We wczorajszych derbach Sewilli zobaczyliśmy bramki pięknej urody, jednak nie to było najważniejsze. Wszelkie dobre wrażenia zostały zepchnięte na drugi plan. Wszystko przez zachowanie jednego z kibiców Realu Betis, który postanowił rzucić rurkę PCV w stronę piłkarza Sevilli. Joan Jordan został trafiony w głowę, poczuł się źle, a mecz został przerwany.
Nakreślmy okoliczności. Betis był w tym spotkaniu lepszym zespołem, stwarzał więcej sytuacji bramkowych, ale przegrywał z Sevillą po golu Papu Gomeza. Nagle bramkę wyrównującą zdobył Nabil Fekir. Posłał piłkę do bramki bezpośrednio z rzutu rożnego. Wszystko w tym strzale się zgadzało. Siła, precyzja i rotacja. Los Verdiblancos mogli zacząć świętować i mieć nadzieję na to, że uda im się przechylić szalę na swoją korzyść.
Betis chciał grać. Sevilla nie
Nagle jeden z „kibiców” Betisu doznał przepalenia styków, bo jak inaczej wyjaśnić chęć rzucenia w piłkarza drużyny przeciwnej losowym przedmiotem? Zwłaszcza w momencie, gdy twój zespół wziął się w garść i miał sporą szansę, by pokonać odwiecznego rywala? Ujemne IQ? Niewykluczone. Mecz przerwano i słusznie.
Jednak na decyzję o niedokańczaniu spotkania jeszcze tego samego dnia trzeba było długo czekać. O ile skonfundowanie sędziego głównego można zrozumieć, o tyle zachowanie delegata już nie bardzo. Delegat pełni rolę szeryfa, który musi być gotowy na każdą sytuację. Szczególnie gdy dochodzi do nietypowych sytuacji i coś wymyka się spod kontroli. Zdrowie piłkarzy zostało narażone, więc powinien szybko zareagować. Nie powinno mieć znaczenia to czy Betis naciskał na natychmiastowe wznowienie, czy nie.
https://twitter.com/Videosincopy/status/1482467952087736329
Dziś Sevilla poinformowała, że u Joana Jordana zdiagnozowano urazowe uszkodzenie mózgu. Pomocnik ma pozostać na obserwacji domowej minimum 24 godziny, co koliduje z podjętymi przez organizatora rozgrywek decyzjami.
Wznowienie meczu zaplanowano na dziś na godzinę 16:00. To oznacza, że poszkodowany nie będzie mógł zagrać. Sevilla apeluje o znalezienie nowego terminu na dogranie meczu, ale terminarz jest napięty i presja, by dokończyć spotkanie jeszcze dziś i tak szybko jak to możliwe jest duża. Chodzi o zamknięcie tematu, zanim zostanie rozegrany finał Superpucharu Hiszpanii.
Joan Jordan mierzy się z krytyką
Przez wielu kibiców Realu Betis cała sytuacja jest wręcz wyśmiewana. Joan Jordan jest wyszydzany, nazywany mięczakiem. Co gorsza, za wzór przywołuje się inne sytuacje, w których przedmioty leciały w kierunku piłkarzy, ale ci się „nie mazgaili” i grano dalej. Według takiej narracji tylko takie zachowanie jest godne zawodowego sportowca. Pojawia się wiele komentarzy sugerujących, że Hiszpan przecież nie dostał mocno, że przedmiot nie był szczególnie ciężki.
Nie mamy pojęcia, do czego prowadzą tego typu dyskusje. Ciężar ani siła uderzenia nie mają w tym przypadku znaczenia. Ustalanie zawodnikom progu bólu również mija się z celem. Za moment można dojść do absurdów pokroju, że przedmioty ważące do 300 gramów nie stwarzają zagrożenia. Albo że jeśli na ciele zawodnika nie pojawi się guz w określonym czasie od momentu zetknięcia ze skórą, to można grać.
Do grona osób krytykujących Jordana dołączył Cristian Tello. To jest już szczyt absurdu, który pokazuje krótkowzroczność zawodnika i brak wyobraźni. Środowisko zawodników powinno się w takim momencie łączyć w walce z występkami. Tello tylko dolewa paliwa do pożaru. Pomaga mu w tym również Willian Jose, który podał tweeta dalej.
Minutos después de la agresión y previo a la suspensión del partido. (3/3) pic.twitter.com/iRsWFfwejv
— Cristian Tello (@ctello91) January 15, 2022
Gdzie są granice?
Niektórzy podają przykład El Clasico sprzed kilku lat, by pokazać, że nie należało przerywać meczu. Wówczas Gerard Pique został trafiony zapalniczką, którą następnie przekazał Carlesowi Puyolowi, a ten wyrzucił ją za linię końcową i grano dalej. Czy to sprawia, że należy śmiać się z piłkarzy, którzy jak Jordan rozdmuchali sprawę?
W takim razie jeśli ktoś dostanie w głowę krzesłem i będzie kontynuował grę, zostanie uznany za kogoś lepszego? Dzielenie zawodników na twardzieli i mięczaków z powodu ich reakcji na otrzymanie uderzenia mija się z celem. Obie sytuacje wykraczają poza granicę dobrego smaku. Nie powinny się wydarzyć i powinno się uczulać ludzi, że tak nie wolno. Sugerowanie, że bez względu na to co leci z trybun, należy kontynuować grę jest błędem. Przyzwalanie na rzucanie przedmiotami generuje niebezpieczeństwo i tylko pokazuje, że bandyckie zachowanie może uchodzić płazem. Czas z tym skończyć.
Historia lubi się powtarzać
Hiszpanie powinni być wyczuleni na tego typu zachowania. W przeszłości już dochodziło do równie hańbiących incydentów podczas derbów Sewilli. W 2007 roku również na Estadio Benito Villamarrin odbywały się derby w ramach rozgrywek o Puchar Króla, które zostały przerwane przez nieodpowiedzialne zachowanie jednej z osób, która zasiadła na trybunach.
Powodem przerwania meczu była butelka, która trafiła Juana Ramosa w głowę. Trener Sevilli stracił przytomność i został przewieziony do szpitala. Po kilku dniach wydobrzał, ale niesmak pozostał. Mecz dokończono trzy tygodnie później na stadionie Getafe. Już bez udziału kibiców.
WIĘCEJ O BETISIE:
Fot. NewsPix