Dobry wieczór, zagadka dla bystrych przedszkolaków i dzielnych pacjentów na uśmiech przed snem. Ile goli można strzelić w meczu piłki nożnej, jeśli przez dziewięćdziesiąt minut jego trwania nie odda się ani jednego celnego strzału, a przeciwnik jakoś tak niespecjalnie kwapi się do gratisowego wpakowania futbolówki do własnej bramki? Zero? Tak, zgadliście, sto punktów i do spania. Diego Simeone to mądry chłop. Też umie liczyć, więc chyba wiedział, że tego wieczoru na Etihad Stadium jego Atletico powinno cieszyć się z nudnego 0:1 w plecy.

Pep Guardiola może czuć zaś wcale niedelikatny niedosyt i palące rozczarowanie. Bo jego Manchester City jest już projektem na taką skalę, że nie wypada przypominać mu napęczniałej powietrzem paczki najlepszych czipsów świata. Bo super, że po jej otwarciu nęci kształt, kusi zapach, zachwyca smak, ale ciągle wnerwia cię, że wybuliłeś całe kieszonkowe na opakowanie wypełnione tylko w połowie smażonymi plasterkami ziemniaków. Nawet jeśli koniec końców na dnie znajdujesz kupon na darmową nową paczkę z hasłem „Foden”.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
Manchester City-Atletico Madryt. Gucci-srucci, xG i te sprawy
Rany, przecież pierwsza połowa tego ćwierćfinału Ligi Mistrzów wołała o pomstę do nieba. Była chyba nawet gorsza od tej historii Marcina Feddka (jakiż to jest wybitny komentator!) o jego znajomej, która na firmę Gucci mówi Gucci-srucci, co stanowiło absolutnie najbardziej merytoryczny komentarz w sprawie Jacka Grealisha (cholernie irytujący bywa ten koleś) i jego rozmów w sprawie kontraktu ze słynnym włoskim domem mody.
Ale mniejsza o to, zostawmy.
Przed meczem w sieci krążyły memy o prawdziwym ustawieniu Atletico przeciwko City. Miało to wyglądać mniej więcej tak, że dziewięciu piłkarzy ustawi się na szesnastym metrze od bramki Jana Oblaka, a z przodu pozostanie tylko osamotniony Joao Felix. Uśmiechnęliśmy się pod nosem i machnęliśmy ręką. A – przez naprawdę długi czas – tak to faktycznie wyglądało! Jasne, nie sądziliśmy, że Simeone rzuci się na ekipę Guardioli z otwartą przyłbicą i kopią w ręku, ale… to był najbardziej klasyczny z najbardziej klasycznych autobusów. I Manchester City – o dziwo – nie znajdował absolutnie żadnego sposobu na sforsowanie tych zasieków.
Bo przecież jednego cholernie niecelnego uderzenia Ilkaya Gundogana, nie można nazwać było poważną próbą strzału, a jednego cholernie niecelnego dośrodkowania Kevina de Bruyne, nie sposób było tytułować próbą centry. Dość powiedzieć, że Bernardo Silva, Raheem Sterling i wspomniany Belg, czyli gwiazdorzy drużyny gospodarzy, uciekali się do iście topornych środków zdziałania czegokolwiek – kiedy tylko wbijali się w okolice pola karnego, rzucali się teatralnie na murawę i oczekiwali gwizdka. Oczywiście: bezskutecznie. W konsekwencji statystyka oczekiwanych goli po czterdziestu pięciu minutach gry (arbiter też już chyba był znudzony, bo nie doliczył ani minuty) wynosiła 0,18 po stronie City i 0,0 po stronie Atletico.
Manchester City-Atletico Madryt. Ile waży jeden Foden?
Po stronie gości popularne xG nie drgnęło już do końca. Tak nie dało się sprawić sensacji na Etihad Stadium. Chwała obronie, bo długo się trzymała. Ciche brawa za większą otwartość w drugiej połowie, bo coś tam się zaczynało dziać. Ale, no nie, dajcie spokój. Przecież Atletico nie ma aż tak słabego składu, żeby nie oddać ani jednego celnego strzału w meczu z mistrzem Anglii. Przecież barwy Colchoneros reprezentują piłkarze warci setki milionów euro.
To było zabijanie piłki nożnej.
Antyfutbol.
Bo choć Atletico wygrało tak w przeszłości dziesiątki ultra-ważnych meczów, to ile można, źle to się ogląda.
Tym bardziej że Manchester City miał na ławce rezerwowych Phila Fodena. Młody Anglik był jedynym piłkarzem na murawie, który tego wieczoru potrafił kreować bez oglądania się na innych, bez asekuranctwa. Najpierw świetnym przyspieszającym podaniem wypracował gola Kevina De Bruyne’a, chwilę później po wspaniałym dryblingu znów był bliski asysty do Belga, a na koniec chciał coś dołożyć na własną rękę, ale na drodze jego strzału stanął – któż by inny – trzydziestoletni rudzielec.
Pep Guardiola dysponuje więc niesamowitym bogactwem ofensywnym i wypracował w tej drużynie fenomenalnie powtarzalną organizację gry (szalony pressing, odbiór piłki po trzech sekundach od straty, Atletico nie było w stanie wymienić trzech celnych podań, a i tak zawyżamy kalkulację), ale jego Manchester City nie może czuć się bezpieczny. Wciąż w tym systemie potrafią pojawić się luki. Tylko trzeba umieć te dziury znajdować. Czyli po prostu: nie być jak Atletico tego wieczoru.
Manchester City 1:0 Atletico Madryt
De Bruyne 70′
Czytaj więcej o Manchesterze City i Atletico Madryt:
- Kiedy jakość łagodzi stany zapalne – przypadek Atletico
- Rodrigo de Paul inny niż w Udinese
- Uczcie się na cudzych błędach. Joao Felix w pułapce cholismo i zdrowia
- Manchester City faworytem do zdobycia Ligi Mistrzów. To wreszcie sezon Guardioli?
Fot. Newspix
Jak spierdolić widzowi oglądanie meczu? Dać duet komentatorski Feddek & Niedzielan.
Ktoś wie, jakim cudem ten drugi bryluje w mediach jak gdyby nigdy nic, po czymś takim…
Sporym echem w minionych tygodniach odbiły się doniesienia o tym jakoby byli reprezentanci Polski – Arkadiusz Radomski i Andrzej Niedzielan, prowadząc szkółkę piłkarską AP Profi, z premedytacją wystawiali w meczach dziecięcych zawodników ze starszej kategorii wiekowej, a dla ukrycia tego procederu nawet fałszowali ich tożsamość. Podczas Ogólnopolskiej Konferencji Trenerów, która w niedzielę rozpoczęła się w Łodzi, w mocnych słowach odniósł się do tego procederu wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Marek Koźmiński.
https://laczynaspasja.pl/byli-reprezentanci-polski-dopuscili-sie-paskudnego-oszustwa-mocne-slowa-pod-ich-adresem/
Feddek- Guardiola sprowadził De Bruyne do Cty ciekawe . Belg był w City przed Guardiolą. Redakcjo Weszło ,czy jest szansa oceny pracy komentatatorów Feddek & Niedzielan na waszych łamach.
Nie ma szans. Niedzielan to psiapsiół Stana, miał na początkach Weszło swój blog. Zresztą, to od czasów ataku Cionka na Niedzielana w meczu Jaga – Wisła ten pierwszy na tym portalu jest persona non grata
Do tej pory robiłem w tym roku pracę online i jestem studentem stacjonarnym. Korzystam z możliwości biznesowej online, o której słyszałem i zarobiłem tak świetne pieniądze. Jest naprawdę przyjazny dla użytkownika i bardzo się cieszę, że się o tym dowiedziałem. Oto, co robię.
