Reklama

Pantofle zamiast korków. Jak Bayer postawił na piłkarza w roli dyrektora

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

29 czerwca 2022, 16:57 • 6 min czytania 3 komentarze

Simon Rolfes od 1 lipca oficjalnie rozpocznie pracę jako dyrektor sportowy Bayeru Leverkusen. Choć jeszcze to nie nastąpiło, zdążył zrobić już wiele dobrych rzeczy dla klubu. Zapowiada również kolejne zmiany. Patrząc na jego piłkarską i zawodową przeszłość, krok po kroku może dojść do celu. 

Pantofle zamiast korków. Jak Bayer postawił na piłkarza w roli dyrektora

Magia Rudiego

Na bandach dookoła stadionu widniał napis: Danke Rudi! Na trybunach kibice wznieśli transparent z jego podobizną i kolejnymi podziękowaniami. Sam po końcowym gwizdku ostatniego ligowego meczu Bayeru Leverkusen w poprzednim sezonie chwycił za mikrofon i w ckliwym oświadczeniu pożegnał się z kibicami i klubem. W takich okolicznościach legendarny Rudi Voeller rozstawał się z Die Werkself przed kilkoma tygodniami. W gabinetach klubu pracował nieprzerwanie przez 17 lat, wcześniej w latach 1996-2000 pełnił również funkcję dyrektora sportowego, a na boisku występował we wcześniejszych dwóch latach. Wraz z ostatnim meczem zakończyła się era Voellera na BayArena.

Każde takie rozstanie jest bolesne, szczególnie dla kibiców utożsamiających się ze swoją legendą. W końcu sam jej blask potrafił zdziałać wiele. Najdobitniej świadczy o tym historia opowiedziana przez Sławomira Czarnieckiego, pracującego z młodzieżą w Bayerze. – Bardzo chcieliśmy pozyskać Havertza do Leverkusen. Umówiliśmy się z nim i jego rodzicami na obiad. Powiedziałem im [Voellerowi i Michaelowi Reschke przyp. red.], że idziemy na obiad z rodzicami Kaia i gdyby “spontanicznie” wpadli, to na pewno by to pomogło. Być może ich wizyta nie była tak ważna dla Kaia, bo 10-latek zwraca uwagę na inne aspekty. Natomiast dla rodziców był to ważny sygnał – opowiadał wielokrotnie o Havertzu, który został za rekordową sumę wytransferowany do Chelsea, Czarniecki W Leverkusen przyszła jednak pora na zmiany i od 1 lipca oficjalnie posadę Voellera przejął Simon Rolfes.

Już sama decyzja pokazuje, w jakim kierunku zdecydował się pójść Bayer. Zatrudnienie byłego piłkarza, tym bardziej pomocnika, jest jak żywcem wyjęte rozwiązanie z Borussii Dortmund. Tam również legendę klubu i dyrektora sportowego – Michaela Zorca zastąpił ex-zawodnik Sebastian Kehl. W Leverkusen Rolfes musiał wskoczyć w takie same, a może i jeszcze większe buty. Niemniej jednak tendencja zmiany piłkarskich korków na służbowe pantofle jest wyraźna. Na razie i Kehl, i Rolfes umiejętnie lawirują na parkietach dyrektorskich gabinetów.

Reklama

Mikrozarządzanie, komunikacja, transferowanie

O działaniach nowego dyrektora sportowego Borussii Dortmund już pisaliśmy, skupimy się zatem na tym, jak w nowej roli odnajduje się 40-letni Rolfes. Najważniejsze lata swojej kariery spędził w Leverkusen. Przez dekadę występował dla Die Werkself po transferze z Alemanii Aachen. W warunkach Bundesligi środkowym pomocnikiem był dość solidnym. Największy komplement sprawił mu Jupp Heynckes, mówiąc o nim jako superprofesjonaliście i jednym z najlepszych, z jakim pracował. Właśnie dlatego otrzymał opaskę kapitańską Bayeru, rozegrał blisko 300 meczów w lidze niemieckiej i przeszło 20 razy wystąpił w reprezentacji Niemiec. W kadrze nie pełnił pierwszoplanowej roli, a raczej był uzupełnieniem składu. Pozostawał tym, który nosił fortepian niż na nim grał. Teraz musi pociągać za inne struny.

Już w trakcie kariery angażował się w różne inicjatywy. Przez wiele lat pozostawał jednym z członków niemieckiego związku piłkarzy. Toteż po zakończeniu kariery łagodnie przeszedł na sportową emeryturę. W Niemczech ceniono go za inteligencję, język, jakim władał podczas wywiadów, dlatego niemal od razu trafił do telewizji. Pracował dla ZDF przez blisko trzy lata. Ze swoim przyjacielem Markusem Elsaesserem założył spółkę „Rolfes & Elsaesser – The Career Company”. Odpowiada ona za mikrozarządzanie, odpowiednią komunikację w firmach i właściwe przekazywanie obowiązków na różnych poziomach. Choć na pozór to zlepek słów z korpomowy, to spółka szybko osiągnęła sukces. Dowodem jest przejęcie firmy GoalControl, która opracowała i wprowadziła w życie system goal-line technology.

