Obrzydliwie bogaty władca, zamordowany wraz z całą rodziną. Człowiek, który wcielił w życie “jedyny słuszny” system, ale ostatnie lata życia spędził wyniszczony z powodu powikłań po nieleczonej kile. Pogrążony w depresji emeryt, wysłany na przymusowy odpoczynek, który stwierdził, że system jaki tworzył przez lata, jest gówniany. Rosyjscy przywódcy, którzy rządzili krajem w ubiegłym stuleciu, zwykle marnie kończyli. Czy podobny los spotka Władimira Putina?
W poniższym tekście skupimy się wyłącznie na XX wieku. Czyli okresie w którym kraj, skąpany krwią ofiar bolszewickiego przewrotu, przekształcił się w Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, a następnie – Federację Rosyjską. W końcu to do spuścizny ZSRR swoimi zbrodniczymi działaniami nawiązuje Władimir Putin, który przelewając krew niewinnych ludzi, tworzy wizję powrotu Rosji do czasów sprzed upadku czerwonego kolosa o glinianych nogach.
Ale w tym celu siłą rzeczy musimy cofnąć się do ostatnich lat Imperium Rosyjskiego, oraz marnego losu, który spotkał cara Mikołaja II wraz z całą jego rodziną.
Spis treści
MIKOŁAJ II – ZAMORDOWANY PRZEZ CZEKISTÓW
Jest marzec 1917 roku. Żołnierze Imperium Rosyjskiego wciąż walczą na frontach I wojny światowej, jednak kraj trawią o wiele większe problemy wewnętrzne. Car Mikołaj II, święcie wierzący w to, że jest narzędziem w ręku Boga i odpowiada wyłącznie przed stwórcą, zupełnie nie potrafił wsłuchać się w nastroje społeczne, które panowały w jego kraju. Z jednej strony, był atakowany przez burżuazję i inteligencję za trwanie przy skostniałym systemie scentralizowanej władzy. Z drugiej, pierwsze dekady XX wieku to przebudzenie klasy robotniczej. Ta domagała się poprawy tragicznych warunków życia, które przypominało bardziej egzystencję, unormowania czasu pracy oraz zwiększenia zarobków.
Przedłużająca się wojna i związany z nią kryzys ekonomiczny, tylko pogrążyły monarchę. Przez kraj przechodziły fale strajków i demonstracji, na które władza znała tylko jedną odpowiedź – krwawe tłumienie protestów. Samego cara od dawna nie uważano za dobrego ojca narodu. Podczas rewolucji 1905 roku, to on nakazał siłą rozgonić pokojową manifestację robotników, co poskutkowało grubo ponad setką ofiar.
I tak, kiedy wybuchła rewolucja lutowa, na ulice Piotrogrodu wyszły tysiące robotników, podsycanych przez przeciwnych carowi agitatorów politycznych. Policja i wojsko starały się utrzymać tłum w ryzach, ale następnie zdecydowały się dołączyć do protestujących. Z dnia na dzień Mikołaj II tracił wierność kolejnych formacji wojskowych, więc w poczuciu beznadziejnej sytuacji, w której się znalazł, abdykował z tronu. Wraz z najbliższą rodziną trafił do aresztu domowego.
Jeszcze w tym samym roku w Rosji wybuchła kolejna rewolucja – październikowa. Władzę w kraju przejęli bolszewicy, którym przewodził Włodzimierz Lenina. W ten sposób powstała Rosja Sowiecka, która 3 marca 1918 roku wycofała się z udziału w I wojnie światowej. W międzyczasie w kraju powstała Czeka – tajna policja, która w następnych latach była odpowiedzialna za terror całego społeczeństwa.
A gdzie w tym wszystkim był Mikołaj II? Wciąż w areszcie domowym. Najpierw w Carskim Siole, następnie w Tobolsku, aż w końcu trafił do Jekaterynburga. Wraz żoną Aleksandrą, oraz piątką dzieci – Olgą, Tatianą, Marią, Anastazją i Aleksym – przebywali w tak zwanym Domu Specjalnego Przeznaczenia.
Uwięzienie cara, przejęcie władzy przez bolszewików oraz wycofanie się z wojny, wcale nie oznaczało końca problemów w kraju. Przeciwnie – komuniści wciąż napotykali spory opór wobec ustanowionej przez siebie władzy, w postaci zbioru frakcji, których zbiorczo nazywano “Białymi”. Pragnęli oni powrotu starego ustroju, a potencjalne oswobodzenie carskiej rodziny oznaczałoby gigantyczny sukces propagandowy. Aby temu zapobiec, zdecydowano się ich zamordować, na co przyzwolenie wydał sam Lenin.
Zbrodni, której głównym sprawcą został Jakow Jurowski, dokonano w nocy z 16 na 17 lipca 1918 roku. Wtedy obudzono rodzinę, której przekazano, że w mieście trwają zamieszki. Z tego względu mieli oni zejść do piwnicy, wraz lekarzem rodziny oraz trzema osobami z najbliższej służby. Tam Jurowski, po wprowadzeniu katów, pospiesznie przeczytał wyrok, ale ci i tak zaczęli strzelać zanim Jakow skończył czytać.
W wyniku dymu z broni, a także gipsowego pyłu, w małym pomieszczeniu zapanował chaos. Kiedy bolszewicy przewietrzyli pomieszczenie, okazało się, że zabili Mikołaja II wraz z żoną i dwójką służących, jednak dzieci żyły. Przed kulami uratowały je… klejnoty, które miały pozaszywane w ubraniach. Zatem ponownie otworzono do nich ogień i zaczęto dźgać bagnetami – podobnie, jak pozostałe osoby, trafione w pierwszej serii. Niektóre z nich jeszcze żyły. W ten sposób egzekucja zamieniła się w krwawą jatkę.
Następnie ciała carskiej rodziny załadowano na ciężarówkę, która wywiozła je do lasu. Tam mordercy rozebrali swoje ofiary, oblali ich ciała kwasem, poćwiartowali, po czym wrzucili je do nieczynnego szybu kopalnego. Zwłoki udało się odnaleźć dopiero w 1991 roku. Wówczas odnaleziono jedenaście szkieletów, przeprowadzone badania DNA potwierdziły, że jeden z nich należy do cara Mikołaja II. Jednak wtedy nie udało się ustalić DNA carewicza Aleksieja i Anastazji. Te ostatecznie potwierdzono w 2008 roku.
WŁODZIMIERZ LENIN – POWIKŁANIA Z POWODU KIŁY
Bohater rewolucji październikowej, twórca Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Pogromca przegniłej, rosyjskiej burżuazji i przewodnik uciskanego ludu, niosący na sztandarach hasła dyktatury proletariatu. W Rosji do dziś Włodzimierz Iljicz Uljanow- bo tak brzmiało jego prawdziwe nazwisko – cieszy się wielką estymą. Aby zobaczyć jego zmumifikowane ciało, trzeba się wystać się w długich kolejkach do mauzoleum, znajdującego się zaraz przy Kremlu.
Taki obraz Lenina mógłby zostać wam przedstawiony, gdybyście w latach pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych zasięgnęli informacji o pierwszym przywódcy ZSRR. To, czego z pewnością byście się nie dowiedzieli, to fakt, że rządy Lenina wiążą się z powstaniem Czeka, która zaprowadziła w kraju czerwony terror. Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem – tak brzmiała pełna nazwa organizacji – była zarządzana przez Feliksa Dzierżyńskiego i wyszukiwała wrogów proletariatu. Taką osobą – a co za tym idzie, kontrrewolucjonistą – można było zostać w zasadzie za wszystko. Nawet za spóźnienie się do pracy. Karą była śmierć lub zsyłka do obozu.
Czekiści często rozsądzali winy bez wyroków Trybunału Rewolucyjnego, nie raz już na miejscu wykonując egzekucję, zwykle poprzedzoną torturami. A te były okropne. Ofiarom parzono ręce wrzątkiem, po czym zdejmowano z nich skórę. Przepiłowywano im kości, grzebano żywcem, gwałcono lub zabijano członków ich rodzin na ich oczach. W zimie oblewano skazańców wodą, po czym czekano, aż zamarzną. Masowych egzekucji było tak dużo, że oddziały czekistów zostały zaopatrzone w karabiny maszynowe. Do dziś trudno oszacować liczbę ofiar czerwonego terroru. Różne źródła podają od pięćdziesięciu tysięcy do nawet ćwierci miliona zamordowanych.
