Reklama

Podolski nabiera rozpędu. Czy utrzyma tempo?

redakcja

Autor:redakcja

03 grudnia 2021, 09:56 • 6 min czytania 6 komentarzy

Z jednej strony, oczekiwania ogromne. I trudno, żeby były inne – oto do Ekstraklasy przychodzi były mistrz świata. Były piłkarz Bayernu, Arsenalu, Interu. Nie jakiś grajek, który w tych klubach był juniorem, tylko gwiazdor futbolu niemieckiego. Gość, którego zna każdy szanujący się kibic na świecie.

Podolski nabiera rozpędu. Czy utrzyma tempo?

A zresztą, Lukasa Podolskiego przedstawiać nie trzeba. Wiadomo, że jego przyjście do Górnika było wydarzeniem dla całego polskiego sportu.

Ale z drugiej strony, mieliśmy też obawy. 37 lat na karku to nie wyrok dla piłkarza, ale pytanie o motywację Poldiego. Sezon w lidze tureckiej? Więcej bramek strzelili Sobiech czy Mesanović z Termaliki. Poldi w wywiadach podkreślający, że potrzebuje czasu, a Górnik nie walczy o nic więcej. Do tego Das Supertalent i dyskusja, czy powinno się przekładać mecze ESA pod niemiecki program rozrywkowy.

Było donośnie, ale zagadkowo. Zapowiadało się ciekawie, ale też mogło być… turystycznie. Cieszy, że teraz zaczyna się wydawać, że ten sezon Podolskiego w Ekstraklasie zapamiętamy z czegoś więcej, niż tylko z tego, że tu był.

Reklama

LUKAS PODOLSKI – W DEFENSYWIE

Piękne było przywitanie Podolskiego przy Roosevelta. To samo najlepiej oddawało, z jak szczególnym wydarzeniem mamy do czynienia. Ale też czy Lukasowi Podolskiemu groziło, że zostanie w Górniku kimś w rodzaju misia z Krupówek?

W sumie groziło.

Damy już spokój temu Das Supertalent, no ale wiadomo, że jakiekolwiek podejmowanie dyskusji o przenoszeniu meczów pod ten program było niepoważne. Z drugiej strony było jasne, że Podolski przyjechał do Górnika całkowicie bez formy fizycznej. Jest to jednak o tyle zaskakujące, że rozegrał 36 meczów w minionym sezonie w Turcji. Ale skończył granie w maju, przyszło lato…

Cóż, fakt, że był piłkarzem nie tylko do odbudowania, ale gruntownego odbudowania, sugerował myślenie: może już mu się tak nie chce. Może już się nie zepnie. Ekstraklasa go tak nie zmotywuje.

Kolejną stroną było to, że Poldi we wszystkich wywiadach tonował nastroje. On nie zrobi z Górnika drużyny walczącej o mistrza? Prawda, to wiedział każdy, kto realnie patrzy na futbol. Ale też było w tych wywiadach sporo defensywy ze strony Poldiego. Czas, czas, czas, na teraz nie jestem gotowy. To kiedy będzie? Nie poda daty. O co walczy Górnik? O nic. Płatek na pytanie o Poldiego opowiadający, że liczy na to jak Podolski pomoże młodym piłkarzom. Dużo rozmawiania o sprawach w zasadzie biznesowych, wizjach rozwoju klubu, akademii.

Reklama

I to wszystko fajne. Kluczowe. Może nawet ważniejsze niż boisko, jeśli Podolski faktycznie się zaangażuje.

Ale jeśli masz Podolskiego w lidze, liczysz, że będzie – cóż – Podolskim w lidze. A nie tylko głośnym nazwiskiem.

Tymczasem w kontekście Poldiego pojawiały się takie wątki jak:

  • przebłyski, owszem, ale też widoczne gołym okiem braki fizyczne
  • czasem frustracja grą partnerów, bo Górnik wyglądał kiepsko na otwarcie sezonu
  • szybka przerwa na przełomie sierpnia i września; do dziewiątej kolejki Poldi miał jeden mecz w pierwszym składzie
  • błyskawiczna żółta kartka, bodaj w pierwszej minucie meczu z Wisłą Płock
  • Poldi narzekający, że kiedyś to było, a dziś jest VAR
  • Poldi prokurujący karnego z Termaliką
  • Poldi w tym czasie podpisujący jeszcze kontrakt z RTL, gdzie miał być ekspertem przy meczach pucharowych
  • eksperci, jak Maciej Żurawski, podkręcający atmosferę, mówiący, że nie wierzą w przełamanie Poldiego

Cóż, a przecież to już był listopad. Podolski spędził kilka miesięcy w lidze, licznik bramek stał na zerze, była jedna asysta, kilka słabych meczów zabrzan mimo gry Podolskiego od pierwszej minuty.

LUKAS PODOLSKI – W OFENSYWIE

Trzeba podkreślić: od dziesiątej kolejki Lukas Podolski zszedł z boiska tylko na kilka minut z Legią Warszawa. Poza tym gra wszystko. Być może był też w tym element budowania, bo czasem w końcówkach było widać, że czegoś brakuje. Ale gra do końca.

Jedno też trzeba przypomnieć: u Podolskiego pojawiły się z czasem konkrety dotyczącego tego, kiedy można od niego wymagać. Powiedział, że po listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Polski to już będzie to. Późno? No pewnie. Każdy inny piłkarz pewnie dostałby po łbie za to, że czekać na niego trzeba tak długo. Prawie cała rundę.

No ale to jest jednak mistrz świata w polskiej lidze, ktoś, kto by tu nigdy nie trafił, gdyby nie więzy z Górnikiem Zabrze, ktoś, kto odrzucał o wiele tłustsze kontrakty dla Ekstraklasy.

Czekaliśmy, z wiedzą, że to ostatni dzwonek. Jak po tej przerwie będzie słabo, to już naprawdę można strzelać. Mówić o rozczarowaniu. Może nawet o jesiennym fiasku.

Ale, po prostu, na szczęście mówić tak nie trzeba.

Bo Podolski z Legią Warszawa i z Górnikiem Łęczna zapewnił piłkarskie fajerwerki. Pokazał, jaką może być wartością dodaną dla ligi. Ile dać jakości, boiskowego kolorytu. Piłkarzem, dla którego włącza się mecz, a nie tylko nazwiskiem, dla którego włącza się mecz.

Legią Warszawa był potężny strzał w poprzeczkę, który przypomniał nam Polska – Niemcy 2:0. Było też zwycięstwo, a Lukas grał pierwsze skrzypce. Był też gol, choć farfocel, ale niech będzie: przełamanie i mimo wszystko podkreślenie dobrego meczu z jednym z głównych rywali. Miało swoją wymowę.

Z Górnikiem Łęczna Poldi zamalował bramkę, która z miejsca może kandydować do bramki sezonu. Fenomenalne uderzenie. Trajektoria lotu piłki naprawdę wyjątkowa – niby daleko, ale Gostomski nie miał najmniejszych szans na interwencję. Nawet nie wiedział jak do tego strzału podejść. Gol z niczego, wyczarowany przed Poldiego. Już cokolwiek by się dalej z tą przygodą piłkarską nie zdarzyło, tego gola będziemy mu pamiętać.

Wiemy, że na tle Górnika Łęczna wyróżniali się już tacy gwiazdorzy jak Corryn z Warty, ale faktycznie, przyjemnością było oglądanie Poldiego w tym meczu. Cały czas pod prądem. We wszystkich ofensywnych sektorach boiska. Tu uruchamia akcję w pierwszej jej części. Tu stempluje zagraniem w pole karne. To naciska z odbiorem na trzydziestym metrze od bramki Łęcznej. To wystawia czystą piłkę.

Naprawdę, to było w pełni to, czego oczekiwano.

Z tym, że teraz trzeba zacząć to potwierdzać na tle lepszych rywali niż podopieczni Kieresia.

Poldi mówił, że sam niczego nie zrobi. Ale z drugiej strony, zastanawiamy się, bo i trudno się nie zastanawiać na ile gra z nim daje pewność siebie innym piłkarzom. Przecież patrzymy na takiego Dadoka i w ostatnich tygodniach zaczyna wyglądać jak ligowiec. Bartosz Nowak ustabilizował formę. Janża wrócił do siebie. Krzysiek Kubica szaleje. To jest nie do zmierzenia, na ile to zasługa Poldiego – może być tak, że nie ma jej wcale, ot, ich własna praca. Ale pamiętając jakie Górnik miał problemy mentalne w zeszłym sezonie, jak był porozbijaną drużyną, z Boakye machającym łapami, z frustracją ofensywną… Dzisiaj, gdy patrzy się na Górnika z Podolskim będącym już w dobrej formie fizycznej, czuć zupełnie inną wiarę.

To nie: jak trwoga, to podam Poldiemu, niech się martwi.

Tylko: gram z Podolskim, on mnie ceni, może jestem całkiem niezły.

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Andrzej Kowal: Mogłem prowadzić kadrę zamiast Antigi, ale nie czułem się gotowy [WYWIAD]

Jakub Radomski
4
Andrzej Kowal: Mogłem prowadzić kadrę zamiast Antigi, ale nie czułem się gotowy [WYWIAD]

Komentarze

6 komentarzy

Loading...