– Od początku nie byłem zwolennikiem tego przepisu, uważałem, że gdy młody chłopak będzie dobry, to dostanie szansę. I tego się trzymałem. Ponadto przez ten przepis wielu zawodników na pozycjach trzy-cztery-pięć ma problemy w przyszłości, bo kluby muszą ich trzymać w kadrze na wypadek kontuzji, ale oni siedzą na ławce zamiast grać gdzie indziej, choćby na wypożyczeniu. Jasne, paru piłkarzy wypłynęło, ale wielu poginęło. W żadnej szanującej się lidze nie ma przepisu o młodzieżowcu. A skoro chcemy iść w górę, to może warto wziąć z nich przykład? – mówi Jacek Zieliński z Cracovii. Zapraszamy na rozmowę.
Zbliżamy się do startu Ekstraklasy – przerwa była w sam raz, czy jednak przydałoby się więcej czasu?
Każdy miał taką samą przerwę, więc nie będę narzekał i dorabiał ideologii. Było wystarczająco czasu. Zawodnicy odpoczęli, zregenerowali się, ale też popracowaliśmy mocno – szczególnie w Austrii. Jesteśmy więc zadowoleni z tego okresu.
A z okienka transferowego?
Ono trwa od 1 lipca do 31 sierpnia, więc daleko do końca. W dalszym ciągu działamy. Na teraz mamy potwierdzonych dwóch zawodników, Makucha i Kallmana, natomiast pracujemy jeszcze nad dwoma-trzema transferami. Idzie to w dobrą stronę.
Na jakie pozycje szukacie wzmocnień?
Do środka pola. Rozważamy różne opcje, rozmowy trwają, ale w związku z tym, że to są transfery gotówkowe, nie wszystko posuwa się tak szybko do przodu.
Patryk Makuch to materiał na podobną historię co Krzysztof Piątek?
Trudno powiedzieć, ale zaczynają od podobnej drogi. Patryk w pierwszej lidze ugrał wszystko, zrobił awans, pokazał się z bardzo dobrej strony. Przed nim nowe wyzwanie. Nie ukrywam, że szukaliśmy właśnie takich napastników, jakich ściągnęliśmy – dwie różne charakterystyki i predyspozycje. Wierzę, że będą wzmocnieniem.
Wydaj się, że Makuch pod względem fizyczności i charakterystyki gry jest podobny do Piątka.
Oczywiście. Podejrzewam, że chciałby zrobić podobną karierę, jak Piątek. Wszystko przed nim. My pomożemy mu, on pomoże nam, korzyść będzie obopólna.
Widać było, że Cracovii zależy na nim – trzeba było sporo zapłacić i licytować z innymi klubami.
Licytowaliśmy się z Rakowem, ale myślę, że ta ścieżka rozwoju, którą prezentowałem Patrykowi w rozmowach, podpasowała mu. Wie, jak będzie wyglądać jego praca tutaj. Byłem wobec niego szczery. Myślę, że to plus fakt, iż w Cracovii zaczyna się tworzyć ciekawy zespół, również go przekonało.
Jaka jest charakterystyka drugiego piłkarza, Kallmana?
To inny typ napastnika. Jest trochę niższy, ale bardzo mobilny. Może grać podwieszonego snajpera, jest dynamiczny, mocny, regularnie strzelający gole w lidze fińskiej. Zdobył też ostatnio bramkę w meczu Finów przeciwko Bośni i Hercegowinie. Obserwowaliśmy go od pół roku, temat był rzucony już w styczniu, a udało się go dopiąć teraz.
Mieliście okazję oglądać go na żywo?
Nie. Oglądałem jego mecz z Bośnią, nie na żywo, plus oglądałem wiele spotkań w transmisjach. I byłem od dawna przekonany do tego ruchu.
Dwa transfery, dwóch napastników. Łatwo stwierdzić, gdzie definiował pan największy problem Cracovii w poprzednim sezonie.
Tak, od początku było widać, że problem jest – najlepszy napastnik miał trzy bramki na koncie. Już od stycznia trwały przymiarki, natomiast nie chcieliśmy się posiłkować przypadkowymi strzałami. Woleliśmy na spokojnie poczekać do bieżącego okienka.
Zawodził choćby Rivaldinho.
Oczekiwania wobec niego na pewno były, ale prawda jest taka, że ich nie spełnił. Liczba występów i bramek była poniżej tych oczekiwań. Dlatego dostał zielone światło na poszukiwania nowego klubu i może w każdej chwili zmienić barwy.
