Mimo że mecz Barcelony z Napoli zakończył się remisem, tylko jedna ekipa może być z tego wyniku zadowolona. To oczywiście Napoli, któremu udało się przetrwać nawałnicę gospodarzy przez większość spotkania. Gdyby „Duma Katalonii” była dzisiaj skuteczniejsza, a szczególnie Ferran Torres, kwestia dwumeczu mogłaby rozstrzygnąć się nawet dzisiaj. Hiszpan zmarnował trzy stuprocentowe sytuacje i po ostatnim gwizdku był załamany. Co innego może natomiast poczuć Piotr Zieliński, który może nie mógł za wiele pohasać z piłką, bo Barca zabrała sprzęt, ale strzelił gola. Za tydzień okaże się jak istotnego.

Jednego jesteśmy pewni: Napoli dzisiaj wygrało mentalnie. Z kolei Barca może być rozdrażniona, bo takie bramki, jakie mogła dzisiaj strzelić, to… Oj, głowa mała.
Barcelona świetnie zaczęła, ale pokarał ją Piotr Zieliński
Przez pierwszą część spotkania można było odnieść wrażenie, że Napoli stąpa po bardzo kruchym lodzie. Podopieczni Spalettiego chcieli rozgrywać piłkę konsekwentnie od własnej bramki. Barcelona zakładała wysoki pressing i dociskała rywali do ściany. Meret popełniał błędy, obrońcy nie raz mylili się pod ogromną presją. Można powiedzieć, że to już „firmowe zagranie” ekipy Xaviego, które dawało jakieś efekty. Goście byli osaczani i to powinno było przynieść jakieś efekty.
Ostatecznie jednak to Napoli przełożyło stworzone zagrożenie na bramkę. Nie Barcelona, która po dwóch kwadransach zmarnowała stuprocentową sytuację, jaką miał na nodze Ferran Torres. Hiszpan chyba się podpalił i wysłał futbolówkę na czwarte piętro. Później jeszcze irytował, kiedy próbował strzelać z każdej pozycji.
Dosłownie kilka chwil później po babolu Ferrana z gola cieszył się Piotrek Zieliński. Ależ to jest historia, ależ fajny moment w karierze tego chłopaka. Nie dość, że w obecnym sezonie jest liderem włoskiego zespołu, to jeszcze dzisiaj pokazał się większej części kibicowskiego świata w idealny sposób. Może jego trafienie nie było czymś niesamowitym, reprezentant Polski musiał strzelać na raty w polu karnym, lecz liczy się sam fakt wpisania na listę strzelców. No i akurat w tej sytuacji to właśnie Polak napędził akcję. Wykreował ją kilka chwil wcześniej, a potem wykończył.
GOL DO NAPOLI! ZIELINSKI!
BARCELONA 0-1 NAPOLI #UEL pic.twitter.com/zNsgr9xtsA
— Gols Arruda 2022 (@GolsArruda2) February 17, 2022
W tamtym momencie mogliśmy powiedzieć, że to był wieczór Zielińskiego. Nawet jeśli ktoś jest kibicem Barcelony, serce z tego powodu powinno boleć mniej. Gol Polaka na Camp Nou to nie byle co, nawet jeśli „Duma Katalonii” nie jest w najlepszej wersji sprzed lat. Do tej pory nikłe były szanse na to, że na tym stadionie bramkę strzeli inny polski piłkarz niż Robert Lewandowski. Ogółem niewiele takich nazwisk jest. Tak przechodzi się do historii. Tym bardziej zatem warto docenić tę chwilę, szczególnie jeśli będzie ona składową sukcesu Napoli w całym dwumeczu.
Barcelona intensywnie próbowała sprawiać trudności Napoli w pierwszych 45 minutach. Pierwsza połowa w dużej mierze była pod jej dyktando, acz widać było, że goście są na to wystarczająco dobrze przygotowani. Traore był podwajany w kryciu przez Jesusa i Insigne, Alba nie mógł pohasać po lewej stronie, a Ferran z Aubameyangiem mieli łącznie tylko jedną okazję do czystego strzału. Na domiar złego dla kibiców Blaugrany po strzelonej bramce Napoli mogło grać swoje. Poczuło pewność, nastawiło się na kontry. Jedną wyprowadził nawet Zieliński w kapitalny sposób. Najpierw założył kanał Minguezie, a potem lewą nogą posłał prostopadłe podanie do Osimhena. Mniam, ciasteczko. Niestety Nigeryjczyk przegrał pojedynek z Ter Stegenem.
Weź udział w konkursie i wygraj bilety na rewanż Real – PSG!
Barcelona wróciła do meczu po kontrowersyjnym rzucie karnym
W drugiej połowie obraz gry zbytnio się nie zmienił. Barcelona próbowała wywierać nacisk na obrońców Napoli i to znów dawało efekty. Brakowało jednak dobrych okazji stricte w polu karnym, Meret do pewnego momentu był niemal bezrobotny. Zapracowani byli natomiast Koulibaly z Jesusem, którzy raz za razem ratowali zespół dobrym ustawieniem.
I tu dochodzimy do dziwnego wydarzenia w tym meczu. Kontrowersji, którą o ile sędzia byłby w stanie wybronić, o tyle dla nas i zapewne kibiców to niesmaczny obrazek. Traore dośrodkował piłkę w pole karne, która otarła się o rękę Jesusa. Futbolówka nie zmieniła znacznie toru lotu, Hiszpan posłał ją w koszyczek bramkarza Napoli. Z jednej strony ten kontakt z ręką był minimalny, ba, piłkarze Barcy specjalnie nie protestowali. Z drugiej – to pokazuje, że przepis musi być egzekwowany bez podziału na „mocniejsze” czy „słabsze” zagranie ręką. Nie zdziwimy się opiniom, że to nie ma większego sensu, ale znów dochodzimy do miejsca, w którym sędziowie mają określone pole do interpretacji. No i pamiętajmy, że w tym przypadku zainterweniował VAR. Ekipa sędziowska za monitorami była pewna tego, co zobaczyła.
Czy Ferran będzie pasował do Barcelony?
Wątpliwości natomiast nie miał Ferran Torres. Jedenastkę wykonał bardzo pewnie. Odkuł się za to, czym do tamtego momentu irytował.
Okazało się jednak, że ten rzut karny to jak mina do złej gry. Hiszpan sprowadzony zimą z Manchesteru City w końcówce meczu zmarnował jeszcze lepszą okazję względem tej z pierwszej połowy. Zabrał Barcelonie bramkę sezonu. Fenomenalna to była akcja z udziałem Pedriego, Dembele, Desta i na końcu właśnie Torresa. Ale jeszcze bardziej fenomenalne byłoby trafienie Luuka De Jonga, który w 90. minucie porwał się na strzał przewrotką. Brakowało naprawdę niewiele, żeby powtórzyć wyczyn a’la swego czasu Ronaldo z Juventusem.
Tak samo Barcelonie ogólnie brakowało niewiele, żeby strzelić zwycięską bramkę. Napoli zostało stłamszone w końcówce meczu, igrało z losem skrajnie defensywnym podejściem. Szczególnie po wejściu z ławki Dembele widać było po piłkarzach Napoli, że mają już dość. Francuz ich zamęczył i tym samym uciszył gwizdy fanów „Dumy Katalonii” pod jego adresem.
Dobrze będzie powiedzieć, że Barca może czuć się po tym starciu jak pokonana ekipa. Obrazek z załamanym Ferranem Torresem po ostatnim gwizdku, który wyglądał tak, jakby miał za chwilę zapłakać, mówi sam za siebie. Barcelona oddała 21 strzałów, z czego tylko pięć celnych. Napoli – tylko cztery celne uderzenia w całym spotkaniu.
BARCELONA 1:1 NAPOLI (0:1)
Torres 59′ – Zieliński 29′
WIĘCEJ O NAPOLI I BARCELONIE:
- „Kapitan Neapol” wyrusza za ocean. To koniec pięknej ery
- Napoli ma lidera – Piotra Zielińskiego
- Luuk de Jong. Piąte koło u wozu, które stało się zadaniowcem Xaviego
- Aubameyang w Barcelonie. Zgniłe jabłko, ale dobry napastnik
Fot. Newspix
Zielu to utarł nosa ale pewnemu sympatycznemu redaktorowi i jego druhowi co to kiedyś fajnie w piłkę grał
zielniski pierwsza wazna bramke zdobyl w zyciu :D:D smieszny gosc.
