Przepis o młodzieżowcu zawsze był tematem wielu dyskusji, wypowiadali się w tej kwestii chyba wszyscy przedstawiciele poszczególnych profesji związanych z polską piłką. No, może akurat sędziowie nie zabrali głosu, ale reszta – chętnie. Jest to przecież regulacja dość znacząca, konkretnie wpływająca na to, jak budowane są kadry zespołów. Czyli logika podpowiadałaby, że ta zasada powinna być dopracowana na długo przed startem Ekstraklasy, prawda? Prawda. Ale wiadomo, jakie relacje ma nasz futbol z tą logiką. Skomplikowane.
Dzisiaj jest piąty lipca, a Ekstraklasa startuje 15 lipca. Toteż wiele czasu nie zostało, wręcz bardzo mało. A rządzący polskim futbolem wciąż nie podali do publicznej wiadomości założeń przepisu o młodzieżowcu. Dzisiaj odbywają się kolejne spotkania w tym temacie. Może będzie decyzja, może nie. Bo w sumie po co się spieszyć…
Wojciech Cygan, wiceprezes PZPN-u ds. piłkarstwa profesjonalnego, mówił 14 maja w „Sporcie”: – Ten temat powinien zostać poruszony na posiedzeniu zarządu PZPN-u. Odbędzie się ono 23 maja. Do tego czasu zostanie przygotowana propozycja wraz z jej uzasadnieniem. Zobaczymy jaka decyzja ostatecznie zapadnie. Projekt będzie efektem wielu spotkań, licznych rozmów z wieloma środowiskami, także z udziałem klubów. Chciałem, aby w tej sytuacji ich stanowisko konkretnie wybrzmiało.
23 maja Cezary Kulesza pisał na Twitterze: – Temat młodzieżowca wywołuje szeroką dyskusję. Zwolennicy i przeciwnicy mają swoje argumenty. Łączy nas cel: doskonalenie szkolenia i płynne wprowadzanie młodych zawodników do gry. PZPN przedstawi wkrótce propozycję modyfikacji przepisu, która wesprze realizację tego celu.
31 maja Jarosław Mroczek, prezes Pogoni, mówił u nas: – Może ja o czymś nie wiem, ale chyba nie ma jeszcze ostatecznej decyzji? To nie jest tak, że PZPN oficjalnie to ogłosił. Nie będę mówił z kim i o czym rozmawiałem, ale według mojej wiedzy poszczególne warianty – niektóre całkiem interesujące – będą jeszcze dyskutowane. To otwarta sprawa.
No i tak sobie rozmawiano. Różne plotki się pojawiały – że jednak rezygnują, że jednak nie rezygnują, że przepis zostaje, lecz zmodyfikowany. Czas płynął, kluby działały na rynku transferowym, jednak właściwie bez konkretnej wiedzy, czy dana liczba młodzieżowców jest w porządku, czy mimo wszystko nie, bo zaraz się ustali, że każdy zespół musi mieć młodzieżowca z na przykład Otwocka.
Oczywiście ktoś może argumentować, że lepiej do tematu podejść na spokojnie i tak go ułożyć, by przepis działał lepiej. No i nawet jeśli decyzje są podejmowane późno, to korzystniejsza dobra, choć spóźniona decyzja, a nie słaba i przyspieszona.
Może i tak, niemniej to nie jest moment, w którym oceniamy sam pomysł na przepis młodzieżowcu. To jest moment, w którym oceniamy termin, kiedy sprawa się rozwiązuje. A ten nie wydaje się specjalnie poważny. Władze PZPN-u nie zostały wybrane w maju, tylko dużo wcześniej. Żadną sensacją nie jest też termin, w którym startuje Ekstraklasa – nikt się chyba nie spodziewał, że zaczniemy grać we wrześniu.
Naprawdę można było to zrobić szybciej i uniknąć wprowadzania tak naprawdę kluczowej regulacji na nieco ponad tydzień od startu ligi. Coś nam się nie wydaje, że w poważnych ligach Anglicy, Niemcy i inni nie zastanawiają się na 10 dni przed startem, jak konkretnie będzie wyglądał regulamin rozgrywek. Raczej mają wszystko poukładane na tip-top i margines zaskoczenia jest ograniczony do zera.
Oczywiście można się spodziewać narracji, że wszystko było konsultowane z klubami i nikt nie powinien być ostatecznie zaskoczony. Jednak wciąż: oczekiwalibyśmy od poważnej ligi ustalania regulaminu nieco szybciej.
No tak, nie jesteśmy poważną liga. Ale chcemy być.
WIĘCEJ O MŁODZIEŻOWCACH:
Fot. Newspix