Prowadzisz 2:0, ten wynik mocno przybliża cię do spełnienia twojego największego piłkarskiego marzenia – zagrania na Stadionie Narodowym. Jednak w pewnym momencie tracisz kontrolę nad spotkaniem, twój rywal doprowadza do wyrównania i dochodzi do rzutów karnych, a w nich podchodzisz do strzału i… pudłujesz. Aczkolwiek twoja drużyna odwraca losy jedenastek i… będziesz mógł zagrać na wymarzonym obiekcie! Wielkie szczęście, a ty dajesz upust swoim emocjom i po prostu płaczesz… ale ze szczęścia. Taką drogę przebyli zawodnicy Szkoły Marcina Gortata, którzy w półfinale Turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” pokonali Dwójkę Gubin. Co jeszcze działo się podczas drugiego dnia rywalizacji na Finałach Ogólnopolskich w Warszawie?
W poniedziałek na obiektach Hutnika Warszawa oglądaliśmy zaciekłą walkę o awans do wielkiego finału, który zostanie rozegrany we wtorek na Stadionie Narodowym. Faza pucharowa to już nie przelewki – wygrywasz, jesteś o kolejny krok od swojego upragnionego celu, przegrywasz, masz świadomość, że twoje marzenie nie zostanie spełnione tego dnia, a bardzo chciałeś, żeby się ziściło. Dlatego też na każdym kroku stykaliśmy się z dwoma skrajnościami – smutkiem i radością.
– Przede wszystkim musimy się cieszyć z tego, że po pandemii mogliśmy wrócić na boiska i rozegrać ten największy Turniej dla dzieci w Europie. Emocje są tu niesamowite, a reakcje tych małych zawodników i zawodniczek są mocno skrajne – jedni płaczą, a drudzy się cieszą. Turniej “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” jest świetnie przygotowany i ma tak kapitalną oprawę, że dzieci, które w nim brały udział, zapamiętają go do końca życia, niezależnie od tego, jaki tu wynik osiągnął – uważa Nina Patalon, selekcjoner reprezentacji Polski kobiet.
Tego rodzaju Turnieje mają to do siebie, że nie da się na nich obejrzeć wszystkich spotkań, gdy równolegle trwa ich aż dwanaście. W momencie, gdy chcesz wyłapać wszystkie niuanse i detale, skupiasz się stricte na jednym meczu. Dlatego w tej relacji przeczytacie tylko to, co mogliśmy zobaczyć na własne oczy. Działo się naprawdę dużo. Emocje były ogromne i jesteśmy przekonani o tym, że wspomnienia z tej rywalizacji zostaną z wszystkimi zawodnikami i zawodniczkami na bardzo długo.
W ćwierćfinale dziewczynek w kategorii U-12 oglądaliśmy powtórkę z Stadionu Narodowego z 2019 roku w kategorii U-10, kiedy to UKKS Katowice okazały się lepsze od Tęczy Bydgoszcz. Miał to być rewanż, czy tak było w istocie? Nie do końca. Dziewczyny z województwa śląskiego szybko objęły prowadzenie i dotrzymały je do samego końca. Aczkolwiek nie możemy przejść obojętnie wobec tego, w jaki sposób grały bydgoszczanki w drugiej połowie. Zaciekle walczyły i dążyły do wyrównania, ale brakowało im szczęścia. Raz słupek, później poprzeczka, następnie kilka kapitalnych interwencji bramkarki i pudła z kilku metrów. Bramka Katowic była, jak zaczarowana – futbolówka nie chciała tam wpaść.
Jak potoczyły się dalej losy katowiczanek? Awansowały do wielkiego finału Turnieju i jutro zagrają na Narodowym. – Nasza historia pokazuje, że zawsze trudne są dla nas ćwierćfinały, i nie inaczej było w tym przypadku. Po ciężkim boju pokonaliśmy UKS Tęczę Bydgoszcz. Mecz półfinałowy był już dla nas łatwiejszy. Teraz został tylko finał. Dziewczyny na pewno dadzą z siebie wszystko. Dodam jeszcze, że ostatnio na turnieju w Krośnie, obiecaliśmy sobie z trenerem Jakubem Koznerem z Beniaminka Krosno, że następnym razem zmierzymy się na… Stadionie Narodowym. Obaj dotrzymaliśmy umowy, jutro czeka nas ciekawe starcie – zapowiada Tomasz Nawrocki, trener UKKS-u Katowice, dla którego będzie to czwarty (!) finał na Narodowym. Ten facet chyba znalazł patent na to, jak tego dokonać. Tym bardziej, że… druga jego ekipa, ale w kategorii U-10 też zagra w finale. Coś niebywałego!
