Górnik Zabrze ostatnio pięknie przegrywał i to aż trzy razy z rzędu. Dziś wreszcie zgadzała się i widowiskowość, i wynik. Nie mogło być inaczej, skoro rywalem drużyny z Roosevelta było rozklekotane Zagłębie Lubin, w którym dla odmiany nie funkcjonowało nic. Na tę chwilę to “Miedziowych” trzeba traktować jako najpoważniejszych kandydatów do zajęcia trzeciego miejsca spadkowego.
Zagłębie Lubin – Górnik Zabrze 2:4. Podolski przyćmiony przez Nowaka i Pawłowskiego
Przeważnie w przypadku Górnika utyskiwano, że partnerzy nie są w stanie dorównać poziomem do Lukasa Podolskiego. Tym razem jednak role się odwróciły. Były reprezentant Niemiec pozostawał nieco w cieniu, nie miał udziału przy żadnym golu, a pierwsze skrzypce grali inni. Świetna postawa Bartosza Nowaka zaskoczyła nas mniej więcej tak, jak fatalna postawa defensywy Zagłębia – jedno i drugie jest standardem. Ale już znakomity występ Dariusza Pawłowskiego to rzecz godna mocniejszego zaakcentowania.
Mówimy o zawodniku 23-letnim, który w Ekstraklasie zadebiutował dawno, w 2017 roku. Gdybyście nas jednak zapytali trzy godziny temu, z czego go kojarzymy, no to… byłby duży problem z odpowiedzią. Ewentualnie wskazalibyśmy asystę przy przepięknym golu Manneha z Mielca, choć to bardziej asysta na zasadzie “ostatnie podanie przed strzałem”, niż większa zasługa dogrywającego. Pawłowski przez lata przewijał się przez kadrę zabrzan, był, bo był, ale poza końcówką ubiegłego sezonu nigdy nie notował serii regularnych występów, a wcześniej nawet na wypożyczeniu w pierwszoligowej wówczas Termalice za dużo nie pokopał.
Aż tu nagle facet rozgrywa takie spotkanie! Pawłowski zaliczył dwie asysty i samemu zdobył bramkę. Trafił do siatki, zamykając dośrodkowanie z rzutu rożnego przedłużone przez Cholewiaka, Hładun odbił jego strzał, ale piłka i tak wpadła, gdzie trzeba. Niezbyt ładny gol, nie będzie zbyt długo wspominany. Za to asysty – obie ze znakiem jakości. Balić niby wiedział, że jego przeciwnik zamierza szukać prawej nogi, a i tak dał się oszukać. Ostre dośrodkowanie Pawłowskiego, pewne dołożenie głowy przez Kubicę i Górnik błyskawicznie prowadził. Do przerwy było 1:2, Zagłębie jeszcze mogło na coś liczyć, ale zaraz po zmianie stron Pawłowski przeprowadził imponujący rajd swoją stroną i znalazł w polu karnym Nowaka, który idealnie przyjął piłkę w biegu i spokojnie uderzył obok Hładuna.
Albo będzie to przełom dla Pawłowskiego i wreszcie ruszy do przodu, albo… przynajmniej przedłuży swój pobyt w Ekstraklasie o kolejne miesiące. Czasami wystarczy jeden znakomity występ, żeby się trochę pobujać.
Zagłębie Lubin – Górnik Zabrze 2:4. Mocny początek drugiej połowy
Górnik miał frajera, więc go dusił. Przy stanie 2:0 o krok od goli byli Krawczyk (minimalnie niecelna główka) i Cholewiak (zmarnowane sam na sam po podaniu Nowaka). Kolejne bramki wpadały dopiero po zmianie stron i tu już rolę bohatera przejął Nowak. Wykończenie akcji Pawłowskiego to jedno, ale asysta przy golu Krawczyka to była chwila ekstraklasowej magii. Ekwilibrystyczne przyjęcie w powietrzu jedną nogą i natychmiastowe, dokładne zagranie po koźle drugą nogą do Krawczyka, który tym razem zachował się jak rasowy snajper. No pięknie to wyglądało.
Na Zagłębie żal było patrzeć. Obrońcy kryli powietrze i kopali się po czołach. Scekić dbał o to, żeby Górnik miał dużo miejsca w środku pola. Erik Daniel głównie robił nieszczęśliwe miny i wikłał się w straceńcze dryblingi. Martin Doleżal tradycyjnie – o ile akurat czegoś nie strzeli – został nakryty czapką, kolejny anonimowy występ. Jak już Czech w samej końcówce mógł wreszcie zrobić użytek ze swojej gry głową, nie wykorzystał dośrodkowania Chodyny. Honor “Miedziowych” ratowali Starzyński i Szysz. Ten pierwszy ośmieszył defensywę Górnika pod koniec pierwszej połowy. Jeżeli tak wolny zawodnik przeprowadza akcję, w której ogrywa nisko ustawioną obronę przeciwnika, to wiedz, że ta obrona musiała dać ciała po całości. Wiśniewski dostał “siatkę”, zabrakło asekuracji i Starzyński na raty pokonał Sandomierskiego. Szysz z kolei najwięcej szarpał w drugiej odsłonie i wykorzystał rzut karny na 2:4 (Kubica wyciągniętą ręką zablokował strzał Łakomego). To jednak były dwa przebłyski w morzu beznadziei.
Zagłębie po tej kolejce może wylądować w strefie spadkowej, a na finiszu gra jeszcze z walczącą o puchary Lechią oraz z bijącymi się o mistrzostwo Rakowem i Lechem. Do tego wyjazd na stadion Radomiaka, który chyba w końcu musi wygrać. Kibice w Lubinie muszą się szykować na najgorszy scenariusz. Górnik Zabrze po tym zwycięstwie ma już totalną sielankę. Spadek z czterdziestoma punktami w praktyce jest niemożliwy.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Dytiatjew: – Ciągle myślę o zamordowanych dzieciach i zgwałconych kobietach [WYWIAD]
- Wyjeżdżał „Kownaś”, wrócił dojrzały piłkarz. Sinusoidalna kariera Dawida Kownackiego
Fot. Newspix