Kiedyś Maciej Patyk był nazywany dziwakiem, bo chciał nagrywać każdy mecz i trening swojej drużyny. W młodym wieku złapał bakcyla na punkcie taktyki i ostatecznie został trenerem specjalizującym się w analizie wideo. Chciał wiedzieć, co z czego wynika. Zadawał sobie pytania o boiskowe mechanizmy, zbierał materiały do autorskiej bazy, oglądał tyle meczów, ile tylko się da. Dzisiaj jest asystentem trenera Nowaka w Jagiellonii Białystok, ale w klubie pracuje już od kilku lat z małą przerwą na pobyt w Olimpii Grudziądz. Dobrze zna białostocką młodzież, pracował w rezerwach „Jagi”, a w czerwcu 2021 roku awansował do sztabu pierwszego zespołu.
Rozmowa o taktyce i jej wielu odsłonach, poziomach świadomości taktycznej wśród piłkarzy, różnicach w rozumieniu gry przez zawodników Premier League a Ekstraklasy, nauce starego wygi nowych sztuczek, wzorowym przykładzie Michała Pazdana, wyjątkowości Jesusa Imaza, wyróżniającej się młodzieży w Białymstoku i sposobie gry Jagiellonii. Zapraszamy do lektury.
Skąd u trenera zajawka do tego zawodu?
Wszystko zaczęło się od skonfrontowania możliwości piłkarskich z realiami. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że w futbolu profesjonalnym za wiele nie osiągnę. W wieku 21 lat zacząłem robić pierwsze kursy i dzięki temu dzisiaj mam już w zasadzie 11 lat doświadczenia w pracy na różnych szczeblach, od piłki młodzieżowej po seniorską. Wciągnęło mnie to i była to z perspektywy czasu najlepsza decyzja w moim życiu z punktu widzenia zawodowego, ale też prywatnego dotyczącego przyszłości mojej i rodziny.
Dróg dla początkującego trenera jest kilka. Dlaczego akurat taktyka i analiza wideo?
Powód jest dosyć prosty. Od zawsze interesowało mnie nie tylko to, „co” dzieje się na boisku, ale przede wszystkim „dlaczego”. Zacząłem zadawać sobie coraz więcej pytań w kontekście mechanizmów, jakie widziałem na treningach, czy w trakcie meczów. Odbiór wydarzeń w trakcie gry może być zaburzony przez różne czynniki zewnętrzne, a dzięki analizie wideo zyskiwałem po prostu czas na szczegółową analizę ze spokojną głową. Odrzucenie kwestii wyniku, a zamiast tego 100% koncentracja na sprawach, na które jako trenerzy mamy realny wpływ – na to w jakie narzędzia wyposażymy zawodników i jak dzięki temu będą w stanie rozwiązywać boiskowe problemy. Na placu gry wydarzenia nigdy nie są dziełem przypadku i właśnie takie podejście towarzyszyło mi od początku przygody z pracą trenera.
Zawsze interesowałem się kwestiami związanymi z procesem decyzyjnym zawodnika, co naturalnie powiązane było z analizą. W mojej opinii u podstawy każdego działania zawsze stać będzie taktyka pojmowana jako podstawowy aspekt decyzyjności. Teraz to oczywiście bardzo modny temat: drony, technologia, różne systemy, kamery i tak dalej. Ale kilkanaście lat temu było inaczej. Pamiętam, jak prowadziłem swoje pierwsze zespoły. Byłem nieco jak dziwak, który latał z kamerą po boisku. Prosiłem ludzi o pomoc, bo chciałem mieć zarejestrowany każdy mecz lub trening. To było dla mnie naturalne, bo czułem że to pozwala mi na wykonanie kroku do przodu. Rozwijałem zarówno świadomość swoją, jak i swojego zespołu, a nie byłoby to możliwe bez wykorzystania narzędzia analizy gry.
To podejście było wyszydzane? Dzisiaj to normalne, szczególnie w klubach profesjonalnych, ale niekoniecznie na niższych szczeblach.
