Real Madryt po awansie do finału Ligi Mistrzów i zdobyciu mistrzostwa Hiszpanii machnął ręką na derbowy mecz z Atletico. Carlo Ancelotti wystawił do gry wielu rezerwowych, którzy nie poradzili sobie z Los Colchoneros. W konsekwencji podopieczni Diego Simeone wygrali derby Madryt 1:0.

Derbowa temperatura spotkania została ostudzona na długo przed pierwszym gwizdkiem. Real Madryt przystępował do starcia już jako mistrz Hiszpanii i nie musiał za wszelką cenę walczyć o ligowe punkty. Kolejne kostki lodu do tego letniego napoju dorzucił Carlo Ancelotti, który po trudnym półfinałowym starciu w Lidze Mistrzów dał odpocząć swoim asom. Na Wando Metropolitano Królewscy założyli drugi garnitur, a szansę otrzymali m.in. Andrij Łunin czy Luca Jović. Po zobaczeniu wyjściowej jedenastki Los Blancos Atletico miało w końcu zasadny powód nierobienia szpaleru graczom Realu, o czym wielokrotnie dyskutowany przed meczem. Gdyby Los Colchoneros zrobili szpaler, to przeszliby nim piłkarze, którzy wpływ na mistrzostwo Hiszpanii mieli znikomy.
Atletico – Real Madryt: Popis Carrasco
To też sprawiło, że Atleti chcieli wykorzystać słabości personalne Królewskich i od pierwszych sekund przejęli inicjatywę derbowej potyczki. Pierwsze skrzypce w ekipie gospodarzy grał Yannick Carrasco. Belgijski skrzydłowy napędzał grę Atletico, rozprowadzał ją i wykonywał niemal wszystkie stałe fragmenty. Po pierwszej połowie brylował w dwóch statystykach:
- Wykonał najwięcej dryblingów – 3, w tym najwięcej skutecznych -2,
- Oddał najwięcej strzałów – 4.
Niewielkie jednak z tego wynikało. W ostatnim tercji przed bramką Realu Los Colchoneros nie mieli pomysłu na finalizację akcji i często kończyły się one na defensorach przyjezdnych.
Tak było również i w 35. minucie meczu, gdy Mattheus Cunha został zatrzymany przez Edera Militao wespół z Jesusem Vallejo. Po kilku chwilach sędzia sprawdził tę sytuację na powtórce i dostrzegł przewinienie, jakiego dopuścił się drugi ze stoperów Realu i przyznał jedenastkę gospodarzom. Do rzutu karnego podszedł, a jakże, najlepszy niedzielnego wieczoru Carrasco. Belgijski skrzydłowy pewnym plasowanym uderzeniem pokonał Łunina, dla którego był to debiut w Realu w LaLiga. Niemniej jednak był to pierwszy i jedyny celny strzał Atletico w pierwszej połowie.
Atletico – Real Madryt: Śmiech przez łzy
Mimo tak słabego występu swoich podopiecznych Carlo Ancelotti nie zdecydował się na zmiany w przerwie. Po niej Real nieco odzyskał rezon, lecz większość klarownych sytuacji przed polem karnym zatrzymywał niemal bezbłędny w obronie Geoffrey Kondogbia. Pierwszych roszad Carletto dokonał po kwadransie, lecz wydaje się, że wyłącznie dlatego, że nie miał z kim pożartować na ławce. Mimo że Casemiro zmarnował dwie dogodne okazje Królewskich do doprowadzenia do wyrównania, to po zejściu na ławkę był wyraźnie rozbawiony. Przez długi czas rozmawiał, dowcipkował i śmiał się wniebogłosy ze swoim szkoleniowcem.
Do śmiechu nie było kibicom zgromadzonym na stadionie. W drugiej połowie nie otrzymali spektaklu, jakiego oczekiwali. Spotkanie obfitowało, ale co najwyżej w wiele indywidualnych błędów, pomyłek i niecelnych strzałów. Gdy w końcu piłka zmierzała bliżej światła bramki po strzale Carrasco, zatrzymała się na słupku. Po drugiej stronie boiska elementem nie do przejścia pozostawał Jan Oblak. Słoweniec bezbłędnie reagował na różnorodne uderzenia zawodników Realu, a próbowali zarówno z dystansu, w sytuacji sam na sam czy główkując. To dzięki jego dobrej postawie w drugiej połowie Atletico dowiozło derbowe zwycięstwo do końca. Jest to pierwsza ligowa wygrana Los Colchoneros z Królewskimi od 2016 roku i pierwsza na Wanda Metropolitano.
