Reklama

Szemrane interesy Gerarda Pique

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

19 kwietnia 2022, 16:47 • 10 min czytania 45 komentarzy

Chełpi się siatką kontaktów pod każdą szerokością geograficzną. Załatwia wieloletnie umowy warte kilkaset milionów euro. Śmieje się z niewybrednych negocjacyjnych dowcipów. Odbywa – nomen omen – konfidencjonalne rozmowy z możnymi własnego środowiska. Rozumie współczesność, wyczuwa trendy, przewiduje mody. Gerard Pique uprawia globalny biznes. I ma kłopoty. 

Szemrane interesy Gerarda Pique

18 kwietnia. Późny wieczór. Barcelona przegrywa z Kadyksem. Gerard Pique, niepodważalna ikona i najprawdopodobniej przyszły prezydent klubu z Katalonii, zwołuje konferencję prasową na Twitchu. Nic nie robi sobie z problemów technicznych, rzuca bezczelne „wyzwanie” dziennikarzom i tłumaczy się z afery, którą rozpętały taśmy prawdy opublikowane przez El Confidencial. Pique rozmawia na nich z Luisem Rubialesem o organizacji Superpucharu Hiszpanii w Arabii Saudyjskiej. Gwiazdor Barcelony i prezes Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej dogadywali umowę, w ramach której federacja miała zainkasować między 240 a 320 milionów euro, a piłkarz 24 miliony euro prowizji za pomoc w dowiezieniu sprawy do końca.

– Czy uważasz za moralne bezpośrednie negocjowanie z prezesem i ustalanie stawek? – pyta jeden z dziennikarzy.

– Po prostu próbuję pomóc. Gdzie jest konflikt interesów? – odpowiada Pique.

Szara eminencja w cyrku obwoźnym

Gerarda Pique, założyciela Kosmos Holding, promotora Pucharu Davisa i właściciela klubu FC Andorra, kręci biznes na monstrualną skalę. Już dawno nie wystarczają mu tylko piłkarskie laury, status celebryty, miłość popularnej żony i wystawne życie. Kształtuje pojęcie rewolucji nowych mediów na Twitchu. Jada lunche z Markiem Zuckerbergiem. Sportowo i finansowo pomaga stać na nogach Barcelonie. I jest szarą eminencją w cyrku obwoźnym, jakim kilka lat temu stał się Superpuchar Hiszpanii. Oto zapis taśm z rozmów Pique z Rubialesem opublikowanych przez El Confidencial i przetłumaczonych w przejrzysty sposób przez RealMadryt.pl.

Reklama

Pique do Rubialesa (marzec 2019; cytat: RealMadryt.pl): „Popatrzmy, Rubi, jeśli to temat pieniędzy… Jeśli oni pojadą za 8 [milionów]… Cholera, gościu, to wtedy płacimy 8 Realu i 8 Barcelonie… Innym zapłacimy… 2 i 1… To razem 19, a wy w federacji zostajecie z 6 milionami, gościu. Wcześniej nie mieliście nic, teraz zostaje wam 6 milionów. I naciśniemy Arabię Saudyjską i może wyciągniemy… Jak powiemy, że Real nie jedzie… To może wyciągniemy milion czy dwa więcej. Wcześniej robiliście to w Hiszpanii i nie zarabialiście nawet 3 czy coś, to teraz trzeba to przemyśleć, jeśli to temat pieniędzy, co?”.

Pique do Rubialesa (marzec 2019): „On mówi, żebyśmy tak nie naciskali i żeby te 25 milionów zawierały prowizję. To znaczy, że wtedy wasza prowizja zmniejszyłaby się, ale nie płacilibyście tego wy. Zapłaciliby oni, ale to byłoby 10% z 25 milionów, czyli 2,5, więc zostałoby 22,5. Wypłaciliby więc wam 22,5 i zapłaciliby też część z prowizją. Nie martw się tym. On po prostu mówi, żebyś rozważył możliwość wliczenia prowizji do ceny, a nie wyjmował ją z tej kwoty. Rozumiesz?”.

Rubiales do Pique (wrzesień 2019): „Geri, gratulacje! Nie chodzi mi o twój wielki wczorajszy mecz ani gola. Chodzi mi o to, że porozumienie z Arabią Saudyjską jest już pewne. Uściski, dziękuję za wszystko i jestem tutaj w każdej sprawie, w jakiej będziesz mnie potrzebować. Cóż, może w niektórych sprawkach raczej mnie nie potrzebujesz [śmiech]. Ogromne uściski. Dbaj o siebie, przyjacielu”.

