Niespodzianek dzisiaj nie było. Zarówno jeśli chodzi o podium drużynowego konkursu mistrzostw świata w lotach – bo wygrali wielcy faworyci, czyli Słoweńcy, przed Niemcami oraz Norwegami – jak i występ Polaków. Bo lepszego wyniku niż piąte miejsce trudno było od naszych skoczków oczekiwać. Dwie próby – 231 metrów Jakuba Wolnego oraz 221.5 metrów Kamila Stocha – wlały jednak w nas nieco optymizmu, jeśli chodzi o formę biało-czerwonych na dwa kolejne weekendy z lotami narciarskimi, w Oberstdorfie oraz Planicy. Choć nie ma co ukrywać – wraz z ostatnią dużą imprezą sezon dla polskiej kadry praktycznie dobiegł końca.

Kwestia zwycięzcy wydawała się jasna jeszcze przed konkursem. Wystarczy powiedzieć, że w dzisiejszej serii próbnej cztery najlepsze skoki należały do… czterech Słoweńców. No nie da się z nimi wygrać – mogli powiedzieć przedstawiciele sześciu pozostałych reprezentacji, które brały udział w rywalizacji.
No i faktycznie – Słoweńcy kompletnie nie musieli dzisiaj obracać się za plecy. Wygrali z przewagą… ponad 120 punktów nad drugimi Niemcami.
A Polacy? Cudów nie było – biało-czerwoni nie pokonali tych ekip, które prezentowały się lepiej w konkursach indywidualnych, ale też nie przegrali z zawodzącą Japonią. Piąte miejsce, z bardzo dużą stratą do podium, to wynik, który idealnie pasuje do kończącego się sezonu, jeśli chodzi o występy polskich skoczków. Jest po prostu kiepski.
Budowanie formy na pozostałe mamuty?
Timi Zajc, Peter Prevc, Domen Prevc oraz Anze Lanisek – każdy ze Słoweńców prezentował się dzisiaj fantastycznie. O nich nie trzeba mówić wiele – wypada po prostu docenić. Niezależnie od warunków, niezależnie od belki, bez problemu przeskakiwali rywali. Od dzisiaj cała czwórka może nazywać się mistrzami świata w lotach.
W przypadku naszych zawodników po raz kolejny najmocniejszy z czwórki wydawał się Jakub Wolny. 26-latek, będący specjalistą od mamutów, szczególnie zaimponował nam w drugiej serii. Zanotował 231 metrów (przy mocnym wietrze w plecy!) – a więc zabrakło mu ledwie kilku metrów do rekordu życiowego. Zaskakująco solidnie prezentował się Dawid Kubacki, którego zabrakło w piątkowej oraz sobotniej rywalizacji indywidualnej. On dwukrotnie przekroczył 210 metrów. Rozczarował natomiast (podobnie zresztą jak na całych MŚ) Piotr Żyła – 210.5 oraz 201.5 metra to nie są odległości godne tak dobrego lotnika.
Jeśli chodzi o Kamila Stocha – cóż, pamiętacie, jak tysiące razy wspominaliśmy, że nie jest w tym sezonie w stanie oddać dwóch równych prób? Dzisiaj mieliśmy tego kolejną odsłonę. W pierwszej serii Polak skoczył bardzo, bardzo słabo (194 metrów), a w drugiej zaliczył nie tylko daleki, ale i świetny stylowo skok (221 metrów, norweski sędzia dał mu za niego nawet „20”). Są przebłyski – chciałoby się powiedzieć. Przebłyski, które mogą sugerować, że na mamutach w Oberstdorfie oraz Planicy Kamil będzie latał daleko. Ale właśnie – jak często w tym sezonie już o tym mówiliśmy? Jak często liczyliśmy, że któryś z polskich skoczków ustabilizuje formę i będzie miał kilka świetnych konkursów z rzędu?
Raczej nie ma co dmuchać balonika (o ile w marcu jeszcze może być o tym mowa). Zresztą – pozostałe w sezonie zawody nie mają już większego znaczenia. Żaden z Polaków nie wskoczy do pierwszej dziesiątki (a pewnie i piętnastki) klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Wraz z końcem mistrzostw świata w lotach możemy więc powiedzieć, że sezon dla Polaków… też się praktycznie skończył.
