Mecz Lecha z Cracovią był niezwykle ciekawy dla postronnych widzów i gorzki dla fanów poznańskiego klubu. Od 1:0 dla Cracovii, do 3:1 dla Lecha, po 3:3 w 90. minucie. I jeszcze z czerwoną kartką w doliczonym czasie gry. Lech pokazał, że potrafi reagować, ale nie przewidział, że Cracovia również.
– Kiepsko weszliśmy w ten mecz, nie udało się nam rozpocząć tak, jak chcieliśmy. Było sporo niedokładności i nerwowości. Może też dość wolno operowaliśmy piłką. Bramka, którą straciliśmy po rykoszecie, tylko dodatkowo wzmogła nerwowość, ale drużyna poradziła sobie z tym i potrafiła się otrząsnąć, przejąć inicjatywę, zepchnąć Cracovię do obrony. W pierwszej połowie były fragmenty dobrej gry, kiedy kontrolowaliśmy sytuację i stwarzaliśmy sobie okazje […] Po zmianie stron poprawiliśmy pewne rzeczy i to dosyć szybko przyniosło efekt, czyli dwubramkową przewagę. Nie mówię, że nas uśpiła, nie w tym rzecz, ale tak jak w pierwszej połowie te początkowe dwadzieścia minut zagraliśmy słabo, tak ostatnie również były słabe. Mnóstwo indywidualnych błędów, straciliśmy przewagę i pierwszy raz straciliśmy trzy gole w meczu ligowym. Jest to dla mnie spory materiał do analizy. Boli strata punktów, ale jesteśmy na początku, sporo było znaków zapytania, teraz musimy dobrze przepracować mikrocykl, żeby odpowiednio przygotować się do następnego meczu — powiedział Maciej Skorża po zakończeniu spotkania.
Pierwszy z piętnastu kroków do mistrzostwa Lech postawił na lutowym błocie, a ligowi rywale mogą zakasać rękawy. Kolejorz czwarty mecz z rzędu nie potrafi zachować czystego konta. Mimo to przewodzi ligowej stawce. W tym momencie piłkarze poznańskiego klubu mają przewagę dwóch oczek nad drugą Pogonią oraz czterech nad trzecim Rakowem.
CZYTAJ WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:
- Nikt nie dryblował jak Velde. „Ale nie nazwałbym go ogromnym norweskim talentem”
- Świetny wynik finansowy Lecha. Ponad 50 milionów na plusie
- Lech myślał, że już wygrał. Ale zapomniał, że Cracovia też gra o punkty
Fot. FotoPyk