Reklama

Gdzie leżą problemy Wisły Kraków?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

11 grudnia 2021, 11:03 • 9 min czytania 18 komentarzy

Mimo doprowadzenia do remisu z Wartą i odwróceniu wyniku z Widzewem w Pucharze Polski, trudno mówić, że w Wiśle Kraków dzieje się dobrze. Trudno było oczekiwać, że drużyna po takich zmianach będzie kręcić się koło pucharów, ale z drugiej strony – skromna przewaga nad strefą spadkową to jednak rozczarowanie. Biała Gwiazda miała być w tym sezonie inna, lepsza, z nowym trenerem, który przecież nie został wyciągnięty z kapelusza. Dlaczego więc kibice Wisły znów muszą przełykać gorzkie pigułki?

Gdzie leżą problemy Wisły Kraków?

Znów, bo Wisła po prostu dawno nie miała ciekawego sezonu.

Rozgrywki 20/21 – trzynaste miejsce, osiem punktów przewagi nad strefą spadkową, ale tylko jeden, gdyby spadały, tak jak teraz, trzy drużyny.

19/20 – trzynaste miejsce, pięć punktów nad strefą spadkową.

18/19 – dziewiąte miejsce, dziewięć punktów nad strefą spadkową.

Reklama

17/18 – szóste miejsce.

Trzeba się więc cofnąć aż o trzy lata, by znaleźć Wisłę, która jest w górnej połówce tabeli. Kolejne lata to mniej lub bardziej bezpieczne utrzymania, natomiast to był ten niebezpieczny łącznik – Wisła w każdym z tych sezonów przez jakieś momenty była rozważana do spadku. A dzisiaj jest przecież podobnie. Przewaga nad czerwoną strefą nie jest duża, strach pomyśleć, co by było, gdyby Wisła jednak nie zremisowała z Wartą. A pamiętamy ten mecz – to nie była dobra partia w wykonaniu Białej Gwiazdy. Znów musiał uratować ją Frydrych, obecnie ex aequo z Yeboahem najskuteczniejszy piłkarz klubu, a to przecież obrońca. Zresztą to problem, do którego dojdziemy.

Co dziś uwiera Wisłę Kraków?

DUŻA LICZBA ZMIAN

Do Wisły przyszło jedenastu piłkarzy, tylu samo odeszło (plus trzy wypożyczenia). To jednak spore zamieszanie. Tomasz Pasieczny w rozmowie z Kamilem Kanią przyznawał:

– Nie mamy tablicy, na której jest napisana jakaś cyfra – piąte, szóste, siódme miejsce. Natomiast wiemy, do czego dążymy i wiemy, że w tym sezonie tego nie osiągniemy. W tym sezonie chcemy grać ciekawie i efektywnie, a także być wyżej w tabeli niż w zeszłym sezonie. Gdzie optymalnie moglibyśmy skończyć ligę z tym składem? Realnie to 8.-10. miejsce. Ale to moja opinia, a nie cel. Uważałem tak od początku sezonu. Natomiast takie założenia są trudne, bo zależy czy porównujemy jedenastu, piętnastu czy 18 albo i więcej piłkarzy. Bo przyjdzie ktoś inny i powie, że mamy kadrę na miejsca pięć-sześć, a za nim ktoś, kto stwierdzi: dwanaście-czternaście. Ja to odnoszę do kadry, możliwości finansowych i rozwoju drużyny. Dokonaliśmy wiele transferów, przyszedł nowy trener, zmieniliśmy styl gry i liczyliśmy się z tym, że na początku będzie nas to kosztować parę punktów.

To rozmowa z początku października, więc Pasieczny nie przewidywał, że będzie jeszcze ciężej niż koszt „paru punktów”. Zapowiadało się przecież przyzwoicie, skoro po sześciu kolejkach Wisła była na podium. Sezon pokazał jednak, że pokonanie Zagłębia Lubin, Legii i Górnika Łęczna to żaden wielki wyczyn.