– Dla nas jest to spore zaskoczenie i miła niespodzianka, że udało nam się awansować do wielkiego finału Turnieju na Stadionie Narodowym w dwóch kategoriach wiekowych. Z tego faktu jestem bardzo szczęśliwy. Mam nadzieję, że jutro wygramy oba mecze i te największe puchary pojadą na Górny Śląsk do Katowic – mówił nam Nawrocki na gorąco po ostatnim gwizdku meczu półfinałowego.
– Oni słyną z tego w kraju, że ich drużyny U-10 i U-12 dobrze funkcjonują. Miejmy jednak nadzieję na to, że znajdą się takie kluby, które będą z nimi zaciekle rywalizować – podkreśla Patalon. Czy tak będzie w przypadku jutrzejszych spotkań na Narodowym? UKKS Katowice wleci jutro jak po swoje i zgarnie dwa puchary? Odpowiedź na to pytanie poznamy jutro na Stadionie Narodowym. Transmisja z ostatniego dnia Finałów Ogólnopolskich od godz. 9:30 antenie TVP Sport.
Jak przebiegała rywalizacja u chłopaków? Epicki był półfinał między MG 13 Łódź a Dwójką Gubin w półfinale kategorii U-10. Ci pierwsi prowadzili 2:0, ale nie byli w stanie utrzymać tego prowadzenia. Z boku wydawało się, że z każdą minutą gasną, a Gubin noszony głośnym dopingiem rodziców, rozkręcał się jak lokomotywa. Przez długi czas dominowali i po pięknych, składnych akcjach doprowadzili do stanu 2:2. W rzutach karnych zaczęli od gola i obronionego strzału.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że chłopcy z Szkoły Marcina Gortata już się nie podniosą, bo wyglądali tak, jakby już nie wierzyli w to, że mogą jeszcze odwrócić losy jedenastek. A to im się udało! Bo to chłopcy z Gubina nie wytrzymali presji tego, że są o krok od finału. – Chyba do końca życia zapamiętam ten ostatni rzut karny. Dlatego, że jeszcze w piątek ćwiczyliśmy je na treningu. Podpowiedziałem bramkarzowi, żeby przy ostatnim karnym został w środku i… jesteśmy w finale! – mówił nam Adam Gołaszewski, trener drużyny MG13 Łódź.
Wymowny był obrazek po tych karnych, gdzie zwycięscy chłopcy nie wybuchli z radości, a zaczęli… płakać. Gdyby w tamtym momencie ktoś przechodził obok, kto nie oglądał tego meczu, mógłby sobie pomyśleć, że to łodzianie przegrali półfinał. Łzy zalały ich uśmiechy. – Moi zawodnicy podchodzili do tego Turnieju bardzo emocjonalnie, na każdym jego etapie, a półfinał? Ten mecz to był emocjonalny rollercoaster, stąd te łzy… nawet po zwycięstwie. Mocno im zależało na tym, żeby zagrać na Stadionie Narodowym. Są to łzy szczęścia – podkreśla trener łódzkiej ekipy.
– Chłopcy czuli duży stres w meczu półfinałowym. Do tej pory jeszcze nie grali przed taką publiką i intensywnym dopingiem. Dlatego, że u nas w klubie panuje taka zasada, że na trybunach jest cisza, gdy rozgrywamy spotkania ligowe. Instruujemy rodziców, żeby nie dopingowali swoich pociech. Ważne dla nas w szkoleniu jest to, żeby młodzi zawodni podejmowali decyzje ze spokojem, bez nerwów. A tutaj musieli sobie poradzić z presją trybun. Podobało mi się, że mimo tej otoczki moi chłopcy dalej grali w piłkę. Za to szacun – dodaje Gołaszewski.
W kategorii chłopców U-12 również nie brakowało emocji, choć w meczu, który oglądaliśmy – OMS SP5 w Szczecinku z SP5 Gdańsk nie doszło do rzutów karnych. Ekipa z Zachodniopomorskiego przegrywała w tym meczu 0:2, złapała kontakt i porwała się do szaleńczego ataku, z którego mogło paść wiele bramek, ale brakowało szczęścia patrz. poprzeczka i strzały kilka centymetrów obok słupka.
Czy takie emocje będziemy też oglądać jutro? Oby! Aczkolwiek ten Turniej jest bardzo stresujący dla tych dzieci na każdym etapie, a jutro ten ostatni, najbardziej wymagający pod względem psychicznym – mecz na Narodowym, który opakowany jest w taki sposób, jakby to miał być, co najmniej finał Pucharu Polski. Kto wytrzyma tę próbę nerwów i sięgnie po końcowy triumf?
Kto zagra jutro na Narodowym?
Finał dziewcząt U-10: UKKS Katowice – Ślęza Wrocław
Finał chłopców U-10: MG 13 – SP 18 Mamy Talent Olsztyn
Finał dziewcząt U-12: UKKS Katowice – Beniaminek Profbud Krosno
Finał chłopców U-12: SP 16 Lublin – SP 5 Gdańsk
Z WARSZAWY – ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI