Lubimy plebiscyty, bo zawsze to ciekawie podsumować sobie miniony okres, wybrać najlepszych i w pewien sposób ich docenić. Piłkarze też je lubią, oczywiście jest to sport drużynowy, natomiast nie bez powodu niektórzy z nich mają obsesję – czasem zdrową, czasem nie – by na końcu triumfować. Ale! Haczyk w tych plebiscytach jest taki, że dobrze byłoby, gdyby miały jakiś większy sens, jak śpiewał Lady Pank. Gala FIFA The Best tego sensu jest niestety trochę pozbawiona. A może więcej niż „trochę”.
Po pierwsze jest to gala nie za cały poprzedni rok, a za okres od ósmego października 2020 do siódmego sierpnia 2021. Dlaczego nie od dziewiątego października albo nie dziesiątego? Dlaczego do siódmego sierpnia, a nie do siódmego września? Trudno powiedzieć. Przecież najlepsze ligi nie zaczęły grać w 2020 roku w październiku, tylko Premier League w połowie września, podobnie było w Hiszpanii. I potem co – udajemy, że od sierpnia nic się w futbolu nie wydarzyło? Ten okres trzeba będzie wziąć pod uwagę, gdy będą przyznawać nagrodę w styczniu 2023 roku? Przecież to absurd.
Wygląda to trochę tak, jakby ktoś rozłożył sobie poszczególne miesiące na ścianie i dwa razy pacnął w nie rzutką. Trafił na ósmego października i siódmego sierpnia, no to według tego przyznają nagrody. Jakby trafił na 27 i 28 lutego, cholera wie, może wzięliby pod uwagę tylko jeden dzień.
Nie ma więc większego sensu termin, ale powiedzmy już: trudno, może w praktyce jest to bardziej uznaniowe i tak jury głosuje za poprzednik rok. Natomiast gorzej, że tego sensu brakuje również wynikom.
No bo tak: Edouard Mendy został wybrany najlepszym bramkarzem. Można się zgadzać, można się nie zgadzać, natomiast gdy patrzymy na najlepszą jedenastkę, to… Mendy’ego nie ma. Tam już najlepszy jest Donnarumma. Czyli co – Mendy jest najlepszy, gdy go rozpatrywać pojedynczo, ale jak trzeba wrzucić do składu to lepiej Donnarummę? Może to jak w selekcjonerce: nie najlepsi piłkarze złożą najlepszy zespół, ale najlepiej dobrani!
A na przykład Salah znalazł się wśród trzech nominowanych do najlepszego piłkarza świata, natomiast w czwórce (!) napastników go już nie ma. Kurde, panowie, nie dałoby go rady gdzieś tam na piątego zmieścić. Albo chociaż na stoperku. Bez sensu, powiecie, ale teraz też jest bez sensu.
Idąc dalej, to samo jest u pań, ba, tam ten absurd został wzięty jeszcze do potęgi. Otóż Alexia Putellas została wybrana najlepszą piłkarską świata. I tak, tak, zgadliście – nie ma jej w najlepszej jedenastce. Może jest dobra, ale pluje innym do zupy i nie chcą jej w składzie? Może pożyczyła od pozostałych pieniądze i nie oddaje? Szukamy już różnych rozwiązań, by to wszystko poskładać w całość, ale po prostu się nie da. To jest kuriozalne.
I głupie. Żeński zespół Barcelony nie ma wśród tej jedenastki ani jednej przedstawicielki (choćby Putellas tam gra). Tymczasem żeńska Barcelona wygrała w poprzednim sezonie Ligę Mistrzyń – 4:0 w finale z Chelsea. 16 maja 2021 roku, łapie się. Chyba dało się tam zmieścić jedną czy dwie zawodniczki, co? Ponadto ta sama Barcelona w żeńskim odpowiedniku La Liga zgromadziła 99 punktów.
99.
Przegrała jeden mecz, resztę wygrała. Ludzie kochani. Już naprawdę nie wiemy, co robiła reszta tych zawodniczek, że znalazło się dla nich miejsce, a dla tych z Barcelony nie. Mundial był w 2019, Euro jest w tym roku. Chyba latały po kosmosie i podbijały pozostały planety żonglerką, no bo co innego.
Oczywiście te absurdy biorą się z zasad głosowania. Na jedenastki głosują sami piłkarze, na najlepszych bramkarzy czy zawodników – piłkarze, dziennikarze, selekcjonerzy i kibice. Natomiast to przecież nie jest wytłumaczenie. Skoro przez taki system gala roi się od absurdów, to system jest absolutnie do zmiany.
Proponujemy, by FIFA zamiast zastanawiać się, czy rozgrywać mundial dla setki krajów co miesiąc, zajęła się na początku czymś prostszym. Na przykład ogarnięciem tego bajzlu z własną galą.
Czytaj więcej o FIFA The Best: