Nowy sezon, nowe nadzieje i nowe twarze w Ekstraklasie. Okienko trwa, ale uznaliśmy, że w przededniu startu ligi warto przyjrzeć się piłkarzom, który zawitali do naszej ligi. Stworzyliśmy jedenastkę najciekawszych transferów do Ekstraklasy tego lata, ale braliśmy pod uwagę tylko tych zawodników, którzy nigdy w niej jeszcze nie grali. Zatem nie ma tu ani Gio Citaiszwilego, ani Pawła Wszołka, ani Pawła Olkowskiego.
W zestawieniu jest kilka intrygujących nazwisk. Mamy „nowego Messiego”, trzykrotnego mistrza Chorwacji, reprezentanta portugalskiej młodzieżówki, klubowego kolegę Thiago Cionka czy szwedzki talent spod egidy Nike. Kto się sprawdzi, kto nie wypali, a kto zostanie gwiazdą ligi?
Spis treści
- Kevin Broll (Górnik Zabrze)
- Stratos Svarnas (Raków Częstochowa)
- Dimitrios Stavropoulos (Warta Poznań)
- Leo Borges (Pogoń Szczecin)
- Davo (Wisła Płock)
- Roberto Alves (Radomiak Radom)
- Afonso Sousa (Lech Poznań)
- Lisandro Semedo (Radomiak Radom)
- Pontus Almqvist (Pogoń Szczecin)
- Angelo Henriquez (Miedź Legnica)
- Matias Nahuel Leiva (Śląsk Wrocław)
- Najciekawsze transfery do Ekstraklasy - sezon 2022/23
Kevin Broll (Górnik Zabrze)
Jego Dynamo Drezno spadło do trzeciej ligi niemieckiej, ale sam Broll nie wyglądał źle. Można powiedzieć, że bez niego spadek byłby szybszy. Według not „kickera” był czwartym najlepszym bramkarzem ligi – skończył sezon ze średnią not 2,93 (skala 6-1), wyprzedzili go tylko Markus Kolke, Patrick Drewes i Daniel Heuer Fernandes. Według WyScouta z kolei zanotował piąty najlepszy wynik w lidze pod względem uchronionych goli – czyli różnicę między golami oczekiwanymi rywali i faktycznie puszczonymi bramkami (4,08 xG prevented).
Ma 26 lat i niemieckie obywatelstwo, ale polskie korzenie. Jego rodzicami są Polacy – Karina i Krzysztof. Do Zabrza trafił bez kwoty odstępnego po tym, jak wygasł jego kontrakt z Dynamem. Ma 26 lat, ale już całkiem spore doświadczenie – blisko 160 meczów na poziomie trzeciej ligi niemieckiej i ponad 60 spotkań na poziomie 2. Bundesligi.
Stratos Svarnas (Raków Częstochowa)
Sami jesteśmy ciekawi tego, co okaże się prawdą o greckim stoperze. Z jednej strony: w poprzednim sezonie zagrał tylko 650 minut w AEK-u Ateny, który bił się po podium greckiej ekstraklasy. I tylko trzykrotnie znajdował się w wyjściowym składzie w meczach ligowych. Ale z drugiej strony – facet ma 24 lata, a w ciągu dwóch ostatnich lat zagrał sześć meczów w reprezentacji Grecji, a wcześniej natrzepał 20 spotkań w młodzieżówkach.
– Liczymy, ze Stratos znacząco zwiększy rywalizację i pomoże w osiągnięciu celów sportowych w nowym sezonie. To zawodnik, który może grać na pozycji polprawego i półlewego środkowego obrońcy w naszym systemie – zachwalał go Robert Graf, dyrektor sportowy Rakowa.
Dimitrios Stavropoulos (Warta Poznań)
Ponad 50 meczów w greckiej ekstraklasie. W ostatnich dwóch sezonach 39 meczów na poziomie Serie B – gdyby nie uraz mięśniowy z ostatniej rundy, to byłoby więcej. Generalnie na papierze Grek wygląda dość rzetelnie. Ostatnio partnerował na środku defensywy Thiago Cionkowi, więc – wiadomo – musi być grajkiem klasy wysokiej.
