Ponure wieści napływają z Włoch. Sinisa Mihajlović – legendarny specjalista od bramek zdobywanych bezpośrednio z rzutów wolnych, a obecnie szkoleniowiec Bolonii – poinformował o nawrocie białaczki. Serb musi ponownie poddać się leczeniu.
Mihajlović po raz pierwszy o chorobie poinformował w 2019 roku. Poddał się wówczas niezwykle wyczerpującemu procesowi leczenia białaczki, w tym trzem cyklom chemioterapii i przeszczepowi szpiku kostnego. Wydawało się, że wojowniczy Serb pokonał chorobę. – Dla tych, którzy nie przywykli do siedzenia w domu może to być poświęcenie, ale dla mnie to dar. Spędziłem miesiące zamknięty w szpitalnym pokoju, trzy na trzy metry, nie mogłem nawet otworzyć okna. Nosiłem maskę i nie mogłem się przytulać czy podać komuś ręki przez miesiące. Nie muszę nawet zmieniać nawyków! Przeżyłem dwie wojny, bomby zniszczyły mój dom, dla mnie zostanie z rodziną i oglądanie wspólnie telewizji nie jest problemem. Choroba nauczyła mnie doceniać każdą małą chwilę w życiu, choćby to, że nie muszę włączać budzika i mogę się w końcu wyspać – mówił w rozmowie z „La Gazzetta dello Sport”.
Wojny, białaczka i legendarne rzuty wolne. Historia Sinisy Mihajlovica
Niestety, teraz przed Mihajloviciem kolejna batalia. – Ostatnie badania wykazały ryzyko nawrotu białaczki. Aby temu zapobiec, muszę poddać się leczeniu. Trzeba zdusić to w zarodku. Pierwsza lekcja niczego nie nauczyła tej choroby, więc pora, żebym dał jej drugą – powiedział trener Bolonii.
Pozostaje życzyć kolejnego sukcesu w walce z chorobą. Kto jak kto, ale Sinisa na pewno da radę!
CZYTAJ WIĘCEJ O EUROPEJSKIM FUTBOLU:
- „Szwecja ma przeciętną taktykę i nieprzeciętnych piłkarzy”
- „Włochy potrzebują głębokiej zmiany systemu. Od lat niewiele znaczymy w Europie”
- Mistrzostwo świata, a potem nic. Włosi ponownie poza mundialem
fot. NewsPix.pl