O skali tej brutalności najlepiej świadczy sytuacja, jaka miała miejsce na posiedzeniu sowieckiego rządu. Wówczas Lenin wysłał Dzierżyńskiemu kartkę z pytaniem “Ilu niebezpiecznych kontrrewolucjonistów mamy w więzieniu?”. Kiedy Dzierżyński odesłał wiadomość, podając liczbę “1500”, przewodniczący postawił na niej krzyżyk, co oznaczało przeczytanie informacji. Dowódca tajnej policji nieopatrznie zrozumiał znak, przez co lekką ręką tej samej nocy rozstrzelano półtora tysiąca osób.
To wszystko działo się w czasach wojny domowej w Rosji, podczas której Lenin wprowadził politykę komunizmu wojennego. Znacjonalizowano przemysł oraz grunty rolne, z których plonów mogli korzystać pracujący na nich chłopi. Ale następnie rząd wprowadził obowiązkowe dostawy żywności dla państwa. To doprowadziło do buntów chłopskich, które były krwawo tłumione. W kraju zapanowała klęska głodu. Dość powiedzieć, że lata wojny pochłonęły aż piętnaście milionów istnień, z czego większość zabrały głód i choroby.
A co z samym Leninem? 30 sierpnia 1918 roku padł on ofiarą zamachu z rąk Fanny Kapłan. Pochodząca z rodziny ukraińskich Żydów kobieta, była anarchistyczną działaczką, która uważała, że Lenin stanowi zagrożenie dla socjalizmu. Podczas przemówienia Lenina, Kapłan oddała do niego trzy strzały, z czego dwa trafiły przewodniczącego. Wprawdzie nie były śmiertelne, ale trwale pogorszyły stan zdrowotny wodza rewolucji. Skutkiem ubocznym zamachu był wzrost popularności Lenina oraz, niestety, wprowadzenie dekretu o czerwonym terrorze. Od 1922 roku doznał aż trzech udarów, a tragiczny już stan zdrowia zmusił go do wycofania się z życia politycznego.
Oficjalnie przyczyną śmierci pierwszego przywódcy ZSRR jest wylew. Jednak wszelkie dowody wskazują na to, że zły stan zdrowia był spowodowany powikłaniami po nieleczonym syfilisie. Chociaż badacze dotarli do tych treści, to oficjalnie Rosjanie traktują dokumentację medyczną wodza jako tajemnicę państwową.
Ale z jakiego powodu człowiek, który jest odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi, do dziś cieszy się w Rosji taką estymą? By odpowiedzieć na to pytanie, porozmawialiśmy z profesorem Mariuszem Wołosem, kierownikiem Katedry Historii Najnowszej Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie oraz pracownikiem Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk.
– Od 1917 do 1991 roku skutecznie budowano kult Lenina. On jest niezwykle silny i stanowi część składową myślenia Rosjan o historii. Co więcej, w okresie tak zwanej destalinizacji skutecznie przedstawiono postać Lenina jak alternatywę dobrego komunisty w kontekście złego Stalina. Lenin jest traktowany jako twórca państwa, które odgrywało czołową rolę w dziejach świata przez cały XX wiek – mówi profesor Wołos.
Swoją drogą, przykład rosyjskiego podejścia do Lenina chyba najbardziej świadczy o hipokryzji Władimira Putina. Jeszcze tydzień temu ten zbrodniarz wojenny mówił, że Ukraina w obecnych granicach została wymyślona przez Lenina. Czyli ojca-założyciela Związku Radzieckiego, którego tysiące pomników rozsianych jest po całej Rosji. To jak to jest, panie Putin, czyżby sam Lenin źle zrobił, tworząc Ukrainę? Zatem może wypadałoby zniszczyć pomniki rosyjskiego bohatera?
JÓZEF STALIN – TRYB ŻYCIA CZY OTRUCIE?
Józef Wissarionowicz Dżugaszwili, bo tak brzmi jego prawdziwe nazwisko, pochodził z terenów dzisiejszej Gruzji. Jego ojciec z zawodu był szewcem, jednak postępująca choroba alkoholowa doprowadziła do upadku zakładu, który prowadził. Często też bił chłopca oraz matkę – kobietę bardzo pobożną, która zdecydowała się wysłać syna do szkoły cerkiewnej. Zatem Stalin miał zostać duchownym. Możemy tylko żałować, że jego losy nie potoczyły się w tym kierunku.
