Wylosowano grupy mundialu (choć w pewnym momencie zwątpiłem, czy leci dobry kanał) i jesteśmy zadowoleni. No, ale my zawsze jesteśmy zadowoleni, trudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym po losowaniu nie jesteśmy optymistami. Gdyby istniał turniej w nastroje po losowaniu, bylibyśmy mistrzami świata co cztery lata. A ja powiem jak Zbigniew Boniek kiedyś: spokojnie.
99% osób, które są zadowolone, w zeszłym roku widziały maksymalnie jeden mecz tych trzech drużyn. Ale nie, że po jednym spotkaniu każdej, tylko pewnie jeden Argentyny, bo akurat skakali po kanałach. Gdyby było inaczej, nie byłoby takich głosów oburzenia w sprawie Złotej Piłki dla Messiego. Jak się nie oglądało tego, jak grał Messi i Argentyna na Copa America, to się było oburzonym, jak się oglądało – już trudniej. To zupełnie inna drużyna niż ta, którą oglądaliście na poprzednim mundialu (po raz ostatni). Zapewniam.
Meksyku też nikt nie ogląda, bo późno leci. Arabia Saudyjska? No, trzy gole strzelił kiedyś Klose, żaden rywal. Jedziemy, awans jest pewny.
Spokojnie. Dopiero co baliście się Quaisona z Isakiem, teraz będzie trzeba biegać za trochę lepszymi rywalami. A przecież Isak parę razy jednak uciekł.
Cztery lata temu też awans miał być pewny, a przecież mieliśmy gorszą drużynę z Ameryki Południowej w zestawie. Senegal w porównaniu do Meksyku też na mundialu znaczy mniej. Dlatego ja powstrzymam się z optymizmem. Przyjmuję tę grupę jako ciekawy sprawdzian. Zawsze to fajniej mierzyć się z drużynami spoza UEFA, bo z tymi gramy regularnie. Mundial to też czas, by poznawać inne kultury piłkarskie – choć oczywiście mamy nadzieję, że poznamy je w inny sposób niż ostatnio.
Czego bym nie chciał – meczu o honor z Argentyną. Kurde, tyle czekaliśmy, by się z nią zmierzyć (bo tego meczu z Cabralem na kierownicy nie liczę). I po tylu latach mielibyśmy grać o honor, bez żadnych emocji, jedynie z obowiązku. Nie, na to się nie zgadzam, chociaż tyle oczekuję od tych mistrzostw świata. Spotkania z Argentyną o stawkę. Nawet jeśli będziemy potrzebować wygranej do pójścia dalej – niech ta stawka będzie.
Liczę, że będziemy dobrze przygotowani taktycznie do tego turnieju, a z obecnym selekcjonerem jestem tego właściwie pewien. To już jakaś część sukcesu, by nie dostać gola po wrzucie z autu, by nie bronić jak ciołki na połowie, by nie zmieniać taktyki na gorszą pięć minut przed pierwszym gwizdkiem.
Wierzę, że zrobimy tyle, ile się da, by wyjść z tego turnieju z twarzą. Nie chcę potem słuchać setki wymówek. Tyle dobrego, że odpada jedna – o przygotowaniu fizycznym. Przy tym terminarzu nie będzie czasu na Juratę, obozy i tak dalej. Przerwa w ligach, gramy, tyle.
Ale na razie spokój. Przypomnijcie sobie, co pisano po poprzednim mundialowym losowaniu. Nie trzeba wracać do wpisu Hajty. Sprawdźcie własne archiwa.
WOJCIECH KOWALCZYK
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Czy Polska powinna zbojkotować mundial w Katarze?
- Sebastian Szymański, czyli wielki grzech Paulo Sousy
- Kadra za jaką tęskniliśmy. Vlog Polska – Szwecja
- Premie za awans na MŚ: Przynajmniej 10 mln zł dla piłkarzy. Złotówki nie dostanie Paulo Sousa
- Być jak Kamil Glik
- Smak życia selekcjonera