Jak nie oglądasz meczów i nie wiesz ile ważnych zdobył to Ty jesteś śmieszny
twoja mama
starą kurwę kutalońską każdy poniewiera.
Stul pysk szumowino
Widać czemu te drużyny nie grają w LM. Dużo biegania, ale fajnych akcji nie za dużo.
Zieliński poza fajną akcją bramkową niewidoczny. Napakował się jak mortadela, a w 70min. podpiera się pod boki.
Ten czarny napastnik w Napoli to niezły idiota. W każdej akcji stoi na spalonym. Nawet w tej gdzie bramka była, sprawdzali bo był na spalonym.
Napoli na 2 połowę wyszło na stojąco, ale i tak Barcelonę drukarze uratowali. Faule i kartki w jedną stronę, nawet jak zawodnik Barcelony rozwalił głowę obrońcy i Napoli kończyło w 10, to bez kartki.
Salzburg z pierwszych 60 minut wczoraj z Bayernem rozjechał by jednych i drugich. Wgl to nazwy w pucharach nie grają, co pokazał wczoraj Bayern, dziś Dortmund czy na razie Atalanta.
tradycyjnie sędzia dwunastym zawodnikiem prostytutki
czyli twojej matki 😉
Kiedys niezle ich Roma wylopotala.
a kiedys pewnie i oni Rome 🙂
jebać Barcelonę
twoja mame tez jebać ze wysrała syna niedorozwoja
na razie :
liga europy>liga „mistrzów”.
liga konferencji> liga „mistrzów”.
Tam to wygląda pod względem atrakcyjności.
Na razie to się naucz pisać
Z barcelony został szyld,niedługo mogą byc na poziomie espanyolu
no zawsze miło popatrzeć na polaka pakującego bramę barcelonie! Brawo!
Zieliński utarł nosa? Poza bramką facet jak i całe Napoli, prawie nie istnieli. Grając z najsłabszą Barceloną od conajmniej 20 lat.
Po odbiorze pilki na lewej stronie, okolo 20min ladnie wypuscil Osimhena sam na sam.
Dobrze, że wróci odpocząć na baraże reprezentacji…
Ton artykolu zalosny. Barca mega super zajebisty klub i Napoli mialo farta, ze wielkiej barcy trafili w ogole bramke. Nie zesrajcie sie, to jest Liga Europy czyli Puchar Myszki Miki. Chociaz z drugiej strony wy byscie sie spuszczali nawet nad wygrana Barcelony z jakimis Cypryjczykami czy innymi pasterzami w Lidze Konferencji. Wbijcie sobie jedno do glowy: ten klub byl kiedys wielki ale teraz jest co najwyzej przecietny. Celtic tez byl kiedys wielki, Parma tez, wiele innych klubow takze. Wy przez ta gloryfikacje Barcy robicie z niej jeszcze wiekszy klub-mem.
Żałosne jest to, że ktoś bierze się do pisania, a nie potrafi uniknąć błędu ortograficznego już w pierwszym zdaniu.
no, straszne. Zadzwon na policje
Śmieszy mnie to „Puchar Myszki Miki”. To są drugie rozgrywki w Europie. Poziom wysoki. Pucharami Myszki Miki to są wymyślane na siłę puchary ligi, KMŚ, towarzyskie brandzlowanki między sezonami.
człowieku co ty porównujesz Celtic i Parmę do Barcelony?
nieźle jesteś odjechany
sprawdź historię, osiągnięcia i dopiero porównuj jak wyciągniesz jakieś wnioski
a Barcelona widać że się odradza, potrzeba czasu dla Xavi ale gołym okiem widać że za 2 lata to znów będzie jedna z największych potęg w Europie
Kowal i tak da 2/10.
Hehehe… nawet nie trzeba było sprawdzać, kto „artykół” płodził – już po pierwszych dwóch zdaniach wszystko wiadomo 😀
Zajebista ta barcelonka, c’nie Warzocha?? Wszystko jest na dobrej drodze, widać pomysł szawiego, już za chwileczkę, już za momencik i będą wszystkich rozpiehhhhdalać w drobny mak !!! 😀 😀 😀
A tak poważnie – jak ktoś już napisał: taki środowy Salzburg by zrobił kotlety z obydwu tych śmiesznych drużynek 🙂 🙂