Reklama

Skoki. Świetny Kraft, solidni Polacy, Kobayashi powiększa przewagę w PŚ

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

03 marca 2022, 19:23 • 6 min czytania 4 komentarze

Gdyby przed sezonem ktoś nam powiedział, że na występ czterech Polaków w drugiej serii konkursu Pucharu Świata przyjdzie nam czekać do marca, z niedowierzania zareagowalibyśmy śmiechem. Ale niestety, taki to jest sezon, w którym skoczkowie rzadko kiedy rozpieszczali nas wynikami. Jednak dziś Polacy dokonali tej sztuki i spisali się nieźle, choć żaden nie znalazł się na podium. Ogólnie w Lillehammer obejrzeliśmy skoki na dobrym poziomie. Miejsce, które w 1994 roku gościło zimowe igrzyska olimpijskie, w najlepszych humorach opuszczają Stefan Kraft, który został liderem cyklu Raw Air i Ryoyu Kobayashi, który w walce o Kryształową Kulę powiększył przewagę nad Karlem Geigerem.

Skoki. Świetny Kraft, solidni Polacy, Kobayashi powiększa przewagę w PŚ

SKOKI W CIENIU WOJNY

W miniony weekend zawody cyklu Pucharu Świata zawitały do Lahti, lecz w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, zawody zeszły na dalszy plan. Przynajmniej w ich sportowym wymiarze. Atmosferę skutecznie podgrzewała obecność Rosjan w konkursie, w tym radosne wymachiwanie Jewgienija Klimowa rękawiczkami z namalowaną rosyjską flagą. FIS ociągał się z wykluczeniem rosyjskich zawodników ze skakania, tymczasem kolejni skoczkowie i związki jasno wyrażały wsparcie dla Ukrainy. Głośno mówili o tym między innymi Norwegowie, którzy organizują Raw Air.

W końcu międzynarodowa federacja poszła po rozum do głowy i zdecydowała się nie dopuścić Rosjan do skakania. Przy czym swoją decyzję wytłumaczyła w pokrętny sposób, usprawiedliwiając ją bezpieczeństwem rosyjskich oraz białoruskich sportowców, z którego zagwarantowaniem organizatorzy zawodów mogliby mieć problem.

Ale powiedzmy nieco o sporcie. W Lahti naprawdę nieźle zaprezentowali się Piotr ŻyłaDawid Kubacki. Żyła pierwszy konkurs ukończył na najniższym stopniu podium, w drugim zaś był czternasty. Natomiast Kubacki i Stoch zajęli odpowiednio 13. i 7. miejsce.

Reklama

Z kolei wczoraj w Lillehammer, podczas prologu najlepiej z Polaków zaprezentował się Kamil Stoch. Orzeł z Zębu zajął w nim czwartą pozycję, ale solidnie spisali się też wspomniani Kubacki (6) i Żyła (11). Dziś, podczas serii próbnej Dawid i Kamil również skończyli w pierwszej dziesiątce, zatem to z ich skokami wiązaliśmy największe nadzieje.

OBIECUJĄCA PIERWSZA SERIA

Konkurs rozpoczął się dla Polaków naprawdę dobrze. Kiedy większość zawodników miała problem by doskoczyć do punktu K, wynoszącego 123 metry, na belce startowej pojawił się Paweł Wąsek. I bez problemu, w warunkach porównywalnych do reszty, oddał skok na 125.5 metra. Taki skok dawał Pawłowi nadzieje na to, że nasz skoczek znajdzie się w drugiej serii. I to na dość wysokiej pozycji, bo kolejni zawodnicy nie potrafili znaleźć odpowiedzi na próbę Polaka.

Aż przyszedł czas na Dawida Kubackiego. Wprawdzie brązowy medalista olimpijski z Pekinu trafił na niezłe warunki, ale błędem byłoby sprowadzać wszystko do wiatru. Dawid wykonał dobry skok, potwierdzając formę z ostatnich tygodni. Polak skoczył 128.5 metra. W ten sposób, po trzydziestu skoczkach, Polak był wiceliderem. Lepiej zaprezentował się tylko Daniel Andre Tande.

A później na górze pojawili się ostatni Polacy, sklasyfikowani obok siebie – Kamil Stoch i Piotr Żyła. I skoczyli świetnie. Kamil zajął pozycję lidera, a Piotr uplasował się zaraz za nim. Wprawdzie jako pierwszy w konkursie osiągnął granicę 130 metrów – pół metra dalej niż Stoch – ale miał odjętych więcej punktów za wiatr od kolegi z kadry. W każdym razie, wreszcie mogliśmy się poczuć jak przed rokiem, kiedy nasza wielka trójka dyktowała warunki na skoczniach Pucharu Świata.

Mało tego, w obecnym sezonie pierwszy raz mieliśmy sytuację, w której do drugiej serii zawodów awansowała czwórka Polaków. Blisko tego celu był również Kacper Juroszek, który jako pierwszy z naszych rodaków zaprezentował się w dzisiejszym konkursie. Ostatecznie skończył na 36. miejscu, zatem na swoje pierwsze punkty w Pucharze Świata będzie musiał jeszcze poczekać.

KRAFT I KOBAYASHI MOGĄ BYĆ ZADOWOLENI

Po pierwszej serii pierwszą trójkę tworzyli Ryoyu Kobayashi, Stefan Kraft i Karl Geiger, którzy uzyskali wyraźną przewagę nad resztą. Austriak po swoim skoku został liderem Raw Air, natomiast Japończyk i Niemiec walczą o Kryształową Kulę. Ale to nie znaczy, że poza walką o podium nie mieliśmy emocji. Pomiędzy czwartym Cene Prevcem i dziesiątym Tande było tylko 4.4 punktu różnicy, a Stoch i Żyła uplasowali się na szóstej i siódmej pozycji. Stąd druga seria konkursu zapowiadała się znakomicie. Zwłaszcza, że jury – obawiając się zmiany wiatru – podwyższyło belkę startową.

Reklama

Stąd nieco zaczęliśmy się obawiać, czy sędziowie nie wycofają się z tego pomysłu, kiedy kolejni skoczkowie zaczęli fruwać za 130 metr i nastąpiła przerwa techniczna. Zabłysnął zwłaszcza Ziga Jelar, który skoczył aż 137 metrów – dalej, niż którykolwiek skoczek w pierwszej serii. Okazało się, że sędziowie nie zwołali żadnej narady, a na skoczni w Lillehammer po prostu… wysiadło zasilanie. Na szczęście, problem udało się szybko rozwiązać.

Belka poszła w dół kiedy nadeszła kolej na pierwszą dziesiątkę, co w pełni rozumiemy. Zawodnicy wciąż osiągali dobre prędkości na rozbiegu, a w dodatku wiatr im nie przeszkadzał. Udowodnił to Markus Eisenbichler, który doleciał aż na 140 metr. Jeszcze lepiej spisał się Jan Hoerl, który przyłożył aż 142,5 metra. Po takim skoku sędziowie kolejny raz obniżyli belkę, ale na szczęście zawodnicy zdawali się nic sobie z tego nie robić.

Tymczasem czekaliśmy na ostatnią trójkę, która miała rozstrzygnąć losy konkursu pomiędzy sobą. Geiger skoczył 134.5, co było niezłą próbą. Pewnie utrzymał pozycję lidera, jednak musiał czekać na to, co zrobią Kraft i Kobayashi. A Austriak nie pozostawił mu żadnych złudzeń, skacząc aż 137 metrów. Uzyskał niebotyczną notę 156 punktów za skok. Na taki wyczyyn nie potrafił odpowiedzieć Kobayashi, który wylądował w tym samym miejscu, co Geiger. Zatem ostatecznie wygrał Kraft, który umocnił się na pozycji lidera cyklu Raw Air. Jego przewaga nad Ryoyu po dwóch dniach rywalizacji wynosi 16.4 punktu. Ale Japończyk również nie ma powodów do narzekań. On walczy przede wszystkim o Kryształową Kulę z Karlem Geigerem. A dziś zwiększył przewagę nad Niemcem o kolejne 20 oczek.

POLACY SOLIDNI, ALE BEZ BŁYSKU

A jak w tym wszystkim spisali się Polacy? Paweł Wąsek w drugiej próbie skoczył 132 metry. Zwykle taki wynik przyjęlibyśmy z wielką radością, ale w drugiej serii skoczkowie bardzo rozpieszczali nas dalekimi lotami. Stąd skok Wąska można uznać za poprawny, ale nie należy specjalnie się nim zachwycać.

Lepiej spisał się Dawid Kubacki, który wylądował trzy metry dalej od młodszego kolegi z kadry. Z oceną występu naszego medalisty olimpijskiego mamy największy problem. Oba skoki były dobre. Ale brakowało w nich błysku, czegoś ekstra, co pozwoliłoby walczyć o czołowe lokaty. A takie zajmował jeszcze dziś w serii próbnej i wczoraj w prologu. Kubacki ukończył zawody na piętnastej pozycji. Biorąc pod uwagę jego wcześniejsze wyniki na tej skoczni, może być nieco rozczarowany. Jednak z drugiej strony, w obecnym sezonie Polak zaledwie raz wskoczył do pierwszej dziesiątki konkursu Pucharu Świata. Medal olimpijski rozbudził nadzieje na jeszcze lepsze skoki naszego zawodnika, lecz na przestrzeni całego sezonu należy uznać, że taki jest po prostu jego obecny poziom.

Z kolei Piotr Żyła i Kamil Stoch skończyli odpowiednio na 8. i 10. miejscu. Obydwaj nie utrzymali swoich pozycji z pierwszej serii. Do Żyły trudno mieć pod tym względem pretensje, gdyż 140 metrów Eisenbichlera było naprawdę świetną próbą, ale 137 metrów Polaka wstydu naszemu zawodnikowi nie przynosi. Z kolei Stoch oddał skok na odległość zaledwie 133.5 metra, co nie mogło zrobić wrażenia na konkurentach. Oczywiście, daleko nam do tego by twierdzić, że Polak spala się w drugich próbach, lecz to nie pierwsza taka sytuacja w sezonie, kiedy nasz mistrz w drugim skoku ląduje bliżej, niż w pierwszej serii. Trudno w przypadku Kamila mówić o stabilizacji, którą imponował w najlepszych latach.

Ale miejsca pod koniec pierwszej dziesiątki nie oznaczają, że Polacy nie mają już o co walczyć. Ogólnie dobrze rozpoczęli Raw Air. Piotr Żyła w klasyfikacji generalnej jest na siódmym miejscu, tracąc 14.5 punktu do trzeciego Geigera. Stoch plasuje się zaraz za Piotrem, ze stratą 15. punktów do Niemca. Następne zawody z tego cyklu odbędą się w Oslo, a taką stratę do podium zdecydowanie da się odrobić.

Fot. Newspix

Czytaj także:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]
Polecane

Zniszczoł: Skłamałbym, jakbym powiedział, że nie stresowała mnie nowa rola w kadrze

Szymon Szczepanik
0
Zniszczoł: Skłamałbym, jakbym powiedział, że nie stresowała mnie nowa rola w kadrze

Komentarze

4 komentarze

Loading...