Reklama

Mateusz Miga z TVP Sport mówi: – Dla mnie to mimo wszystko główny powód tego kryzysu. Latem pytałem w klubie, czy są pewni, że trzeba kopać tak głęboko. Słyszałem potwierdzenia. Nagle ta Wisła przestała przypominać Wisłę. Rozmawiałem o tym na początku z Maciejem Sadlokiem. Liczył, że nowi wypełnią lukę, a jednak tak się nie stało. Nowi zawodnicy trafili do klubie w podobnym okresie i mam wrażenie, że do tej pory nie wyłonił się naturalny lider. Ale to też idzie na konto trenera – jak patrzę na grę Wisły to nie widzę zgranego kolektywu. A przecież ci ludzie są w szatni razem już kilka miesięcy. Widać, że on też ciągle uczy się tego zespołu i zaliczył kilka pomyłek, jak choćby wystawianie Frydrycha w linii pomocy.

PÓKI CO NIEUDANE TRANSFERY

Cóż, może ta wymiana kadr dałaby lepszy efekt, gdyby do klubu trafili naprawdę dobrzy piłkarze. I niektórzy zapowiadali się nieźle, ale dziś – można mieć wątpliwości. Popatrzmy na średnie not:

  • Kieszek – 4,25
  • Biegański – 5,38
  • Hanousek – 4,29
  • El Mahdioui – 4,50
  • Skvarka – 4,24
  • Hugi – 4,50
  • Kliment – 4,38
  • Młyński – 3,86
  • Uryga – 3,33
  • Sobol – 3,0
  • Rosa – nie grał

Ponad piątkę wybija się więc tylko Biegański, ale jest to jednak trochę bohater z przypadku, który docelowo miał ustąpić miejsca Kieszkowi, natomiast ten bronił bardzo przeciętnie, a momentami po prostu słabo. Hanousek i Skvarka nieźle weszli w ligę, natomiast stracili impet – ten drugi imponował konkretami, ale teraz tego nie ma. Hugi również pokazywał jakość, jednak też przez chwilę. Młyński rozczarowuje, Uryga się leczy. No, wygląda to kiepsko.

Miga mówi: – Na dziś – tak, transfery są rozczarowaniem. Tylko Aschraf El Mahdioui spełnia nadzieje. Skvarka ma błyski, ale tego jest zdecydowanie za mało. Mateusz Młyński wciąż odkręca się po przymusowym odpoczynku od grania, jaki zaserwowano mu w Arce. W spotkaniu z Wartą nie miał udanego zagrania. Jan Kliment błysnął w spotkaniu z Widzewem, ale musi zacząć strzelać w lidze. W klubie dominuje cierpliwa postawa i wiosną pewnie przyjdzie kolejna ocena, ale czas zacząć patrzeć co się dzieje na dnie tabeli, bo robi się niewesoło.

WISŁA NIE MA LIDERA

To ciekawy temat, bo Wisła zawsze słynęła z tego, że miała swojego lidera, który był Polakiem. Jakkolwiek by się działo w klubie – taka osoba najczęściej była. By cofnąć się daleko do Żurawskiego, trochę bliżej do Sobolewskiego, Brożka, czy – gdy był jeszcze w miarę zdrowy – do Błaszczykowskiego. Teraz takiej postaci brakuje.

Wydawałoby się, że może być nią Uryga, ale – jak zostało wspomniane – częściej spędza czas w lekarskich gabinetach niż na boisku. Jest kapitan Sadlok, natomiast on pomału jest odsuwany od zespołu. Siada na ławce, miał znaleźć się na liście piłkarzy do pożegnania. Jak gra, to przeciętnie, potrafi popełnić katastrofalny błąd jak z Jagiellonią. No, trudno uznawać go za lidera.

