Reklama

Lisandro Semedo – potencjalna gwiazda Radomiaka, ale oczywiście są haczyki

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

09 lipca 2022, 14:24 • 9 min czytania 15 komentarzy

Radomiak Radom od dłuższego czasu nie ma dobrej passy przy zatrudnianiu obcokrajowców. Najlepsze ruchy wykonał jeszcze w I lidze (Raphael Rossi, Filipe Nascimento). Z okienka sprzed roku jako tako za udany można uznać transfer Mauridesa. Ogórkiem nie był też Goncalo Silva, ale poważna kontuzja go wyhamowała i potem trudno było mu wrócić, skoro bardzo dobrze spisywał się duet Rossi-Cichocki. Zima to już kompletna katastrofa i bawienie się w wynalazki typu Jo Santos, Luizao czy Abraham Marcus, który może i nawet dysponuje pewnym potencjałem, lecz zapamiętamy go głównie z absurdalnej czerwonej kartki w Niecieczy. Teraz Radomiak wreszcie bierze zawodnika, który daje nadzieję na pójście w ślady Rossiego. 

Lisandro Semedo – potencjalna gwiazda Radomiaka, ale oczywiście są haczyki

Lisandro Semedo – nowa gwiazda Radomiaka Radom?

Jeżeli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego w trakcie testów medycznych, dwuletni kontrakt podpisze Lisandro Semedo. 26-letni skrzydłowy jeszcze w sezonie 2020/21 strzelił 9 goli i zaliczył 5 asyst w Eredivisie. Gdyby nie późniejsza kontuzja, z pewnością nie byłoby go dziś w Polsce, a już na pewno nie w Radomiu. Jak zawsze w takich przypadkach w Ekstraklasie, są pewne haczyki i znaki zapytania. Grunt, że w tym przypadku znajdziemy wiele pozytywnych punktów zaczepienia i to świeżych, a nie sprzed pięciu czy sześciu lat.

Kontuzja zatrzymała transfer

Cofnijmy się do wydarzeń sprzed roku. Fortuna Sittard po wspomnianym udanym sezonie Semedo liczyła, że wreszcie go sprzeda. Bardzo potrzebowała gotówki. Wpadła w tarapaty finansowe, gdyż miesiąc wcześniej pozbył się jej Acun Ilicali, turecki potentat medialny, który wszedł do klubu w czerwcu 2020. Z kilku wcześniejszych okazji na sprzedaż Semedo nic nie wyszło, jeszcze do tego wrócimy. Zainteresowany jest Panathinaikos. Trener Ivan Jovanović uznał jego kandydaturę za jedną z najciekawszych w kontekście letnich wzmocnień na skrzydło. Wcześniej reprezentant Republiki Zielonego Przylądka grał na wypożyczeniu w OFI Kreta, pokazał się z dobrej strony i został zapamiętany. Greckie źródła potwierdzały, że doszło już do rozmów zarówno z przedstawicielami piłkarza, jak i samą Fortuną.

Reklama

Niestety, minęły dwa tygodnie i Semedo doznał poważnej kontuzji kostki. „To dla Fortuny duży cios. Z dziewięcioma golami był niezwykle produktywny w zeszłym sezonie i wyglądał na gotowego do lukratywnego transferu” – pisał portal 1limburg.nl.

Zawodnik stracił praktycznie całą rundę jesienną. Dopiero w grudniu wrócił do meczowej kadry i zdążył wejść z ławki w pucharowym starciu z PSV. Później wyjechał na Puchar Narodów Afryki. Semedo urodził się i dorastał w Portugalii, grał dla tego kraju w juniorskich reprezentacjach, ale w dorosłej piłce zdecydował się na reprezentowanie Republiki Zielonego Przylądka. Mecz z Etiopią opuścił z powodu pozytywnego wyniku testu na koronawirusa, w trzech następnych (RZP wyszła z grupy) pełnił rolę zmiennika. Łącznie rozegrał 70 minut, a jego drużyna odpadła w 1/8 finału z Senegalem. Po powrocie do klubu zdążył uzbierać dziewięć meczów ligowych i zaliczyć jedną asystę.

