Reklama

Grzechy polskich meczów o wszystko

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

22 marca 2022, 15:28 • 5 min czytania 30 komentarzy

Ze Szwecją lub z Czechami zagramy kolejny z popularnych u nas „meczów o wszystko”, bo tak na to starcie trzeba spojrzeć. Jeśli nie pojedziemy na mundial, czeka nas chudy okres, taki bez większych emocji, trudno przecież porównywać Ligę Narodów do eliminacji, a do samego turnieju – nie ma nawet o czym gadać. Przy porażce odpadają nam mistrzostwa, zaś kolejne kwalifikacje dopiero za rok. No, bieda. Dlatego dziś przypomnimy kluczowe polskie błędy w meczach o wszystko. Odpowiednio wcześniej przed finałem, żeby nie wykrakać.

Grzechy polskich meczów o wszystko

NOGI Z WATY. NACZELNY PRZYKŁAD: SZWECJA, EURO 2020

Wiadomo, że mieliśmy w tym spotkaniu nieco pecha, ale jak przypomnieć sobie początek tego meczu – widać było po naszych zawodnikach, że grają o pełną pulę. Szwedzi mieli więcej luzu, długo kontrowali tę partię, Polacy nie do końca potrafili się w tej kluczowej rzeczywistości odnaleźć. W zasadzie dopiero gdzieś od drugiej bramki dla przeciwnika wszystkie nerwy puściły, zaczęliśmy grać odważniej i szukać nieszablonowych rozwiązań.

Jednak zabrakło czasu, było już za późno.

Wniosek jest prosty, wykonanie trudniejsze – na tyle, na ile to możliwe, trzeba ograniczyć nerwy. One będą najgorszym doradcą. Dlatego Czesław Michniewicz od razu zapowiedział, że będzie stawiał na tych piłkarzy, którzy są w regularnej grze i ponadto mają doświadczenie w meczach o podobnej randze. Stąd między innymi powołanie dla Grosickiego. Stąd walka o to, by mógł pomóc Krychowiak.

Reklama

Cokolwiek o nich powiedzieć – szybciej ogarną zdenerwowanie niż absolutny debiutant.

PRZYWIĄZANIE DO NAZWISK. NACZELNY PRZYKŁAD: PORTUGALIA, MUNDIAL 2002

Z drugiej strony nie można wszystkiego ograniczać do samego doświadczenia, bo po prostu najważniejsze są umiejętności. Nie można żyć przeszłością. Sprawiać, by ktokolwiek grał za zasługi. Ten błąd popełnił Jerzy Engel – zarówno przed turniejem, kiedy ogłaszał, że selekcja jest zamknięta i kadrowicze poczuli się jak pączki w maśle, a także na turnieju, gdy nie wyciągnął żadnych większych wniosków z meczu przeciwko Korei Południowej.

Choć z Koreą Południową zagraliśmy fatalnie, przed meczem z Portugalią selekcjoner dokonał tylko jednej zmiany. A przecież w spotkaniu otwarcia wyglądaliśmy fatalnie, prawie nic – poza niezłym początkiem – nie zgadzało się w naszej grze i aż prosiło się, by wpuścić do tego składu więcej świeżej krwi.

Wiadomo, z USA graliśmy już o honor, więc rezerwowi mieli zupełnie inne ciśnienie. Ale też szkoda, że nigdy się nie dowiemy, jakby to było, gdyby Engel wcześniej z większą nadzieją spojrzał w kierunku ławki rezerwowych i wymienił sytych kotów.

MODLITWA O CUD. NACZELNY PRZYKŁAD: NIEMCY, MUNDIAL 2006

Stary piłkarski bon mot mówi, że jeśli grasz na remis, to zazwyczaj przegrywasz i tak było w tym przypadku. W meczu z Niemcami modliliśmy się wręcz o remis, nie grając wcale szczególnie dobrze, bo jeśli tak by było – Artur Boruc nie musiałby co chwilę kapitalnymi paradami ratować nas przed stratą gola (porównajcie sobie skalę trudności jego interwencji do tych Szczęsnego na Narodowym).

Reklama

Swoją drogą – ten remis niewiele by nam dawał, Niemcy mieliby cztery punkty, Ekwador sześć, a my jeden przed ostatnią kolejką.

Niemniej – to jeden z boleśniejszych meczów o wszystko. Po pierwsze: przegraliśmy go w końcówce. Po drugie: obnażał przygotowanie kadry do tego mundialu. Nie mieliśmy wielkiego planu, jak zaskoczyć Niemców, po prostu chcieliśmy przetrwać 90 minut i przedłużyć sobie nadzieję w choć minimalnym stopniu.