Miga też przyznaje, że problem istnieje: – Klub szykuje się do pożegnania Sadloka, który tej jesieni zaliczył kilka bardzo słabych występów. Nadanie tej drużynie nowego kształtu będzie dużym wyzwaniem. Chyba przydałoby się, żeby raz jeszcze wszedł do tej szatni Radosław Sobolewski albo Paweł Brożek i postawił wszystkich do pionu.

Gdyby zdrowy był Błaszczykowski, może on ciągnąłby ten wózek, ale to przecież nie jest sensacja, że Kuba złapał kontuzję. Można było wcześniej znaleźć taką postać, natomiast może też lider sam nie potrafi się wykreować?

GULA JESZCZE NIE ZROBIŁ RÓŻNICY

Albo nie potrafi go wskazać trener, który jak zauważa Miga, popełnia błędy. Gula to nie była postać anonimowa, gdy trafiał do Wisły – bardzo często, gdy w większym polskim klubie robił się wakat, to Gula przewijał się w rozważaniach. Dopiero co w Viktorii Pilzno, wcześniej mistrz Słowacji. Oczekiwania były więc sporo.

Na razie Gula nie zaznacza na tyle swojej obecności na drużynie, na ile by oczekiwano. Szuka. Choćby wspomniany Frydrych w pomocy. Choćby próbowanie Klimenta z boku boiska, gdy Starzyński i Młyński zawodzili.

Inna sprawa, że Gula nie chce zejść z obranej ścieżki i nie chce też tego klub. Pasieczny mówił: – Może to głupio zabrzmi, ale mecz w Poznaniu to idealny papierek lakmusowy. Szczerze wierzę, że pojedziemy do Poznania za rok i zagramy podobnie. To będzie idealny mecz, żeby ocenić jaki postęp zrobiliśmy. To nie jest problem grać piłką przeciwko najsłabszym w lidze – wyzwaniem jest grać piłką przeciw najlepszym na wyjeździe. Chcemy się znaleźć w takim miejscu, gdzie jedziemy na Lecha czy Legię i gramy tak, jak chcemy. Nie jesteśmy jeszcze w tym miejscu, to jest oczywiste, ale do tego dążymy. Takie mecze dają nam lekcje i tak to spotkanie traktujemy. Można pojechać na Lecha i zamurować wszystko, ale my chcemy się rozwijać jako drużyna. Nie wybraliśmy najłatwiejszej ścieżki. Czy ona będzie skuteczna – zobaczymy, ale w nią wierzymy.

Z kolei Miga mówi: – Chyba nie ma w Krakowie człowieka, który w ostatnich miesiącach przeżyłby tak duże zaskoczenie, jak on. Na pewno nie spodziewał się aż takich schodów. Początek sezonu tego nie wskazywał. Obawiałem się, że po takiej przerwie Wisła będzie rozkręcała się bardzo powoli, tymczasem latem zanotowała kilka obiecujących wyników. Potem jej schematyczna gra i brak automatyzmów sprawiła, że wiślacy zostali rozgryzieni przez rywali.

Skoro Wisła jest czytana, może nie trzeba zmieniać ścieżki o której mówił Pasieczny, ale choć lekko ją modyfikować?

PROBLEM Z OFENSYWĄ

Wisła strzeliła ledwie siedemnaście bramek. To najgorszy wynik w lidze po strefie spadkowej – Legii, Warcie, Górniku Łęczna. Skąd ten problem? Miga wskazuje:

Kreowanie sytuacji podbramkowych. Aż trudno uwierzyć, że w takiej lidze jak polska Ekstraklasa można grać takimi piłkarzami i przez 90 minut nie stworzyć ani jednej stuprocentowej okazji do zdobycia gola. A tak było choćby w ostatnim spotkaniu, przeciwko Warcie.