Uraz zostawił ślad

Minusem jest to, że po kontuzji na razie nie prezentuje wcześniejszej formy. „Niestety niewiele pokazywał ze wcześniejszych atutów” – pisał na Twitterze Mariusz Moński, ekspert od holenderskiego futbolu. Z drugiej strony, nie trzeba go odbudowywać totalnie od zera. Semedo po wyleczeniu kostki zdążył rozegrać 10 meczów w klubie i 7 w reprezentacji (był też powoływany w marcu i czerwcu). Przebywał na boisku przez ponad 700 minut, więc bardziej brakuje mu optymalnej formy niż samego przygotowania.

Jego umowa z Fortuną wygasła i sam zawodnik uznał, że warto spróbować czegoś nowego. Z pewnością nie marzył o Radomiaku, ale nie po raz pierwszy w karierze przekonał się, że w życiu nie zawsze spełniają się oczekiwania. Jako dziecko marzył o grze dla Sportingu Lizbona, w którym treningi rozpoczął jako dziewięciolatek. – Nie bez powodu codziennie przez dekadę podróżowałem z Setubal do kompleksu treningowego Sportingu – opowiadał w rozmowie z elfvoetbal.nl.

W końcu jednak musiał zejść na ziemię. – Nie mogliśmy dojść do porozumienia w sprawie kontraktu. Byłem młodzieżowym reprezentantem, miałem stałe miejsce w mojej drużynie i ze Sportingiem kilkakrotnie zostaliśmy juniorskimi mistrzami Portugalii. Wtedy oczekujesz nagrody w postaci profesjonalnej umowy. Podczas rozmów okazało się, że klub nie wiąże ze mną żadnych planów – wspominał.

Harpagan, z którego drużyna zawsze coś miała

Trzeba było ruszyć w świat. Jego agent ulokował go w Apollonie Limassol. – Nigdy wcześniej nie byłem na Cyprze i niewiele wiedziałem o tym kraju. Udało się podpisać pięcioletni kontrakt. Pieniądze były dobre. Najpierw musiałem zdobyć doświadczenie, więc zostałem wypożyczony – tłumaczył.

Reklama

Semedo powędrował do Reading. – Klub, który grał w nieangielskim stylu. Zgrabnie zbudowany. Stworzony dla mnie, ale nie dotarłem dalej niż do drużyny U-23 – skwitował.

Następnym kierunkiem na wypożyczenie był beniaminek cypryjskiej ekstraklasy AEZ Zakakiou. Semedo w piętnastu meczach strzelił jednego gola i zaliczył jedną asystę. – Zacząłem grać wszystko dopiero po tym, gdy w grudniu zmienił się trener. Poszło nam całkiem nieźle, mimo że zostaliśmy zdegradowani. Przez to nasz sezon zakończył się już w lutym – tłumaczył Semedo.

Jego klubowym kolegą w tamtym czasie był Mateusz Taudul, który przez większość swojej dotychczasowej kariery bronił na Cyprze. – Dobry chłopak, pozaboiskowo nigdy nie było z nim problemów. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że tak odpali w następnych latach. U nas przeważnie grał dlatego, że był „synkiem” nowego trenera. Później jednak wykonał dobre ruchy i jego kariera nabrała rozpędu – mówi nam polski bramkarz.

Wyróżniał się szybkością. Miał też niezły strzał. Samą techniką nie błyszczał, ale był takim harpaganem, z którego drużyna zawsze miała jakiś pożytek – dodaje Taudul.