Trochę radości na pożegnanie zimy?
– Wiem, na co mnie stać na lotach. Przyjechałem tutaj spragniony latania, z dużą chęcią, zmotywowany – mówił po konkursie Jakub Wolny. To zawodnik, który w tym sezonie nie miał wiele okazji do pokazania się w Pucharze Świata. I któremu na pewno nie zabraknie werwy na pozostałe marcowe zawody. Co tu dużo gadać – dalekie loty zawsze są w cenie, zawsze dobrze się je ogląda, i zawsze sprawiają wiele radości zawodnikom. Dlatego liczymy, że – mimo braku szans na jakiekolwiek trofea – Polacy jeszcze się w najbliższych dniach zmotywują.
Mówimy nie tylko o Wolnym, ale chociażby Stochu. Kamil już parę miesięcy temu podkreślał, że najbardziej czeka nawet nie na igrzyska, a kilka weekendów z rzędu z lotami narciarskimi. A warto zaznaczyć, że Oberstdorf, a szczególnie Planicę, Polak lubi znacznie bardziej niż Vikersund. Świetnie w przeszłości na słoweńskiej ziemi potrafił zresztą latać też Żyła (w 2019 roku zajął 4. miejsce w cyklu „Planica 7”).
Zanim więc zaczniemy się zastanawiać, kto będzie za kilka miesięcy trenerem Polaków (bo wiemy, że Michal Doleżał stąpa po cienkim lodzie, a Alexander Poitner potwierdził, iż rozmawia z PZN), chcielibyśmy zobaczyć polską ekipę cieszącą się z latania. Niech dwa kolejne weekendy będą dla nich i dla nas po prostu przyjemne.
Fot. Newspix.pl
Podziękować Dolezalowi i wziąć Kojonkoskiego, Pointnera, tego że Słowenii wcześniejszego
O ,Goran Januz
Kojonkoski to mina, bait. Naprawdę chcesz gościa, który jest dekadę poza skokami, a ostatnio to nawet z Chin go wyrzucili?
A wiesz chociaż, dlaczego go wyrzucili z Chin? Jeśli nie, to przypomnę, jeśli tak, to i tak napiszę, żeby inni, którzy aż tak się nie interesują skokami, wiedzieli, o co chodzi.
Chińczycy wymagali od Kojonkoskiego dobrych rezultatów „na już”. Sęk w tym, że takich wyników nie da się osiągnąć z ludźmi, którzy po raz pierwszy w życiu widzieli śnieg… w momencie pierwszych treningów na skoczniach, czyli jakieś 2-3 lata przed igrzyskami w Pekinie. Większość kadry chińskiej uprawiała wcześniej sporty „niezimowe” – np. Song Qiwu, najlepszy z chińskich skoczków, trenował lekkoatletykę. Kojonkoski miał trudne zadanie: zrobić w krótkim czasie z ludzi, którzy nie wiedzą, na czym polegają skoki narciarskie (bo ich po prostu nie znają), zawodników na światowym poziomie. Taki cel postawił Chiński Związek Narciarski (o ile coś takiego istnieje – ponoć kilkanaście lat temu, gdy Chińczycy po raz pierwszy pokazywali się w zawodach Pucharu Świata, nie istniała taka organizacja, a za projekt chińskich skoków odpowiadał sponsor z Europy). Fiński trener próbował zrobić coś z tych ludzi i chyba nawet w miarę mu to wychodziło (wspomniany wcześniej Qiwu w ubiegłym roku w Letniej Grand Prix zdobył swoje pierwsze punkty w karierze na zawodach najwyższej rangi), ale oficjelom z Chin to nie wystarczyło. O ile dobrze pamiętam, zbyt wysokie wymagania narzucone przez Chińczyków (efekt niezrozumienia, czym są skoki narciarskie) oraz niezbyt dobre relacje na linii związek (lub coś innego)-trener sprawiły, że Kojonkoski stracił pracę w Państwie Środka. O tym, jak Chińczycy (pod wodzą innego trenera) prezentowali się na skoczniach w Zhangjiakou, lepiej nie mówić – każdy, kto widział konkursy olimpijskie, wie, jak to wyglądało.