Ale mówiąc poważnie – przejrzeliśmy sobie urywki meczów Stavropoulosa, to nieźle wygląda przy grze w zwarciu, nie boi się brać na siebie piłki przy wyprowadzaniu, dobrze wyglądał w powietrzu pod obiema bramkami. – Szukaliśmy więc zawodnika, który przyjdzie do Warty Poznań i będzie jej rzeczywistym wzmocnieniem od pierwszych spotkań ligowych. Takim piłkarzem jest właśnie Dimitrios, który przez ostatnie dwa sezony grał regularnie na zapleczu włoskiej Serie A. Ma odpowiednie doświadczenie i jesteśmy przekonani, że podniesie jakość zespołu – mówił o nim Piotr Barłog: – To typ obrońcy, który dobrze radzi sobie w powietrzu, przede wszystkim w obronie, ale też w polu karnym przeciwnika. Może grać na lewej lub prawej stronie w trójce obrońców i ta uniwersalność też jest dla nas istotna. Podobnie, jak jego skuteczność w defensywie – dodawał.
Szykowany na grę w wyjściowym składzie, prawdopodobnie w układzie z Szymonowiczem i Ivanovem.
Leo Borges (Pogoń Szczecin)
W Pogoni sporo sobie po nim obiecują w kontekście przyszłości, ale może być też solidną alternatywą dla Luisa Maty na lewej obronie. W Brazylii zaliczył szesnaście występów na poziomie seniorskim, zagrał dwa spotkania w Copa Libertadores. W poprzednim sezonie w drugiej lidze portugalskiej miał okres, gdy był podstawowym lewym obrońcą Porto II, ale później stracił miejsce w wyjściowym składzie. Łącznie zagrał tam dziewiętnaście meczów, zaliczył trzy asysty, grał tam też jako lewy pomocnik.
– Leo to wciąż bardzo młody zawodnik, ale już teraz z solidnym bagażem doświadczeń i przetarciem w Europie. Oceniamy, że ma bardzo duży potencjał, a już dziś podniesie poziom rywalizacji na lewej stronie. Jest silnym i dynamicznym zawodnikiem, pasującym do naszego stylu – mówił o nim Dariusz Adamczyk, dyrektor sportowy Pogoni.
Do Szczecina trafił na trzy lata, podpisał kontrakt do 2025 roku.
Davo (Wisła Płock)
Z tymi skrzydłowymi z niższych lig hiszpańskich to wiadomo, że różnie bywa. Albo trafiasz na kozaka, albo na chłopa, który biega po boisku jak bez mapy. Wiadomo, że możesz tam trafić na perełkę klasy – dajmy na to – Iviego Lopeza, a może trafić na Mario Rodrigueza, który podbijać mógłby jedynie poznańskie orliki. Davo jednak uwiarygadnia się liczbami na poziomie trzeciej ligi hiszpańskiej. W sezonie 2020/21 strzelił dziesięć goli i zaliczył cztery asysty w 28 meczach. Rok wcześniej – trzynaście goli i jedna asysta. Po awansie z Ibizą do drugiej ligi już tak wesoło nie było, ale gdyby było, to pewnie Płock oglądałby jedynie na Google Maps.
W LaLiga2 był głównie rezerwowym, ale takim jednym z pierwszych do wejścia. Zaliczył 39 spotkań (1400 minut), strzelił cztery gole i zaliczył dwie asysty. Już nie tacy w tej lidze się bawili, więc jesteśmy ciekawi tego 27-letniego Hiszpana, który może zagrać na obu skrzydłach, a od biedy też w ataku.
Roberto Alves (Radomiak Radom)
My wiemy, że transfer z drugiej ligi szwajcarskiej nie powinien nikogo ekscytować, ale już Maxime Dominguez w Miedzi Legnica udowodnił, że stamtąd też można wyciągać ciekawych piłkarzy. A Alves był gwiazdą tej ligi i wydatnie pomógł ekipie FC Winterthur w awansie do szwajcarskiej ekstraklasy. W poprzednim sezonie zaliczył dwanaście asyst, sam strzelił dwanaście goli, a do tego dorzucił dwie asysty drugiego stopnia. W poprzednich sezonach kręcił się w okolicy dziesięciu-piętnastu wypracowanych goli, ale w poprzednim roku pozamiatał konkurencję. Do tego był czołową postacią ligi jeśli chodzi o kreację, miał najwięcej podań prostopadłych, kluczowych i tzw. smart passes.
Zagrał też prawie 30 meczów w szwajcarskich młodzieżówkach, a wychowywał się piłkarsko w Grasshopper Zurich. O Szwajcara z portugalskimi korzeniami starała się też Lechia Gdańsk, ale ostatecznie to Radomiak przekonał go do transferu. Może grać w środku pola, jako ofensywny pomocnik, ale też w ataku.
