Reklama

Świątek vs Radwańska. Czy Iga już przerosła Agnieszkę?

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

23 marca 2022, 18:17 • 6 min czytania 33 komentarzy

Iga Świątek awansowała niedawno na pozycję wiceliderki rankingu WTA. Wyrównała tym samym rekordowe osiągnięcie Agnieszki Radwańskiej, która również była przed laty drugą rakietą globu. Wkrótce natomiast – w skutek zakończenia kariery przez Ashleigh Barty – Polka może zostać jedynką w światowym zestawieniu. To skłania nas do zastanowienia się nad tym, czy Świątek już można uznawać za zawodniczkę lepszą od starszej koleżanki po fachu?

Świątek vs Radwańska. Czy Iga już przerosła Agnieszkę?

Można napisać, że polskie tenisistki się nieco minęły. Kiedy Agnieszka zmierzała w kierunku sportowej emerytury, Iga wygrywała juniorski Wimbledon. A kiedy Radwańska cieszyła się pierwszym rokiem odpoczynku od ciągłych podróży, polska nastolatka odnosiła premierowe sukcesy w seniorskim tourze. Sezon 2019 przyniósł jej w końcu finał rangi WTA, w którym uległa w trzech setach Polonie Hercog.

To jednak już stare dzieje. W tej chwili Iga Świątek gra najlepszy tenis na świecie. Jedenastu meczów z rzędu w największych turniejach nie wygrywa się w końcu przez przypadek. Po jednym z tych spotkań – półfinale Indian Wells – Polka odwołała się właśnie do Agnieszki Radwańskiej.

– Są w tourze zawodniczki, które cieszą się, że Agnieszka już nie gra, bo jej styl był dla nich niesamowicie wymagający. (śmiech) Bez niej i jej kariery, byłoby dużo trudniej wejść mi na poziom, na jakim jestem. Mój trener [Tomasz Wiktorowski – przyp. red.] przez wiele lat z nią pracował. To, że przez tyle lat utrzymała się na takim poziomie, jest wielkim osiągnięciem – mówiła 20-latka.

Przecieranie szlaków

Co Iga miała na myśli? W jaki sposób Agnieszka mogła pomóc w jej karierze? O zdanie zapytaliśmy Adama Romera, redaktora naczelnego magazynu Tenisklub: – W wypowiedzi Igi jest sporo prawdy. Każde pokolenie, które idzie w ślady poprzedniego pokolenia, ma trochę łatwiej. Agnieszka jej o tyle utorowała drogę, że pokazała, iż dziewczyna z Polski może wygrywać turnieje, może być drugą rakietą świata. Że to jest możliwe. To o tyle istotne, że w sporcie, jakim jest tenis, bardzo dużą rolę odgrywa głowa, wiara w to, co się robi. 

Reklama

Bez wątpienia sukcesy Radwańskiej podziałały na wyobraźnie młodej tenisistki z Raszyna. Nie musiała być tą, która poniekąd budowała kobiecy tenis w Polsce. Agnieszka miała w pewnym sensie trudniej, a i tak – choć niektórzy o tym zapominają, a na jej szkodę działa też brak wielkoszlemowego tytułu – osiągała znakomite wyniki. I co ważne – w światowej czołówce utrzymywała się przez bardzo długi czas. Już jako nastolatka, w 2008 roku, zameldowała się w pierwszej dziesiątce rankingu WTA. Była zatem mocna w bardzo młodym wieku, ale… Iga i tak przerasta starszą koleżankę.

Radwańska bowiem została drugą rakietą globu w 2012 roku, kiedy liczyła niespełna 23 lata. Świątek natomiast już jako dwudziestolatka ustępuje tylko Ashleigh Barty, co wkrótce na pewno się zmieni. Jeśli chodzi o tytuły – poza wielkoszlemowym Roland Garros, triumfowała w czterech zawodach rangi WTA (trzy WTA 1000). Tymczasem dwudziestoletnia Radwańska miała na koncie cztery wygrane turnieje w WTA, na dodatek niższej rangi (w Sztokholmie, Pattayi, Stambule oraz Eastbourne). To nie przepaść, ale jednak pewna różnica na korzyść Igi. Możemy zatem śmiało stwierdzić – Świątek ma lepszy początek zawodowej kariery od Radwańskiej.

Co jeszcze dzieli dwójkę tenisistek? Oczywiście styl gry. Radwańska była drobniejszą, bardziej techniczną, korzystającą z szerszego wachlarza zagrań zawodniczką. Iga tymczasem potrafi grać agresywnie i siłowo, dominować rywalki pod kątem fizycznym. To oczywiście sprawia, że może łatwiej kontrolować mecze, narzucać swoje warunki i prawdopodobnie pozwoli jej odnieść więcej sukcesów w przyszłości. Mówimy jednak nie tyle, co o przewadze Igi nad Agą, ale kwestia wyboru, innego podejścia do tenisa.

Romer: – Tenis Agnieszki był skoncentrowany na zmuszeniu rywalki do błędu. Natomiast Iga lubi dominować na korcie. Nie porównywałbym więc tych dwóch stylów gry, bo to jest jednak coś kompletnie innego.