Aby uzyskać więcej informacji,
odwiedź… http://Www.BizPay1.Com
W tym roku zarobiłem 84 000 $ pracując online i jestem studentem w pełnym wymiarze godzin. Korzystam z możliwości biznesowej online, o której słyszałem i zarobiłem tak świetne pieniądze. Jest naprawdę przyjazny dla użytkownika i bardzo się cieszę, że się o tym dowiedziałem. Potencjał z tym jest nieskończony.
Oto, co robię… http://www.Pays11.com
Jakim śmieciem trzeba być, żeby kręcić takie wały w meczach dzieciaków. Poznałem kilku trenerów, dla których wynik w trampkarzach jest celem nadrzędnym – takim burakom zabierałbym z miejsca licencję, ale to jeszcze wyższy poziom kurestwa i to w wykonaniu poważnych (zdawałoby się) ludzi
Nie przepadam za tym niby angielskim, ale tak naprawdę arabskim klubem, ale w rewanżu będę z całych sił trzymał kciuki za MC. Jak patrzę na „grę” Atletico Madryt, to chce mi się rzygać. Ta murarka własnej bramki jest brzydsza od kupy i cuchnie nawet z ekranu. Wiem, że w piłce nożnej nie daje się not za styl, ale dla dobra tej dyscypliny wypierdalać z pucharów. Najlepiej na zawsze….
Kończy się era Simeone w Atletico, z takimi drużynami jak Bayern, City, Liverpool nie da się grać na 0-0 bo oni tak czy siak coś strzelą, być może z Realem czy Chelsea dałoby radę wyrzygać 0-0 nawet w 2 meczach i karne. Atletico było chyba największym beneficjentem systemu z liczeniem bramek na wyjeździe podwójnie, zawsze gdzieś wepchnęli jedną i dwumecz już praktycznie wygrany teraz wydaje mi się, że Simeone w ogóle nie pamięta, że te bramki już się nie liczą. Guardiola zakończy w rewanżu ere Simeone i to bardzo okrutnie jak tylko Atletico trochę się odsłoni bo teraz będą musieli.
Niestety piłka nożna to tzw. low scoring game, co oznacza, że strzelanie bramek jest nie lada wyczynem; to z kolei zawsze zachęci pewne osoby do murowania bramki. Ale może w końcu dożyliśmy czasów, gdzie drużyny są na tyle dobre, że i tak coś władują i przy całej mojej sympatii do tego, co zrobił przez ostatnią dekadę Simeone, chciałbym, żebyś miał rację, bo gdyby wszyscy tak murowali, to piłka nożna umrze jak chociażby baseball w USA.
simeone to jest jebany probierz do kwadratu, albo do sześcianu. ma dużo lepszych i droższych piłkarzy do uprawiania antyfutbolu i może niech go wyjębią z atletiko i niech skończy jak murinio.
Ta, dwa mistrzostwa Hiszpanii, 2x finał LM.
Do tego zero wrzutek
Probierz jak chuj
Trzydziestoletni rudzielec???
Zapewne chodził o 29-letniego Jana Oblaka
zapewne Foden trafił w De Bruyne’a.
co ci nie pasuje huju?
To, analfabeto, że chuj się pisze przez CeHa.
Dżak Grilisz to taki typowy przykład chłopaka wychowanego bezstresowo na czipsach i makdonaldzie. ani za głupi ani za mądry. taki w sam raz na obecne czasy. tylko kasy ma za dużo na swój rozum i nie ogarnia w związku z tym normalnego zycia. za to jest idolem 80% młodych. podobnie jak u nas Antoni K. czyli zrobić z siebie totalnego błazna, ale za to bogatego.
…w dodatku gra w rajstopach często… chyba trochę ciepły…
Mordy, ankieta na szybkości- kto jest bardziej wkurwiający?
jagoda
taaa, zero celnych strzalow – a w 50 min. to bylo podanie do bramkarza gosci. czy oni w ogole ogladaja te mecze?