W końcu powrócił po trzech latach do Bayeru, gdzie najpierw został koordynatorem grup młodzieżowych, a chwilę później przejął kierownicze obowiązki Jonasa Boldta. Przez kolejne cztery lata przyglądał się pracy Voellera. Na podobnych zasadach działało przekazanie obowiązków od Zorca do Kehla. Choć oficjalnie Rolfes nie rozpoczął jeszcze pracy, to już zrobił wiele dobrego dla Leverkusen.

Nic na siłę

Bayer w swoich szeregach posiada kilku piłkarzy, którzy wzbudzają ogromne zainteresowanie wielu klubów. Florian Wirtz, Patrik Schick, Moussa Diaby to tylko niektórzy z nich. Nowy dyrektor sportowy nie ulega jednak presji otoczenia i na własnych warunkach porozumiewa się z zawodnikami. – Najważniejszym celem na lato jest utrzymanie składu – zaznaczył w rozmowie z Kickerem. Z zadania wywiązuje się jak dotąd bez zarzutu.

Za czeskiego napastnika pojawiają się oferty rzędu 60 mln euro? Rolfes wszystkie odrzuca, domaga się wyższych kwot lub nie przystępuje do rozmów. Finalnie przedłużył umowę z Schickiem do 2027 roku. Tak długo może również w Leverkusen występować Wirtz. 40-letni dyrektor sportowy wykorzystał moment mniejszego zainteresowania pomocnikiem przez inne kluby. Niebywale utalentowany 19-latek doznał dość poważnej kontuzji kolana i będzie pauzował przez kolejne miesiące. Rofles zdając sobie jednak sprawę ze skali jego umiejętności, nie zważał na jego uraz, zapewnił, że klub na niego liczy i przedłużył z nim umowę. Nie spieszy mu się również ze sprzedażą Diaby’ego.

Jestem optymistycznie nastawiony. Myślę, że zostanie u nas. Czuje się tu naprawdę komfortowo i dokonał kolejnego ogromnego skoku, zwłaszcza jeśli chodzi o statystyki goli i asyst. Ma jeszcze większy potencjał. Chcemy go dalej rozwijać – dodał 40-latek, który umiejętnie wykorzystuje swoje doświadczenie pracy z młodzieżą z ekonomiczną wiedzą.

Reklama

TOP16 Europy

Oprócz tego wygrał cichą rywalizację o utalentowanego napastnika z Czech z innymi przedstawicielami Bundesligi. Wobec straty Erlinga Brauta Haalanda przez Borussię Dortmund i prawdopodobnego odejścia Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium, oba te kluby, a także RB Leipzig sondowały możliwość sprowadzenia 19-letniego Adama Hlozka ze Sparty Praga. Najbardziej konkretny okazał się Bayer i to tam trafił ten łakomy kąsek znad Wełtawy. A trzeba dodać, że nie wydał za niego fortuny, bowiem zapłacone 13 mln euro, to dopiero 15. najwyższy transfer w historii klubu.

To pokazuje, że Rolfes stara się zdobywać nowych zawodników nie tylko pieniędzmi, ale przede wszystkim wizją budowy drużyny i rozwoju poszczególnych zawodników. Beneficjentami tego sposobu działania są działacze BVB. Zdają sobie jednak sprawę z ograniczeń tego systemu, a mianowicie zmniejszonej konkurencyjności w walce o mistrzostwo Niemiec. – Trzeba szanować realia, ale też wierzyć w siebie i być tak ambitnym, jak to tylko możliwe. Tylko ci, którzy myślą na wielką skalę, osiągną wielkie rzeczy. Jesteśmy coraz bardziej konkurencyjni, szczególnie dla młodych, utalentowanych piłkarzy. Zdobyliśmy solidną reputację – wyjaśnił. Właśnie dlatego za moment drogą wydeptaną przez Schicka, Diaby’ego, Hlozka może powędrować Mychajło Mudryk – utalentowany, ukraiński skrzydłowy.

Rolfes znajduje się dopiero na początku swojej dyrektorskiej przygody. Mimo to stawia sobie ambitne cele. – Chcemy znaleźć się w najlepszej szesnastce europejskich drużyn. Pozostało nam do wykonania jeszcze kilka kroków – zapowiedział. Na razie Bayer plasuje się na 30. miejscu w rankingu UEFA i jest piątą niemiecką ekipą. W przyszłym sezonie ponownie wystąpi w Lidze Mistrzów, która będzie oknem wystawowym dla wielu piłkarzy. Stanie się również pierwszy sprawdzianem realizowanej sportowej polityki klubu pod wodzą Rolfesa. Jeśli z zadań wywiąże się tak jak na boisku, czy też w pracy zawodowej, Bayer może być spokojny o posadę dyrektora sportowego co najmniej tak długo, jak było to w przypadku Voellera.

WIĘCEJ O BUNDESLIDZE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Anglia

Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Antoni Figlewicz
5
Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Komentarze

3 komentarze

Loading...