Możliwe, że tylko Robert Lewandowski jest bardziej rozpoznawalnym Polakiem, gdy pod uwagę weźmiemy cały świat. Twarz Igi Świątek zna każdy fan tenisa, a pewnie i widziało ją mnóstwo osób, które sportem się nie interesują. Twarz Igi to też twarz, która dobrze świadczy o Polsce – twarz naturalnej, sympatycznej dziewczyny, która nie zmienia się pod wpływem sukcesu. Sukcesu, który osiągnęła, bo przy tym wszystkim jest absolutnie znakomitą tenisistką. Najlepszą na świecie.
***
Kiedy karierę kończyła Agnieszka Radwańska, można było obawiać się, że przez kilka lat nasz kobiecy tenis czeka zastój. Oczywiście, wiedzieliśmy, że mamy utalentowane zawodniczki – bo obok Igi była też Maja Chwalińska, która jednak na razie nie jest w stanie pokazać w pełni swojego talentu przez problemy zdrowotne – ale jednak trudno było oczekiwać, by w rok czy dwa którakolwiek z nich weszła na poziom, na jakim wcześniej była Agnieszka.
Tymczasem Iga ten poziom we wspomniane dwa lata nie tylko osiągnęła, ale i przeskoczyła, wygrywając turniej wielkoszlemowy.
Radwańska jednak potrafiła zachwycać. Czy to stylem gry – jednym z najbardziej niekonwencjonalnych i widowiskowych w tourze – czy to poza kortem, gdzie na fanach z całego świata niezmiennie robiła dobre wrażenie. Rokrocznie była przez to wybierana ulubioną tenisistką w głosowaniach kibiców, rokrocznie podkreślano przy tym, że to niezwykle sympatyczna i miła osoba. Taka mieszanka – mistrzostwa na korcie i pozytywnych odczuć względem jej osoby poza nim – pozwoliła Agnieszce osiągnąć status gwiazdy. Nierzadko, tak się zdawało, docenianej nawet bardziej poza granicami Polski niż w niej.
To w dużej mierze Radwańska wprowadziła nasz kraj na mapę najważniejszych krajów w światowym tenisie, potem dołożyli się do tego też Jerzy Janowicz czy debliści, na czele z Łukaszem Kubotem. Dlatego zastąpienie jej na największej ze scen mogło wydawać się ponad siły młodych dziewczyn.
Iga jednak kompletnie nic sobie z tego nie zrobiła. I już przebiła wiele z osiągnięć starszej koleżanki.
***
Trudno też wskazać kogoś, kto Świątek by nie lubił. I to nie tylko w Polsce, a na całym świecie. Iga niezmiennie daje wszelkie powody do tego, by czuć do niej sympatię. Czy to wtedy, gdy rozprawia o ulubionych książkach lub muzyce, czy w wywiadach pomeczowych na korcie, gdy wciąż można odczuć, że nie czuje się najlepiej w roli przemawiającej przed tysiącami widzów osoby. Ma w sobie pewną dozę nieśmiałości, która dodaje jej uroku i dzięki której podbija serca fanów (tak, to wyświechtane sformułowanie, ale naprawdę bardzo pasujące).
Oczywiście, najważniejsze jest to, co robi na korcie. Trudno jednak w dzisiejszych czasach nie zwracać uwagi również na to, co dzieje się poza nim. Częściej niż wspaniałe zagrania Igi social media podbijają jej wypowiedzi, żarty, drobne fragmenty z konferencji, gdy na przykład przepraszała wszystkich za spóźnienie i gestem ocierała niewidzialny pot z czoła, rozluźniając w ten sposób atmosferę na sali. Do tego jej wypowiedzi często są ciekawe, wykraczają poza standardowe formułki wygłaszane przez wiele osób. Iga wybija się przez to z tłumu.
Polka staje się ulubienicą fanów, bo wielu z nich po prostu takie osoby naturalnie lubi. Inni? Możliwe, że mogą się ze Świątek utożsamiać. A to przecież zawsze miłe, gdy ktoś, kto znalazł się na szczycie, osiągnął mistrzostwo w swoim fachu, jest podobny do nas. Lubicie czytać grube książki? Chętnie słuchacie Guns N’ Roses? Nie czujecie się dobrze przemawiając przed tłumem? Lubicie grać w tenisa? To już cztery punkty wspólne. Śmiało możecie sobie powtarzać, że jesteście do Igi podobni. Znając jej charakter – na pewno się za to nie obrazi.
Ta naturalność Igi objawia się zresztą nie tylko w momentach, gdy idzie jej dobrze. Kiedy na jej twarzy pojawiały się łzy, paradoksalnie też podbijały Internet. I masa wyrazów współczucia czy wsparcia, jaka z niego płynęła, najlepiej świadczyła o tym, jak bardzo lubianą osobą jest Świątek. Kiedy rozpłakała się po przegranym meczu z Paulą Badosą na igrzyskach, niemal nikt nie twierdził, że pojechała tam na wycieczkę. Mimo że było to rozczarowanie, wszyscy powtarzali, że trudno mieć do niej pretensje, bo widać, jak bardzo zależało jej na sukcesie.
Przyznajcie, że w Polsce to rzadko spotykana sytuacja.
***
No właśnie, w Polsce. Wróćmy do tego, że przy nazwisku Igi niezmiennie widnieje flaga naszego kraju. Iga gra nie tylko dla siebie – choć tenis jest sportem maksymalnie indywidualnym – ale też w pewnym wymiarze dla Polski właśnie. Kiedy mówi się o Idze, często mówi się i o Polsce. Warszawie. Raszynie. Przywołuje inne wielkie postaci naszego tenisa, opowiada o tym, jak Świątek zaczynała i skąd się właściwie wzięła. Dzięki, zakończonej w zeszłym roku, współpracy z nią mamy teraz w tourze naszego trenera, który jest niezwykle ceniony w środowisku – Piotra Sierzputowskiego.
Iga rozwija polski tenis, nawet jeśli nie widać tego na pierwszy rzut oka.
Kolejni młodzi tenisiści i kolejne młode tenisistki będą miały w pewnym sensie łatwiej. Tak jak Iga miała łatwiej przez Agnieszkę – widziała, że można dojść tak wysoko wychodząc z Polski, mogła choć trochę podejrzeć, jak się to robi. Tenisem w Polsce dzięki Świątek interesuje się teraz znacznie więcej osób, bo niezmiennie jest szansa, że nasza reprezentantka wygra wielki turniej. Że pokona znakomitą rywalkę. Że zagra świetny mecz. Kto wie, może na fali „świątkomanii” pojawi się kolejne mrowie dzieciaków, które chwycą rakiety. I choć to trudny oraz drogi sport, to kilkoro z nich być może przejdzie przez wszystkie szczeble i też osiągnie sukces. Zresztą jeśli chodzi o koszta, to za sprawą Świątek w polskim tenisie pojawia się więcej środków i pieniędzy, bo odważniej wchodzą do niego sponsorzy.
I jasne, to nie tylko zasługa Igi. Mamy też Huberta Hurkacza, mieliśmy wspomnianych Radwańską i Janowicza (który zresztą ma zaraz wrócić do zawodowego touru) czy Łukasza Kubota, który nadal walczy o kolejne tytuły. Iga się tu jednak wyróżnia – nikt wcześniej nie przyciągnął polskich fanów do tenisa w takim stopniu jak ona. To – obok wygrania Roland Garros i wejścia na szczyt rankingu WTA – być może trzecie z jej największych osiągnięć.
***
Efekt Świątek jest jednak jeszcze większy. Iga przez to, jak pozytywnie sama wypada, przedstawia też w takim świetle Polskę. Jeśli bywacie za granicą, pewnie zdarzył wam się choć jeden dialog wyglądający mniej więcej tak:
– Where are you from?
– Poland.
– Poland? You are lucky guy! Lewandowski is great player.
Sportowcy są bowiem wielkimi ambasadorami swoich ojczyzn. Sam kilkukrotnie przeżyłem sytuację, w której ktoś kojarzył kraj(!) dopiero, gdy wspomniałem nazwiska wielkich postaci. Najlepiej działali właśnie sportowcy. I, choć dla nas to wspaniali mistrzowie, to mało co dawało wspominanie nazwisk Adama Małysza, Kamila Stocha czy Anity Włodarczyk. Ich sporty nie są tak globalne, nawet tuż za czeską granicą zdarzyło mi się, że ktoś nie kojarzył nikogo z tej trójki, a przecież Czesi w skokach mają spore tradycje. Za to nazwisko Lewandowskiego działało zawsze bezbłędnie. Od mniej więcej dwóch lat podobnie jest ze Świątek.
Iga w tym momencie jest jedną z największych postaci nie tylko polskiego sportu, ale Polski w ogóle. I wiecie co? Naprawdę fajnie ją mieć. Obyśmy mogli to powtarzać jak najdłużej.
SEBASTIAN WARZECHA
Fot. Newspix