Po kilku dniach przerwy wraca Liga Mistrzów, a wraz z nią mecze ostatniej szansy dla drużyn, które w ostatnich dwóch sezonach sięgały po najcenniejsze trofeum klubowe na Starym Kontynencie. Bayern Monachium musi odrobić jedną bramkę do Villarrealu. Chelsea aż dwie do Realu Madryt. W obu przypadkach nie będzie o to łatwo, ale nie odbierajmy nikomu szans i poczekajmy do około 23:00, by przekonać się, kto zagra w kolejnej rundzie.
Bayern Monachium — Villarreal. Czy Bayern powtórzy scenariusz z poprzedniej fazy?
W poprzedniej rundzie Bayern Monachium również zawiódł w pierwszym spotkaniu. Tylko zremisował z Red Bullem Salzburg, ale wynik był dla niemieckiej drużyny najniższym wymiarem kary, bo zagrała koszmarnie i powinna przegrać minimum dwoma bramkami. W rewanżu rozniosła austriacki zespół, ale wydawało się, że w kolejnej fazie już sobie nie pozwoli na gorszy mecz wyjazdowy. Przecież mądry i dojrzały zespół potrafi wyciągać wnioski.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
Okazuje się, że nic bardziej mylnego. Tydzień temu znów zagrali koszmarnie i jeśli ktoś uważał, że dla Bawarczyków będzie to kolejny typowy dzień w biurze, to przeżył ciężki szok. Die Roten przegrali jedną bramką, ale wynik typu 3:0 dla Villarrealu nie byłby niczym nadzwyczajnym. Poważnie, zespół z Hiszpanii był o dwie klasy lepszy i tylko piłkarze Unaia Emery’ego wiedzą, dlaczego zamiast spuszczenia ciężkiego łomotu faworytom, wyprowadzili tylko jeden mocniejszy cios. Pewnie był bolesny dla drużyny Juliana Nagelsmanna, ale nie był nokautujący.
Zespół z Bawarii przekonał się, że Villarreal, choć jest klubem z prowincji, to trzeba traktować go śmiertelnie poważnie, ale wciąż pozostaje w grze. W czwartek w Monachium odbyło się spotkanie Nagelsmanna z władzami, które miało wyjaśnić kilka nieścisłości i pomóc w obraniu właściwego kierunku, ale jak będzie na dłuższą metę? Ciężko powiedzieć. Młodego trenera zapewniono, że nie straci pracy nawet w przypadku odpadnięcia z Ligi Mistrzów już w tej fazie. Mocy po spotkaniu motywacyjnym starczyło na sobotnią wygraną z Augsburgiem, ale niekoniecznie musi to wystarczyć na Villarreal.
W poprzedniej rundzie zawodnicy Unaia Emery’ego rozgromili na wyjeździe Juventus i tylko potwierdzili, że są mocni. I ok, powinni się wystrzegać wszelkiej pychy, bo na wyjazdach różnie im się wiedzie. W Lidze Mistrzów jest więcej niż dobrze, ale w La Lidze przegrali na obcych stadionach trzy spotkania z rzędu. I na to trzeba zwracać uwagę. Villareal ma często problemy z regularnym wygrywaniem, ale ostatnio zdrowie dopisuje Gerardowi Moreno i Arnaut Danjumie, czyli zawodnikom, którzy wyróżniają się na tle kolegów i są potężną bronią, której nie można lekceważyć. Jeśli do tego dodamy Giovaniego Lo Celso, który gdy ma dobry dzień potrafi zagrać na bardzo wysokim poziomie, drużyna z Hiszpanii wcale nie musi obawiać się o wynik.
VILLARREAL AWANSUJE KOSZTEM BAYERNU? ZAGRAJ W FUKSIARZU PO KURSIE 3,05!
Gołym okiem widać, że w klubie z Estadio de la Ceramica jest głód kolejnych sukcesów i ochota na coś więcej, ale nikt tam nie odlatuje. Nie ma podpalania się. Wszyscy liczą się z tym, że Bayern Monachium nie pokazał w pierwszym meczu pełni potencjału i jeśli go zaprezentuje w rewanżu, może skończyć się dla hiszpańskiego zespołu nieciekawie.
