Wyczerpują się resztki nadziei, że decydenci światowej i europejskiej piłki kierują się w swoich działaniach jeszcze czymkolwiek innym niż cynicznym politykierstwem, że potrafią komunikować się ze światem normalnymi słowami, a nie błędnie pojmowanym językiem dyplomacji. Bo i po co odbyło się to całe szumnie zapowiadane nadzwyczajne posiedzenie Komitetu Wykonawczego UEFA, skoro zapadły na nim tak żałosne, tak pozbawione wyczucia powagi chwili decyzje? Chyba tylko po to, żebyśmy kolejni raz uświadomili sobie, że futbolem rządzą pogubieni, żałośni ludzie w drogich garniturach, którzy raz po raz zawodzą w kolejnych kryzysowych i godnych działania sytuacjach.
Jakim podłym i smętnym aktem braku empatii i przyzwoitości jest poświęcenie najdłuższego akapitu komunikatu po nadzwyczajnym posiedzeniu Komitetu Wykonawczego UEFA osobie Emmanuela Macrona. Guzik kogokolwiek obchodzą „podziękowania i uznania” złożone ze strony UEFA na ręce prezydenta Francji „za jego osobiste wsparcie i zaangażowanie w przeniesienie najbardziej prestiżowego meczu klubowego europejskiego futbolu do Paryża” w dobie wojny w Ukrainie, w dobie barbarzyńskich czynów Rosjan na wschodzie Europy. To jakieś lizanie się po jajach, pusta laurka, która nie ma żadnego znaczenia – ani doraźnego, ani historycznego, ani nawet grzecznościowego.
Super, że finał Ligi Mistrzów nie odbędzie się w Sankt Petersburgu. Ale teraz fakt, czy zostanie przeniesiony do Londynu, do Madrytu, do Wiednia czy do Stanów Zjednoczonych nie ma absolutnie żadnego znaczenia. 28 maja zagości na Stade de France w Saint-Denis, koniec, kropka, fantastycznie, tu wypadało zamknąć temat, ale UEFA postawiła się rozpisać. Dlaczego? To chyba proste.
W bezpiecznym świecie po prostu zaśmialibyśmy, w jakie pustosłowie potrafią popadać dyplomaci, hołdujący wyzutym z emocji etykietom i produkujący masę oświadczeń wartych niewiele więcej niż pusta kartka papieru. Ale teraz, w tym konkretnym przypadku, UEFA napisała te wszystkie nudne bzdury, żeby przykryć swoje kompromitujące niezdecydowanie w kwestii reagowania w sprawie inwazji Rosji na Ukrainę. Ten fragment oświadczenia Komitetu Wykonawczego UEFA na zawsze przejdzie już do niechlubnej historii europejskiej federacji zarządzającej europejskim futbolem:
Na dzisiejszym spotkaniu Komitet Wykonawczy UEFA zdecydował również, że rosyjskie i ukraińskie kluby i reprezentacje rywalizujące w rozgrywkach UEFA będą musiały rozgrywać swoje mecze u siebie na neutralnych obiektach do odwołania.
Po pierwsze, zrównanie Rosji i Ukrainy. Potraktowanie napastnika i ofiary, najeźdźcy i poszkodowanego w jednakowy sposób. Jasne, trudno wyobrazić sobie, żeby ukraińskie drużyny mogły rozgrywać swoje mecze na terenie owładniętego wojną kraju, ale na litość boską – zaraz może dojść do tego, że ten kraj kompletnie zniknie z mapy, że nie będą w nim istniały żadne niepodległe organizacje i reprezentacje, że wszystko wpadnie w ręce rosyjskich barbarzyńców, których… nie spotka żadna kara, żadne pogrożenie palcem przez UEFA. Bo co to dla rosyjskich klubów i rosyjskiej reprezentacji rozgrywać mecze na neutralnych terenach do odwołania? Jaka to sankcja? Jaka to reakcja?
Oczekiwaliśmy zawieszania, oczekiwaliśmy zdecydowanego działania. UEFA ma wszelkie instrumenty, żeby nie legitymizować i nie uznawać rosyjskiej przemocy. W stanie wojny rosyjskie kluby nie powinny mieć możliwości rozgrywania meczów w ramach rozgrywek UEFA, nie mówiąc już nawet o meczach reprezentacji Rosji, w tym barażowego spotkania z Polską o awans na katarskie mistrzostwa świata. I w tej niezwykle delikatnej, wrażliwej, ale też niezwykle istotnej kwestii UEFA i FIFA zawiodły. Ba, to za mało powiedziane. Światowe i europejskie organizacje organizujące futbol na świecie skompromitowały się po całości.
Czy jesteśmy zdziwieni? Niestety, nie za bardzo.
Rosja od lat przejawiała imperialne zamiary, groziła palcem zachodowi, a wszyscy wielcy piłkarskiej polityki tylko kłaniali się Władimirowi Putinowi, którego ludzie i bliscy wspólnicy niezmiennie kręcą się wokół kręgów uefowskiej i fifowskiej władzy. Cztery lata temu Putin dostał mistrzostwa świata, mimo że ukraińskie władze informowały o rosyjskiej agresji na wschodzie kraju. W tym roku Putin miał dostać finał Ligi Mistrzów w Sankt Petersburgu, dawnym Leningradzie, czyli w mieście, w którym prezydent Rosji przyszedł na świat i z którego wraz z Gazpromem chciał uczynić futbolową potęgę. I niby Champions League przeniesie się do Paryża, ale co z tego? Co z tego, skoro UEFA wciąż kłania się Rosji, wciąż kłania się Putinowi. I tylko zapowiada możliwość zwoływania kolejnych nadzwyczajnych posiedzeń Komitetu Wykonawczego. Szczerze powiedziawszy, jeśli tak miałyby wyglądać kolejne takie spotkania, to… już lepiej, żeby się nie odbywały, naprawdę, bo to wstyd dla tego sportu.
Więcej o wojnie na Ukrainie:
- Oświadczenie PZPN w sprawie Rosji? Farsa komunikacyjna
- Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI
- Baszkirow: – Nienawidzę wojny. Nie potrafię jej zaakceptować
Fot. Newspix