Wiele mówi się o zbyt długich meczach, braku koncentracji u widza czy ogółem potrzebie rewolucji na rzecz nowych pokoleń kibiców. Na razie jednak wiele się o tym dyskutuje, a niewiele robi. Pierluigi Collina, były włoski sędzia, a obecnie członek komisji odpowiedzialnej za przepisy w piłce nożnej, dał jednak do zrozumienia, że nadchodzą zmiany. Jedną z nich na pewno ma być potraktowanie spotkań jak w NBA.
– Rozmawiamy o tym, czy nie byłoby dobrze, gdyby wszystkie mecze trwały tyle samo. Jeśli spojrzy się na statystyki, to widać, że są zespoły, w których przypadku czysty czas gry wynosi 43 minuty. Dla innych to 58 minut. Jeśli zsumuje się te liczby, to różnica jest zbyt duża – twierdzi Włoch.
– Jest jeszcze jedna rzecz do przemyślenia. Kibic płaci za bilet na mecz albo dostęp do telewizji, żeby oglądać 90 minut futbolu. Zamiast tego widzi 45, 46 minut. Połowa ceny bilet jest za brak gry, za wykopy od bramki – dodaje Collina.
Trudno powiedzieć, czy coś takiego w ogóle wejdzie w życie. To mimo wszystko spora ingerencja w futbolowy organizm, niełatwa do zrealizowania choćby ze względu na wieloletnie umowy ze sponsorami, którym raczej nie śpieszy się do eksponowania swoich marek w krótszym okresie np. podczas transmisji meczu.
Czytaj więcej o europejskiej piłce:
- Od 40 fajek dziennie po Złotą Piłkę. Sceny z życia Andrija Szewczenki
- Cud na Riazor. Jak Deportivo rzuciło Milan na kolana
- Krzynówek, Dudek, Warzycha. Najlepsze mecze Polaków w Lidze Mistrzów
Fot. Newspix