Afonso Sousa (Lech Poznań)
W Lechu są bardzo szczęśliwi z tego powodu, że Portugalczyka w ogóle udało się namówić na transfer do Poznania. Owszem, liczby goli i asyst nie powalają, ale zwróćmy uwagę na to, że 22-latek w ekipie B-SAD po prostu nie za bardzo miał z kim grać:
- pod względem kluczowych podań drugi najlepszy wynik w zespole
- podania prostopadłe – najlepszy w drużynie (31, drugi w tej klasyfikacji Tavares 15)
- najwięcej strzałów
- 2. w zespole pod względem dryblingów (98, o jeden więcej miał Baraye)
- 2. w zespole w kwestii podań kluczowych (o jedno mniej od Carracy)
Wśród dyskusji o Sousie kibice zadają sobie pytanie – a gdzie on właściwie ma grać? To bardziej skrzydłowy czy środkowy pomocnik? A jeśli środkowy pomocnik, to bardziej na tę pozycję, gdzie grał Amaral, czy jednak tam, gdzie najczęściej grywa Murawski lub Kwekweskiri?
Cóż, Sousa grał już na trzech różnych pozycjach – wszystko zależy od tego na jaki okres spojrzymy. W Belenenses grał w ostatnim sezonie jako środkowy pomocnik w ustawieniu 4-4-2 (z duetu środkowych pomocników bliżej lewej strony) oraz jako ofensywny pomocnik w ustawieniu 4-4-1-1, który często zbiegał do lewej flanki.
W Lechu widzą go raczej w środku pola. Ma dodać jakość w kreacji, brać na siebie ryzyko w dryblingu, być głównym rozgrywającym. A i dorzucić coś przy strzałach, choć akurat uderzenie z dystansu nie jest jego największy atutem. W Lechu słyszymy, ze to materiał na gwiazdę ligi.
Lisandro Semedo (Radomiak Radom)
Dwa lata temu wykręcił dwucyfrówkę w klasyfikacji kanadyjskiej w Eredivisie. W głosowaniu kapitanów greckiej ekstraklasy został wybrany MVP jesieni całej ligi. Miał trafić nawet do Panathinaikosu czy Olympiakosu. Ale kontuzje i pewnie też złe wybory sprawiły, że Semedo wylądował w Radomiu.
Wiadomo, że skoro po tak dobrych sezonach w drugiej lidze holenderskiej, w Eredivisie czy lidze greckiej wylądował w Ekstraklasie, to musi tu byc jakiś haczyk. No i haczykiem jest to, że Semedo trzeba odbudować, bo po urazach nie błyszczał już tak, jak w przeszłości. Po wygaśnięciu umowy z Fortuną Sittard uznał, że czas spróbować czegoś nowego. Mateusz Taudul, który grał z nim na Cyprze, mówił o nim tak: – Dobry chłopak, pozaboiskowo nigdy nie było z nim problemów. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że tak odpali w następnych latach. U nas przeważnie grał dlatego, że był „synkiem” nowego trenera. Później jednak wykonał dobre ruchy i jego kariera nabrała rozpędu. Wyróżniał się szybkością. Miał też niezły strzał. Samą techniką nie błyszczał, ale był takim harpaganem, z którego drużyna zawsze miała jakiś pożytek.
26 lat, 15 meczów w reprezentacji Zielonego Przylądka, kilka spotkań w portugalskich młodzieżówkach, 71 meczów na poziomie Eredivisie, mecze w młodzieżowej Lidze Mistrzów… A teraz dwa lata kontraktu w Radomiaku. Potencjał jest, ale pytanie – czy odbudowa Semedo pójdzie zgodnie z planem?
Pontus Almqvist (Pogoń Szczecin)
Gdyby nie napaść Rosji na Ukrainę i zmiana przepisów FIFA, to do Polski w najbliższym czasie by nie trafił. W przeszłości uchodził za spory talent, został zaproszony do Nike Academy, gdzie trenował przez ponad pół roku. Starały się o niego kluby z Premier League, ale ostatecznie wrócił do Szwecji, gdzie spotkał Jensa Gustafssona, obecnego trenera Pogoni.
