan Corryn, który nie dość, że nie jest napastnikiem, to jeszcze kompletnie zawiódł w poprzednim sezonie.
Czego dziś się spodziewamy? Raczej pewnego zwycięstwa Rakowa, który musi złapać rytm przed dwumeczem z Astaną.
Przewidywane składy na mecz Raków Częstochowa – Warta Poznań.
Raków: Kovacević – Racovitan, Arsenić, Rundić – Tudor, Czyż, Lederman, Kun – Wdowiak, Lopez – Gutkovskis
Warta: Grobelny – Kościelny, Szymonowicz, Ivanov – Grzesik, Kupczak, Kopczyński, Kiełb – Szczepański, Papeau – Corryn
Typ redakcji Weszło (Jakub Białek): Nie wierzę w to, że Warta Poznań może przeciwstawić się Rakowowi. Żeby podbić trochę kurs na jedynkę, stawiam na to, że Raków będzie wygrywał i po pierwszej połowie, i na koniec meczu. Kurs w FUKSIARZU – 1,95.
Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław. Walka o wyjście z marazmu
Na inaugurację Ekstraklasy dostaniemy także derby. Może nie grzeją one tak jak inne ligowe klasyki, ale w tym sezonie, po spadku Wisły Kraków, derbów z prawdziwego zdarzenia nie uświadczymy. Spodziewamy się, że obie drużyny chcą mocno wejść w sezon, bo co tu kryć – minione rozgrywki były dla nich bardzo blade. Wprawdzie udało się uniknąć spadku, ale czy to jakiś powód do dumy? No chyba nie, skoro Śląsk Wrocław utrzymał się głównie dlatego, że „Biała Gwiazda” postanowiła skompromitować się jeszcze bardziej.
Podobają nam się ruchy Zagłębia w letnim oknie transferowym, choć prawda jest taka, że wzięli głównie tych, których znali. Obejrzymy trzy powroty – Damjana Bohara, Jarosława Jacha i Arkadiusza Woźniaka, który ma balansować między rezerwami i pierwszą drużyną. Słoweniec, kiedy jeszcze biegał po polskich boiskach, robił prawdziwą furorę na skrzydle, pokazując, że zawodnik na tej pozycji może notować lepsze liczby od napastników. 10 goli i 6 asyst – to jego bilans z pierwszego sezonu. 15 goli i 5 asyst – to liczby z drugiego. Kapitalne statystyki. Bohar wraca nieco podrażniony, w lidze chorwackiej aż tak dobrze mu nie szło, a i stracił w ostatnim czasie miejsce w słoweńskiej reprezentacji. Jach? To swego rodzaju zagadka, bo w poprzednim sezonie postanowił nie grać w piłkę i czekać do końca kontraktu. Jeśli gdzieś ma się odbudować, Zagłębie wydaje się dobrym miejscem.
DAMJAN BOHAR: – TERAZ PO PROSTU JESTEM SZCZĘŚLIWY
Do tego Marko Poletanović (solidny pomocnik zweryfikowany w paru klubach), Tomasz Makowski (z jakichś powodów ulubieniec trenera) i Szymon Kobusiński (wyróżniający się napastnik z pierwszej ligi). Piotr Stokowiec deklaruje wyjście z marazmu, ale zdaje sobie sprawę z położenia swojego klubu, w którym głupio byłoby rzucać konkretnymi celami. Niemniej w Lubinie chcą nieco odwrócić proporcje – najpierw skupić się na budowie sensownej drużyny, a potem ogrywać młodzież. I to dobry kierunek. Zwłaszcza po tak absurdalnym sezonie, jak ostatni.
W Śląsku za powrót klubu do czołówki ma odpowiadać Ivan Djurdjević, który omal nie wprowadził skromnego Chrobrego do Ekstraklasy. Warto obserwować karierę tego szkoleniowca – wydaje się, że na Lecha było jeszcze trochę za wcześnie, ale nie zamierzał obrażać się na brak ofert z najwyższej ligi, pokornie zszedł niżej, do Chrobrego właśnie, by zebrać doświadczenia w miejscu, które daje szkoleniowcowi względny spokój. Śląsk musi ewidentnie zaliczyć nowe rozdanie, szatnia powinna mieć nowego ducha, nowych liderów, bardzo wiele elementów w tym zespole się wypaliło.
Znamienne są zwłaszcza odejścia – wśród nich między innymi Waldemar Sobota, który miał być liderem zespołu, Robert Pich, będący w Śląsku od lat, kapitan Krzysztof Mączyński (on akurat nie odszedł, ale jest zesłany do rezerw) czy Stiglec i Putnocky. Dariusz Sztylka chce nie tylko odmłodzić kadrę, ale i zmienić jej hierarchię, wykreować w niej nowych liderów. Ciekawie wygląda zwłaszcza transfer Nahuela Leivy (kolejny piłkarz w Ekstraklasie z Barceloną w CV…), o którym mówiono kiedyś, że to największy talent w historii Villarreal. Wyszło jak wyszło, skoro ląduje w Ekstraklasie, a w ostatnim sezonie rozegrał oszałamiające 89 minut w LaLiga2. Z drugiej strony ma przetarcie na najwyższym szczeblu (41 meczów w LaLiga), grał w Lidze Europy, ma doświadczenie zagranicą, bo już raz próbował w Grecji.
Kto oprócz niego? Martin Konczkowski – ciekawy transfer, bo to przechwycenie czołowego piłkarza na swojej pozycji z klubu, w którym krzywda mu się nie działa. Rafał Leszczyński i Michał Rzuchowski – dwaj piłkarze, których doskonale zna Djurdjević. John Yeboah – gość, który chwilę temu grał w niemieckich młodzieżówkach. Czy to wypali? Cholera wie. Poprzedni sezon też wyglądał na papierze całkiem dobrze, a więc wstrzymamy się z jakimkolwiek pompowaniem balonika.
Przewidywane składy na mecz Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław:
Zagłębie: Bieszczad – Kłudka, Kopacz, Ławniczak, Bartolewski – Poletanović, Łakomy – Chodyna, Starzyński, Bohar – Doleżal
Śląsk: Szromnik – Konczkowski, Poprawa, Gretarsson, Garcia – Schwarz, Olsen – Yeboah, Łyszczarz, Jasrzembski – Quintana
Typ redakcji Weszło (Przemysław Michalak): Jedni i drudzy przystępują do tego sezonu ze sporymi nadziejami, dlatego spodziewam się całkiem ciekawego meczu. Wyraźnego faworyta tu nie widzę, ale raczej obie drużyny coś strzelą, więc tak postawię w Fuksiarzu po kursie 1.72.
WIĘCEJ O STARCIE EKSTRAKLASY:
- Fabian Piasecki > Cristiano Ronaldo, czyli wraca Ekstraklasa
- Marc Gual: – Dzięki piłce możesz mieć spokojniejsze życie
- Najciekawsze nowe twarze w Ekstraklasie. Kto zostanie gwiazdą ligi?
- Piłkarze, którym Ekstraklasa da drugą szansę
Fot. Newspix