Zamiast popa, który podobno był obdarzony całkiem niezłym głosem, ludzkość otrzymała dyktatora, tyrana i jednego z największych zbrodniarzy w historii ludzkości. Lenin, który pod koniec swojego życia mógł tylko obserwować walkę o władzę, uważał Stalina za zbyt brutalnego. Jeżeli taką opinię wygłaszał człowiek, który również nie stronił od rozlewu krwi, to możecie się domyślać jaką reputacją cieszył się Stalin już w latach dwudziestych. Po przejęciu władzy udowodnił, że jest istnym potworem.
Podczas jego rządów na niespotykaną nigdzie indziej na świecie skalę rozwinął się system obozów koncentracyjnych – łagrów, w których więźniowie byli zmuszani do niewolniczej pracy. Z powodu katastrofalnych warunków mieszkalnych, głodu, chorób, wycieńczenia pracą, czy też po prostu licznych egzekucji, śmierć poniosły w nich miliony osób. Rządy Stalina to okres represji i szeroko zakrojonych działań NKWD, która eliminowała każdą jednostkę, której zachowanie choć odrobinę odwlekało od tego, czego oczekuje od niej władza. To były czasy bezwzględnego likwidowania przeciwników politycznych, a nawet oddanych Stalinowi ludzi, którzy w oczach wodza zyskiwali po prostu za mocną pozycję.
To czas Wielkiego Głodu w Ukrainie – klęski, spowodowanej kolektywizacją rolnictwa. Chłopi byli zmuszani do oddawania zebranych plonów – nawet jeżeli zboże było przeznaczone na następny zasiew. A kiedy plonów nie starczało, mieszkańcom wsi zabierano zwierzynę. Gdy produktywność regionu się załamała, a chłopi zaczęli uciekać z wiosek, zakazano im opuszczać miejsca zamieszkania i wprowadzono paszporty wewnętrzne. Do dziś trudno oszacować liczbę ofiar Hołodomoru, ale najbardziej prawdopodobna liczba to 3,9 miliona osób w samej Ukrainie. Dochodziło tam nawet do przypadków kanibalizmu, w których rodzice zjadali własne dzieci. Wiele państw – w tym Polska czy Stany Zjednoczone – uznało Wielki Głód za ludobójstwo. Oczywiście, rosyjska Duma kategorycznie sprzeciwiła się nadaniu Hołodomorowi miana ludobójstwa.
Rządy Stalina to też zbrodnia katyńska, dotykająca polskich oficerów oraz inteligencję. Wreszcie, to cały okres II wojny światowej, która pochłonęła niemalże dwadzieścia cztery miliony ofiar z samego Związku Radzieckiego, z czego ponad połowę stanowiła ludność cywilna.
Ale udało się zwyciężyć w “wielkiej wojnie ojczyźnianej” – bo taki termin stosują Rosjanie, określając działania wojenne z lat 1941-1945. Obronić kraj przed nazizmem. Ogromne straty ludzkie interpretowano, jako dowód poświęcenia Związku Radzieckiego w walce z wrogiem. Nikt nawet nie ważył się wspomnieć o tym że armia, fatalnie zorganizowana i źle dowodzona przez wcześniejsze czystki, które pochłonęły wielu doświadczonych oficerów, wielu strat mogłaby uniknąć. W dzisiejszej rosyjskiej narracji to nieważne. Liczy się zwycięstwo.
Prof. Wołos: – Stalin wyłania się jako kolejny budowniczy wielkiego państwa, który zebrał ziemie rosyjskie i poszerzył władztwo. Stał na czele bipolarnego świata, obok kolejnych amerykańskich przywódców. Całkowita destalinizacja nie nastąpiła ze względu na „wielką wojnę ojczyźnianą”. Ona stanowi mit założycielski obecnej Federacji Rosyjskiej, co widać w koncepcji putinizmu. Putin z wielkim hukiem obchodzi 9 maja, czyli Dzień Zwycięstwa. Jeżeli mitem założycielskim dzisiejszej Rosji jest wielka wojna ojczyźniana, to Rosjanie nie mogą do końca potępić Stalina, który jako przywódca ZSRR tę wojnę wygrał. To swego rodzaju pętla dla rosyjskich historyków, którzy mają problem jak przedstawić tę postać. Z jednej strony, to ludobójca odpowiedzialny za wielkie czystki, bezwzględny dyktator. Z drugiej – ten, który stał na czele państwa w okresie największego sukcesu.
