Reklama

Samobój, nieodgwizdany karny i awans Walijczyków. Mundial bez Ukrainy

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

05 czerwca 2022, 20:30 • 5 min czytania 305 komentarzy

Najważniejsze rzeczy dla Ukrainy dzieją się w tym momencie na froncie i nie da się ukryć, że w obliczu rosyjskiej napaści futbol niewiele znaczy. Choć to tylko zbiór kopnięć piłki, wybić, fauli, składnych akcji i parad bramkarskich, to stanowił chwilową odskocznię od smutnej rzeczywistości. Ukraińcy zrobili dziś wszystko by pokonać reprezentację Walii i wywalczyć awans na mistrzostwa świata, ale zabrakło odrobiny szczęścia, dokładności i właściwej reakcji sędziów pod koniec pierwszej połowy. 

Samobój, nieodgwizdany karny i awans Walijczyków. Mundial bez Ukrainy

Żywy mecz i huśtawka emocji

Mecz o awans na mistrzostwa świata wymaga odpowiedniego poziomu koncentracji i pomysłu na grę. Rzucało się w oczy, że Walia i Ukraina nie zamierzają przeczekać do ostatniego gwizdka w nadziei, że uda się przepchnąć mecz w rzutach karnych. Byliśmy świadkami interesującego spotkania, na które nie wypadało narzekać.

Szybko piłka po raz pierwszy wpadła do sieci. Kiedy bramkarz reprezentacji Walii ustawiał mur, Zinczenko pokusił się o strzał, ale zrobił to przed gwizdkiem Mateu Lahoza, więc jego trafienie nie mogło zostać uznane. Walia przetrwała pierwszy napór Ukraińców i próbowała przejąć kontrolę nad spotkaniem, ale musiała liczyć się z kontrami gości, które były naprawdę groźne. A to strzał Cygankowa, a to cięta wrzutka Jarmołenki innym razem wyjście na wolne pole Jaremczuka, które powinno skończyć się bramką. Ukraina w deszczowej aurze prezentowała się korzystnie.

Na tym etapie spotkania sympatyków reprezentacji Ukrainy mógł jedynie niepokoić uraz Buszczana, którego ukraiński bramkarz nabawił się po zderzeniu z Rodonem, ale miał sporo czasu, by dojść do siebie, bo Walijczykom brakowało dokładności. Nawet jak Ramsey wykonał dobre dośrodkowanie, to jego koledzy byli spóźnieni o jedno tempo. Zdecydowanie lepiej grali Ukraińcy. Warta odnotowania była chociażby składna akcja, po której Cygankow zagrał niesygnalizowane podanie do Karabajewa, ale ten, zamiast trafić do sieci, najpierw skiksował, a za moment stracił futbolówkę z zasięgu wzroku. Kotłowało się pod walijską bramką i wydawało się, że za moment Hennessey będzie musiał pożegnać się z nadzieją o zachowaniu czystego konta. Najlepszym piłkarzem na boisku był Zinczenko. Przez niego przechodziła każda akcja gości. Imponował spokojem, świetnie instruował kolegów z drużyny i do tego dołożył dwa groźne strzały. Sprawiał, że gra jego drużynie się kleiła. Ukraińcy potrafili jednym podaniem gubić rywali. Czy to Jaremczuk, czy to Cygankow, ale brakowało kropki nad „i”.

Nagle czar prysł, bo choć Ukraina prowadziła grę, to Walia wyszła na prowadzenie. Gospodarze wywalczyli rzut wolny w pobliżu bramki Buszczana. Z pozoru niegroźna sytuacja jakich wiele. Sprawy w swoje ręce wziął kapitan, który do tej pory był dość dyskretny w swoich działaniach. Bale uderzył w kierunku bramki, ale z pewnością nie przewidział, że Jarmołenko skieruje piłkę do własnej bramki… Nikt się tego nie spodziewał, ale właśnie w takich okolicznościach padł piekielnie ważny gol.

Reklama

Ukraiński zespół był w szoku i na moment zdjął nogę z gazu, ale szybko się otrząsnął. Kilka minut później strzelec samobójczej bramki został sfaulowany w polu karnym, ale sędzia Mateu Lahoz faulu nie dostrzegł. Gorzej, że smutni panowie obsługujący VAR również. Skandal, bo przewinienie na ukraińskim piłkarzu było ewidentne. Nawet Joe Allen był przekonany, że arbiter powinien dostrzec jego faul i wskazać na wapno…

Hennessey bronił jak z nut

Druga połowa była jeszcze ciekawsza i na szczęście nie byliśmy świadkami kolejnych rażących pomyłek Lahoza jego świty. Na początku drugiej połowy Walijczycy mogli wyjść na dwubramkowe prowadzenie. Wyprowadzili błyskawiczną kontrę, która rozerwała ukraińską defensywę. Akcja przeszła przez Neco Williamsa, Daniela Jamesa, Kieffera Moore’a, ale Aaron Ramsey nieczysto trafił w piłkę i zmarnował doskonałą sytuację.

Ukraina dość wolno się rozkręcała, ale już kilka minut po wznowieniu Cygankow powinien dać Ukrainie wyrównanie. Nie pierwszy raz zabrakło chłodnej głowy. Chwilę później Jarmołenko stanął oko z bramkarzem, ale Ben Davies w ostatniej chwili wygarnął mu futbolówkę. Później strzał z kroka posłał Malinowski i znów piłka nie chciała wpaść do sieci. Ukraińcy robili, co mogli, ale w tej deszczowej scenerii zawsze im czegoś brakowało.

Walia miewała przebłyski, ale więcej z gry miała Ukraina. Gospodarze grali spokojniej. Nie rzucali wszystkiego na szalę. Mieli dobry wynik, więc można zrozumieć, że położyli większy akcent na bronienie wyniku, ale nie było to bierne czekanie na ostatni gwizdek. O tym świadczy, chociażby akcja zakończona uderzeniem Brennana Johnsona, po którym piłka trafiła w obramowanie bramki. Z kolei w kolejnej akcji Johnson wraz z kolegami stworzył Bale’owi stuprocentową sytuację, ale ten kiepsko złożył się do strzału.

Ukraina nie spuszczała z tonu, walczyła do ostatnich minut. Bliski pokonania Hennesseya był Dowbyk, który pod koniec meczu wyskoczył najwyżej, ale ponownie Walijczyków uratował ich bramkarz. Ciężko powiedzieć, ile udanych interwencji wykonał, ale bronił fenomenalnie. Strzały po ziemi, strzały pod poprzeczkę, w grę wchodziły obrony rękami, ale i nogami. Rozegrał fantastyczne zawody i to przede wszystkim jemu walijscy kibice powinni zawdzięczać awans na mistrzostwa świata. A Ukraińców po prostu szkoda, bo zagrali bardzo dobry mecz, ale brakowało wykończenia. I sędziów na VAR-ze.

Reklama

Walia – Ukraina 1:0 (1:0)

A. Jarmołenko 35′ (sam)

CZYTAJ WIĘCEJ O ROSYJSKIEJ INWAZJI NA UKRAINĘ:

fot. NewsPix.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
5
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
5
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Komentarze

305 komentarzy

Loading...