W Norrkoping błyszczał na tyle, że blisko cztery bańki euro wyłożyl na niego FK Rostów. W rosyjskiej lidze zagrał 37 spotkań, strzelił trzy gole, zaliczył sześć asyst. I gdy Rosja napadła na Ukrainę, to wyjechał do Holandii – w Utrechecie rozegrał tylko epizody, wrócił do Rosji wraz z końcem sezonu i po zmianach przepisach dotyczących kontraktów piłkarzy grających w Rosji znów wybrał wypożyczenie. Tym razem do trenera, którego zna doskonale – wspomnianego Gustafssona.
Szwed na papierze wygląda obiecująco, ale pytanie – gdzie go zmieścić? Na bokach pomocy w Pogoni mogą grać przecież Grosicki, Jean Carlos, Fornalczyk, Kucharczyk, Kowalczyk, Kurzawa, Wędrychowski i gdzieś tu jeszcze trzeba będzie wcisnąć 23-latka wypożyczonego na rok z Rostowa…
Angelo Henriquez (Miedź Legnica)
Ponad 100 meczów w Dinamie Zagrzeb, blisko setka meczów w Universidad de Chile, trzynaście spotkań w reprezentacji Chile (w tym w finale Copa America), ponad 20 meczów w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy, przelot przez rezerwy Manchesteru United, epizod w Wigan i Realu Saragossa, cztery tytuły mistrzowskie (3x Chorwacja, 1x Chile).
Angelo Henriquez na papierze wygląda jak gość, który nie ma prawa trafić do Ekstraklasy. A już na pewno nie do beniaminka z Legnicy. Ale jednak trafił. Szeroko opisywaliśmy kulisy tego transferu do Miedzi TUTAJ. Gość wraca do Europy, by się wypromować, strzelić kilka goli i iść w górę. Posmakował już wielkiego futbolu, gdy dziesięć lat temu Manchester wyłożył na niego pięć baniek euro. Ostatnio grał w Chile, miał słabszy okres, nie imponował liczbą strzelonych goli, ale nie przychodzi kompletnie zgruzowany, był w normalnym treningu, więc nie ma tu mowy o odkurzaniu trupa.
Na papierze ma chyba najlepsze CV ze wszystkich piłkarzy, którzy tego lata zawitali do Ekstraklasy.
Matias Nahuel Leiva (Śląsk Wrocław)
Mieliśmy już w Ekstraklasie „ukraińskiego Messiego”, ale teraz dostaliśmy „nowego Messiego”. Bo tak nazywano Nahuela. Podobieństwa? Też wychowywał się w Rosario, a jego pierwszym agentem był Fabio Soldini, który robił transfer Messiego do Katalonii. Jako dzieciak trafił do Villarreal, od razu przyklejono mu łatkę gigantycznego talentu. Jako czternastolatek (!) zaczął trenować z pierwszym zespołem, trzy lata później zadebiutował w pierwszej drużynie.
Robił furorę w trzecioligowych rezerwach Villarreal, został mistrzem Europy U19 z reprezentacją Hiszpanii (strzelił gola w finale), zagrał w Lidze Europy, a oficjalna strona UEFA przewidywała, że chłopak może zostać powołany do kadry na Euro 2016. Ale później coś się zepsuło. Odchodził na wypożyczenia, zwiedził szatnie Betisu, Olympiakosu, Deportivo, Barcelony B. Miał trafić definitywnie do Granady, ale doznał poważnego urazu kolana.
Ostatni sezon był dla niego właściwie stracony. Ale to sprawiło, że znalazł się w zasięgu klubów Ekstraklasy. Śląsk działał szybko, dopiął transfer Nahuela i teraz musi do odbudować. Ivan Djurdjević zapowiedział, że na początku sezonu raczej grać nie będzie, bo nie jest gotowy. Ale jak już się rozkręci i obuduje… Gość ma 25 lat, ponad setkę meczów w drugiej lidze hiszpańskiej i ponad 40 w La Liga.
Najciekawsze transfery do Ekstraklasy – sezon 2022/23
WIĘCEJ O TRANSFERACH DO EKSTRAKLASY:
- Były zawodnik Manchesteru United piłkarzem Miedzi! Znamy kulisy
- Rosario, Villarreal i Śląsk Wrocław. Matias Nahuel Leiva – potencjalna gwiazda ligi
- Anioł uciekający przed wojną. Pogoń trafiła los na loterii?
- Lisandro Semedo – potencjalna gwiazda Radomiaka, ale oczywiście są haczyki
- Afonso Sousa – jak gra diamencik Lecha Poznań?
fot. NewsPix