Reklama

Prezes rady nadzorczej Jagi majaczy. Weszło przedrukowało sobie wywiad…

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

11 stycznia 2022, 13:33 • 4 min czytania 52 komentarzy

Jagiellonia Białystok skompromitowała się jako organizacja, gdy trzy godziny po opublikowaniu wywiadu z prezes Agnieszką Syczewską, w którym padają słowa „Ireneusz Mamrot może spać spokojnie”, zwolniła swojego szkoleniowca. Wojciech Strzałkowski, prezes rady nadzorczej Jagi, doszedł do wniosku, że warto ocieplić wizerunek klubu po tym absurdalnym wydarzeniu. Jak? Stwierdził, że w zasadzie nie ma o czym gadać, bo przedrukowaliśmy sobie nieaktualny wywiad z radia.

Prezes rady nadzorczej Jagi majaczy. Weszło przedrukowało sobie wywiad…

Strzałkowski został zapytany o tę sytuację w Radiu Białystok (oto PRZEDRUK jego wypowiedzi):

– Przypomnę tylko kolejność zdarzeń. Pani Agnieszka Syczewska tutaj, w tym radiu, udzieliła wywiadu, w którym powiedziała, że pozycja trenera Mamrota jest mocna. Wywiad ten został przedrukowany przez jeden z portali, zresztą za zgodą pani Agnieszki. Ten przedruk ukazał się we czwartek. Od niedzieli do czwartku teoretycznie nie jest zbyt długi okres, cztery dni. Ale ten okres po zakończeniu rundy jesiennej w każdym klubie jest niezwykle dynamiczny.

– Akurat w naszym przypadku wiązało się to z posiedzeniami rady nadzorczej i akcjonariuszy. Większość z kolegów było skłonnych do takiego rozwiązania, ażeby zmienić trenera pierwszej drużyny. Wiązało się to z tym, że był akurat przedrukowany wywiad pani Agnieszki, natomiast po tym poszła informacja o zwolnieniu trenera Ireneusza Mamrota. Zgadzam się, że wizerunkowo nie wypadło to najlepiej, ale zdarzają się takie sytuacje. Życie jest dynamiczne, decyzje są podejmowane. Ja osobiście uważałem, że niepotrzebna jest zbędna zwłoka, czekanie miesiąc-dwa-trzy a nuż się coś poprawi.

Reklama

Doskonale pamiętamy ten dzień. Jest niedziela, Agnieszka Syczewska udziela wywiadu w radiu Białystok. Cała redakcja przed radioodbiornikami. Rodzinne spacery ze słuchawkami na uszach. Wielkie wydarzenie. Każdy z naszych dziennikarzy jest zachwycony tym, jak wypada rozmowa.

Ale powiedziała! Kapitalnie się słuchało! – rzuca jeden.
Świetny wywiad! Szkoda, że my nie jesteśmy w stanie robić wywiadów z prezesami klubów! – dodaje drugi.

Przez kilka dni zastanawiamy się, co z tym fantem zrobić. Przecież nigdy nie zdarzyło nam się jeszcze robić wywiadu z prezesem klubu Ekstraklasy i wszyscy wiedzą, że to nieosiągalny wyczyn. Poniedziałek. Poranne zebranie. Nie dyskutujemy o naszych planach na nadchodzący tydzień, wszelkie tematy dominuje rozmowa Syczewskiej i zachwyty nad nią. Wtorek. Ktoś rzuca wreszcie pomysł, że może my też zaproponujemy prezes Jagiellonii wywiad. – Oszalałeś, wywiad z panią prezes Jagiellonii? Przecież to niemożliwe – idea szybko zostaje skasowana. W czwartek jeden z nas zdesperowany pyta: to może przepiszemy ten wywiad z radia i zadzwonimy do Syczewskiej pytając, czy zgadza się na taki układ? Następnie szybko przepisujemy rozmowę, zyskując wcześniej akceptację w Białymstoku.

No ludzie kochani…

Jeszcze tylko brakowało zarzutu o to, że celowo zrobiliśmy to akurat przed planowanym zwolnieniem Ireneusza Mamrota, ale – jak pokazują fakty – chyba niewiele osób o nim wiedziało, skoro nawet prezes klubu była zaskoczona tak nagłym rozwojem spraw. Skoro Strzałkowski rozpoczyna swoją wypowiedź od słów „przypomnę tylko kolejność zdarzeń”, no to, pozwolicie, my też przypomnimy jak było.

A było tak:

Reklama

22 grudnia przeprowadziliśmy telefoniczny wywiad z Agnieszką Syczewską, który potrwał prawie pół godziny. W rozmowie padły słowa:

– Czyli trener Mamrot może spać spokojnie?
– Tak. Nasza diagnoza jest taka, że to nie w szkoleniowcu tkwi problem. Zmian potrzebuje drużyna.

23 grudnia o 12:12 dostaliśmy autoryzację tego wywiadu z drobnymi poprawkami. Rozmowa od razu (12:34) pojawiła się na naszej stronie.

W międzyczasie doszło do spotkania akcjonariuszy Jagi, na którym zapadła decyzja o zwolnieniu Mamrota, co dokonało się około godziny piętnastej.

I tyle, cała historia.

Głupio wyszło? No głupio, bo Jagiellonia wypadła na klub, w którym prezes nie ma nic do powiedzenia. Ba! Nawet nie tyle nie ma decydującego głosu, co w ogóle nie zaprasza się go do stołu, przy którym podejmowane są strategiczne wybory. Przecież gdyby Syczewska podejrzewała, że coś się święci, nie kompromitowałaby swojego pracodawcy takimi słowami albo w ogóle odmówiłaby wywiadu akurat w tym dniu, czekając na rozwój wydarzeń. Jest to specyficzny układ, ale skoro taki macie pomysł na klub…

Dlaczego nie weźmiecie tego na klatę? Dlaczego nie powiecie „no tak, podjęliśmy tę decyzję bez pytania o zdanie Syczewskiej, bo prezes była u nas paprotką”? Można powiedzieć, że Syczewska i tak była do odpalenia (w dalszej części rozmowy z Radiem Białystok Strzałkowski mówi o tym, że nie do końca radziła sobie z nowymi kompetencjami, stąd cofnięcie jej na dawne stanowisko i powołanie Wojciecha Pertkiewicza) i dlatego nie brała udziału w rozmowach o zwolnieniu Mamrota. Można po prostu mówić prawdę, a nie wymyślać dyrdymały o jakichś przedrukach.

Najedliście się wstydu, mleko się wylało, ale po co to dalej drążyć?

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

52 komentarzy

Loading...