Reklama

Klątwa pierwszej rundy przezwyciężona! Hurkacz wygrał w French Open

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

24 maja 2022, 21:19 • 3 min czytania 0 komentarzy

Cztery lata musiał czekać Hubert Hurkacz, żeby awansować do drugiej rundy Roland Garros. Ale cytując klasyka: lepiej późno, niż wcale. Polski tenisista raz jeszcze pokazał w tym sezonie, że gra na kortach ceglanych nie stanowi dla niego problemu. Pokonał dzisiaj Włocha Giulio Zeppieriego w trzech setach, przełamując serię nieudanych wielkoszlemowych występów w Paryżu.

Klątwa pierwszej rundy przezwyciężona! Hurkacz wygrał w French Open

Pierwsza runda, pierwsza runda, pierwsza runda – Hubert Hurkacz w ostatnich trzech latach kompletnie nie lubił się z Roland Garros. Dość powiedzieć, że w swojej karierze tylko raz zdołał wygrać mecz w tym turnieju. Było to w 2018 roku – kiedy jeszcze nie zaliczał się do szeroko pojętej światowej czołówki.

Jak sami widzicie – minęło sporo czasu, przyszedł czas na przełamanie. Hurkacz w tym sezonie zdążył już pokazać, że na kortach ceglanych czuje się nieźle. Czy też lepiej niż w poprzednim roku, kiedy noga potykała mu się na niemal każdym rywalu. W każdym razie: na pewno stać go było, żeby pokonać Giulio Zeppieriego.

Co to za zawodnik? Włoch z trzeciej setki rankingu. Ktoś, kto wiele na światowych kortach nie pokazał, ale też ktoś, o kim za dużo nie wiedzieliśmy. Zeppieri bowiem urodził się w 2001 roku i nigdy wcześniej z Polakiem nie grał. Ba, dzisiaj debiutował w turnieju wielkoszlemowym.

Reklama

Biorąc to wszystko pod uwagę: nie spodziewaliśmy się, że sprawi “Hubiemu” problemy. A jednak grał nieźle.

Pierwszy krok, a potem z górki

Przede wszystkim – Włoch początkowo trzymał własne podanie. Co prawda nie czuliśmy, że nasz tenisista jest w jakikolwiek sposób zagrożony, bo akurat kiedy serwował, to łatwo zdobywał punkty. Ale fakt faktem – nie potrafił uzyskać przełamania. Te przyszło późno, bo przy stanie 5:5. “Hubi” miał breakpointa i zwyczajnie starał się utrzymać piłkę w korcie, wyczekując błędu rywala. Ten plan się powiódł, bo Włoch w końcu zanotował niecelne uderzenie. To otworzyło Hurkaczowi szansę na wygranie seta. Po chwili ją wykorzystał.

Trzeba było jednak przyznać, że Zeppieri dobrze wszedł w mecz. Mógł liczyć na to, że i w kolejnej partii będzie grać z Hubertem jak równy z równym. Tylko no właśnie – to nie było mu dane. Polski tenisista bowiem złapał pewność siebie, która po prostu go niosła. Przede wszystkim – zaczął znakomicie serwować. To pozwalało mu łatwo zgarniać gemy. A na dodatek świetnie czuł się na returnie i raz po raz przełamywał rywala. Nie mogło zatem być inaczej – “Hubi” łatwo zgarnął drugą partię.

W trzeciej musiał już tylko dopełnić formalności. I choć jego rywal się obudził, znowu miał lepsze momenty, w końcu skapitulował. Ponownie, bo jak w pierwszym secie – przy wyniku 5:5. Przełamanie, a następnie wygrane własne podanie pozwoliły Hubertowi zamknąć mecz.

Pożegnanie paryskiej legendy

Choć nas dzisiaj najbardziej interesował mecz Hurkacza, wiadomością dnia na kortach w Paryżu było zakończenie kariery przez Jo-Wilfrieda Tsongę. Doświadczony francuski tenisista zapowiedział już parę miesięcy temu, że pożegna się z kibicami w Roland Garros. W pierwszej rundzie wielkoszlemowego turnieju trafił na wysoko rozstawionego Caspera Ruuda – czyli był z góry skazywany na porażkę. Ale zaprezentował niezły tenis – w trakcie niemal czterogodzinnego meczu zobaczyliśmy aż trzy tie-breaki. Ostatecznie zwycięstwo trafiło do 23-latka, który tym samym wysłał Tsongę na emeryturę.

Reklama

Przypomnijmy: mówimy o tenisiście, który w przeszłości był piątką światowego rankingu. Grał w półfinałach wielkoszlemowych turniejów, raz był też o krok od tytułu Australian Open (w 2008 roku przegrał decydujący mecz z Novakiem Djokoviciem). Ostatnie lata przyniosły oczywiście słabsze wyniki Francuza. No ale inaczej być nie mogło: to zawodnik z rocznika 1985.

Teraz może trzymać kciuki za rodaków, którzy w turnieju zostali, a także kolegów ze swojego pokolenia jak Djoković czy Rafa Nadal. Ale oczywiście – w tym tygodniu będziemy jeszcze obserwować wczesną fazę Roland Garros. Miejmy nadzieję, że bez większych problemów przejdą przez nią nie tylko wspomniani weterani, ale też Hubert Hurkacz. Polak w końcu pierwszy ważny krok dzisiaj postawił.’

Hubert Hurkacz – Giullio Zepperi 7:5, 6:2, 7:5

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

0 komentarzy

Loading...