Reklama

BVB przed rewolucją transferową z nowym sternikiem

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

08 maja 2022, 16:13 • 9 min czytania 2 komentarze

Borussia Dortmund jest już pewna wicemistrzostwa Niemiec. W Zagłębiu Ruhry nie jest to ani rozczarowanie, ani wielki powód do dumy. Dlatego już teraz działacze BVB myślą o przyszłości i planują spore zmiany w składzie, bo liczba problemów, jakie pojawiły się w trakcie sezonu była wręcz ogromna. 

BVB przed rewolucją transferową z nowym sternikiem

Trafienie Jessica Ngankama, zawodnika ostatniego w lidze Greuther Fuerth, w drugiej połowie meczu było 51. straconą bramką w tym sezonie przez Borussię Dortmund. Już teraz BVB posiada jedną z najgorszych obron w historii Bundesligi spośród wszystkich wicemistrzów Niemiec, a do rozegrania pozostała jeszcze jedna kolejka. Jeśli Hertha Berlin co najmniej raz pokona w ostatniej kolejce Gregora Kobela, podopieczni Marco Rosego wyrównają niechlubny rekord Schalke 04 Gelsenkirchen z sezonu 1976/77 i Borussii Moenchengladbach z sezonu 1973/74, które straciły 52. gole zajmując drugie miejsce w lidze.

Problemy w defensywie sprawiły, że nowy dyrektor sportowy Sebastian Kehl, który od przyszłego sezonu ostatecznie zastąpi Michaela Zorca, postanowił przemodelować cały blok obronny. Oprócz tego musi zmierzyć się z zadaniem znalezienia zastępstwa dla Erlinga Brauta Haalanda, a także uzupełnić braki w środku pomocy, by nie stracić również niebywale ambitnego Jude’a Bellinghama. Wobec tego Borussia stoi przed kolejną rewolucją kadrową. Ta, która odbyła się trzy lata temu w dużym stopniu okazała się nieudana.

Obrona

51 straconych goli w lidze przez BVB to jedna strona medalu, drugą jest sposób, w jaki kolejne, nawet najsłabsze drużyny potrafią zdobywać bramki. Ok. 60% trafień przeciwników odbyło się po stratach piłki dortmundczyków na własnej połowie. Dodatkowo tylko w nieznacznym stopniu Borussia poprawiła grę w defensywie po stałych fragmentach, tracąc o dwie bramki mniej niż w poprzednim sezonie.

Reklama

W ciągu ostatnich trzech lat do Dortmundu przyszło aż siedmiu defensorów i jeden bramkarz – Gregor Kobel. Czterech środkowych obrońców: Mats Hummels, Emre Can, Marin Pongracić, Soumaïla Coulibaly, jeden lewy Nico Schulz i dwóch prawych Mateu Morey, Thomas Meunier. W zasadzie żaden z nich nie spełnił oczekiwań i znaczna część może niebawem opuścić Signal Iduna Park.

Przed Hummelsem prawdopodobnie ostatni sezon w karierze. Can zawodził w kluczowych meczach sezonu, popełniając mnóstwo indywidualnych błędów, których nie rekompensował nielicznymi udanym akcjami w ofensywie. Wypożyczony Pongracić nie zostanie wykupiony z Wolfsburga. Coulibaly to melodia przyszłości i wciąż nie zadebiutował w pierwszej drużynie. Schulz inkasuje rocznie osiem milionów euro, a przez trzy lata rozegrał 61 spotkań, czyli mniej niż w jednym sezonie potrafił wykręcić Pedri. Jeszcze więcej meczów opuścił z powodu kontuzji Morey, który w pozostałych przegrywał rywalizację czy to we wcześniejszych latach z Łukaszem Piszczkiem, Achrafem Hakimim czy nawet Felixem Passlackiem. Właśnie dlatego do Dortmundu trafił Meunier. Choć Belg notuje lepszy sezon niż poprzedni to nadal prezentuje się niższej oczekiwań.