Atletico Madryt – Real Madryt (1:0)
Carrasco 40′ z karnego
Czytaj więcej o Realu Madryt:
Fot. Newspix
Jak zwykle trzymacie poziom i próbujecie dowalać Realowi Madryt przy byle okazji, ale gdyby Barcelona miała mistrza i oszczędzała się przed finałem Ligi Mistrzów to nawet nie napisalibyście, gdyby sama wystawiła rezerwy na Espanyol i taki mecz przegrała 🙂
zeszło.com
Jesteś chory psychicznie, naprawdę. To co prezentujesz tutaj ty wraz z bandą dzieciaków z realmadrid.pl która plusuje ci tą debilną wypowiedź to choroba. Widać, że Weszło sympatyzuje z Barceloną, ale doszukiwanie się jakiegoś spisku w takich artykułach jak ten to jak oskarżenie o rasizm, gdy biały krzywo spojrzy na czarnoskórego w autobusie.
Nie jestem chory psychicznie. Sympatyzuję z Realem Madryt od dwudziestu lat, ale jestem w tym normalny i nie popadam w skrajności. Wśród kibiców każdego klubu znajdują się odklejeńcy czy pojebańcy, więc powoływanie się na stronę realmadrid.pl jest po prostu słabe. Obskoczyłbyś inne tego typu witryny dotyczące innych drużyn z różnych krajów i byłoby to samo. Nie wiem na jakim świecie żyjesz, że nie ogarniasz takich banalnych kwestii.
zeszło.com nie sympatyzuje z Barceloną tak jak twierdzisz. To jest czyste fanboystwo. Ktoś kto sympatyzuje ma dystans i na pewne sprawy jest w stanie spojrzeć rzetelenie i powiedzieć tak jak jest.
Barcelona przegrała z Kadyksem i po dziś dzień nie zostało to poruszone na tym portalu. Dlaczego? Wstyd?
To jest taka prawiadłowość:
Real przegra? News ląduje od razu po ostatnim gwizdku byle dowalić Królewskim.
Barcelona przegra? Nagłówek i narracja zbudowana tak, że Barcelona grała zajebiście, ale zabrakło szczęścia lub sędzia się pomylił lub całkowity brak wrzutki na temat takiego meczu.
Tak sympatia nie wygląda 🙂 Sorry, Cię bardzo.
To nie jest z mojej strony doszukiwanie się jakiegoś spisku. Tak to tutaj po prostu wygląda i to jest fakt, a nie coś przeze mnie wymyślone. Masz wrzutki z przeszłości, więc sobie popsrawdzaj nagłówki i narrację, a potem porównaj jak wygląda podejście do jednego i drugiego klubu 🙂
Real podszedł do tego meczu nie tylko rezerwowym składem, ale też ci rezerwowi podeszli z nastawieniem jak do sparingu. Jedyną bramkę Atletico zdobyło po karnym, który mógł być lub nie i decyzja byłaby tak samo prawidłowa. Poza tym standardowo w Hiszpanii trzeba się pochylić nad sędziowaniem – wyraźnie tutaj sędzia bardziej sprzyjał Colchoneros co pokazują kartki dla Vallejo i Jovicia, ich brak za faul na Vallejo czy sam karny. Statystyka fauli 17:7 do kartek 2:4 również jest czarno-biała. No cóż, jeśli Atletico nic nie zmieni w najbliższym czasie to nie wróżę im sukcesów w nadchodzących spotkaniach i utrzymaniu miejsca gwarantującego LM.