Tutaj można wejść w delikatną polemikę. Wisła Kraków stworzyła w tym sezonie 31 okazji bramkowych (za Ekstrastats). To nie jest aż taki zły wynik, bo Biała Gwiazda wyprzedza dziesięć drużyn. Może brakuje jej snajpera z prawdziwego zdarzenia, skoro Kliment i Forbes mają w sumie tyle bramek co jeden Frydrych.

Znamy Forbesa. To nie jest typowy łowca bramek, najwięcej przez sezon strzelił dziesięć. Kliment? Ogarnięty piłkarsko, ale dla niego dziesięć goli przez sezon to też nie jest wynik do przeskoczenia. Kliment wykorzystał 40% swoich okazji, Forbes niecałe 30%. Sekulski potrafi dać 62,5% Wiśle Płock. No jest różnica.

Natomiast trzeba się zgodzić – są też takie mecze jak z Wartą, kiedy Wisła jest kompletnie bezzębna i nawet najlepszy snajper z przodu nic by nie poradził.

NIERÓWNY YEBOAH

Pewnie z przodu byłoby lepiej, gdyby równą formę potrafił utrzymać Yaw Yeboah. Niestety tego nie potrafi. Wszedł w sezon kapitalnie, wydawało się, że jeszcze latem może z ligi wyjechać, ale potem zgasł. Już nie oglądamy tego Ghańczyka, który nawija Rymaniaka i ładuje bramkę, którą pokazuje cały świat. Oglądamy piłkarza, który przeważnie podejmuje złe decyzje i najzwyczajniej w świecie irytuje.

Stracił liczby. Owszem, trafił w derbach, natomiast od września trafił właśnie tylko wtedy. Nie daje też asyst, najczęściej przechodzi obok meczów, jest przeciętny.

Ale nie ma też łatwo, skoro cała machina nie funkcjonuje. Miga mówi: – Nie wiem, co by było, gdyby grał w stabilniejszej drużynie. Oczekuje się od niego, że będzie ciągnął grę, a to nie zawsze jest możliwe, bo on potrzebuje miejsca, by grać piłkę, jaką lubi.

W każdym razie Gula musi na to zwrócić uwagę, bo silny Yeboah, to po prostu lepsza Wisła.

PROBLEM Z MŁODZIEŻĄ

Wisła Kraków jest obecnie druga w Pro Junior System (za Lechem), ale młodzi piłkarze z pola nie dają jej jakości. Młyński nie wniósł tyle, ile oczekiwano, pamiętacie wejście Starzyńskiego do ligi? Wydawało się – wow, chłopak z dryblingiem, szybko będą z niego ludzie, ale jednak na razie się zatrzymał. Gruszkowski też po początku sezonu dawał nadzieje na coś więcej. Mimo tego Szot nie potrafi go wygryźć. Z kolei Szota potrafi zagrać katastrofę, jak w Pucharze Polski z Tychami.

Miga: – Przede wszystkim zwróćmy uwagę, że w Wiśle bardzo mocno postawili na młodzież. W niespotykanej dotąd skali. I choć jestem fanem takiego podejścia – zazwyczaj odbija się to na postawie zespołu. Młodemu jest łatwiej wejść do drużyny, która dobrze funkcjonuje, trudniej, gdy wymaga się od ciebie tu i teraz. Starzyński ma dopiero 17 lat i na razie nie biłbym na alarm. Za to w innych przypadkach być może doszło do przeszacowania i po prostu nie są to ludzie na Wisłę.

PODSUMOWANIE

Zdecydowanie widać, że Wisła ma dziś wiele problemów. Natomiast – w przeciwieństwie do choćby Zagłębia Lubin, sąsiada z tabeli – widać, że w tym klubie jest pomysł na działanie i chce zmierzać w konkretnym kierunku. Na razie ta droga jest jednak kręta. Zimą trzeba to podsumować i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Ale żeby wszystko zaorać – jest na to zdecydowanie za wcześnie.

Fot. Newspix & FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
2
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Komentarze

18 komentarzy

Loading...