Reklama

Drugi czy dwudziesty pierwszy? Miedwiediew oraz Nadal zagrają o wielkoszlemowy tytuł

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

28 stycznia 2022, 13:59 • 4 min czytania 7 komentarzy

Rafael Nadal miał dwa dni odpoczynku po wyczerpującym, pięciosetowym pojedynku z Denisem Shapovalovem. I wykorzystał je znakomicie – bo w półfinale Australian Open pewnie ograł Matteo Berrettiniego (6:3, 6:2, 3:6, 6:3). O wielkoszlemowy tytuł Hiszpan zagra z Daniiłem Miedwiediewem – który pokonał Stefanosa Tsitsipasa (7:6, 4:6, 6:4, 6:1) i jest na najlepszej drodze, żeby za niedługi czas zostać pierwszą rakietą świata.

Drugi czy dwudziesty pierwszy? Miedwiediew oraz Nadal zagrają o wielkoszlemowy tytuł

Cztery godziny i osiem minut – tyle czasu spędził na korcie w ubiegły wtorek Nadal. Pytany przez dziennikarzy o to, czy cieszy się, że półfinały panów zostaną rozegrane dopiero w czwartek, odpowiedział twierdząco. Bo w końcu nie ma już dwudziestu lat.

Wiek to jedno, a problemy ze zdrowiem to drugie. Hiszpan stracił na rzecz kontuzji stopy większą część sezonu 2021. Sytuacja była na tyle poważna, że – co sam przyznał – zastanawiał się nawet nad zakończeniem kariery. Trudno było przypuszczać, że już na początku 2022 roku będzie grał na tak wysokim poziomie. Ale statystyki mówią same za siebie – Hiszpan wygrał już dziewięć meczów z rzędu, w tym sześć w Australian Open.

Dzisiejszy pojedynek z Berrettinim zaczął znakomicie – To dwa najlepsze sety Nadala od czasu finału Roland Garros w 2020 roku – zachwycał się John McEnroe. Ostatecznie 25-letni rywal zdołał wyrwać jedną partię dla siebie, ale czwarta też przebiegła pod dyktando bardziej doświadczonego tenisisty. Przy własnym serwisie nie dał Berrettiniemu żadnej okazji do przełamania.

Tym samym Nadal jest już o krok od wyprzedzenia Novaka Djokovicia oraz Rogera Federera w liczbie wielkoszlemowych triumfów. Choć w finale Australian Open niekoniecznie będzie faworytem.

Reklama

Zdenerwuj mnie, to zobaczysz

Miedwiediew widocznie zainspirował się dzisiaj Novakiem Djokoviciem. Zaczął grać lepiej, po tym, jak… wściekł się na sędziego. Uznał, że ten nie potrafi zapanować nad sztabem Stefanosa Tsitsipasa i jego ojcem, który – z trybun – głośno komentował zmagania na korcie i doradzał swojemu synowi. – Patrz na mnie! Mówię do ciebie. Powinieneś dać mu ostrzeżenie – krzyczał Rosjanin do arbitra. Pod boks sztabu Stefanosa wysłano zresztą ostatecznie panią Evę Asderaki, sędzię, która jest Greczynką i, co naturalne, zna tamtejszy język.

Ta sytuacja miała miejsce pod koniec drugiej partii. Chwilę później seta wygrał jeszcze Tsitsipas, ale już w kolejnych dwóch to Miedwiediew był lepszy.

Mimo wszystko mówiliśmy o dość wyrównanym pojedynku. Rosjanin co prawda lepiej serwował, ale zanotował zaledwie cztery winnery więcej od Greka (39 a 35). Popełnił też podobną liczbę błędów własnych (28 a 32). Tak naprawdę większą różnicę w dyspozycji można było zaobserwować dopiero w ostatnim secie – pewnie wygranym przez 25-latka (6:1).

Tenisiści po zakończeniu meczu podali sobie ręce, ale było widać, że za bardzo za sobą nie przepadają. To zresztą żadna nowość, ale dzisiejsze starcie na pewno sprawiło, że relacje między Rosjaninem a Grekiem pozostaną napięte. Tsitsipas postanowił też dolać oliwy do ognia – sugerując na konferencji prasowej, że styl gry jego rywala, nastawiony na bieganie, nie pozwoli mu utrzymać się na topie przez dłuższy czas.

Drugi czy dwudziesty pierwszy?

Oczywiście – w finale spotkają się zawodnicy na zupełnie innym etapie kariery. Nie mówimy jednak o  żadnym starciu weterana z nowicjuszem, bo obaj mają na koncie wielkoszlemowy triumf. Miedwiediew zresztą zagra już w swoim czwartym finale turnieju tej rangi. Po raz pierwszy dostąpił tego zaszczytu w 2019 roku w US Open, kiedy po pięciu setach musiał uznać wyższość… właśnie Nadala.

Teraz to jednak on będzie faworytem. Dlaczego? Przede wszystkim – w przypadku Rosjanina nie możemy mówić o żadnych problemach ze zdrowiem. Korty twarde są też jego ulubioną nawierzchnią – w przeciwieństwie do Hiszpana, który naturalnie lepiej czuje się na mączce. Australian Open w przeszłości wygrywał „tylko” w 2009 roku – natomiast aż cztery razy musiał uznać wyższość rywala w finale.

Reklama

Oczywiście należy pamiętać, jak w przeszłości zazwyczaj wyglądały finałowe starcia kogoś z „Wielkiej Trójki” z przedstawicielem „Next Gen”. Nadal na pewno wolałby grać w Australian Open z Miedwiediewem niż Djokoviciem. Ale no właśnie – nie ma nikogo, kto jest lepiej przygotowany, aby pokonywać legendy tenisa niż 25-latek z Rosji.

Miedwiediew zatrzymał już w zeszłym sezonie samego Djokovicia na drodze do Wielkiego Szlema. Teraz – co ironiczne – może Serbowi pomóc, uniemożliwiając Nadalowi wyprzedzenie go w liczbie wielkoszlemowych zwycięstw. Inna sprawa, że triumf w Australian Open znacząco przybliży Rosjanina do awansu na pierwsze miejsce w rankingu ATP. Oczywiście zrzuciłby wtedy z pozycji lidera właśnie Djokovicia.

Zarówno w przypadku Hiszpana, jak i Rosjanina – jest zatem o co grać. Finał zdecydowanie nie powinien nas rozczarować.

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Damian Popilowski
0
Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Australian Open

Tenis

Świątek zrobiła swoje. Polki zagrają w finałach Billie Jean King Cup

Sebastian Warzecha
0
Świątek zrobiła swoje. Polki zagrają w finałach Billie Jean King Cup

Komentarze

7 komentarzy

Loading...