W ogólnym rozrachunku po trzech latach defensywa Borussii ponownie wymaga gruntownej przebudowy i od tego swoją samodzielną przygodę w roli sternika pionu sportowego rozpoczął Kehl. Były defensywny pomocnik BVB radzi sobie dość sprawnie i bardzo szybko na rynku, ale to również charakteryzowało rewolucję transferową z sezonu 2019/20. Wtedy również wzmocnienia były ogłoszone jeszcze przed inauguracją okna transferowego. Pozyskani piłkarze byli aktualnymi reprezentantami swoich krajów, wyróżniającymi się graczami ligi, a trzy lata później są niemal siłą wypychani z klubu lub ich już nie ma.

Niemniej jednak ruchy BVB mogą robić wrażenie. Za 20 mln euro Borussia pozyskała Niklasa Suele (2,98) i Nico Schlotterbecka (2,63), czyli według ocen Kickera dwóch najlepszych obrońców aktualnego sezonu Bundesligi. A planach są kolejne wzmocnienia. Blisko przejścia do Dortmundu znajduje się Ramy Bensebaini z Borussii Moenchengladbach. Algierczyk ma przede wszystkim zabezpieczyć lewą stronę defensywy. W obecnym sezonie znajduje się w czołówce bocznych obrońców pod względem odbiorów i przechwytów piłki, a także wygranych pojedynków. Podobne zadania ma realizować w BVB, gdzie tym razem myślą przede wszystkim o zabezpieczeniu własnej bramki.

Bensebaini nie jest jednak skory do zmiany klubu ze względu na zbyt dużą liczbę lewych obrońców w składzie Borussii. Właśnie dlatego Raphael Guerreiro otrzymał zielone światło na opuszczenie klubu, lecz ten chciałby zainkasować ok. 20 mln euro na jego transferze. Działacze z Zagłębia Ruhry liczą, że również Schulz opuści Signal Iduna Park. Choć nie mają nadziei, że zarobią na nim dużo, to może być niewielu chętnych, którzy zgłoszą się po 29-latka ze względu na bardzo wysoki kontrakt, jaki posiada. Jeśli ci dwaj piłkarze nie opuszczą Dortmundu Bensebaini raczej nie zdecyduje się na transfer.

Wzmocnienia wymaga również prawa strona obrony i tu również pierwsze kroki poczynił Kehl. Nowy dyrektor sportowy uważnie monitoruje sytuację Rasmusa Kristensena z Salzburga. Przyjście Duńczyka to obecnie forma dziennikarskiej plotki, bowiem może się okazać, że nowy zawodnik na tę pozycję nie zostanie pozyskany. Jednym z celów Marco Rosego na przyszły sezon jest odbudowanie Meuniera i stworzenie dla niego odpowiednich warunków do gry.

Reklama

Napastnik

Salzburg jest stawem, gdzie w Kehl w najbliższym oknie transferowym może złowić więcej niż jedną rybę. Od wielu miesięcy toczą się rozmowy ws. pozyskania Karima Adeyemiego. Choć zarówno Borussia, jak i Red Bull nie chciały iść na ustępstwa, to negocjacje niebawem zostaną sfinalizowane i trzykrotny reprezentant Niemiec trafi do Dortmundu za 35 mln euro plus ewentualne bonusy. Kibice BVB mają spore oczekiwania wobec Adeyemiego. W składzie Borussii brakuje tak przebojowych i dynamicznych zawodników, którzy mogą indywidualną akcją zrobić różnicę na boisku. Liczą, że na Signal Iduna Park ponownie pojawi się zawodnik pokroju Jadona Sancho.

Transfer Adeyemiego nie zrekompensuje jednak odejścia Erlinga Brauta Haalanda, co jest niemal przesądzone. Dortmund stał się po prostu za małą sceną dla Norwega, który chce walczyć o najwyższe trofea i grać z najlepszymi w Lidze Mistrzów, czego nie mógł poczuć wiosną. Norweg to zdecydowanie inny typ piłkarza aniżeli zawodnik Salzburga, dlatego BVB musi szukać innych alternatyw. Kto zatem może zostać zastępcą Haalanda?