Zawojowanie drugiej ligi holenderskiej

Semedo sezon dokończył treningami w Apollonie, a następnie powędrował do drugoligowej wówczas Fortuny. I to był przełom. W sezonie 2017/18 miał aż 15 goli i 15 asyst na zapleczu holenderskiej ekstraklasy. Wybrano go najlepszym piłkarzem całych rozgrywek. Liczby robią wrażenie, choć nie należy ich przeceniać. Druga liga holenderska jest wyjątkowo przyjazna dla ofensywnych zawodników. Dla przykładu: rok później mający ze dwa przebłyski w Śląsku Wrocław Mario Engels był na tym poziomie gwiazdą w barwach Rody Kerkrade (24 gole, 11 asyst). – Lubię tutejsze granie. Jest dużo ataków, podejmowania ryzyka i szukania przestrzeni – mówił Semedo, potwierdzając charakterystykę tej ligi.

Bardzo udanym sezonem zwrócił na siebie uwagę. W lipcu 2018 magazyn „FourFourTwo” zamieścił tekst o siedmiu zawodnikach, którzy mogliby przejść z Eredivisie do Anglii i wymieniali kluby, do których dane nazwisko by pasowało. Semedo znalazł się w tym gronie obok Donny’ego van de Beeka, Stevena Berghuisa, Santiago Ariasa, Alireza Jahanbakhsha, Gastona Pereiro i Frana Sola. „Awans Fortuny był nieoczekiwany. Klub miał walczyć o spokojne miejsce w środku tabeli, a zamiast tego po raz pierwszy od 2002 roku wszedł do elity. Semedo był najjaśniejszym punktem tego zespołu. Po strzeleniu piętnastu goli i zaliczeniu piętnastu asyst wygląda na to, że tworzy nam się potencjalna nowa gwiazda. Sprytny, pewny siebie i wszechstronny Portugalczyk potrafi grać w centrum boiska i na skrzydle. Mógłby być interesującym uzupełnieniem kadr klubów Premier League, zwłaszcza Wolverhampton, który ma kilka portugalskich powiązań” – napisano, poza „Wilkami” typując pod Semedo Newcastle, Southampton i Bournemouth.

Temat żadnego z tych klubów nigdy się nie pojawił, natomiast piłkarz ten był bliski przejścia do spadkowicza z angielskiej ekstraklasy West Bromwich Albion. Media donosiły, że Fortuna i on sam osiągnęli już porozumienie w sprawie transferu. Holendrzy początkowo mieli oczekiwać czterech milionów euro, ale ostatecznie zgodzili się na 2,5. Nagle jednak ze strony angielskiej zrobiło się cicho, podobno ze względu na wewnętrzne tarcia w klubie. Temat nie powrócił. Kevin Hofland, asystent pierwszego trenera, zapewniał, że nie widzi rozczarowania u piłkarza i nie może mu zarzucić braku zaangażowania. – Nie wyznaczamy mu żadnego terminu. Moglibyśmy się umówić, że musi się określić do końca lipca, ale gdyby dwa dni później nadeszła super oferta, też byśmy go puścili. Tak to działa w futbolu – mówił Hofland.

Dobre sezony w Grecji i po powrocie do Holandii

Fortuna mogła rozmawiać o sprzedaży Semedo, bo po wywalczeniu awansu pozyskała go definitywnie. Ostatecznie w barwach Apollonu nigdy nie wystąpił. Otoczenia w tamtym okienku nie zmienił, więc pozostało mu pójść za ciosem w Eredivisie. Nie do końca się udało. Sezon 2018/19 zakończył z trzema golami i dwiema asystami. Na następny rok został wypożyczony do OFI Kreta i znów się rozkręcił. Miał świetny początek – między piątą a dwunastą kolejką zdobył sześć bramek i dwie kolejne dograł. Najlepszy występ zanotował przeciwko Panionosowi, w barwach którego pojawiło się sporo zawodników występujących później w Polsce. Duet stoperów tworzyli Stefanos Evangelou, który niedługo potem zawitał do Górnika Zabrze i nowy obrońca Warty Poznań, Dimitrios Stavropoulos. W pomocy wystąpił coraz lepiej radzący sobie w Rakowie Giannis Papanikolaou, a z ławki wszedł Giannis Masouras (też epizod w Górniku Zabrze).