A jak skończył Stalin? Cóż, pojawiło się wiele teorii mówiących o tym, jakoby miał zostać otruty. Ale prawda jest inna. Stalin nie stronił od uciech życia, lubił długie, wieczorne posiedzenia i sam często zaglądał do kieliszka. Po jednej z takich imprez organizm – a miał już 75 lat – po prostu nie wytrzymał i doznał wylewu. Co nie znaczy, że wodza nie dało się uratować.
– Stalin zmarł śmiercią naturalną, natomiast najbliższe otoczenie “pomogło” mu umrzeć, gdyż nie wezwano lekarza i nie zapewniono mu odpowiedniej opieki medycznej – mówi profesor Mariusz Wołos.
Niespecjalnie należy dziwić się najbliższemu otoczeniu Stalina. Józef Wissarionowicz popadał w coraz większą paranoję. W ostatnich latach władzy wszędzie wietrzył spisek na swoje życie. Możemy się tylko domyślać, że gdyby lekarze go uratowali, Stalin nie uwierzyłby w to, że nikt nie przyłożył ręki do tego, że znalazł się w takim stanie. Trzy lata po śmierci dyktatora, kiedy na czele Związku Radzieckiego stał Nikita Chruszczow, rozpoczął się proces destalinizacji. Represje w kraju zostały złagodzone. Potępiono niektóre zbrodnie wyrządzone podczas panowania Stalina, a także zwolniono wielu więźniów politycznych.
– Rosjanie mają problem ze Stalinem. Wprawdzie w 1956 roku rozpoczął się proces destalinizacji, co wcale nie znaczy, że ZSRR odszedł od wszystkich elementów stworzonych przez Stalina. To on, jako reprezentant partyjnej biurokracji, doprowadził do stworzenia systemu w którym partia jest najważniejsza. Lenin stał na czele komisarzy ludowych, był kimś w rodzaju premiera. Stalin tymczasem kładł nacisk na partię, która stała się wszystkim. Rząd, administracja, społeczeństwo – wszystkie elementy składowe państwa podlegały partii. Ten system przetrwał znacznie dłużej, niż sam Stalin. Oficjalną głową państwa był Przewodniczący Rady Najwyższej ZSRR. Ale liczyli się kolejni sekretarze generalni partii bolszewickiej – mówi prof. Wołos.
ŁAWRIENTIJ BERIA – EGZEKUCJA
Po śmierci Stalina władzę w ZSRR na krótko objął Ławrientij Beria – jeden z najbardziej zaufanych ludzi zmarłego zbrodniarza. Człowiek, który wcześniej pełnił funkcję szefa NKWD. Podobnie jak jego poprzednik, Beria miał na rękach hektolitry krwi. To on odpowiadał za czystki wewnątrz kraju, jak również zasugerował Stalinowi wymordowanie polskich oficerów w Katyniu. Beria też ponosił odpowiedzialność za tę zbrodnię.
Wydawać by się mogło, że taki zwyrodnialec, człowiek samego Stalina, w dodatku trzymający w garści największy aparat represji w kraju, będzie naturalnym kontynuatorem stylu zarządzania państwem przez tyrana. Nic bardziej mylnego.
Sprzeciwiał się stosowaniu tortur podczas przesłuchań, uważając, że takie zeznania są niewiele warte. Wprowadził reformy, dzięki którym budżet państwa bardziej skupiał się na rolnictwie. Ku zaskoczeniu wszystkich, wysunął również projekt wycofania się Związku Radzieckiego z NRD i zjednoczenie Niemiec. Oczywiście, o ile kraj ten zostałby zdemilitaryzowany i ogłosił neutralność względem państw bloku wschodniego oraz Zachodu.
prof. Mariusz Wołos: – Zaryzykowałbym tezę, że Beria zdawał sobie sprawę z nastrojów wewnętrznych, jak i coraz większego dystansu, jak dzielił ZSRR od świata Zachodu, który szedł mocno do przodu. Stąd wyszły próby liberalizacji kraju, które się nie udały, gdyż Beria nie mógł odciąć się od swojej potwornej przeszłości. Oczywiście, do tego doszła walka o władzę po Stalinie. A chętnych do objęcia schedy po zmarłym dyktatorze było więcej. Poza Chruszczowem byli Malenkow czy Mołotow. Pozycja Berii, nie posiadającego sojuszników, nie była szczególnie mocna.