Kiedy porównujemy dwóch sportowców, często pojawia się też argument dotyczący rywali. To znaczy – z kim musieli się mierzyć, kogo pokonywali, kto przeszkadzał im na drodze do sukcesów. Wracając zatem do naszego tematu – w obecnym świecie kobiecego tenisa (z całym szacunkiem dla Barty) nie ma kogoś takiego, jak stosunkowo młoda Serena Williams. Absolutna dominatorka, która w formie potrafiła regularnie miażdżyć bezradne, wysoko notowane tenisistki – w tym właśnie Radwańską.

Reklama

Agnieszka mierzyła się również z Marią Szarapową, Kim Clijsters, Karoliną Woźniacką, młodszą Wiktorią Azarenką, wciąż niebezpieczną Venus Williams. Generalnie – raczej w okolicach 2012 czy 2016 roku nie doszłoby do sytuacji, w której w finale turnieju wielkoszlemowego grałyby dwie szerzej nieznane nastolatki (przywołując US Open 2021). Grono kandydatek do zgarniania największych tytułów było jednak nieco węższe – w porównaniu do tego, co mamy teraz. Mimo że niespodzianki – jak to bywa w damskim tenisie – się zdarzały.

Romer:  – Czy Agnieszka miała trudniej? I tak, i nie. Można powiedzieć, że pecha to dopiero miała Martina Hingis, która wyrastała nam na wielką gwiazdę, a tu nagle przyszły siostry Williams, i zakończyły passę jej sukcesów wielkoszlemowych. Agnieszka niby grała przeciwko Serenie, ale w jej czasach też zdarzyło się, że ważne turnieje wygrywały niżej notowane zawodniczki. Wimbledon w 2013 roku wygrała w końcu Marion Bartoli, po której nikt nigdy by się takiego triumfu nie spodziewał.

Kibice? Mają się z czego cieszyć

Kolejne pytanie, które warto zadać – czy w przypadku Świątek oraz Radwańskiej mówimy o dwóch zawodniczkach o jednakowo dużym talencie? Czy jednak to Iga jest zawodniczką, która naprawdę rodzi się raz na wiele, wiele lat? W tym porównaniu przeszkadza wspomniana wcześniej kwestia – mówimy o innych tenisistkach, o innym stylu gry. Jasne, że raszynianka ma znacznie lepszy serwis. Ale możemy wymienić też rzeczy, które łatwiej przychodziły drobniejszej Radwańskiej.

– Mówimy o absolutnie unikatowych zawodniczkach w skali światowej, nie tylko polskiej – zaznacza Romer. – Mimo że różni je wszystko – od stylu gry, wyglądu, czasu kariery – są wybitnymi zawodniczkami. Która ma większy talent? To trochę dyskusja na zasadzie, że ktoś powie, że woli Mercedesa, a inna osoba wskaże na BMW. Możemy się przerzucać argumentami. Jedynym, takim przeważającym kryterium, jest liczba wygranych turniejów wielkoszlemowych. W tym kontekście można powiedzieć, że Iga Świątek już Agnieszkę przebiła. Ale Radwańska w czasie swojej kariery odniosła pełno innych sukcesów, utrzymywała się też w czołówce rankingu WTA przez niemal dziesięć lat, to również ewenement.

No właśnie, co szczególnie istotne – Iga Świątek to mistrzyni wielkoszlemowa. Dokonała tego, co nie udało się Radwańskiej, tego, co na dobrą sprawę jest najcenniejsze w tenisie. Wspięła się na szczyt, który – niestety – Agnieszce nie był dany. Dojście do finału Wimbledonu jednak też należy uznać za wielki sukces. Podobnie jak wygranie dwudziestu (!) turniejów WTA w grze pojedynczej. To jeszcze, oczywiście, przed Igą. Choć biorąc pod uwagę, że już ma na koncie jedną czwartą tej liczby, można założyć, że ten wynik powinna spokojnie przebić.

Koniec końców to, że Iga Świątek awansowała na drugie miejsce w rankingu WTA, a niedługo najpewniej zamelduje się na jego szczycie, powinniśmy potraktować jako miłą statystykę. Statystykę, która uświadamia nas w tym, jak dobra, i to w wieku 20 lat, jest Polka. Dlatego porównywać ją do Agnieszki Radwańskiej śmiało możemy już teraz. A jeśli wszystko pójdzie dobrze, to Świątek pobije wszelkie rekordy starszej koleżanki. I porównania stracą sens.

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Więcej kasy do pieca, więcej! Prezes Śląska wygrywa plebiscyt na “delulu roku”

Kamil Warzocha
0
Więcej kasy do pieca, więcej! Prezes Śląska wygrywa plebiscyt na “delulu roku”
Liga Narodów

Nowe reguły losowania grup eliminacji MŚ. Jak zwolnić trenera, to teraz

AbsurDB
7
Nowe reguły losowania grup eliminacji MŚ. Jak zwolnić trenera, to teraz

Inne sporty

Komentarze

33 komentarzy

Loading...