Obu panów łączy więc zażyła i przyjacielska relacja, cholernie duże pieniądze i chęć wprowadzania zmian w mechanice Superpucharu Hiszpanii, który może nigdy nie był specjalnie ekscytującym formatem, ale wcześniej w niezmienionym kształcie funkcjonował od 1982 roku i do 2018 roku zawsze odbywał się na terenie Hiszpanii. Pique i Rubiales żądali rewolucji i formatu play-off, w którym udział wziąć mieli mistrz i wicemistrz La Liga i finaliści Pucharu Króla, a także drużyny dobrane na podstawie ligowej tabeli, które choć nie sięgnęły po żadne trofeum w poprzedzającym turniej sezonie i formalnie są wpisane w rejestr w drugim szeregu, dostałyby szansę na zmianę takiego stanu rzeczy, jeśli dublowałyby się zespoły, które miałyby bić się o Superpuchar Hiszpanii według pierwotnego schematu, a umówmy się: dublują się prawie zawsze. Saudyjski rial jest więc walutą o niezaprzeczalnie potężnej sile sprawczej i monstrualnej zdolności do mieszania ludziom w głowach.

Kto potrzebował tego Superpucharu Hiszpanii?

– Mamy bardzo dobre kontakty na Bliskim Wschodzie, nie tylko w Arabii Saudyjskiej. Powiedziano nam, że chcą sprowadzić oficjalne rozgrywki piłkarskie, a widząc panoramę sytuacji, postanowiliśmy porozmawiać z Rubialesem, aby zobaczyć, czy nie byliby zainteresowani przeniesieniem tam Superpucharu. Zaproponowaliśmy też jako Kosmos znaczącą zmianę formatu rozgrywek, która mogła uczynić je bardziej interesującymi. Prezesowi spodobał się ten pomysł, z perspektywy czasu uważam to za sukces. Teraz ludzie są bardziej zainteresowani Superpucharem. Pamiętam wyjazd do Tangeru, aby zagrać jeden mecz, to coś zupełnie innego. Akceptując tę zmianę, podpisaliśmy też pełnomocnictwo, aby móc szukać innych opcji. Arabia Saudyjska nie była jedyna, rozmawialiśmy z Miami, oni mieli propozycję z Kataru – tłumaczył Pique na Twitchu, a wszystkie jego wypowiedzi cytujemy za portalem FCBarca.com.

Reklama

Arabia Saudyjska potrzebowała Superpucharu Hiszpanii do kreowania swojej długoletniej wizji państwa przyjaznego dla sportu. Książe Muhammad ibn Salman, twórca narodowotwórczego projektu Vision 2030, zażyczył sobie, żeby monarchia absolutna z Półwyspu Arabskiego wzrastała energią młodych ludzi, którzy tworzą prawie połowę całego społeczeństwa kraju. Nie szczędzi więc petro-szmalu, żeby i świat dowiadywał się, na ile stać dynastię Saudów, która pozornie ostrożnie podchodzi do masowości i chaotyczności piłki nożnej w obawie przed wybuchem przewrotu, ale w praktyce kalkulacja bogaczy i decydentów jest prosta: to futbolem mamisz lud, to futbolem kupujesz przychylność gawiedzi, to futbolem rozkochujesz ciemną masę.

„Wartość wizerunkowa futbolu jest na tyle duża, że nie można tego nie próbować wykorzystać. Arabia Saudyjska sprowadza do siebie pewne konkretne wydarzenia piłkarskie. Od 2019 roku w Arabii Saudyjskiej rozgrywany jest Superpuchar Hiszpanii. Pierwotna umowa do 2022 roku ma zostać przedłużona do 2029 roku. Według doniesień medialnych Hiszpański Związek Piłki Nożnej w ramach tej współpracy przez dziesięć lat ma zainkasować między 240 a 320 mln euro”, pisze Mieszko Rajkiewicz, doktorant WNPiSM, specjalizujący się w dyplomacji, polityzacji i globalizacji sportu.

