– Jeżeli sprawa będzie dalej wyglądać tak jak teraz i nie będzie dobrej woli z drugiej strony, będziemy musieli rozważyć zawiadomienie odpowiednich organów ścigania. My jako radni nie mamy narzędzi śledczych, żeby przesądzać, czy coś było zgodne z prawem, czy nie. Na razie dajemy końcówkę kredytu zaufania, by załatwić sprawę polubownie. Jeżeli nie – organy ścigania będą musiały zainteresować się tym, co się w tej wymianie gospodarczej działo – mówi nam Michał Szpądrowski, warszawski radny. Rozmawiamy o sprawie sprzedaży stu procent akcji w spółce Legia Tenis podmiotowi WAWA Group, której właścicielem jest Dariusz Mioduski. Wcześniej spółka Legia Tenis była zarządzana przez Legię, a rada miasta Warszawy przyznała jej 30-letnią dzierżawę kortów tenisowych przy ul. Myśliwieckiej bez przetargu. Zapraszamy.
Czy można powiedzieć, że Dariusz Mioduski oszukał miasto Warszawa?
Takie mam wrażenie po dzisiejszej komisji. Zresztą ono nie jest tylko moje, ale też członków komisji i radnych spoza komisji, którzy uczestniczyli w spotkaniu. Poza tym tak rozumiem słowa pani wiceprezydent Renaty Kaznowskiej, która wskazywała, że miasto obdarzyło Legię dużym kredytem zaufania, biorąc pod uwagę długą tradycję klubu i dotychczasową współpracę. Jak to ujmowała: są rozczarowani i zaskoczeni sytuacją związaną z kortami tenisowymi. Ponadpartyjnie radni i urząd miasta mają poczucie, że znacząco zmieniła się sytuacja merytoryczna, dotycząca wniosku, który procedowaliśmy w 2019 roku. Obecnie widzimy zupełnie inne okoliczności niż to, co było prezentowane jeszcze 2,5 roku temu.
Dariusz Mioduski był dzisiaj obecny?
Nie. I z tego co mi wiadomo, nie był też obecny żaden przedstawiciel klubu. A przynajmniej nikt w imieniu klubu głosu nie zabierał. Przewodniczący komisji, Dariusz Dziekanowski, informował nas, że zostało wysłane zaproszenie do przedstawicieli Legii, ale nie wiemy oficjalnie, by ktokolwiek się pojawił.
Sądzi pan, że prezes powinien się pojawić?
Tak. To oświadczenie, które zostało opublikowane, jest enigmatyczne. Poza szafowaniem kwotami najmu, że to będzie 30 milionów w skali 30 lat dzierżawy, to oświadczenie nie odnosi się merytorycznie do problemu, na który my, jako radni i urząd miasta, zwracamy uwagę. Mianowicie chodzi o to, że komuś innemu zezwalaliśmy na bezprzetargowe zawarcie umowy dzierżawy na 30 lat, a ktoś inny faktycznie do tego prawa posiada. Dla mnie proponowana formuła, że klub może się spotkać z wybranymi przedstawicielami rady, jest nieelegancka. Albo przedstawiciele Legii przychodzą na konkretną komisję sportu, która była dzisiaj, albo stają przed całą radą. Wybieranie sobie, z iloma przedstawicielami rady chce się spotkać albo wręcz wybieranie konkretnych osób, to nie jest formuła, w której wyjaśnia się takie sprawy. Zaufanie zostało nadwyrężone. Wszystko musi być wyjaśnione przy pełnej transparentności, a nie przy okazji jakichś zakulisowych spotkań. Opinia publiczna musi mieć do tego pełen dostęp. Mam nadzieję, że w żadnej innej formule nikt z radnych nie będzie się z władzami klubu spotykał.
Do siódmego marca korty mają wrócić do Legii. Co jeśli Dariusz Mioduski tego terminu nie dotrzyma?
