Reklama

Podolski i Grosicki wreszcie na miarę oczekiwań | Kozacy i badziewiacy

redakcja

Autor:redakcja

29 listopada 2021, 12:08 • 5 min czytania 8 komentarzy

Kamil Grosicki i Lukas Podolski – te dwa nazwiska były bodaj najgłośniejszymi, jakie trafiły ostatnio do Ekstraklasy. Obaj jednak, delikatnie mówiąc, wejścia mieli umiarkowane. Co prawda były i przebłyski, ale chyba dopiero w miniony weekend zagrali tak, że nikt nie mógłby w ich dyspozycję wbić szpilki. Podolski stemplował wszystkie akcje Górnika i strzelił fantastyczną bramkę, Grosicki szalał na lewej stronie, zaliczył hat-trick asyst, dołożył kluczowe podanie. Takiego Grosika i takiego Podolskiego chcemy oglądać jak najczęściej. Oby to była zapowiedź jak największej liczby tak dobrych występów.

Podolski i Grosicki wreszcie na miarę oczekiwań | Kozacy i badziewiacy

A co w badziewiakach? A w badziewiakach Zagłębie Gdańsk.

Badziewiaków można nazwać roboczo „Zagłębie Gdańsk i przyjaciele”. Lubinianie i lechiści zajęli aż sześć miejsc w tej zacnej jedenastce. I powiemy też otwarcie: Zagłębie Gdańsk nie musi też szukać dyrektora sportowego, bo jest nim Lubomir Guldan. Byliśmy pełni optymizmu, gdy obejmował stanowisko, ale trzeba powiedzieć, że Zagłębie od tamtej pory się nie rozwija, a sprowadzanie piłkarzy takich jak Pantić to nieporozumienie – sześć meczów, dwie czerwone kartki, kilka zawalonych goli. Jeden z najgorszych ligowców. To jest najciekawsze – Guldan sam przecież w ostatnim czasie grał na stoperze, co więcej, robił to dobrze. Gdzie jak nie tu powinien dostrzec na rynku, kto mógłby ogarniać? A jednak sprowadza Solerów czy Panticiów. U Starzyńskiego klasyczna wańka-wstańka, czasem mu idzie lepiej, czasem gorzej – tym razem idzie gorzej, z Rakowem kompromitacja całej drużyny, a ten, który miał być liderem, musi stanąć do odpowiedzialności. Na ten moment nie wiadomo o co chodzi w Lubinie, do czego dążą – chyba, że do dyskretnego, zaskakującego spadku.

Lechii mistrzowskie ambicje zostały delikatnie utemperowane przez Pogoń Szczecin. Worek bramek i do domu. Najmocniej ten mecz będzie wspominał Mateusz Żukowski, który miał w tym sezonie dobre mecze, ale ostatnio? Lekcje. Fatalny przeciw Stali, dziś wrzucony na pędzącą 180km/h karuzelę przez Grosickiego. Pietrzak dołączył się do mizerii, a Kuciak… no cóż, Kuciak był już trzynastym zawodnikiem Pogoni, rozdawał piękne prezenty.

Reklama

Zrelak gra taki futbol, że chyba zapomnimy już na dobre o odwoływaniu się do defensywnego napastnika Mariusza Ujka – Ujek jednak faktycznie bywał pożyteczny, Zrelak nie. Caye Quintana, zapowiadany jako potencjalna gwiazda Śląska, dał taki popis, że szkoda było prądu na wyświetlanie jego „akcji”. Pytanie czy nie grał za wysoko dla siebie. Gergel natomiast swoim wykonaniem karnego przypomniał nam postać Apoloniusza Tajnera – Tajner złapał się za głowę po skoku Małysza w Willingen, a po karnym Gergela za głowę złapał się Mariusz Lewandowski. Mosór to farciarz kolejki – sprokurowany karny zmarnowany przez Gergela, prezent dany Śpiewakowi też niewykorzystany. No ale błędy liczą się tak samo. Młyńskiego aż smutno oglądać – pamiętamy gdy zapowiadał się na skrzydłowego z fajnym dryblingiem, odejściem, a teraz może uchodzić za symbol marazmu Wisły.

Sypnęło debiutantami w jedenastce Kozaków, co zawsze cieszy. Ale nazwiska tej dwójki robią szczególne wrażenie: Podolski i Grosicki.

Podolski zapowiadał, że potrzebuje czasu. Mówił, że dopiero po tej listopadowej przerwie na kadrę chciałby być rozliczany. Niektórzy kręcili nosem, mieli zresztą prawo – zawodnik, który de facto jest gotowy na koniec rundy? Ale inni po prostu czekali. I cóż, cierpliwość chyba została nagrodzona. Już w ostatniej kolejce Podolski grał dobrze, nawet jeśli strzelony gol to trochę farfocel. Ale w tej… Przepiękny gol, nieustanne stemplowanie akcji ofensywnych zabrzan, ciągle pod prądem. Wiemy, że to na tle Górnika Łęczna, ale to był taki Podolski, na jakiego liczyliśmy.

Reklama

Kamil Grosicki? Hat-trick asyst. To też był taki Grosik, jakiego chcemy widzieć, podpalający rywalom w niemal każdej akcji całą defensywę. Cóż, Grosicki zawsze potrzebował dobrej formy fizycznej, jeśli do niej wrócił, to powinniśmy oglądać zupełnie innego piłkarza niż do tej pory.

Doceńmy obecność w jedenastce kozaków Roberta Dadoka, bo to nieoczywista kandydatura, raczej bywalec badziewiaków. Tym razem gol, asysta, ogółem bardzo dobre zawody. Mateusz Praszelik w kluczowym, niezwykle trudnym dla Śląska, momencie wziął na siebie odpowiedzialność – nawet jeśli przy golu miał trochę szczęścia, to już wcześniej dawał sygnał do ataku. Obok niego Kowalczyk, dopiero pierwszy raz, ale całkowicie zasłużenie – bramka i mnóstwo pożytecznej pracy.

Defensywa złożona z Maty-Papanikolau-Vallo, a także Bednarka w bramce. Bednarek to spore zaskoczenie z racji tej, że Lech grał z Wartą u siebie. Wydawało się, że to będzie łatwiejszy mecz. A gdyby nie Bednarek, Warta spokojnie w pierwszej połowie mogła wyjść na prowadzenie. Vallo na prawym wahadle w Wiśle Płock czuje się coraz pewniej – młody Słowak sprowadzany był za grosze jako projekt, teraz zdaje się łapać grunt, bo gol strzelony Cracovii tu uwieńczenie jego dobrej formy. Co do Maty to zaskakuje, że dopiero pierwszy raz w kozakach, bo to piłkarz, który już zdążył w lidze pokazać się nie raz. Papanikolau swoją asystą do Lopeza potwierdził, że jest kimś, kogo Papszun potrzebuje – znakomicie grającym piłką defensorem. Tylko teraz potrzeba regularności.

A bywalec Lopez? Cóż, można dyskutować, czy to najlepszy piłkarz ligi. Warto też zauważyć, że również Zahović pokazuje konsekwentny wzrost formy, wydaje się, że wreszcie się odnalazł.

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. NewsPix

Najnowsze

Piłka nożna

Kulisy zamieszania ze Świderskim. Załamany team manager, piłkarze go bronią i pocieszają

Jakub Radomski
40
Kulisy zamieszania ze Świderskim. Załamany team manager, piłkarze go bronią i pocieszają

Komentarze

8 komentarzy

Loading...