Beria faktyczną władzę sprawował przez około 100 dni. Choć stanowisko sekretarza partii piastował Gieorgij Malenkow, to był on w pełni zależny od Berii. Tak się przynajmniej wydawało. Kiedy Ławrientij był nieobecny w kraju, Nikita Chruszczow, Gieorgij Malenkow i Wiaczesław Mołotow zawiązali przeciwko niemu spisek. Postulaty Berii, skutkujące przestawieniem politycznej wajchy w drugą, liberalną stronę, posłużyły do oskarżenia go o bycie ukrytym agentem imperializmu. Kiedy 26 czerwca 1953 roku powrócił on do Moskwy, został aresztowany. Pół roku później wykonano na nim wyrok śmierci. Ławrientij Beria do tej pory jest ostatnim faktycznym przywódcą, który został odsunięty od władzy przez egzekucję.
NIKITA CHRUSZCZOW I LEONID BREŻNIEW – DEPRESJA I STAROŚĆ
Spośród trójki polityków spiskujących przeciwko Berii, stanowisko pierwszego sekretarza partii wywalczył Nikita Chruszczow. Chruszczowa zaś obalił Leonid Breżniew. Jednak pozwólcie, że potraktujemy tych panów razem. Bo chociaż jeden wygryzł ze stołka drugiego, to obaj posiadają ze sobą jedną, wspólną cechę, o której za moment.
Nikita Chruszczow, który we wrześniu 1953 roku objął stanowisko pierwszego sekretarza partii, doprowadził do destalinizacji systemu – choć, jak wspomnieliśmy, nie całkowitej. Nowy przywódca ZSRR pragnął doprowadzić do polepszenia stosunków z Zachodem. Jednym z jego gestów dobrej woli była redukcja armii, choć, jak dobrze wiemy, nie zawsze ilość równa się jakości. W tym samym czasie Chruszczow unowocześnił uzbrojenie, między innymi o międzykontynentalne rakiety balistyczne. To za jego czasów Jurij Gagarin jako pierwszy człowiek w historii znalazł się w przestrzeni kosmicznej.
W nocy z 25 na 26 lutego 1956 roku, w czasie XX Zjazdu Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, Chruszczow wygłosił tak zwany tajny referat “O kulcie jednostki i jego następstwach”, w którym poddał krytyce politykę Stalina. Ten odczyt zapoczątkował polityczną odwilż – kraje bloku wschodniego domagały się zmian. W Polsce nastąpiły one w wyniku wydarzeń z Poznańskiego Czerwca, które przyspieszyły zmiany polityczno-gospodarcze w kraju – takie, jak wybór Władysława Gomułki na stanowisko I Sekretarza KC PZPR.
Gorzej potoczyło się na Węgrzech, gdzie obywatele domagali się nie tyle liberalizacji, co wręcz totalnego wyjścia ze strefy państw bloku wschodniego. Tam na przełomie października i listopada 1956 roku miała miejsce rewolucja, która została krwawo stłumiona przez czołgi Armii Czerwonej.
Ponadto, to za czasów Chruszczowa rozpoczęto budowę muru berlińskiego, a niedługo później miał miejsce kryzys kubański. Był on spowodowany tym, że na Kubie, gdzie władzę przejął Fidel Castro, Związek Radziecki zdecydował się rozmieścić pociski balistyczne średniego zasięgu – zatem pod amerykańskim nosem znalazła się broń, zdolna przenosić ładunki nuklearne. Z kolei Stany Zjednoczone miały rozlokowane swoje pociski na terenie Wielkiej Brytanii, Włoch oraz Turcji. Światu groziła wojna nuklearna z udziałem dwóch supermocarstw. Na szczęście kryzys udało się zażegnać, kiedy ZSRR zdecydował się na usunięcie swojej broni z Kuby, a USA z Turcji.
Do całego zdarzenia doszło, ponieważ Chruszczow nie docenił nowego przywódcy USA – Johna Kennedy’ego. Kiedy okazało się, że świeżo upieczony prezydent jest twardym graczem i nie da sobie w kaszę dmuchać, cała sytuacja przyczyniła się do obalenia Chruszczowa przez władze partii. Na czele z Breżniewem.
