Europoseł PO i były napastnik reprezentacji Polski Tomasz Frankowski rozmawiał z “TVP Sport” o starcie rundy wiosennej Ekstraklasy. Były piłkarz Jagiellonii Białystok sporo czasu poświęcił właśnie sytuacji w klubie z Podlasia.
Tomasz Frankowski jest rozczarowany brakiem transferów w Jadze. Uważa, że białostocki klub oszczędza, ale szybko może zmienić podejście, gdy zabraknie wyników. – Zazwyczaj, gdy przychodzi nowy trener, to ma on wpływ na zatrudnienie dwóch, trzech piłkarzy, którzy jego zdaniem będą zespołowi potrzebni. Wygląda to tak, jakby żółto-czerwoni grali na tzw. przeczekanie. No, chyba że Piotr Nowak uznał, że ma wystarczającą kadrę. Mniemam, że jeśli Jaga nie zagra dobrze w pierwszych trzech kolejkach, czego im absolutnie nie życzę, to wtedy zacznie być gorąco i w końcu będą transfery.
– Jeśli chce się pić szampana, to trzeba ryzykować. Wiemy jednak, że nie zawsze Jagiellonii ryzyko się opłacało. Mam wrażenie, że po odejściu Cezarego Kuleszy, wśród władz brakuje wzięcia na siebie odpowiedzialności np. za transfery do klubu. Niemniej nowemu prezesowi powinno zależeć na odciśnięciu piętna już podczas pierwszego okienka – dodaje były reprezentant Polski.
Tomasz Frankowski diagnozuje też największe problemy Jagiellonii. – Największym problemem jest kontuzja Imaza, a drugi kluczowy, to często niefortunna gra obrońców. Żółto-czerwoni są jedną z tych drużyn, która traciła najwięcej bramek. To aż 31 bramek straconych w 19 spotkaniach. Widać w tym zespole brak stabilizacji. Od tego moim zdaniem powinien zacząć swoją pracę Piotr Nowak, który pewnie doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Każdy budowniczy stawia dom od fundamentów, a nie od dachu. Fundament, to obrona, a dach, to atak.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- 18 pytań przed rundą wiosenną Ekstraklasy
- Wywiady i reportaże: zbiór tekstów Weszło z Turcji
- Stefański: Stopień zaszczepienia w Ekstraklasie jest zadowalający
- Bojan Nastić o Jagiellonii, Genk i życiu na Białorusi
fot. Newspix