– Pewnego dnia mówiono nam, że szukamy cudu, ale cudem było to, że w pierwszym meczu wygraliśmy tylko jednym golem. Byłoby wspaniale znaleźć się w najlepszej czwórce. Graliśmy już w półfinale 16 lat temu, a finał również odbywał się w Paryżu. Zobaczymy, czy nam się poszczęści i znów zagramy o finał — powiedział prezydent Villarrealu.
Unai Emery dodał: – Dla mnie ten mecz z Bayernem jest największym wyzwaniem trenerskim. Największym wyzwaniem w życiu. To wyzwanie dla mnie jako trenera i dla klubu. Nie zamierzam niczego żałować i jestem skupiony na tym, co nadchodzi.
Real Madryt — Chelsea. Czy Real znów da lekcję londyńczykom?
Zemsta jest słodka, a ta przyświecała Królewskim po zeszłorocznej porażce w półfinale. Zadra po tym jak dali pożywkę do krytyki i odpadli zasłużenie podziałała na klub z Madrytu mobilizująco. W środę Real pokazał klasę, a dowodzącym misją rozbrojenia Stamford Bridge był Karim Benzema. Francuz swoimi trzema golami poprowadził drużynę do wygranej, która mocno przybliża jego zespół do obecności w półfinale tych elitarnych rozgrywek.
Tylko Kai Havertz sprawił, że Chelsea w ujęciu procentowym wciąż ma dwucyfrowe szanse na awans do półfinału. Niemiec zrobił to czego nie potrafił dokonać Romelu Lukaku, który tego dnia nie trafiłby w stodołę. Skończyło się 1:3. Źle, ale wciąż tli się szansa na awans The Blues.
Nie było tak, że zespół Thomasa Tuchela przystąpił do tego meczu totalnie bez planu i pomysłu. Prawdą jest, że dwa szybko stracone gole wybiły ich z pantałyku i nie byli w stanie pokazać pełni potencjału. W rewanżu oczywiście mogą się poprawić, a Real nie jest przecież nieomylny, dlatego mecz może być bardzo ciekawy. Real ma spory margines błędu, ale jeśli Chelsea naruszy przewagę zespołu Carlo Ancelottiego, może być ciekawie.
CHELSEA STRZELI POWYŻEJ 1,5 BRAMKI? SPRAWDŹ KURS 2,27 W FUKSIARZU!
Thomas Tuchel podchodzi do kwestii rewanżu na chłodno :
– Nie mamy zbyt dużych szans, patrząc na wynik pierwszego meczu, na rozgrywki, na przeciwnika i na stadion, na którym zagramy. Nie zagramy przez to od niechcenia, ale szanse są małe. Mimo to warto spróbować i spróbujemy.
Z pewnością w historii piłki pojawiło się kilka lepszych przemówień motywacyjnych, ale w szatni Niemiec może zupełnie inaczej dobierać słowa i być bardziej przekonujący. Niewykluczone, że przyjął strategię powstrzymywania nadmiaru emocji po spuszczeniu ciężkiego lania Southampton (6:0). Tonowania nastrojów po takiej huśtawce emocji z ostatnich kilku tygodni jest raczej wskazane.
Ich rywale mają prawo podchodzić do rewanżu z nieco większym dystansem. Zagrają u siebie, a wynik pierwszego meczu ich faworyzuje. Dodatkowo w weekend Królewscy zagrali bardzo dobry mecz ligowy przeciwko Getafe, w którym Carlo Ancelotti udowodnił, że jednak potrafi dokonywać rotacji w składzie.
Włoch komplementował swój zespół podczas ostatniej konferencji i raczej jest spokojny o wynik:
– Moje szczęście polega na tym, że ten zespół zna ten typ meczu i wie, czego może się spodziewać. Nie wyjdziemy zrelaksowani. Mój zespół jest zadowolony z tego meczu, ponieważ jest to świetna okazja, aby osiągnąć półfinał.
CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
- 18 scen z kariery Sergio Aguero
- Serbska maszyna do strzelania goli. Dusan Vlahović nie przestaje zadziwiać
- Real Sociedad 2002/03 – nieudany zamach na „Galaktycznych”
- Efektowny wzlot i bolesny upadek chińskiego futbolu
- „Kino sportowe nigdy nie mówi tylko o sporcie. Musi być coś jeszcze”
- Cud na Riazor. Jak Deportivo rzuciło Milan na kolana
Fot. Newspix