Może „wyszydzane” to za duże słowo, ale bywało różnie. Kiedy w danym środowisku pojawia się coś nowego, jedni mogą uznać to oznakę pasji i zaangażowania w pracę, a inni za „filozofowanie”, albo „wymyślanie piłki nożnej na nowo”. Podejrzewam, że takie głosy pojawiają się do dzisiaj nie tylko w odniesieniu do mojej osoby. Ale ja obrałem taką drogę, która rozwija mnie jako trenera. Im więcej pytań zadaję sam sobie, im więcej mam wątpliwości dotyczących gry, tym więcej w głowie pojawia się rozwiązań, co w perspektywie długofalowej uważam ze ogromną korzyść.
Czasami zderzają się dwa obozy. Jeden uważa, że piłki nie da się ująć w sztywne ramy taktyki, bo najwięcej zależy od inwencji twórczej piłkarzy. Drudzy natomiast, że na taktyce można zbudować wielki sukces.
Ta słynna „inwencja twórcza piłkarzy” też jednak z czegoś wynika. Celem analitycznego spojrzenia na futbol jest wykreowanie u zawodnika stanu „bycia świadomym”. Analiza powinna być sposobem komunikacji z zawodnikiem, a nie tylko raportem albo opisem o tym co było dobre, a co złe. Moim zdaniem największe braki w polskiej piłce związane są z taktyką indywidualną zawodników. Taktyką rozumianą jako każde pojedyncze działanie z piłką oraz bez piłki. Często niedokładne podanie nie bierze się z tego, że ktoś ma braki techniczne. To wykłada się wcześniej, już w momencie podjęcia decyzji np. o kierunku prowadzenia akcji.
Warto zaznaczyć, że na poziomie grupowym czy zespołowym technika jako wyizolowany aspekt gry nie istnieje. Technika stanowi tylko narzędzie, które pozwala zawodnikowi na realizację jego taktycznej intencji. Uważam, że wiele ważniejszy od aspektu wykonawczego jest aspekt poznawczy i to różni piłkarza niezłego od tego bardzo dobrego.
Nawet tak prozaiczna sytuacja jak pojedynczy ruch zawodnika bez piłki, który pobiegnie w lewo lub prawo w określonej sytuacji – powinien być już rozpatrywany na poziomie podejmowania decyzji, a więc taktyki indywidualnej. Często zawodnicy nie zdają sobie z tego sprawy, natomiast zadaniem trenerów powinno być uświadomienie piłkarza, dlaczego np. biegnie w lewo, a nie prawo. Często pojedynczy ruch pozwala wykreować choćby wolną przestrzeń dla partnera z piłką, sprowokować przeciwnika do ruchu, czy też stworzyć przewagę liczebną w danym sektorze boiska. To są szczegóły, które na końcu zebrane w całość dają przewagę w trakcie gry. Dlatego uważam, że dzięki analizie możemy mieć wpływ na wiele aspektów, szczególnie tych najmniejszych detali, które poprawiają wydajność jednostek, a w konsekwencji również całego zespołu.
Piłkarze Ekstraklasy mogliby pod względem świadomości być tak dobrzy jak piłkarze z topu? Różnica w jakości piłkarskiej jest oczywiście kolosalna, ale może rozumieniem taktyki dałoby się pewne rzeczy minimalnie nadrobić.
Myślę, że to jest jak najbardziej możliwe, ale nie stanie się z dnia na dzień. Wiadomo, że pod względem jakości gry dzieli nas przepaść, jednak moim zdaniem powinniśmy starać się poprawiać na początku pewne elementy, takie jak np. ustawienie bez piłki, wykorzystanie przestrzeni, czy świadome dążenie do przewagi liczebnej. Najwięcej miejsca do zagospodarowania w kwestii rozwoju zawodników mamy w aspekcie rozumienia gry i boiskowej świadomości. Warto wykonywać pojedyncze kroki do przodu w tej kwestii na treningach. Wszystko w odniesieniu oczywiście do konkretnego i specyficznego sposobu gry, do jakiego każdy zespół powinien dążyć zgodnie z ideą gry trenera.
Pokazywanie wycinków wideo np. z meczów Premier League dla piłkarzy Ekstraklasy zapewne wiąże się z dostosowywaniem pewnych sytuacji meczowych do poziomu piłkarskiego.
