Z chwaleniem Zagłębia Lubin zawsze trzeba uważać, bo jednego dnia pochwalisz, a drugiego oni ogłoszą, że od dziś średnia wieku składu musi wynosić 26,33(3) lat, a trenerzy są zobowiązani chodzić w sztruksach. Niemniej zaryzykujemy i choćby odnotujemy, że Miedziowi przygotowują się do nowego sezonu całkiem logicznie.
Przede wszystkim – mają trenera! Niby nic dziwnego, ale rok temu o tej porze Zagłębie szkoleniowca miało tylko teoretycznie, bo Sevela zapewne już negocjował z nowym pracodawcą, a klub opuścił oficjalnie pierwszego lipca. Na przyjście Żurawia trzeba było czekać do 16 lipca, kiedy sezon startował tydzień później. Sensacyjnie ta konstrukcja nie wypaliła.
Oczywiście nie zwracalibyśmy uwagę na postawę Zagłębia tylko dlatego, bo ma szkoleniowca. To jakby chwalić kierowcę autobusu, że ma prawo jazdy. Chodzi głównie o coś innego – o transfery. Do tej pory był w Lubinie z nimi problem, często bowiem ściągano piłkarzy przeciętnych, którzy kompletnie nie potrafili się odnaleźć w tym specyficznym środowisku. Przykładem niech będzie Scekić, który CV miał dobre, ale tak się zaprezentował przez wiosnę, że trudno byłoby go rozpoznać na ulicy, gdyby akurat przechodził obok.
Piotr Burlikowski na naszych łamach zapowiedział, że tym razem Miedziowi chcą podejść do tematu lepiej. Jak mówił: – Okienko letnie będzie inne. Zimą musieliśmy rozpaczliwie ratować ten sezon, bo wiedzieliśmy, że reszta też będzie się wzmacniać – wtedy jeszcze przecież Legia grała o utrzymanie, spadła Wisła, czyli też duża marka. Chcemy sprowadzać do Lubina piłkarzy, którzy chcą coś osiągnąć, jak Ławniczak, albo takich, którzy już tutaj byli i wiedzą, co to za miasto, co to za klub. Latem będziemy więc celować w zawodników rynku wewnętrznego.
No i do grona piłkarzy, którzy w Lubinie już byli i naprawdę dawali radę, na pewno zalicza się Damjan Bohar. Sezon 18/19 kończył z dziesięcioma bramkami i siedmioma asystami, kolejny – z piętnastoma golami i pięcioma ostatnimi podaniami. Jak na skrzydłowego (ale nie tylko) były to znakomite liczby. Bohar imponował przebojowością, dryblingiem, techniką, no i wspomnianymi konkretami.
Musiał więc wyjechać i w Osijeku już tak pięknie nie było, ale czy dramatycznie? Też nie. Pierwszy sezon siedem goli, pięć asyst, drugi – cztery bramki i jedno ostatnie podanie. Na pewno tam nie zaginął w katastrofalny sposób. Jest też w dobrym wieku, w październiku skończy 31 lat. Jak na nasze – ten transfer może wypalić. Że Zagłębie będzie potrzebować gazu z przodu po odejściu Szysza – jasna sprawa.
Drugi ciekawy ruch to Poletanović. W Zagłębiu co prawda nie był, ale polską ligę zna, skoro grał już w Jagiellonii, Rakowie i Wiśle Kraków. Tak, z tym ostatnim zespołem spadł z ligi, ale jako jeden z nielicznych nie musiał się swojej postawy wstydzić. Wykręcił u nas średnią not 5,3 – to poziom Citaiszwilego i Fernandeza, a tych zawodników kibice Wisły nie chcieli pogonić (mimo pamiętnej głupoty Hiszpana).
Poletanović jest więc trochę niedoceniany, a to solidny zawodnik. Notuje średnio 7,1 przechwytu na mecz, co plasuje go w czołówce pomocników. 4,7 długich podań na mecz (też powyżej średniej). 72% skuteczności podań do przodu, 19. miejsce w lidze pod względem podań w ofensywą tercję. Wiadomo – nie jest to gwiazda, której plakaty młodzi chłopcy wieszają sobie nad łóżkiem. Ale przyzwoity piłkarz do środka pola? Już tak.