Po odsunięciu od władzy, były już przywódca ZSRR zachował swój dom i daczę – choć tak naprawdę, było to nic innego, jak areszt domowy. Jako emeryt popadł w głęboką depresję. Całymi dniami wpatrywał się w nicość i płakał. Humor powrócił mu stosunkowo późno, kiedy w ramach nudy zaczął podglądać przez lornetkę chłopów, uprawiających rolę. Wówczas polecał im uprawiać warzywa, jednak ci go nie słuchali. Wobec tego… sam zaczął je uprawiać. W ostatnich latach życia Chruszczowa, w jego daczy pojawiali się nawet liczni artyści. Prowodyr kryzysu kubańskiego zmarł w swojej posiadłości. Pod koniec życia nagrywał na dyktafon wspomnienia, słuchał zachodnich rozgłośni radiowych, a nawet czytał książki, których rozpowszechniania w kraju sam wcześniej zakazywał. Takie, jak “Rok 1984” Orwella.
Pewnego dnia, wypowiadając się na temat socjalizmu, bezceremonialnie stwierdził: – Co to za gówniany ustrój, w którym trzyma się ludzi na uwięzi?
Doprawdy, piękna refleksja człowieka, który przez lata był jego symbolem.
Chociaż Leonid Breżniew zastąpił go na stanowisku w wyniku puczu, istnieje wiele powodów by twierdzić, że jego polityka była niejako kontynuacją myśli Chruszczowa. Czyli próbą zachowania dobrych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, a także wyznaczeniem klarownego podziału na strefę wpływów USA i ZSRR. Jednak w krajach bloku wschodniego, Związek Radziecki starał się trzymać kontrolę twardą ręką.
Podobnie jak jego poprzednik na Węgrzech, tak i Breżniew nie miał najmniejszych oporów przed tym, by wjechać czołgami do Czechosłowacji – do czego dołączyło również Ludowe Wojsko Polskie. Atak ten usprawiedliwiono, publikując tak zwaną doktrynę Breżniewa. Mówiła ona, że w państwach Układu Warszawskiego może dojść do zbrojnej interwencji oraz ograniczenia ich suwerenności, jeżeli władze tych państw zdecydują się odstąpić od socjalistycznej ideologii.
Za czasów Breżniewa ZSRR interweniował również w Afganistanie. Przy czym był to już rok 1979, kiedy sam przywódca podupadł na zdrowiu. Ponad siedemdziesięcioletni już Breżniew był nałogowym palaczem z nadwagą, nie stroniącym od alkoholu. W dodatku przeszedł zawał i udar mózgu, stąd pod koniec swoich rządów był w zasadzie tylko marionetką władz partii, niezdolną do podejmowania jakichkolwiek decyzji. A kraj zaczęły trawić kolejne problemy ekonomiczne. Związek Radziecki pomału chylił się ku upadkowi.
– Pamiętam rządy Breżniewa, jako nastoletni chłopak przeżyłem je na własnej skórze. Myśmy się z niego śmiali, gdyż był to zgrzybiały staruszek, który ledwo trzymał się na nogach, a rządził potężnym, atomowym imperium. W jego przypadku biologia odgrywała swoją rolę. Breżniew pogrążył ZSRR w zapaści gospodarczej – wspomina profesor Mariusz Wołos.
Chociaż Nikita Chruszczow został odesłany na przymusową emeryturę, a Leonid Breżniew pełnił funkcję przywódcy ZSRR do swojej śmierci w listopadzie 1982 roku, obaj posiadali istotną cechę wspólną.
Oddamy jeszcze raz głos profesorowi Mariuszowi Wołosowi: – Chruszczow i Breżniew doskonale pamiętali II wojnę światową. Współcześni politolodzy i historycy, którzy porównują to, co dzieje się dziś na Ukrainie, oraz rozważają możliwości użycia broni jądrowej przez Putina – co nas wszystkich przeraża – podnoszą kwestię doświadczenia osobistego. Breżniew i Chruszczow doskonale znali z autopsji potworności wojny. W momencie, kiedy sami stawiali świat na krawędzi wojny atomowej – jak choćby w przypadku kryzysu kubańskiego – potrafili się wycofać. Wiedzieli, że konsekwencje wojny na wielką skalę są nieodwracalne. To samo można powiedzieć o starszych przywódcach amerykańskich. Dzisiejsze pokolenie rosyjskich przywódców nie posiada doświadczenia wojny totalnej, która zmierza ku zagładzie ludzkości.