Poniekąd tak. Staram się różne rzeczy aktualizować na bieżąco, śledzić i podglądać najlepszych ile się da, chociaż obowiązków związanych z bieżącą pracą jest naprawdę sporo. W ten sposób tworzę swego rodzaju bazę sytuacji, którą później mogę wykorzystać w zależności od potrzeb. Kiedy chcę dać piłkarzowi jakąś wskazówkę, podpieram się przykładem z własnej bazy zachowań boiskowych. Uważam, że to działa pozytywnie na wyobraźnię zawodnika. Zaczyna się on wtedy zastanawiać, w jaki sposób mógłby zmienić swoje działanie i od czego jest ono uzależnione, a wtedy tak naprawdę zaczyna się jego autorefleksja związana z analizowaniem i podejmowaniem decyzji na boisku podczas gry.
Oczywiście nie można bazować na gotowych rozwiązaniach. Nie może być tak, że mówi się piłkarzowi „ty robisz źle, ale zobacz – on robi dobrze, więc go naśladuj”. To tak nie działa. Kiedy tylko pokażę komuś przykład z topu, to nie będzie tak, że w kolejnym meczu on przeniesie na boisko to, co po prostu zobaczył. Chodzi przede wszystkim o zbudowanie na początku świadomości, a później stworzenie odpowiedniego środowiska w treningu, które będzie wymuszało poszukiwanie pewnych rozwiązań na różnym poziomie złożoności – od indywidualnego, później przez działania grupowe aż do funkcjonowania całego zespołu. Analiza wideo ma wspierać ten proces.
W analizie chodzi przede wszystkim o perspektywę, powtarzalność i celowość działania. Ważna jest diagnoza problemu, który tworzy się na dłuższej przestrzeni czasu. Trzeba komunikować się z zawodnikiem, najpierw poznać jego punkt widzenia na daną sytuację, a potem przy wsparciu analizy wymusić pewne zachowania już w warunkach boiskowych. Kluczowa jest koncentracja na przyczynach, a nie tylko na skutkach danej sytuacji w trakcie gry.
Tym, którzy mają gorszą świadomość taktyczną, poprawa na pewno przychodzi trudniej.
Zespół można zróżnicować pod każdym względem, również pod względem świadomości i wiedzy taktycznej. Są piłkarze, którzy mają bardziej „otwartą głowę”, ale też tacy, którzy przyswajają wiadomości dużo wolniej. To ma po części związek z procesem treningowym i stylem pracy, z jakim mieli styczność w poprzednich latach swojego szkolenia. Jeśli byli bodźcowani w określony sposób, to później niełatwo przestawić się na inny rodzaj pracy. Taka sytuacja nie powinna jednak hamować entuzjazmu trenerów. Powinniśmy przemycać wiedzę tak, żeby rozwinąć piłkarza i wytworzyć w jego działaniu w grze trwałe zmiany. To musi być nadrzędny cel.
Takie rzeczy jak skanowanie przestrzeni, otwieranie jej przyjęciem piłki, decyzje o ruchu w prawo czy lewo, przyjęcie bliższą lub dalszą nogą od przeciwnika – mam wrażenie, że kibice często mylą te kwestie ze sztywnymi zasadami jak rozegrać konkretną akcję. Prześmiewczo mówi się o „lotniskach” na treningach, co kojarzy się z ograniczaniem. A słowo „taktyka” zawiera w sobie przecież znacznie więcej pojęć. W tym właśnie poszerzanie horyzontów u piłkarza.
Zgodzę się. Problem z interpretacją słowa „analiza” czy „taktyka” zdecydowanie istnieje. Jeżeli ktoś spłyca dyskusję wokół taktyki do tematu formacji 1-4-4-2 czy 1-3-5-2, to taką dyskusję szybko można zakończyć. Dla mnie taktyka to zdecydowanie coś więcej. To przede wszystkim już zakres działań indywidualnych zawodnika przechodzących następnie w zorganizowane działania na poziomie grupowym. Nie możemy zamykać się na stwierdzenie, że taktyka to jakieś schematy rozegrania akcji. Takie podejście do niczego nas nie doprowadzi. Piłka nożna to nieustanny proces podejmowania decyzji przy ciągle zmieniających się okolicznościach w oparciu o przestrzeń w jakiej działamy, położenie piłki oraz aktualne ustawienie partnerów i przeciwników. Czy można to zamknąć w jakikolwiek schemat? Wątpię.