Chłopie przecież wystarczy im jedna wygrana, a dziś siedzieli na Realu aż miło. Skończ pierdolic
Ty człowieku ten sam mecz oglądałeś? Czy ten z 2014? Siedzieli na Realu pierwszy kwadrans, max 20 min. Potem kopanie się po czole obustronne i karny z kapelusza bo jak to żeby Hiszpania atleti do LM nie wysłała. Obie drużyny bezzebne tylko real miał wyjebane w ten mecz i przez do zmiany Jovicia grali w 10. Jakby nie karny to byłoby pewnie 0:0.
„Real podszedł do tego meczu nie tylko rezerwowym składem, ale też ci rezerwowi podeszli z nastawieniem jak do sparingu.” To akurat źle o nich świadczy. Siedzą na ławce i derby Madrytu traktują jak sparing? W ogóle mam wrażenie, że coraz częściej tego rodzaju mecze tracą na znaczeniu. Bo trzeba odpocząć, bo Liga Mistrzów, bo to, bo tamto. Jedni odpuszczają puchary, inni ligę. Ale wśród pomysłów na reformę piłki nikt nie mówi o tym, że meczów może być za dużo. Słabe to wszystko.
akurat w kontekscie meczu derbowego z Atleti, ktore gralo o zycie, doskonale rozumiem podejscie Krolewskich – byle nie zlapac kontuzji. Jest to odpowiedzialne podejsci majac z tylu glowy zdrowie na najwazniesze starcie z L’poolem w LM.
Savic rabiac Nacho w kolano doskonale 'pokazal’ co moglo sie dziac, jesli Real wyszedl by tutaj na serio i pierwszym skladem 😉
Pzdr.
Byłem na meczu w Madrycie i do 45 minuty Real nie istniał z przodu. Dopiero w doliczonym czasie I połowy Real stworzył sobie dwie okazje do strzelenia bramki – w tym 1 na 1 z Oblakiem. Rezerwy Realu naprawdę grały słabo, szczególnie z przodu, a fakt, że Atletico na nich siadło dodatkowo sprawiał,że mieli kłopot z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. Zmieniło się to dopiero po 60 minucie, kiedy Ancelloti zrobił zmiany.
Niestety, Atletico, któremu kibicuję od wielu lat, gra teraz smutną piłkę. Są walczaki, „żołnierze” Simeone, a brakuje po prostu zwykłej piłkarskiej jakości. Inaczej byłoby w niedzielę przynajmniej 3-1. Tak samo zresztą było na grudniowych derbach, kiedy Atletico miało kilka bardzo dobrych sytuacji, a Real dwa strzały w światło, ale wygrał 2-0.
Najlepiej w niedzielę wyglądał Griezmann, który wszedł po przerwie. On robił różnicę z przodu.
Wystarczy spojrzeć jak Atletico wprowadza piłkę do gry – Real, City czy Liverpool grają przez obrońców od bramki, a w Atletico jest laga od Oblaka. A w końcówce to bramkarz uratował punkty Atleti, bo interwencja po wolnym była genialna.
I ostatni punkt. Często w Polsce narzekamy na sędziów. Ale zawsze kiedy jestem w Hiszpanii na meczu, to myślę sobie, że u nas jest nieźle.Poziom sędziowania tak odstaje na minus od poziomu piłkarzy, że to aż trudne do uwierzenia.
Trudno ryzykować zdrowie zawodników w meczu o pietruszkę ze świrami i rzeźnikami w jednym, jak na horyzoncie finał Ligi Mistrzów.
Jakby chodziło o Farsę, to tytuł brzmiałby „Barcelona upokorzyła jokerów i młode talenty Realu!”
Od wczoraj na ten portsl wchodzisz?
Nie, ale fanbojstwo na poziomie późnej podstawówki zawsze mnie bawi 🙂
simeone pizdeczka trenerska jak zwykle przez cale spotkanie napierdalal tymi rekami jakby stado much wokol niego latalo, na koncu buc tak sie spial po koncowym wyniku jakby wygral z Realem w finaly LM. A przeciez Real mial w dupie to spotkanie.
Real kontynuuje zdobywanie kibicowskich serc. Po meczu z MC, przyszła kolej na otarcie łez dla lokalnego rywala, który na pocieszenie dostał „mistrza Madrytu”, by nie czuł się tak nieatrakcyjny w towarzystwie mistrza kraju i może triumfatora LM.
#tylkopozytywnekomentarze