Hugo Ekitike – 19-letni młodzieżowy reprezentant Francji jest jednym z wyróżniających się napastników młodego pokolenia w Ligue 1. Od kilku miesięcy wzbudza zainteresowanie innych klubów, m.in. Newcastle United i Bayernu Monachium. Prezydent Stade Reims Jean-Pierre Caillot stwierdził nawet, że Ekitike musi odejść z klubu już latem, żeby nie marnować swojego potencjału. Borussia z pewnością weźmie udział w wyścigu o tego młodego snajpera, który w tym sezonie strzelił dziesięć goli w 24 meczach. Kwota, jaką należałoby zapłacić za Francuza to ok. 30 mln euro.

Adam Hlozek – 17-krotny reprezentant Czech ponownie jest łączony z niemieckim klubami. Podobne jak Ekitike czy Haaland jest wysokim napastnikiem, lecz w dużo większym stopniu potrafi wziąć odpowiedzialność za rozegranie piłki. Dużo częściej bierze udział w budowaniu akcji od obrony i potrafi popisać się kluczowym, otwierającym podaniem. Prezentują to również jego statystyki. Tylko w tym sezonie asystował więcej razy – 15. – niż strzelał gole – 11. Hlozek podobnie jak Ekitike urodził się w 2002 roku, ale o jego talencie mówi się już co najmniej od trzech lat. Jest najmłodszym strzelcem gola w historii Sparty Praga i średnio przyczynia się do gola co 137 minut. W reprezentacji Czech zadebiutował chwilę po 18-tych urodzinach, stając się jednym z najmłodszych piłkarzy w historii.

Luca Jović – o ile dwóch pierwszych wymienionych zawodników pozostaje rzeczywistym celem transferowym BVB, o tyle Jović sam zgłosił się do klubu z Zagłębia Ruhry. Z pewnością nie jest tak kreatywnym piłkarzem jak dwaj wspomniani 19-latkowie, lecz w Bundeslidze ma już określoną renomę. Jego transfer do Realu Madryt okazał się zupełnym niewypałem, ale wystarczyło, by nawet słabo przygotowany wypożyczony w poprzednim sezonie do Eintrachtu Frankfurt robił na boisku różnicę. Potencjalne przyjście Serba do Dortmundu byłoby sporym wydarzeniem, lecz wiązałoby się z przemodelowaniem gry. Jović jest zupełnie innym typem napastnika aniżeli Haaland czy Ekitike oraz Hlozek, a także inni wcześniejsi snajperzy BVB jak Pierre-Emerick Aubameyang czy Robert Lewandowski. Niemniej jednak Jović, za którego nie należałoby zapłacić zbyt dużo, mógłby wnieść nową świeżość w ofensywie Borussii.

Taiwo Awoniyi – jego nazwisko nie przewija się w mediach, lecz spośród wszystkich napastników w Bundeslidze najbardziej przypomina charakterystyką Haalanda. Niebywale silny, dynamiczny i szybki snajper Unionu Berlin niejednokrotnie w tym sezonie zadziwiał niemiecką publikę. W porównaniu z norweskim napastnikiem Norweg jest lepszym dryblerem czy wygrywa średnio więcej pojedynków powietrznych. Awoniyi’emu wciąż jednak daleko do Haalanda pod względem liczby oddanych strzałów czy w utrzymywaniu piłki bez straty. Oprócz tego 24-latek mógłby okazać się dużo tańsza opcją aniżeli Hlozek czy Ekitike.

Bez względu na to, jaką decyzję podejmie pion sportowy BVB, to nie dokonają żadnych ruchów przed odejściem Haalanda. Choć szanse na pozostanie Norwega są niewielkie, to nadal może się to stać. Jednym z powodów przedłużających się negocjacji z pewnością będzie śmierć agenta piłkarza – Mino Raioli. Wydaje się jednak, że Manchester City, po przegraniu półfinału Ligi Mistrzów z Realem Madryt, może być niebywale zdeterminowany, by już latem pozyskać Norwega.

