Mecze Nigerii z Egiptem zawsze budzą duże nadzieje w Pucharze Narodów Afryki. W teorii mieliśmy być świadkami hitu. Była duża pompka na to spotkanie. Tak duża, że zabrakło pompki do piłek. To nie żart. Więcej było wymian piłki spowodowanych niedopompowaniem niż wymian w znaczeniu podań. Z minuty na minutę mecz się rozkręcał i starcie najlepszych zespołów grupy D stało się znośne.
Nigeria – Egipt: Mdły Egipt
W pierwszej połowie było mnóstwo przerw. A to uraz, a to potrzebna była wymiana piłki. To pasowało Egiptowi, którego pomysł na grę ograniczał się do lagi do przodu, ale nie miejmy o to pretensji. Wczujmy się w klimat turnieju. Trezeguet podaje do Mohammeda Salaha. Brzmi jak połączenie tradycji z nowoczesnością. Żarty na bok, bo patrząc na grę Egipcjan, nikomu nie było do śmiechu. Grali bardzo słabo.
Nigeryjczycy przez większość pierwszej połowy dopasowali się do przeciwników. Moses Simon próbował rajdów lewą stroną, ale brakowało wsparcia ze strony kolegów. Do czasu. Pod koniec pierwszej połowy wzięli się w garść i przeprowadzili akcję bramkową. Lewą stroną pognał Simon, które zdecydował się na dośrodkowanie, z którym nie poradzili sobie piłkarze z Egiptu. Próbowali wybić, ale Hegazy zrobił to nieudolnie. Do tego stopnia, że po kilku sekundach piłka znalazła się pod nogami Kalechiego Iheanacho. Długo się nie zastanawiał, huknął i wpadła do siatki. Gol ośmielił Nigeryjczyków. Częściej zmuszali komentatorów do podnoszenia głosu. A to już coś.
Nigeria – Egipt: Żywa Nigeria
Po przerwie spodziewano się, że Mohammed Salah weźmie się do roboty. W pierwszej niczego ciekawego pokazał. Fakt, że 80 procent winy można zrzucić na barki jego kolegów, którzy grali po prostu beznadziejnie. Nigeria wyszła na drugą połowę z założeniem — dobijmy ich, zanim uśniemy. Budzili się kolejno Taiwo Awoniyi, Zaidu Sanussi i Wilfred Ndidy. Brakowało jednak klarownych sytuacji. Niezłą miał Kalechi Iheanacho. Gdyby lepiej przyjął piłkę, to byłoby 2:0. Odskoczyła piłka a wraz z nią szansa drugiego gola.
Egipcjanie dopiero po pierwszym kwadransie zrozumieli, że przegrywają tylko jedną bramką. Zmiana Zizo sprawiła, że coś drgnęło. Zaczęły wychodzić im podania w okolicach pola karnego rywali. Może nie zachwycali, ale Salah i spółka zaczęli coś rzeźbić. Gwiazdor Liverpoolu miał jedną dogodną sytuację, ale nie odnalazł się towarzystwie nigeryjskich obrońców.
W pewnym momencie Nigeryjczycy przeszli w tryb wrzutek. Z tego względu wprowadzenie Umara Sadiqa wydawało się logiczne. Gwiazdor Almerii sporo biegał, ale piłki go omijały. Już więcej z gry miał Chidera Ejuke, ale za dużo było zrywów, a za mało przemyślanych zagrań. Na egipską mizerię to wystarczyło, ale powinno się więcej wymagać od kandydatów do wygrania turnieju. Z drugiej strony nie można się dziwić. Nigeryjczycy przystąpili do turnieju z tymczasowym trenerem na pokładzie. Po turnieju stery nad zespołem ma przejąć Jose Peseiro, który śledził mecz z trybun. Ciekawe, co zrobią jeśli z obecnym szkoleniowcem wygrają Puchar Narodów Afryki.
Nigeria – Egipt 1:0 (1:0)
K. Iheanacho 31′
Czytaj także:
- Algieria nie przegrała od 34 meczów. Walczy o tytuł i historyczny rekord
- Puchar Narodów Afryki w cieniu terroryzmu i zamachów bombowych
- 15 piłkarzy, na których warto zwrócić uwagę podczas Pucharu Narodów Afryki 2022
Fot. NewsPix