Reklama

Kounde nie wytrzymał ciśnienia, ale jego koledzy dowieźli remis do końca

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

22 grudnia 2021, 00:11 • 4 min czytania 19 komentarzy

Przed spotkaniem na Estadio Sanchez Pizjuan rozbrzmiewały świąteczne piosenki — w tym Feliz Navidad — ale aura i atmosfera była daleka od świątecznej. Lało tak, że stroje zawodników już po kilku minutach nadawały się do zmiany. Sędzia pozwalał na zbyt wiele, przez co nie zabrakło brudnej gry. Jeden z piłkarzy Sevilli nie wytrzymał ciśnienia, a Barcelona grająca w przewadze nie była w stanie pokonać Sevilli. Taki meczyk nam się trafił we wtorkowy wieczór.

Kounde nie wytrzymał ciśnienia, ale jego koledzy dowieźli remis do końca

Sevilla FC – FC Barcelona. W świecie rożnych

W pierwszej połowie posiadanie piłki obu drużyn było na podobnym poziomie, ale to Barcelona miała więcej z gry. Częściej uderzała na bramkę. Zwłaszcza Ferran Jutgla, który ochoczo zabrał się do ostrzeliwania bramki Bono. Chciał pokazać, że gol z ostatniej kolejki nie był dziełem przypadku. Na dobrych chęciach jest piekło wybrukowane i tak było i tym razem. Starał się, ale piłka nie była w stanie znaleźć drogi do bramki. Okazje do pokonania bramkarza Sevilli miał też Frenkie de Jong, próbował również Gavi. Pachniało golem dla Barcelony, choć brakowało zrywów Dembele, który niespodziewanie został schowany do kieszeni podczas pierwszej części spotkania.

Sevilla miała problemy z wyprowadzeniem piłki, co przełożyło się między innymi na kopnięcia futbolówki za linię boczną autorstwa najpierw Diego Carlosa, a następnie Bono. Julen Lopetegui się wściekał, bo mecz zaczął wymykać się jego drużynie spod kontroli. Wymaga od swoich piłkarzy zdecydowanie więcej. Trudno mu się dziwić. Ma do dyspozycji wielu doświadczonych piłkarzy, a średni wiek pierwszej jedenastki przekraczał 29 lat.

Gospodarze ograniczyli się do kontr. Rafa Mir po jednej z nich wpakował nawet piłkę do siatki, ale w momencie podania znajdował się przed linią obrony Barcelony, więc gol nie mógł zostać uznany. Przejście z trybu Eco w tryb normalny sprawiło, że Sevilla wyszła na prowadzenie po rzucie rożnym. Ivan Rakitic zagrał po ziemi do Papu Gomeza, który zszedł na bliższy słupek i zaskoczył Ter Stegena. Sevilla przez pół godziny pokazała niewiele, ale to wystarczyło na Dumę Katalonii. Był to już piąty ligowy gol stracony przez Barcelonę po rzucie rożnym w tym sezonie.

Kiedy już można było zacząć narzekać na spadek tempa meczu, Barcelona wykonała rzut rożny. Ronald Araujo wyskoczył najwyżej i z łatwością wpakował piłkę do bramki strzeżonej przez Bono. Wyskok urugwajskiego obrońcy był imponujący. Na tle kryjących go piłkarzy Sevilli wyglądał jak wieżowiec postawiony w szczerym polu.

Reklama

Sevilla FC – FC Barcelona. Kounde odcięło prąd

Drugą połowę lepiej rozpoczęła Sevilla. Próbowała pokazać piłkarzom Barcelony, że żarty się skończyły. Rozpoczęli od twardych starć fizycznych, które za moment poparli akcjami ofensywnymi. Uaktywnił się Papu Gomez, który między innymi świetnie odegrał do Thomasa Delaneya. Duńczyk pomylił się nieznacznie. Za moment z ostrego konta uderzył Rafa Mir i wydawało się, że gospodarze krok po kroku zdominują przeciwników.

Jednak Sevilla zaczęła sobie komplikować życie. O ile samo podostrzenie gry było rozsądnym ruchem, o tyle zachowanie Julesa Kounde, po którym wyleciał z boiska, było skandalicznie. Został sprowokowany przez Jordiego Albę i postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość. Francuz wziął zamach i jak dzieciak na zajęciach wychowania fizycznego rzucił piłką w twarz Hiszpana. Czerwona kartka w pełni zasłużona. O szkodliwości czynu mieliśmy się dopiero przekonać. Sevilla kontynuowała agresywną grę. Za moment Papu Gomez ostro zaatakował jednego z przeciwników, za co nie dostał kartki. Sędzia był dość łaskawy dla piłkarzy gospodarzy, stąd mecz na moment przerodził się w siekaninę.

Zapowiadało się na dwadzieścia minut walki o przetrwanie gospodarzy. Można się było spodziewać wzmożonego naporu Barcelony, ale brakowało jakości w decydujących momentach. W dodatku młodzi piłkarze gości zaczęli wkręcać się w grę Sevilli, która ewidentnie była nastawiona na rąbankę i obraz pola bitwy do samego końca. Gavi dał się złapać w sidła i otrzymał żółtą kartkę za faul w ataku i będzie pauzował w następnym meczu.

Sztukę cierpienia piłkarze Lopeteguiego opanowali do perfekcji. Choć ten sam Gavi chwilę później miał doskonałą okazję po dośrodkowaniu Abde, to szczęście sprzyjało gospodarzom. Próbował również Dembele, który zszedł do środka i uderzył lewą nogą, ale Sevillę uratował słupek. Francuz wraz z kolegami szukali szczęścia do końca, ale zabrakło im wszystkiego po trochu, by wygrać to spotkanie. Nie padło już więcej bramek w tym spotkaniu, więc Sevilla wycisnęła, co mogła z meczu, w którym zaprezentowała się przeciętnie i musiała do końca walczyć o życie.

Sevilla FC – FC Barcelona 1:1 (1:1)

P. Gomez 32′ – R. Araujo 45′

 

Reklama

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. Newspix

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
2
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia
Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
9
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

19 komentarzy

Loading...