Gdy obejmował pan Cracovię, to mówił, że będziecie się starać spolszczyć szatnię. Nie do końca to idzie w tę stronę.
Nie jest tak prosto spolszczyć szatnię. Można ściągać przypadkowych piłkarzy i chwalić się, że ma się całą jedenastkę Polaków, ale też nie o to chodzi. Próbowaliśmy w tym oknie ściągnąć większą liczbę polskich zawodników, niestety z różnych powodów to nie wyszło. A były to naprawdę dobre, mocne nazwiska. Niemniej w dalszym ciągu myślimy o tym kierunku, choć to nie jest proste. I nie będzie tak, że w trakcie jednego okienka ściągniemy dziesięciu Polaków. Zresztą ja nie mam zamiaru robić rewolucji. Pracujemy nad wzmocnieniami jakościowymi.
Te transfery do środka pola to piłkarze polscy czy zagraniczni?
I tacy zawodnicy, i tacy.
Co do ruchów wychodzących – nie było żadnych szans, by zatrzymać Pellego?
Nie. Pelle był zdeterminowany, żeby zakończyć grę w Polsce – od dłuższego czasu się do tego przymierzał. Dostawał od nas naprawdę świetne propozycje, pan profesor Filipiak się przyłożył, ale Pelle chciał coś zmienić w swoim życiu. No, ale był z nami do końca i pomagał zespołowi. Nie będzie go łatwo zastąpić, natomiast tak czasami w życiu jest, że coś się kończy.
No właśnie – to chyba będzie jedno z większych wyzwań, zastąpić Holendra.
Tak, mówię otwarcie – jego będzie bardzo trudno zastąpić. Nie stanie się tak, że pstryknę palcami i powiem – to jest następca Pellego. Nie, to nie będzie proste, on przez trzy lata miał wielki wpływ na grę Cracovii, strzelał dużo goli i był liderem.
Odszedł też Rocha, ale to mniejsza strata.
Skończył mu się kontrakt i nie chcieliśmy go przedłużać. Mamy Pestkę, Siplaka. Trudno byłoby trzydziestoletniego obcokrajowca utrzymywać tylko po to, żeby raz na jakiś czas wszedł. Rozstaliśmy się jednak w zgodzie, podaliśmy sobie ręce i tyle.
Co do piłkarzy, którzy już byli w składzie – ten sezon może być kluczowy dla Hebo Rasmussena. Widać, że ma umiejętności, ale jeszcze nie zawsze potrafi je sprzedać.
Myślę, że ostatnie pół roku grał na wyrównanym poziomie. To jeden z dwóch największych wygranych mojej obecności w Cracovii, bo on i Kakabadze zaistnieli w składzie. Plus Kakabadze jest pewnym punktem reprezentacji Gruzji, też dlatego, ponieważ gra u nas wszystko od dechy o dechy. Ale rzeczywiście – teraz będą mieli okazję ugruntować swoją pozycję w Cracovii.
Jak z Konoplyanką, jest bliżej formy z najlepszych czasów?
Jest w normalnym cyklu treningowym. Mocno pracuje, chcieliśmy go też mocniej zbudować, żeby nie miał żadnych problemów zdrowotnych. Jest gotowy do gry, mam nadzieję, że pokaże pełnię swoich możliwości, bo ma je niebagatelne.
Z pewnością potrzebował tego okresu przygotowawczego.
Tak, w końcówce przygody z Szachtarem jednak więcej się leczył niż grał. Do nas trafił późno, później wybuchła wojna, co musiało się na nim odbić, potem był covid, który naszą szatnię i Jewhena sponiewierał. Dopiero teraz jest więc w dyspozycji, o którą walczyliśmy.
Mówił pan o pokojowym rozstaniu z Rochą, nie do końca jest tak z Marcosem Alvarezem.
Miałem z nim rozmowę i przedstawiłem mu swoje oczekiwania dotyczącego jego postawy. Niestety moje oczekiwania i jego podejście mocno się rozjechały. Został więc przesunięty do drugiej drużyny. Natomiast to, co się wydarzyło później – z rozwiązywaniem kontraktu, nie miałem na to wpływu. Na pewno nie miałem zamiaru z niego korzystać i nadal nie mam. Szukam innych zawodników, którzy będą oddawać dla tej drużyny zdrowie.
Czyli problemy z profesjonalizmem.
Marcos wie, o co chodzi, bo stale mu o tym powtarzaliśmy. Cóż, stało się, jak się stało.