Semedo został wybrany MPV pierwszej rundy greckiej ekstraklasy w głosowaniu kapitanów wszystkich drużyn zorganizowanym przez NovaSport. – Takie wyróżnienie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym znaczy dużo więcej niż w drugiej lidze – komentował.

Przy tej okazji przyznał, że marzy o powrocie do Anglii. – Staram się nie planować na pięć lat do przodu, tylko krótkoterminowo, z rocznym wyprzedzeniem. Wcześniej nie wyobrażałem sobie, że mogę zagrać w Grecji, a dziś w niej gram. Oczywiście każdy chciałby występować w Premier League i jest to jeden z moich celów. Nie wiem, czy uda mi się go osiągnąć, jestem dość przyziemny. Na pewno jednak myślę o rozwoju, przeprowadzce do lepszego klubu i lepszej ligi, a potem być może uda się wykonać kolejny krok – cytował go portal o łatwym do zapamiętania adresie dtudo1pouco.com.

W drugiej części sezonu Semedo spuścił z tonu. Dopiero w ostatniej kolejce dołożył jeszcze po golu i asyście. Mimo to pokazał się z na tyle dobrej strony, że greckie media ciągle go z kimś łączyły. Najczęściej przewijał się temat Olympiakosu. – Doszło do kilku rozmów z tym klubem. Semedo jest bardzo dobrym zawodnikiem, dlatego liczę na coś atrakcyjnego dla niego, ale także dla nas – cytował portal sport24.gr prezesa Fortuny. Pisano też o zainteresowaniu Stuttgartu, Trabzonsporu i klubów rosyjskich.

Ryzyko finansowe

Pierwszeństwo miało OFI z opcją wykupu za 1,5 mln euro. Ostatecznie ani nie został wykupiony, ani sprzedany komu innemu. Semedo wrócił do Fortuny i nawiązał do swoich najlepszych chwil z czasów drugiej ligi. Dziewięć goli i pięć asyst w średniaku Eredivisie musiało rzucać się w oczy. Gdyby nie późniejsza kontuzja, pewnie rok temu odszedłby za wciąż niezłe pieniądze i do dziś nie wiedziałby, gdzie leży Radom.

Gdyby miał teraz iść do Lecha, Rakowa, Pogoni czy nawet Legii, nasz sceptycyzm byłby większy. „Problemem jest to, że Semedo gra bardzo egoistycznie, nie jest zaangażowany w pressing i grę w defensywie i kiepsko radzi sobie w bezpośrednich starciach z rywalem, a jego statystyki nieco zawyżają asysty po strzałach kolegów z dystansu” – czytamy w piątkowym tekście Szymona Janczyka.

Mówimy jednak o Radomiaku, który poza Leandro wystawiał na skrzydle Luisa Machado, Jo Santosa czy Abrahama Marcusa. Na ich tle Semedo nadal jawi się jako piłkarz z innej półki, mimo że wątpliwości nie brakuje, bo nie wiadomo, czy po poważnej kontuzji zdoła wrócić do najwyższej formy. U kogoś o jego charakterystyce, w której najważniejsza jest szybkość, kwestie fizyczne są jeszcze istotniejsze. Jak jednak wspominaliśmy, to nie jest gość do odbudowania od zera, wiosną grał już sporo.

Główne ryzyko, które podejmuje Radomiak dotyczy warunków jego zatrudnienia. Jak na możliwości klubu, reprezentant Republiki Zielonego Przylądka otrzyma wysoką pensję na dwa lata, więc musi się sprawdzić. W innym wypadku okaże się obciążeniem nie tylko w wymiarze sportowym.

WIĘCEJ O RADOMIAKU RADOM:

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Piotr Rzepecki
4
Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Piotr Rzepecki
4
Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Komentarze

15 komentarzy

Loading...