Charlotte FC wykupiło Karola Świderskiego z greckiego PAOK-u za 4,55 mln euro. Polak podpisał umowę do 31 grudnia 2025 roku. W kontrakcie znalazła się też opcja przedłużająca współpracę o kolejne dwanaście miesięcy. Jak on sam odbiera ten transfer?
– MLS jako liga dla emerytów? To chyba zdanie mniej zorientowanych kibiców. Rozmawiałem z byłymi kolegami z Jagiellonii – Patrykiem Klimalą, dziś piłkarzem New York Red Bulls, Przemkiem Frankowskim, który występował w Chicago Fire i „Buksikiem”, czyli Adamem Buksą z New England Revolution. Żaden nie narzekał na niski poziom. Bardzo mocno chwalili organizację ligi oraz warunki stwarzane przez amerykańskie kluby. Występy w MLS nie przeszkadzały w powołaniach do reprezentacji Adamowi i Przemkowi. Tego drugiego w USA dostrzegło i sprowadziło francuskie Lens – mówi Świderski w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Polski napastnik samo miasto opisuje jako spokojne.
– Fajna pogoda, około 16 stopni, ale przede wszystkim stadion. Zwiedziłem go i brakuje mi słów na opisanie wrażeń. Na tym potężnym, 75-tysięcznym obiekcie oprócz mojego klubu gra miejscowy zespół futbolu amerykańskiego – Carolina Panthers. Rany, co oni mają za szatnię! Lotnisko. Długa na sto metrów, wyposażona kosmicznie. Na jej środku stoi… kosz, by pewnie w wolnej chwili sobie porzucać. Do tego jadalnia, siłownia i mnóstwo innych rzeczy.
25-latek został pierwszym w historii nowego klubu MLS tzw. „designated player”. Dzięki temu jego zarobki będą sporo wyższe od większości klubowych kolegów. Władze amerykańskiej ligi pozwalają, żeby każda drużyna mogła mieć maksymalnie trzech zawodników o takim statusie.
WIĘCEJ O PIŁCE ZAGRANICZNEJ:
- Marcelo do wzięcia. Były Wiślak bez kontraktu
- Bayern pozwoli odejść Lewandowskiemu za 60 mln euro
- Newcastle z ofertą za Bruno Guimaraesa
Fot. Newspix