Wahan Biczachczjan strzela dla Pogoni niemalże w każdym sparingu. W debiucie w Ekstraklasie także wpisał się na listę strzelców. Dla najlepszego zawodnika w klasyfikacji kanadyjskiej ligi słowackiej, „Portowcy” pobili swój rekord transferowy (900 tysięcy euro). Ormianin ma być następcą Kacpra Kozłowskiego. O jednym z najciekawszych zimowych transferów rozmawiamy ze Sławomirem Rafałowiczem, szefem skautingu Pogoni. Jak wyglądał proces skautingowy? Jak szczecinianie przekonali zawodnika? Jaki pomysł na siebie ma sam piłkarz?
Wygląda na to, że kibice szybko nauczą się perfekcyjnej wymowy trudnego nazwiska Wahana Biczachczjana. To ma być strzał w stylu Ondreja Dudy?
To chłopak, który przede wszystkim ma nam w klubie pomóc coś zdobyć. Porównanie do Ondreja Dudy? Wiadomo, że Wahan też wyróżniał się w lidze słowackiej. Nie wszystkie transfery z tego kierunku sprawdzały się w Polsce, ale Ondrej akurat się sprawdził. Wahan przekonał nas swoimi umiejętnościami. Idealnie pasuje pod nasz styl. Ma w sobie nutkę nieobliczalności, takie niekonwencjonalne prostopadłe podanie. Gdy nasi przeciwnicy często grają nisko, potrzebujemy takich zagrań. Do tego ma świetne uderzenie sprzed pola karnego, ułożoną stopę na stałe fragmenty gry, wrzutki czy wykończenie. Liczymy, że pomoże nam w walce o najwyższe cele.
Na pewno ma pomóc w walce o mistrzostwo, ale pewnie jest gdzieś z tyłu głowy myśl, że to perspektywiczny zawodnik i może uda się go za jakiś czas sprzedać z zyskiem, żeby dalej napędzać wasz cały biznes.
Jeśli chłopak ma 22 lata i jest cały czas w progresie, to nie ukrywam, że to może być elementem całego planu. Jakość sportowa może przynieść kolejny transfer i potencjalny zarobek dla klubu. Pozyskaliśmy go jednak przede wszystkim po to, żeby pomógł nam sportowo. Wtedy z automatu jego wartość będzie jego rosła. W perspektywie czasu – na pewno masz rację, może się rozwinąć i zrobić kolejny krok. Podczas rozmów on też zdawał sobie sprawę z tego, że po Pogoni chciałby iść dalej za granicę. Pełna zgoda, z tyłu głowy na pewno to jest. Taki rozwój sytuacji powodowałby sytuację win-win dla klubu i zawodnika, to naturalny proces.
Jak wyglądał proces skautingowy Biczachczjana? Wypracowaliście sobie już dużą markę, jeśli chodzi o skuteczność zagranicznych transferów, więc zakładam, że przy tak dużym ruchu solidnie go prześwietliliście.
Już w sezonie 20/21 Wahan pokazywał swoje umiejętności i zaczęły się pojawiać konkretne liczby. W końcówce tamtego sezonu wiedzieliśmy, że trzeba będzie rzucić duże siły na to, by ocenić jego potencjał w kontekście naszego zespołu. Wiedzieliśmy też wtedy, że kwestią czasu jest to, aż ktoś wykupi Kacpra. Widzieliśmy w Wahanie kogoś, kto może wejść w jego buty i pomóc nam w środku pomocy. Analizowaliśmy jego każdy mecz w rundzie jesiennej – czy na żywo, czy na wideo. Także mecze z kwalifikacji Ligi Konferencji, gdy grali z zespołami z Cypru, Kazachstanu czy czeskim Jabloncem.
Ile było obserwacji na żywo?
W rundzie jesiennej pięć-sześć.
Dostrzegliście podczas tych obserwacji coś, czego nie było widać na wideo?
Zwróciliśmy uwagę przede wszystkim na to, że Wahan cały czas chce piłkę. Ciągle był aktywny, pokazywał się do grania, swoimi niewerbalnymi gestami sprawiał wrażenie, że jest niezadowolony z tego, że mu się nie podaje piłki. Czasem może był nawet lekko sfrustrowany, ale to wynikało z jego ambicji. Chce stemplować swój udział w każdej akcji.
Bardzo fajna była lekkość jego biegu, taka swoboda operowania piłką, naturalna technika. To wszystko było takie swobodne, a oglądanie tego na żywo jeszcze bardziej nas przekonywało. Nawet w meczu z Jabloncem, który Żylina przegrała 1:5, było widać, że chłopak cały czas chce być pod grą mimo bardzo wysokiej porażki. Sporo czasu poświęciliśmy na obserwacje i wiele rzeczy czysto piłkarskich nam się zgadzało. Gdy dyskutowaliśmy z naszymi skautami i Darkiem Adamczukiem, byliśmy zgodni, że warto podjąć taką decyzję. W końcu uznaliśmy, że trzeba będzie zderzyć się z Żyliną w negocjacjach. Udało się wszystko pozytywnie zakończyć i dzisiaj Wahan jest naszym zawodnikiem.