Piłka nożna jest grą kompleksową, a w pewnym sensie grą chaosu. Mnogość informacji, jakich w czasie gry doświadczają zawodnicy, tylko podkreśla, jak wiele zmiennych
musimy uwzględnić przy rozważaniu kwestii związanych z taktyką czy analizą gry. Wiele osób zwykło mówić, że „piłka nożna to prosta gra”. Wiem, że wielu przypadkach jest to tylko uogólnienie, natomiast należy wyraźnie podkreślić, że piłka nożna ma ewentualnie proste zasady, ale na pewno nie jest prostą grą. Jest grą kompleksową, w której zawodnik nigdy nie doświadczy dwóch identycznych sytuacji boiskowych i w której zawsze zmuszony jest do oceniania ogromnej ilości zmiennych i podejmowania ciągłych decyzji. W całym procesie najbardziej istotna jest intencja zawodnika, bo niby w jaki sposób gracz może w czasie gry poszukiwać rozwiązań, jeśli sam nie będzie wiedział, czego chce?
Trenera zdaniem piłkarzy ukształtowanych da się jeszcze nauczyć nowych rzeczy na takim poziomie, żeby wyprzeć stare i złe wzorce? Rzucił mi się w oczy obrazek z waszego treningu w Turcji. Zwracał pan uwagę piłkarzom, żeby przyjmowali piłkę dalszą nogą pod presją rywala na plecach. Albo żeby podawali piłkę koledze na lepszą nogę. W tej grupie był np. Michał Żyro. Przeciętny widz nie zwróci na takie rzeczy uwagi, ale to kluczowe detale.
Uważam, że możemy mieć realny wpływ na grę zawodnika w każdym wieku przede wszystkim pod względem rozumienia gry. Jestem przeciwnikiem tezy, że jak piłkarz ma już np. 28-30 lat, to nic nie da się u niego poprawić. Wszystko zależy od tego w jaki sposób będziemy programować swoją pracę treningową. Wyposażając zawodnika w wiele różnych doświadczeń za pomocą środków treningowych i rozwijając jego wiedzę oraz świadomość taktyczną za pomocą analizy gry, mamy realną możliwość na przyspieszenie i uczynienie procesu decyzyjnego po pierwsze szybszym, a po drugie bardziej efektywnym.
Co do Michała Żyro i wywołanej sytuacji z przyjęciem piłki – nie jest tak, że piłkarz w Ekstraklasie nie wie, którą nogą powinien w danej sytuacji przyjąć piłkę. Chodzi po prostu o optymalne działanie w danej sytuacji, które zbliża zawodnika do maksymalizacji celu w grze. Gdy jednak pojawia się deficyt czasu i przestrzeni oraz presja ze strony przeciwnika, dbałość o detal może ucierpieć. Trzeba na to zwracać uwagę i stworzyć taką powtarzalność, żeby w meczu uzyskać płynność, z której z kolei może wyniknąć np. akcja bramkowa. Nie ma nic złego w tym, żeby wracać do podstaw. Istotne jest utrwalanie dobrych nawyków i przenoszenie ich ze sfery świadomości do podświadomości zawodnika.
Im wyższy poziom, tym mniej czasu na decyzję i łączenie wszystkich detali w jedność. Pan to wie, bo pracował na różnych szczeblach: w pierwszoligowej Olimpii Grudziądz, rezerwach Jagiellonii a teraz w Ekstraklasie.
Mimo stosunkowo młodego wieku cieszę się, że miałem okazję dotknąć i porównać kilka różnych poziomów. To nic odkrywczego, ale różnica w czasie na podejmowanie decyzji jest bardzo duża. To zresztą jedna z barier dla zawodników przechodzących z piłki juniorskiej do seniorskiej. Praca z młodzieżą w Polsce jest coraz bardziej usystematyzowana, ale często podstawowe braki wiążą się z postrzeganiem sytuacji na boisku i procesem decyzyjnym. Motorycznie i „piłkarsko” wiele aspektów wygląda nieźle, natomiast bardzo dobry piłkarz na końcu będzie to wszystko w stanie przekuć w optymalne działanie na boisku i wybór odpowiedniego rozwiązania w deficycie czasu i przestrzeni.