Defensywny pomocnik

Czołowe kluby Premier League sondują sytuację innego zawodnika Borussii Dortmund – Jude’a Bellinghama. W perspektywie całego sezonu młody Anglik jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym piłkarzem BVB. Powoli zaczyna wyrastać ponad pozostałych zawodników linii pomocy. Stąd też biorą się momenty niesubordynacji i złego zachowania 18-latka czy to w trakcie meczu, gdy zrugał przeszło o dekadę starszego Schulza, który niecelnie podał w jego kierunku, czy też po spotkaniu w wywiadach z dziennikarzami. Klub i zawodnik musieli już dwukrotnie zapłacić karę finansową za słowa Anglika.

Dlatego ważne dla Kehla, by oprócz utrzymania Bellinghama w Dortmundzie, jest znalezienie mu właściwego partnera do gry. Borussia może upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, bowiem ściągając wartościowego defensywnego pomocnika wypełni lukę po odchodzącym Axelu Witselu i zagwarantuje Anglikowi odpowiednie wsparcie. To może zjawić się w postaci Saliha Ozcana. Pomocnik 1. FC Koeln znalazł się w kręgu zainteresować BVB już w zimowym oknie transferowym, teraz może dojść do finalizacji rozmów, tym bardziej, że Kolonii potrzebuje pieniędzy do zapełnienia dziury budżetowej.

Ozcan jest obok Anthony’ego Modeste’a najlepszym zawodnikiem Kozłów w tym sezonie. Jest sklasyfikowany na czwartym miejscu wśród pomocników pod względem średnich ocen według magazynu Kicker. Jednokrotny reprezentant Turcji stał się prawdziwym tempomatem gry Kolonii, zachowując odpowiedni balans między obroną i atakiem. Choć na pierwszy rzut oka jest niewidoczny na boisku, to potrafi w odpowiedni sposób robić miejsce innym i zabezpieczać pozycje zawodników z większymi zapędami ofensywnymi, a takie z pewnością posiada Bellingham. Anglik gra na niebywale wysokiej intensywności i potrzebuje odpowiedniej asekuracji. Ozcan może mu to zapewnić.

Borussia Dortmund ogłosiła już dwa letnie transfery. Kolejne dwa – Adeyemiego i Bensebainiego – są już blisko finalizacji, a nad kupnem kolejnych dwóch BVB myśli dość intensywnie. Łącznie klub z Zagłębia Ruhry przeznaczy na wzmocnienia ok. 100 mln euro. Takiej kwoty na transfery z pewnością Borussia nie ma w kasie, dlatego z zespołu prawdopodobnie odejdą Thorgan Hazard, Julian Brandt i Haaland, czyli zawodnicy, którzy trafili na Signal Iduna Park w sezonie 2019/20. Oprócz tego zespół opuści również lider obrony – Manuel Akanji.

Wspomniany sezon 2019/20 miał być przełomowy i taki, w którym BVB miało skrócić dystans do Bayernu Monachium. W rzeczywistości aby się on powiększył. Teraz działacze Borussii zdają sobie sprawę, że Bawarczycy posiadają zdecydowanie większe możliwości finansowe, których nie da się zrekompensować kilkoma transferami. Na to musi złożyć się kilka innych czynników. Być może brak górnolotnych planów i spokojne podejście do tematu wzmocnień okaże się skuteczniejsze niż przed trzema laty.

Czytaj więcej o Bundeslidze:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Bayern Monachium z czwartą odmową. Kłopoty ze znalezieniem nowego trenera

Bartek Wylęgała
4
Bayern Monachium z czwartą odmową. Kłopoty ze znalezieniem nowego trenera

Komentarze

2 komentarze

Loading...