Nie twierdzę, że Kojonkoski byłby dobrą opcją dla Polski – po rozstaniu z Norwegami (a to było już dość dawno) nie trenował żadnej mocnej reprezentacji, więc nie wiadomo, jak poradziłby sobie teraz. Nie uważam jednak, by był aż tak zły, jak niektórzy sądzą. W każdym razie, w Polskim Związku Narciarskim ktoś powinien pójść po rozum do głowy i mimo wszystko rozstać się z Doležalem, bo ten projekt trochę się już wypalił, oraz poszukać kogoś, kto wyciśnie maksimum ze Stocha, Żyły i Kubackiego pod koniec kariery + będzie umiejętnie wprowadzał młodych do kadry.
Zdobył punkty, bo w Rosji startowało 36 zawodników, gdzie nawet Nazarov załapał się na 6 miejsce, Rumun Feldorean na 23, punktowały jakieś anonimy z 3 kadry Rosji, a Sadreev został zdyskwalifikowany. Wybacz, ale tam nawet nasza kadra FiS by załapała się do „30”, to żaden argument. Poza tym Kojonkoski podjął się pracy nad Chińczykami pod kątem Pekinu 2022 i, zapewne, otrzymał za to sowite wynagrodzenie. Miał 3.5 roku na pracę z nimi. Wiem, zadanie trudne, ale jak wspomniałem, kasa pewnie lała się strumieniami. Nic więc dziwnego, że Chińczycy wymagali. A co do zwolnienia, to Związek rozstał się z powodu „iż liderzy reprezentacji znajdują się pod dużą presją” (jakkolwiek to tłumaczyć). Natomiast Kojonkoski nie chciał ingerencji w jego pracę. Kto ma rację, nie wiem, wiem, że zwolniono go sms-owo jak kiedyś Leo.
Mimo wszystko dalej sądzę, że Kojonkoski to mina. Już wolałbym Schustera, ale wybiorą, kogo wybiorą i ja nic do gadania nie będę mieć.
A teraz Tajner z Malyszem powinni wejsc pod stol i odszczekac swoje klamstwa i brednie ,ktore jeszcze w listopadzie glosno i bezszczelnie glosili i za to ze jak bylo widac jak na dloni ,ze Dolezal ze sztabem zawalili kompletnie sezon ,zamiast natychmiast wyciagnac konsekwencje,zatrudnic fachowca z najwyzszej polki(a byl ,taki byl i chcial),to w zaparte lgali ze Dolezal swietny trener,ze juz,juz i wyprowadzi z dolka,ze swietne przygotowania i tym podobne brednie.A Dolezal(prywatnie sympatyczny czlowiek),kompletnie zawalil sezon i zachowywal sie jak dziecko we mgle,nie wiedzac co sie dzieje.Zero reakcji ,ze strony mitomana Tajnera i wtorujacego mu Malysza.A chlopaki potrzebowali prawdziwego trenera ,a nie speca od szycia kombinezonow.Dolezal nie ma umiejetnosci,kompetencji,charyzmy ,kompletnie niczego,aby prowadzic kadre.I o to Kamil i reszta chlopakow powinni miec olbrzymie pretensje,ze Tajner z Malyszem odebrali im prawdopodobnie ostatnia szanse na medal olimpijski.Tak ze cala odpowiedzialnosc spada na Tajnera i Malysza,powinno ich sie bardzo suro ukarac,po prostu za to ze byli nieuczciwi i polozyli polskie skoki,trzymajac na stanowisku dyletanta,ktory nawet Kamila Stocha potrafil zepsuc….
Wytłumacz mi jedno – skoro Doleżal jest nikim i „specem od szycia kombinezonów”, to jakim sposobem przez 2.5 sezonu nasi osiągali sukcesy jak MŚ, TCS czy niezliczone podia w PŚ?
Lubi proste odpowiedzi, a najprościej zrzucić winę na trenera. A jak spojrzysz na skład to masz liderów, którzy się starzeją i w końcu musiał przyjść poważny regres formy, masz młodych, którzy nie dojeżdżają już od wielu lat no i ewentualnie tego Stękałe, który być może był jednorazowym wyskokiem. Musiało do tego dojść skoro od 10 lat nie potrafi się wyszkolić kolejnego topowego zawodnika…
Odpowiedz jest raczej prosta.Istnieje cos takiego,gdy dobry trener konczy prace,ze druzyna jeszcze przez dlugi czas jedzie na efektach jego pracy.I tak bylo z Dolezalem,gdy przyszedl kryzys facet byl bezradny jak dziecko we mgle i jest do dzisiaj i to jest jego kompromitacja,ze on kompletnie nie zna przyczyn i metod wyjscia z kryzysu.Symptomy i to wyrazne byly juz w poprzednim sezonie.Np. nieumiejetnosc powtorzenia po dobrym konkursie w sobote,tego samego w niedziele i wiele wiele innych.Oczywiscie nie jest wina Dolezala ze zadanie go przeroslo(calkiem sympatyczny czlowiek),ze nie ten rozmiar kapelusza.Ktos go przeciez trzymal caly czas jako trenera kadry .Najgorsze bylo i jest robienie z ludzi idiotow ,klamstwa ,wierutne brednie i mydlenia oczu ludziom,w roznego rodzaju studiach przez Tajnera i niestety wiernego ucznia Malysza.I za to ci dwaj powinni byc pociagnieci do odpowiedzialnosci….
cdn.Teraz ci dwaj zapadli sie pod ziemie.Napewno niedlugo wyplyna na powierzchnie i zadowoleni z siebie beda dalej lgac ze wszystko poszlo swietnie i mamy medal.Wstyd i zenada!!!.Ze Tajner jest zawodowym lgarzem,to wiedza wszyscy.Ale ze Malysz robil to samo.!?
Totalna kompromitacja!!!!
Jestem ciekaw ,czy znajdzie sie naprawde uczciwy i odwazny redaktor,ktory zada otwartym tekstem pytanie Tajnerowi i Malyszowi,KTO!?poniesie odpowiedzialnosc za zmarnowanie skoczkom imprezy czterolecia,czyli olimpiady,pozbawiajac ich prawdopodobnie ostatniej szansy na tytul(szczegolnie zal Kamila!).I nie zaslaniac sie medalem Kubackiego,ktory byl wyjatkowo szczesliwy.Kto jest odpowiedzialny za to ze nasi skoczkowie sa tlem dla wszystkich i kompromituja sie raz za razem.Kto poniesie odpowiedzialnosc za to ,ze nawet Kamila udalo sie tak kompletnie rozregulowac!Kto poniesie odpowiedzialnosc za klamstwa i mydlenie oczu,za opowiadanie bajek,za brak reakcji ,np. w listopadzie,gdy widac bylo ,ze juz jest katastrofa,ze Dolezal natychmiast do zwolnienia,ze trzeba zatrudnic prawdziwego trenera,fachowca(byl i jest taki!!!)Za horendalne klamstwa ,jaki to swietny z Dolezala fachowiec i juz juz wszystko wogole bedzie swietnie,bo przygotowania super itp brednie(nic osobiscie do Dolezala,dobry czlowiek ,ale trener z niego zaden).Czy znajdzie sie uczciwy i odwazny dziennikarz,ktory o to zapyta tych dwoch klamcow i mitomanow!?Znajdzie sie taki???.Bo normalnie tych dwoch po takich klamstwach ,powinno sie natychmiast na zbita twarz wyrzucic!!!!
wróć do Wysłane odpowiedz
Teraz rozmawiaja z prawdziwymi trenerami!!!Teraz!!!.Za ten skandal z trzymaniem sie kurczowo dyletanta Dolezala,za klamstwa ,brednie ,skandale z butami itp. mitoman i klamca Tajner oraz niestety jego wierny uczen Malysz powinno grubo odpowiedziec!!!