To jest decyzja radnych komisji sportu. Ja nie jestem członkiem akurat tej komisji, ale jestem w komisji rozwoju gospodarczego, która akurat wtedy ten wniosek Legii analizowała, więc bardzo dobrze pamiętam tę sprawę. Dziś stanowisko jest jednomyślne, przedstawiciele Legii mają czas na przywrócenie stanu, który głosowaliśmy jako rada. Jeśli do siódmego marca tak się nie stanie, komisja wzywa urząd miasta, by ta umowa została rozwiązana ze względu na naruszenie warunków kontraktu.
Dariusz Mioduski może to podważyć?
Ocena prawna i ewentualne dochodzenie roszczeń do spółki, leży po stronie urzędu miasta. Ja rozumiem, że ścieżka wyglądałaby następująco – urząd ze względu na naruszenie warunków, zerwałby umowę i ewentualnie to rozwiązanie właściciel mógłby skarżyć do sądu. Ale to są wieloletnie procesy, wiemy jak to funkcjonuje, szczególnie, gdy jest element gospodarczy w tle. Na dziś rekomendacja rady jest jednoznaczna: jeśli do siódmego marca nie wrócimy do stanu pierwotnego, umowę trzeba rozwiązać. Ponadpartyjnie czujemy się oszukani i jeśli będzie potrzebne wsparcie całej rady, nie tylko komisji, myślę, że będziemy w stanie działać.
Na posiedzeniu komisji powiedział pan, cytując za Legionisci.Com: – W niedawnym czasie właściciel Wawa Group składał różnym osobom na warszawskim rynku biznesowym oferty odkupu 10 procent udziałów w swojej spółce za około 1 mln euro, a kapitał zakładowy spółki jest 300 tys. zł. O czym to świadczy?
Spółka Wawa Group została założona w 2017 roku z kapitałem 300 tysięcy złotych. Została w stu procentach wykupiona, zgodnie z rejestrami, które znalazłem w internecie, przez pana Dariusza Mioduskiego we wrześniu 2020 roku. Czyli już po uzyskaniu zgody rady na to, by w trybie bezprzetargowym udzielić umowy dzierżawy. Mając pewność, że ten wniosek będzie procedowany, bez pewności o podpisaniu umowy – negocjacje trwały kilkanaście miesięcy, zgodnie z tym, co powiedziała pani wiceprezydent Kaznowska. W momencie, gdy ta umowa została jednak podpisana, tj. luty 2021, po jakimś czasie dochodzi do wykupienia przez większą spółkę mniejszej spółki, czyli Legia Tennis, która miała być spółką celową. Z małym kapitałem zakładowym – pięciu tysięcy złotych. A potem docierają do nas informacje – czekamy na pisemne potwierdzenia – że składano oferty wykupu udziałów za o wiele większe pieniądze. Taki ciąg tych wydarzeń musi budzić niepokój. Powstają pytania, czy taki model biznesowy w ogóle jest etyczny? Ja mam bardzo daleko idące wątpliwości.
Czy to nie jest sprawa dla prokuratury? Te korty nie są warte pięć tysięcy złotych.
Czekamy na to, jaka będzie formalna odpowiedź właścicieli klubu na pismo, które urząd przekazał. Jeżeli sprawa będzie dalej wyglądać tak jak teraz i nie będzie dobrej woli z drugiej strony, będziemy musieli rozważyć zawiadomienie odpowiednich organów ścigania. My jako radni nie mamy narzędzi śledczych, żeby przesądzać, czy coś było zgodne z prawem, czy nie. Na razie dajemy końcówkę kredytu zaufania, by załatwić sprawę polubownie. Jeżeli nie – organy ścigania będą musiały się zainteresować tym, co się w tej wymianie gospodarczej działo.
WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA:
- Legia chciała wziąć skrzydłowego Kajratu Ałmaty. Oferta odrzucona
- Oficjalnie: Richard Strebinger podpisał kontrakt z Legią
- Vuković zaczepia sędziego. „Napomnienie na krzyk, a nie na faul”
Fot. FotoPyk