Nie można do kluczowej batalii podejść w taki sposób, po prostu nie.

BRAK WYCIĄNIĘCIA WNIOSKÓW. NACZELNY PRZYKŁAD: Austria, Euro 2008.

Podobny przykład co u Engela, ale jednak trochę inny – bardziej chodziło tutaj o taktykę niż nazwiska. Zagraliśmy z Niemcami dość kuriozalnie: z jednej strony nie wyglądaliśmy wcale fatalnie, z drugiej broniliśmy stoperami na linii środkowej. A trzeba powiedzieć, że wówczas nie mieliśmy najbardziej zwrotnych obrońców w historii futbolu. Niemcy to wykorzystywali bardzo swobodnie, Podolski strzelił nam przecież do pustaka, bo wyszli z Klosem dwa na jeden z Borucem, a i wcześniej rywale mieli podobną sytuację.

Beenhakker zmienił stopera, w drugim meczu Żewłakow poszedł na lewą stronę, a środkowym obrońcą był Jop, tyle że… trener nie zmienił taktyki. Znów staliśmy na środku boiska, kiedy Jop charakteryzował się jeszcze mniejszą dynamiką niż Bąk z Żewłakowem. Efekty znów były opłakane, bo Austriacy przez pierwsze 30 minut trzykrotnie stawali oko w oko z Borucem.

To, że zremisowaliśmy ten mecz, było najzwyczajniej w świecie szczęśliwe. A i remis właściwie wyrzucał nas z turnieju, musieliśmy ograć wysoko Chorwację i liczyć na potknięcie Niemców z Austrią. Jedno i drugie nie miało miejsca.

ZACHOWAWCZOŚĆ. NACZELNY PRZYKŁAD: Czechy, Euro 2012.

Tutaj nie modliliśmy się o remis, tak jak w meczu z Niemcami, bo przecież mieliśmy dobre okazje w pierwszej części gry. Patelnię zmarnował choćby Lewandowski.

Zastanawiamy się jednak, co by było, gdyby Smuda się nie przestraszył i nie wystawił w środku tria Polański-Dudka-Murawski, które przecież nigdy nie było topem, jeśli chodzi o kreatywność. Może tych okazji stworzylibyśmy sobie nieco więcej i w końcu coś wpadłoby do siatki? Smudę jednak zauroczyło to zestawienie, bo zremisowaliśmy w ten sposób z Rosją i nagle przekreślił wszystko, nad czym pracował (nieudolnie) przez kilka lat. Głupio mówił, że Włosi też nie grają ofensywnie, a wygrywają. Kanapowe podejście do futbolu, przyznajmy.

Wiadomo, że składowych naszej porażki było dużo więcej, niemniej po prostu sobie wtedy nie pomogliśmy. Własny stadion, mecz o wszystko, a my w środku gramy trzema defensywnymi pomocnikami. Ofensywny gracz do środka wszedł dopiero w 73. minucie i był to Adrian Mierzejewski. Kiedy już przegrywaliśmy po golu Jiracka.

Trochę późno.

*

Patrzymy na te błędy i można mieć nadzieję, że będzie lepiej. Michniewicz wyciągnie wnioski, piłkarze są już na tyle doświadczeni, że na własnym boisku jak najszybciej pozbędą się stresu. Ryzyko? Że jednak przekombinujemy, poczekamy na kontrę, a ona nie przyjdzie. Czasem w ten sposób ogrywa się Leicester czy Spartak, ale czasem jednak wychodzi z tego Napoli.

Niemniej wiara jest. W tamtych meczach o wszystko potrzebowaliśmy czasem i cudu, by pójść dalej, a już wcześniej było widać, że niewiele nam się układa. Teraz potrzebujemy bardzo solidnego meczu.

Tylko tyle i aż tyle.

Czytaj więcej o reprezentacji Polski:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Urban o Jagiellonii: Jeżeli nie wykorzysta szansy, będzie tego żałować przez dziesięciolecia

Bartosz Lodko
0
Urban o Jagiellonii: Jeżeli nie wykorzysta szansy, będzie tego żałować przez dziesięciolecia
Ekstraklasa

Adamczuk: Nadal liczę, że w Ekstraklasie do końca będziemy walczyć o czołowe lokaty

Bartosz Lodko
0
Adamczuk: Nadal liczę, że w Ekstraklasie do końca będziemy walczyć o czołowe lokaty
Ekstraklasa

Trela: Przyszłość Dawida Szulczka. Jak wyglądałby sensowny kolejny krok karierze?

Michał Trela
1
Trela: Przyszłość Dawida Szulczka. Jak wyglądałby sensowny kolejny krok karierze?

Komentarze

30 komentarzy

Loading...