Wyróżniłby trener kogoś, jeśli chodzi o świadomość taktyczną w Jagiellonii? Stawiałbym na Michała Pazdana, który mówił kiedyś w jednym z wywiadów, że może nawet wolałby być młodym zawodnikiem, który nie ma jeszcze głowy napakowanej tak ogromną dawką informacji.
Ciekawy przykład, kiedyś rozmawiałem na ten temat z Michałem. On jest dobrym przykładem na to, jak doświadczenie i styczność z różnymi sytuacjami mogą budować boiskową świadomość zawodnika. Sam wspominał, że pod kątem analizy nie zwracał uwagi na aż tak wiele aspektów, natomiast lata kariery budowały jego intuicję, która pozwala mu teraz podejmować optymalne decyzje w trakcie gry.
Co do świadomości taktycznej – muszę wyróżnić Jesusa Imaza. Pod kątem rozumienia gry to czołowy zawodnik w Polsce. Wiadomo, jak jest ogólnie postrzegany w Ekstraklasie, ale odbywa się to przede wszystkim przez pryzmat bramek i asyst. Gdybyśmy zagłębili się jednak szczegółowo w jego grę, to można wyciągnąć wiele ciekawych wniosków. Jego świadomość pozwala mu zdobywać przewagę nad rywalami. Jesus potrafi dopasować się do sytuacji, obserwuje w sposób naturalny, jak zachowują
się obrońcy i dostrzega optymalne rozwiązania. Szczerze mówiąc, z nim nie trzeba za dużo o tych tematach rozmawiać. Nie chodzi tylko o strzelanie i asystowanie.
Jest tak postrzegany, że w przypadku jego straty mówiło się o stracie 50% jakości w ofensywie Jagiellonii.
Dokładnie, jest słusznie oceniany jako ogromna wartość naszego zespołu, ale jego postawy nie spłycałbym tylko do bramek i asyst. Bardziej skupiłbym się na tym, skąd te liczby się biorą.
Co do młodych piłkarzy – w Jagiellonii pojawia się ich coraz więcej. Byłby trener w stanie kogoś wyróżnić? Kogoś, kto może wybić się w Ekstraklasie w najbliższych miesiącach?
Nie chciałbym wymienić konkretnych nazwisk, bo ta grupa jest spora. Nie brakuje im talentu, genu do ciężkiej pracy i ambicji. Fajne jest to, że trener Nowak chce dawać im szanse. Otrzymają z pewnością sporo minut, ale chciałbym podkreślić, że nie mogą się zachłysnąć tymi kilkoma występami w Ekstraklasie. Tylko systematyczna praca każdego dnia może finalnie doprowadzić do sukcesu w przyszłości.
Jeśli już muszę kogoś wyróżnić, cóż… Na pewno dobre wrażenie robi ostatnio 17-letni Miłosz Matysik, który dobrze rozumie grę i potrafi dostosować się do odegrania różnych ról na boisku. Grał już jako środkowy obrońca i defensywny pomocnik. Jego decyzyjność na boisku jest na zauważalnie wyższym poziomie od reszty młodych chłopaków. Myślę jednak, że z czasem to się wyrówna. Widzę jeszcze 2-3 chłopaków, którzy mogą fajnie się rozwinąć i być pociechą dla klubu.
Oby nikt nie poszedł drogą Kamila Wojtkowskiego. O sodówkę nietrudno.
Pokus w obecnym świecie nie brakuje i bardzo łatwo jest popłynąć w złą stronę. Myślę jednak, że mamy na tyle profesjonalnych chłopaków w zespole, że jest z kogo brać dobry przykład.
Strach się bać ulec pokusom i coś zaniedbać pod okiem trenera Nowaka.