Kolejny transfer nie jest jeszcze oficjalnie potwierdzony, ale Sport.pl donosi, że Jarosław Jach podpisze trzyletni kontrakt z klubem. Tutaj mamy pewien zgryz, bo z jednej strony – można odnieść wrażenie, że jego kariera ciągle jest na zakręcie. Licząc od sezonu 18/19 rozegrał 56 spotkań ligowych (w tym 34 w Rakowie). O wiele za mało, skoro po drodze zwiedził mołdawską ekstraklasę i Fortunę Sittard, która – eufemistycznie mówiąc – daleko ma do holenderskich potentatów.
Z drugiej – gdy już pojawiał się w Polsce, pokazywał w Rakowie z całkiem przyzwoitej strony. No i zna Zagłębie, wie, na czym polega ta wspominana specyfika tego miejsca, nie będzie problemu z aklimatyzacją, nie będzie szoku zaraz po transferze. Ma ten ruch ręce i nogi, 28-letniego piłkarza (tym bardziej stopera) wciąż można odbudować.
No i trudno sobie wyobrazić, że Jach będzie gorszy niż ci cudacy, których Zagłębie proponowało widzom na tę pozycję w ostatnich okienkach.
Z kolei transfer Woźniaka na pierwszy rzut oka mógł dziwić, bo jak ktoś nie spoglądał na pierwszą ligę, miał prawo nie wiedzieć, że facet jeszcze gra w piłkę, ale na drugi – z pewnością nie odbył się za wielkie pieniądze i ma sens, zresztą na tym zapleczu Woźniak wykręcił w zeszłym sezonie pięć goli i pięć asyst. Burlikowski mówił: – W momencie awansu drugiego zespołu KGHM Zagłębia do II ligi postanowiliśmy, że ściągniemy zawodnika z tożsamością Zagłębia, który pomoże nam sportowo, ale również w pierwszym zespole. Wybór padł w pierwszej kolejności na Arka Woźniaka i cieszę się, że Arek zgodził się wrócić do Zagłębia, bo wpisuje się w koncepcję gry w I drużynie i pomocy rezerwom.
Stawkę uzupełniają Szymon Kobusiński i Tomasz Makowski. 24-letni snajper nie grał jeszcze w Ekstraklasie, ale w zeszłym sezonie na poziomie pierwszej ligi strzelił 11 goli dla Puszczy. Warto dawać szansę takim zawodnikom, którzy są z pewnością kilkukrotnie tańsi niż obcokrajowcy po trzydziestce, mający na swoim koncie trzy bramki na krzyż.
Jeśli chodzi o Makowskiego, plusem jest to, że pomocnik pracował już ze Stokowcem i – jak widać – nie ma do niego zastrzeżeń. Trudno tutaj uwierzyć w jakieś fajerwerki, bo z Makowskiego wyrasta przeciętny piłkarz, ale jako uzupełnienie… Kto wie.
Zbierając to do kupy: widzimy w ruchach Zagłębia pomysł, a to jest ważne. Ileż było historii, że kluby ściągały piłkarzy z każdej parafii świata, potem ta drużyna nie miała żadnego charakteru i trzeba było się wycofywać z idei braku idei. Tutaj wydaje się, że pierwszy krok został postawiony dobrze.
Co będzie dalej – oczywiście zobaczymy, bo naturalnie może się okazać, że jednak za mało w tym wszystkim błysku i jakości, a na charakterze i znaniu topografii miasta, drużyna daleko nie zajedzie. Niemniej dziś Zagłębiu bliżej do normalności niż wcześniej, co już jest sukcesem.
WIĘCEJ O ZAGŁĘBIU LUBIN:
- Zagłębie ściągnęło napastnika z 1. ligi
- Burlikowski: Przyjście Stokowca to najlepsze, co spotkało Zagłębie
- Łakomy: Jestem fanem hiszpańskiego grania
Fot. FotoPyk