Do tego podczas wspólnych rozmów z Wahanem mieliśmy dobry feeling. Chłopak jest świadomy tego, co go czeka, gdzie będzie, co chce zrobić w swoim życiu. Jego ojciec jest trenerem, sam grał w piłkę. Prowadził Ararat Erywań, gdy Śląsk grał z nim w pucharach. Dużo sobie obiecujemy, w sparingach Wahan też rozbudził nadzieje, poprawił to w debiucie z Piastem. Ale to dopiero początek drogi. Musi się obronić na dłuższym dystansie. Na ten moment mogę powiedzieć, że mieliśmy przesłanki, by podjąć decyzję o tym transferze.
A czym go przekonaliście? Mamy jednego z najlepszych piłkarzy ofensywnych ligi, który prowadzi w klasyfikacji kanadyjskiej. Liga słowacka jest już na takim etapie, że z niej także można odejść do znacznie lepszych miejsc niż Ekstraklasa, choćby Jakub Kiwior poszedł ostatnio z Żyliny do Serie A. Pewnie gdyby Biczachczjan chciał poczekać na oferty, nie musiałby zaliczać naturalnego przystanku w postaci Pogoni.
Nie wiem, jak bardzo mocno były zaawansowane jego rozmowy z innymi klubami. Ale myślę, że na naszą korzyść zadziałała systematyczność wyrażania chęci pozyskania go. Wykonywaliśmy często ruchy świadczące o tym, że bardzo go chcemy. To był jasny przekaz i chłopak czuł, że mocno o niego zabiegamy. Do tego dochodzi chęć piłkarza, by ten krok nie był za duży, by nie iść od razu do ligi dużo lepszej niż polska. Świadomy krok pośredni po to, żeby wybić się jeszcze wyżej. No i rozwój naszego klubu. Wcześniejsze ruchy wychodzące z Pogoni też do tego się przyczyniły.
To dowód na to, że w ostatnich latach zbudowaliście sobie markę nie tylko na polskim rynku, ale i europejskim.
Tak można poprzez ten ruch na to patrzeć. Wcześniej wzięliśmy też Luisa Matę, który wtedy miał 22 lata. Wahan to oczywiście inna skala, jeśli chodzi o cyfry, jakie robił w swojej lidze. Jeśli będzie możliwość ściągania pasujących pod nasz profil młodych zawodników z Europy, nawet z lig teoretycznie słabszych od nas, to dlaczego nie iść w takim kierunku?
To typowy ofensywny pomocnik grający na środku czy widzicie go też na skrzydle?
Jeśli tak, to byłby skrzydłowym schodzącym do środka. Ma fajny przegląd pola, dużą wizję gry, według mnie jest stworzony do gry w środku, czyli osiem/dziesięć w naszym ustawieniu 4-1-4-1. Lubi schodzić po piłkę, stemplować każdą akcję. On też jest świadomy tego, że przychodzi do silniejszego klubu niż Żylina i musi zapracować na swoją szansę. Wie, że nikt mu nic nie da za darmo i nie będzie na dzień dobry grał w pierwszym składzie. Musi to wywalczyć. Był tego świadomy.
To chyba najbardziej mu kibicuje Mariusz Fornalczyk, bo zakładam, że jeśli Biczachczjan wskoczy do składu, to raczej za Żurawskiego bądź Łęgowskiego, a nie Kowalczyka.
Możemy teraz przekładać figury na szachownicy, ale na końcu zawsze decyduje trener. Siłą naszego zespołu jest to, że mamy duży wybór, duży wachlarz rotowania zawodnikami. Można teraz na papierze tak to sobie poprzestawiać, że zrobi się miejsce dla Mariusza, ale nigdy nie ma nic takiego zerojedynkowego.
Jak Wahan odnajduje się życiowo w drużynie? Zaaklimatyzował się już?
Przede wszystkim jest bardzo świadomy. Do tego spokojny, wyważony. Trudno dostrzec u niego gorącą armeńską krew. Adaptacja? Szybko się zaadaptował. Nawet widać było po bramce na 2:0, jak zawodnicy mu gratulowali. Nasza szatnia jest w ogóle wspaniała jako grupa. Nowy zawodnik ma zawsze bardzo łatwe wejście do zespołu.
Tytułem puenty – okno już zamknięte? Czy jeszcze czegoś się można po was spodziewać?
Akurat siedzę z dyrektorem Adamczukiem, to może on niech się wypowie.
Oj nie wiem, dyrektor zawsze dyplomatycznie.
Dariusz Adamczuk: – No i tak ci teraz też odpowiem. Okienko jest otwarte do 28 lutego.
Niczego więcej się nie spodziewałem!
Dariusz Adamczuk: – Mecze meczami, filmiki filmikami, a na końcu trzeba się obronić w nowym klubie. Wahan się broni, ale czas na konkretne oceny przyjdzie za czternaście kolejek, gdy będziemy wiedzieć więcej. Wierzymy w niego, wiemy, że ma odpowiednią jakość, pasuje do naszego stylu i może pomóc drużynie. Teraz musi to udowodnić. Ja zawsze staram się tonować nastroje. Spokojnie.
WIĘCEJ O POGONI:
- To dla niego Pogoń pobiła rekord transferowy. Kim jest Wahan Biczachczjan?
- Luka Zahović: – Presja z powodu ojca? Mam dobre życie, nie mogę narzekać
- Kowalczyk próbuje wymknąć się monotonii solidności
Fot. newspix.pl / FotoPyK