To prawda! Zresztą dla mnie, jako jednego z asystentów i młodego trenera, to była dotąd kapitalna sprawa, żeby móc zbierać doświadczenia w pracy z różnymi trenerami. Kilku się ich przewinęło, również w Olimpii Grudziądz. Tak naprawdę każdy trener jest inny, każdy kładzie nacisk na inne aspekty. Jeden będzie na wyraźnie wyższym poziomie pod kątem kompetencji miękkich, a inny pod kątem merytoryki itd. Chcę jednak zaznaczyć, że moim zadaniem jako członka sztabu szkoleniowego zawsze będzie przede wszystkim zrozumienie potrzeb pierwszego szkoleniowca i wspieranie go. Trzeba być po prostu sobą i dawać tyle wartości, ile się da a potem to trener zdecyduje, z czego chce finalnie skorzystać.
Zasadne byłoby pytanie do członka sztabu trenera Mamrota – co poszło nie tak, że z trenerem Mamrotem nie wyszło?
To już niestety pytanie nie do mnie. To była decyzja klubu. My jesteśmy od wykonywania naszej pracy najlepiej jak potrafimy, a nie od oceniania i decyzji. Oczekiwania w Białymstoku na pewno są duże i musimy robić wszystko, żeby Jagiellonia jako cała organizacja szła do przodu. Teraz zachodzi sporo zmian strukturalnych w klubie i pewnie trochę czasu musi upłynąć, zanim wszystko się odpowiednio ułoży.
Żeby iść do przodu jako klub w Ekstraklasie, trzeba mieć bramkostrzelnego napastnika. Taki Andrzej Trubeha nie ma jeszcze bramki w tym sezonie.
Skoro już Andrzej został wywołany do tablicy… Mimo wszystko przyjście do Jagiellonii było dla niego dużym przeskokiem – to kilka poziomów rozgrywkowych. Rozmawiałem z nim o tym latem i wtedy mówił, że nie czuje dużej różnicy. Po kilku tygodniach zderzył się z realiami. Zrozumiał, że na zbieranie informacji i podejmowanie decyzji na boisku ma znacznie mniej czasu. Runda jesienna była dla niego bolesna, ale pełna cennych doświadczeń. On jest świadomy tego, ile pracy go czeka. Kolokwialnie mówiąc – otworzył oczy na inne aspekty gry i teraz tylko od niego zależy dokąd go to zaprowadzi. Pracowitości i charakteru mu nie brakuje. Mam nadzieję, że jedna czy dwie bramki odblokują go pod kątem mentalnym i zbędnej presji jaka wytworzyła się co do jego osoby.
Jak chce grać Jagiellonia? Mam wrażenie, że w ofensywie wciąż szukacie najlepszego rozwiązania. Układ zawodników ciągle się zmienia.
Nie skupiamy się na konkretnym ustawieniu. Dążymy do wprowadzenia pewnych zasad niezależnie od formacji, jaką stosujemy. Mają nam towarzyszyć pewne rozwiązania, które chce widzieć trener niezależnie od układu na boisku. Struktura ustawienia ma nam pomagać w stworzeniu przewagi w określonym sektorze boiska, czy przygotowaniu pod konkretnego przeciwnika. Mówiąc krótko – ustawienie jest tylko jednym ze środków do realizacji sposoby gry.
Czyli Jagiellonia ma być po prostu elastyczna.
Po części tak, chociaż bardziej powiedziałbym, że na konkretne mecze będzie nam po prostu towarzyszył konkretny plan.
Wasze miejsce w tabeli na pewno powinno być wyższe.
Nikogo nie oszukamy. Nie zadowala nas obecna pozycja w tabeli. Szkoda że przy tym wszystkim pojawiło się również kilka kontuzji wśród istotnych zawodników. Jako trenerzy nie mamy jednak na to wpływu. Czasami to zabrzmi boleśnie, ale absencja jednego piłkarza jest po prostu szansą dla innego. Mam nadzieję, że ta grupa młodych piłkarzy czy zawodników z teoretycznie „drugiego planu”, która teraz dostaje szanse wykorzysta ją na budowanie nowych doświadczeń i będzie w przyszłości stanowić o sile tego zespołu.
WIĘCEJ O JAGIELLONII:
- Makuszewski: Islandzka liga się rozwija. Ekstraklasa niekoniecznie
- Pertkiewicz: Jagiellonię czeka wielopoziomowa restrukturyzacja
- „Niektórzy piłkarze czują się w Jagiellonii zbyt komfortowo”
Fot. Newspix