Gerard Pique zwietrzył biznes i skutecznie prowadził negocjacje z firmą Sela, a zarazem uspokajał Luisa Rubialesa, który od czasu do czasu obawiał się reakcji hiszpańskiego środowiska na ogłoszenie przeniesienia Superpucharu Hiszpanii do Arabii Saudyjskiej. Lęki szefa RFEF znajdowały zresztą uzasadnienie w rzeczywistości, bo Jose Castro, prezes Sevilli, niemalże strzelił go w tubę podczas radiowej dyskusji, a Maria Jose Rienda, podsekretarz stanu ds. sportu Hiszpanii, stwierdziła, że hiszpański rząd nie będzie wspierać organizacji zawodów w kraju, gdzie nie są respektowane prawa kobiet. Mało brakowało też, a Superpuchar Hiszpanii w nowym wydaniu nie doczekałby się transmisji w hiszpańskiej telewizji – publiczna RTVE oraz prywatne Mediaset, Artesmedia i Mediapro nie złożyły nawet oferty za prawa do pokazywania naprawdę łakomych kąsków, uzasadniając swoją decyzję przede wszystkim łamaniem praw człowieka w Arabii Saudyjskiej.

Bo przeniesienie rozgrywek z dala od swoich kibiców to jedno. Ale ulokowanie ich w kraju, w którym dopiero niedawno zaprzestano segregacji w restauracjach i zniesiono przepis o konieczności posiadania dwóch osobnych wejść dla mężczyzn oraz dla kobiet i rodzin? Skąd napływały tak gorszące wiadomości jak ta o aktywistce na rzecz praw kobiet, Lojuain al-Hathloul, której obiecano wypuszczenie z aresztu tylko pod warunkiem, że zaprzeczy, że była w nim torturowana i gwałcona? Gdzie nie istnieje wolność słowa i tolerancja innego wyznania niż Islam, gdzie nie respektuje się praw mniejszości seksualnych, a karę śmierci przez ścięcie głowy i niekiedy ukrzyżowanie wymierza się za wykroczenia, które nie są uznawane za przestępstwa w myśl prawa międzynarodowego? Kontrowersji nie brakowało, ale gwiazdora Barcelony nie wzruszały żadne głosy.

– Przeniesienie Superpucharu Hiszpanii do Arabii Saudyjskiej sprawia, że inni ludzie też mogą go zobaczyć na żywo. Fan nie pochodzi tylko z jednego kraju. Kluby są globalne. Sprowadzanie futbolu wszędzie pomaga, żeby było więcej fanów. Co do pozostałych kwestii moja opinia ma niewielkie znaczenie – tłumaczył na okrągło Gerard Pique na Twitchu.

Szemrane interesy Gerarda Pique

Do tej tylko dwukrotnie Superpuchary Hiszpanii w nowym formacie odbyły się w Arabii Saudyjskiej, bo ekspansję nowego kierunku przyhamował wybuch pandemii, ale nic straconego, bo to kontrakt o długoletnim charakterze, a na nowej umowie obławia się Hiszpański Związek Piłki Nożnej, Luis Rubiales i Gerard Pique. Ten ostatni przekonuje, że wszystko przebiegało legalnie i transparentnie, co niejako potwierdzają słowa prezesa RFEF nigdy nie kryjącego się z udziałem sławniejszego kolegi w dopięciu całego dealu, ale z jakiegoś powodu do tej pory zatajał skalę swojego udziału w tym mętnym przedsięwzięciu negocjacyjnym.

Za organizację każdej z sześciu edycji Superpucharu Hiszpanii federacja otrzymuje od władz saudyjskich około czterdziestu milionów euro, a obrońca Barcelony około czterech milionów euro („w świecie, w którym działamy, dziesięcioprocentowa prowizja jest stosunkowo niska. Można ją było zwiększyć do piętnastu czy dwudziestu procent”). W 2019 roku Rubiales kłamał na konferencji prasowej, przekonując wszystkich, że ani Pique, ani żadna inna organizacja wspomagająca lub towarzysząca nie pobierze żadnych prowizji w ramach nowej umowy. Samemu piłkarzowi, choć wiarygodnie brzmią w jego ustach słowa „nie zrobiłem tego dla pieniędzy, mógłbym przez całe życie leżeć na kanapie i nic nie robić”, według El Confidencial zdarzyło się dopominać o swoją część tortu, ba, a nawet zastrzec sobie, że jeśli Kosmos Holding nie zobaczy stosownej liczby zer na swoich kontach bankowych, nici z kolejnych edycji Superpucharu Hiszpanii w Arabii Saudyjskiej.

Pewien niesmak budzi również udział w negocjacjach Ferrana Vilaseki, bardzo bliskiego współpracownika Pique, pełniącego równocześnie rolę prezesa jego klubu FC Andorry, który drogą pozasportową – po wpłaceniu 450 tysięcy euro – w lipcu 2019 roku otrzymał awans do, zarządzanej przez krajową federację, trzeciej ligi hiszpańskiej. – Pojawił się dokument z RFEF, który zakładał, że ten, kto przejmie zadłużenie Reus, zajmie miejsce w wyższej lidze. Wyraziliśmy zainteresowanie, były też inne ekipy, ale z grupy katalońskiej byliśmy jedyną drużyną, która to zrobiła. Reus zostało zdegradowane do niższej ligi katalońskiej, więc w ten sposób nie naruszano pozostałych grup. Proces był bardzo czysty i przejrzysty – odpiera pretensje i podejrzenia piłkarz i biznesmen w jednej osobie.

Zarzutów i niejasności jednak przybywa, ale Pique nie zamierza posypać głowy popiołem. Bo i czemu miałby to robić?

Nieznośna lekkość potęgi futbolu

Gerard Pique rozbraja sytuację swoim przekonaniem o słuszności, uczciwości, czystości i niewinności swoich intencji. Nie sposób wytoczyć przeciw niemu najcięższych dział – podejrzenia wplątania się w proceder wpływania na etyczność i niezawisłość samej boiskowej rozgrywki. W 2020 na King Abdullah Sports City i w 2022 roku na King Fahd International Stadium wygrywał Real Madryt. Królewskim kibicuje Rubiales, ale Królewskich całym sercem nie znosi Pique, którego Barcelona dwukrotnie odpadała w półfinałach hiszpańsko-saudyjskich rywalizacji. Fragment z konferencji barcelońskiego piłkarza, spisany przez redaktorów FCBarca.com:

Ten, kto uczestniczy w rozgrywkach, nie powinien prowadzić takiego biznesu. Nie można być jednocześnie sędzią i stroną w sporze. Nie możesz grać w rozgrywkach, w których uczestniczysz już biznesowo.

Umowa nie ma nic wspólnego z tematem boiskowym.

Mówię tylko, że nie może tego robić zawodnik z drużyny uczestniczącej w rozgrywkach.

Dlaczego? Uważasz, że sędziowie nam pomogli? Co chcesz powiedzieć?

Podejrzewam, że możesz mieć przewagę w porównaniu do innych piłkarzy ze względu na waszą umowę. Mówisz do prezesa „Rubi”.

Czasem wydaje mi się, że żyjesz w innym świecie, chłopaku. Nazywam go w ten sposób, ponieważ się znamy, był prezesem, kiedy grałem w reprezentacji. Mieszasz różne rzeczy. Oczywiście, że mam bliższe relacje z Rubialesem niż piłkarz innej ekipy, który nie był w reprezentacji. Co przez to sugerujesz? Pomagam Rubialesowi, a decyzja w stu procentach należy do Federacji. Konflikt interesów to czerwona linia, jaką sobie wyznaczacie w zależności od posiadanych wartości. Potrafię oddzielić porozumienie komercyjne od gry w piłkę. Nigdy w życiu nie poproszę o pomoc ani mi jej nie udzielą. Jeśli uważasz, że umowa biznesowa będzie miała wpływ na rywalizację, to znaczy, że nie masz pojęcia, kim jestem. To rzucanie gównem dla samego rzucania.

Pique słusznie zaprzeczył tezom służalczych katalońskich dziennikarzy o spisku przeciwko niemu i chyba całkiem szczerze przekonywał, że „potrafi oddzielić porozumienie komercyjne od gry w piłkę”, ale to nie jest jeszcze właściwy moment kariery zawodowej trzydziestopięcioletniego stopera na tak ordynarne i bezceremonialne mieszanie polityki ze sportem i biznesem.

Nikt nie podważa potęgi jego wpływów, nikt nie neguje jego ponadprzeciętnej biznesowej zaradności i bezgranicznego przywiązania do katalońskiego futbolu. Futbol dławi się banknotami, a banknoty rosną wokół kępek murawy, ale to jeszcze nie czas na organizowanie tego świata przez samych piłkarzy. Pewną sztuką jest próba wcielania się w jednoosobową machinę do pełnienia wszystkich ról w tym biznesie, ale dzieje się to ze szkodą dla istnienia ostatków uczciwości w tym pokomplikowanym sieciami dziwacznych powiązań i interesów sporcie. I temu właśnie winien jest Gerard Pique.

Czytaj więcej o hiszpańskim futbolu:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
3
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Hiszpania

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
3
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
6
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Komentarze

45 komentarzy

Loading...