Jak pan widzi rolę młodzieżowców w tym sezonie, bo owszem, w Cracovii kilku się przebiło, ale też mają problem z utrzymaniem równej formy.
Mamy trzech ogranych: Rakoczy, Myszor i Knap mają po kilkanaście-kilkadziesiąt meczów na boiskach Ekstraklasy. To jest na pewno duża siła tej drużyny. Doszło teraz dwóch nowych – Wójcik i Kapek, trenują z nami, dostali szansę, zobaczymy, co z tego będzie. Pozycja młodzieżowca nam snu z powiek nie spędza. Co do stabilizacji formy: to są jednak młodzi zawodnicy i w polskiej lidze tak jest, że rzuca się ich na głęboką wodę, a oni tam albo płyną, albo się topią. Nasi akurat dobrze zareagowali, niemniej przez wiek nie mają tej stabilizacji. Pracujemy nad tym.
Niemczycki wywalczył sobie bluzę z numerem jeden?
Na chwilę obecną nie ma decyzji, kto zacznie sezon w bramce. Trwa rywalizacja Hrosso vs Niemczycki, mamy czas, by tę decyzję podjąć.
Na Hrosso już nie zarobicie.
Owszem, ale mnie interesuje dyspozycja, a nie to, kto będzie lepszym towarem na rynku transferowym. Ja patrzę na poziom piłkarski.
Wracając jeszcze do młodzieżowców – czy z pana perspektywy to jest poważne, że na mniej niż dziesięć dni do startu nie znamy regulaminu rozgrywek? [Rozmawialiśmy w czwartek – przyp. PP]
Wie pan… Wielokrotnie zdarzały się w naszej lidze specyficzne sytuacje. Nie ukrywam, że wyczekujemy na to, co będzie z tym przepisem. Nie jest to fortunne. Wiele zespołów szuka młodzieżowców, jednocześnie zastanawiając się, jaki będzie regulamin. Pracy to nie ułatwia. Ale jak mówię – nas akurat to bardzo nie martwi, ja nie mam zamiaru liczyć, ile brakuje nam minut do jakiegoś limitu. Mam nadzieję, że młodzieżowcy wywalczą sobie miejsce w składzie w dużej liczbie.
Ten impas blokuje Cracovii jakieś ruchy przychodzące czy wychodzące?
Nie. Nie ma to wpływu na to, co robimy. Natomiast ja od początku nie byłem zwolennikiem tego przepisu, uważałem, że gdy młody chłopak będzie dobry, to dostanie szansę. I tego się trzymałem. Ponadto przez ten przepis wielu zawodników na pozycjach trzy-cztery-pięć ma problemy w przyszłości, bo kluby muszą ich trzymać w kadrze na wypadek kontuzji, ale oni siedzą na ławce zamiast grać gdzie indziej, choćby na wypożyczeniu. Jasne, paru piłkarzy wypłynęło, ale wielu poginęło. W żadnej szanującej się lidze nie ma przepisu o młodzieżowcu. A skoro chcemy iść w górę, to może warto wziąć z nich przykład?
Ale skoro ten przepis już jest, to ta modyfikacja z minutami jest lepszym wyborem?
Czytałem o tym, ale nie jest to specjalnie jasne. Na razie czekam na decyzję. Najważniejsze, że my mamy po prostu dobrych młodzieżowców.
To może wypaczać koniec sezonu.
No właśnie, jak na końcu sezonu drużyny zaczną się skupiać na liczeniu minut i układaniu tabelek, zamiast na graniu, to postrzeganie tej ligi lekko się rozmywa. Dla mnie to jest abstrakcja.
Wracając na koniec do rundy wiosennej – było tak, że nie potrafiliście odpalić. Zacinaliście się po dobrym momencie.
Tak, mieliśmy problem z ciągłością. Nad tym się skupiamy i pracujemy. Zdajemy sobie sprawę, że byliśmy zespołem bez powtarzalności, ale chcemy to zmienić.
Są konkretne cele na wynik przed nowym sezonem?
Nie. Najpierw chcemy dopiąć kadrę. Dopiero wtedy mogę mówić o konkretach, bo jeśli teraz miałbym rzucić cel, a dopiero pod to szukać zawodników – byłoby to niepoważne. Na pewno mogę powiedzieć, że dziewiąta pozycja z zeszłego sezonu nas nie zadowala i chcemy być wyżej.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Sprawa sublicencji na Ekstraklasę od sezonu 2023/24 nadal nie jest rozstrzygnięta
- Ekstraklasa zostaje w Canal+! To będzie rekordowy kontrakt
Fot. FotoPyk