BORYS JELCYN – ALKOHOLIK, NA KTÓREGO PRZECIWIEŃSTWIE PUTIN ZDOBYŁ KAPITAŁ
Ostatni “władca” Rosji przed Władimirem Putinem. Słowo “władca” celowo umieszczamy w cudzysłów. Pierwszy prezydent Federacji Rosyjskiej, po upadku Związku Radzieckiego. A także prezydent-mem, znany ze swojego zamiłowania do alkoholu. Kiedyś, gdy wprawił się w zbyt dobry humor, podszedł do orkiestry wojskowej, zabrał dyrygentowi batutę i sam zaczął dyrygować.
Okej, trudno nie oddać Borysowi Jelcynowi tego, że zostawał głową państwa w trudnym czasie. Zaraz po upadku czerwonego kolosa, który jednak upaść musiał, trawiony problemami ekonomicznymi i narodowościowymi. Nawiązywał też dobre stosunki z państwami zachodnimi. Szczególnie dobrze dogadywał się z Billem Clintonem.
Lecz Rosję jako kraj trawił wtedy ogromny kryzys. Lata dziewięćdziesiąte to dziki kapitalizm w państwach bloku wschodniego. Wolny rynek, w którym ludzie będący dobrze sytuowani w poprzednim systemie, stawali się wręcz obrzydliwie bogatymi oligarchami o majątkach, których pozazdrościłby im sam car Mikołaj II. Tymczasem reszta społeczeństwa pogrążała się w biedzie, bez perspektyw na lepsze jutro.
W dodatku po dwóch latach Jelcyn musiał stawić czoła kryzysowi konstytucyjnemu. I protest rozwiązał za pomocą sprawdzonych, radzieckich metod – przy pomocy wojska. Mało? Rok później uwikłał Rosję w konflikt w Czeczenii. Rosyjski naród prędko znienawidził swojego przywódcę. Jak to się zatem stało, że został on wybrany na drugą kadencję?
Wszystko przez to, że związał się on z oligarchią, stając się właściwie jej zakładnikiem. W dodatku jako pierwszy polityk z Rosji wykorzystał tak mocno zachodnie wzorce public relations. I naród po raz kolejny dał się przekonać. Pomimo, że jego zdrowie było już w tragicznym stanie. Nie dotrwał nawet do końca kadencji – przeszedł kilka ataków serca i w 1999 roku zrzekł się urzędu. Zmarł osiem lat później.
Natomiast w 1999 roku pełniącym obowiązki prezydenta został nie kto inny, jak Władimir Putin.
Chorobliwie ambitny polityk miał stosunkowo proste zadanie – zaprezentować się inaczej od skompromitowanego poprzednika. Putin był stanowczy, dobrze wyglądał, stronił od alkoholu i zapowiadał koniec władzy oligarchii. Rosjanie go pokochali. I tej ostatniej obietnicy dotrzymał – rozgonił dawnych krezusów.
Zastąpił ich nowymi – swoimi. Oraz uwikłał kraj w kolejne konflikty. Jednak spoglądając na to, jak kończyli rosyjscy przywódcy w XX wieku, historia nie jest po jego stronie. I bardzo dobrze. Struktura rosyjskiej władzy jest o wiele bardziej skomplikowana, niż pozornie może się wydawać. Choć najwięcej zależy od samego zbrodniarza wojennego, to bardzo możliwe, że już niedługo, zamiast patrzeć w stronę Ukrainy, będzie musiał uważnie spoglądać za siebie, spodziewając się noża wbitego w plecy. Pytanie, kiedy taki scenariusz się spełni. Być może już się rozgrywa, a my nic o tym nie wiemy. Tak jak nie wiedzieliśmy w przypadku wielu poprzednich przywódców.
– Jako historycy, nigdy nie mieliśmy kompletnego wglądu w najbliższe otoczenie dyktatorów. Znamy mechanizmy podejmowania decyzji, wiemy dużo o personaliach, ale trudno nam powiedzieć z całą pewnością coś na temat decyzji podejmowanych w ich najściślejszym gronie. Podobnie jest dzisiaj – możemy się tylko zastanawiać, czy występuje rozłam wśród putinowskiej elity. Nie wiemy jak zachowają się tacy ludzie, jak Szojgu czy Naryszkin, kiedy Putin będzie chciał nacisnąć czerwony guzik. To rozgrywa się w wąskim gronie osób, które nie wypuszczają dalej informacji – mówi profesor Mariusz Wołos.
SZYMON SZCZEPANIK
Fot. Newspix
CZYTAJ WIĘCEJ O AGRESJI ROSJI NA UKRAINĘ: