Wiadomo było, że niezależnie od tego co się wydarzy w tym meczu, będzie on cholernie trudny do oceny. Próba generalna? No gdzie, skoro pierwszoplanowy aktor przyglądał się z boku. Z jednej strony więc test przed finałem, ale przecież też świadomość – nie można odkryć wszystkich kart przed najważniejszym przeciwnikiem, bo i po co. Do tego dochodzi selekcjonerski debiut i mamy najdziwniejsze starcie reprezentacji od dawna, nawet jeśli w wystawnych okolicznościach, a nie na boisku szkolnym w Turcji. Niemniej – jeśli odrzucić to wszystko i spojrzeć na samo boisko, wyglądało to przeciętnie mimo wyszarpanego remisu.
SZKOCJA – POLSKA 1:1. NIEROZWIANE WĄTPLIWOŚCI
Gdzie mieliśmy największe wątpliwości? Między innymi na lewym wahadle. Wystąpił tam Reca i był katastrofalny, gdyby sędzia w drugiej połowie był mniej wyrozumiały, mógł wyrzucić go z boiska. Ale już pal licho tę kartkę, można ją dostać, a grać dobrze, tyle że Reca do tego zestawu się nie załapał – przez pierwsze 20 minut wyglądał, jakby po prostu grał ze Szkotami. Podawał pod ich nogi, tracił, to jego stroną w pole karne wparował Patterson i groźnie uderzył, ale na posterunku był Skorupski.
Inna wątpliwość – dyspozycja Krychowiaka. Grzesiek miał momenty, jak odbiór i wrzutka do Salamona, który z dość bliska przestrzelił, ale był na Hampden też ten Krychowiak, o którego się boimy. Czyli statyczny elektryk. Przecież gdybyśmy grali z nieco inną nacją, to po jego stracie mamy rzut karny – Skorupski w sytuacji sam na sam rzucił się pod nogi rywala, ale ten chciał grać dalej i piłki nie dogonił. Gdyby padł: sędzia zapewne wskazałby na wapno (a biorąc pod uwagę karnego Piątka – na pewno).
Jeśli dodać do tego trzecią wątpliwość, czyli obsadę obok Glika i Bednarka, wychodzi nam niewesoła historia, bo Salamon zszedł z kontuzją. A grał dobrze, więc…
Patrząc uczciwie: Szkoci byli od nas lepsi. Panowali nad tym meczem, z drobnymi wyjątkami, konstruowali lepsze okazje, zasypywali bramkę Skorupskiego groźnymi uderzeniami. Trzeba przyznać, że bramkarz Bologny spisywał się dobrze, w jednej akcji potrafił obronić dwa strzały z rzędu, ale skoro jeden z największych plusów trzeba stawiać koło nazwiska bramkarza, wiadomo, że nie było z nami najlepiej.
SZKOCJA – POLSKA 1:1. MINUTY DOBREJ GRY
Zresztą i tak Szkotom wpadło, oczywiście po stałym fragmencie. „Oczywiście”, bo nie umiemy ich bronić od dłuższego czasu i zaraz będziemy się pocieszać jak przy karnych – „wolny/rożny/aut to jeszcze nie gol”, natomiast przeciwko nam prawdopodobieństwo wzrasta. Tym razem zaspaliśmy przy wrzutce z rzutu wolnego, Tierney dostał podanie na głowę i z kilku metrów nie dał szans Skorupskiemu.
Momentami naprawdę broniliśmy kuriozalnie – sześciu Polaków na jednego Szkota w polu karnym, a Szkot i tak oddaje strzał.
Z przodu? Niewiele lepiej. W pierwszej połowie była wspomniana sytuacja Salamona i – powiedzmy – okazja Modera z ostrego kąta, ale jego centrostrzał skończył w okolicach autu. Po przerwie – no, już sensowniej, ale długo nieskuteczny był Piątek, który zastąpił kontuzjowanego (ech…) Milika.
Najpierw idealne podanie od Modera między dwie linie, jednak Piątek przyjął dość przeciętnie, uderzył jeszcze gorzej – nawet nie w bramkę. Potem odbiór Szymańskiego, kontra dwóch na jednego, Piątek położył dwóch rywali, strzałem pokonał Gordona, ale… z linii bramkowej uderzenie wybił Gilmour.
W końcu jednak i on załatwił sobie konkret – po przedłużeniu piłki wpadł w pole karne, minął bramkarza, runął jak długi, a arbiter wskazał na jedenastkę. Czy słusznie? Było widać, że Piątek szuka tego kontaktu, inaczej niż szkocki zawodnik nie miał ochoty biec dalej. Trzeba to obejrzeć dokładnie, pewnie ten kontakt miał jednak miejsce, niemniej – swoje Krzysiek dołożył. Ale sędzia mu uwierzył, a Piatek jedenastkę wykorzystał.
Czy to zmienia diametralnie pogląd na ten mecz? Absolutnie nie. Raz na tysiąc prób taka pała na bałagan przyniesie oczekiwany skutek, ale w 999 nie. Mieliśmy szczęście, fajnie, natomiast nie chcemy budować reprezentacji tylko wokół szczęścia. Remis cieszy, bo zapewne wpłynie na morale, ale jednak nie może nam zamazywać obrazu: czeka nas dużo pracy, w barażowym finale musimy być lepsi.
Dużo lepsi. Wystąpi w nim Robert Lewandowski, ale nawet on bez pomocy kolegów może nam tych biletów nie załatwić.
SZKOCJA – POLSKA 1:1
Tierney 68′ – Piątek 90+5′
WIĘCEJ O MECZU POLSKI ZE SZKOCJĄ:
- Dylematy Michniewicza przed Szkocją i finałem barażów. Jak kadra zagra w tych meczach?
- Wyjazd do Chorzowa wzbudza niepokój Szwedów
Fot. Newspix