Legia Warszawa w samej końcówce pierwszej połowy wyszła na – zasłużone zresztą – prowadzenie w starciu z Jagiellonią Białystok. Wokół trafienia “Wojskowych” krążą jednak kontrowersje związane z domniemanym ofsajdem Mahira Emrelego.
No właśnie, był spalony czy nie było? Grafika zaserwowane przez realizatorów spotkania wyjaśnia w sumie niewiele. VAR bardzo długo analizował całą sytuację i ostatecznie uznał, że bramka została zdobyta w sposób prawidłowy.
Tak czy owak, jeżeli Jaga myśli o wywiezieniu z Warszawy choćby punktu, musi się czym prędzej obudzić. W ofensywie podopieczni Ireneusza Mamrota właściwie nie istnieją.
CZYTAJ TAKŻE:
- Jestem Darek, teraz to już na pewno mi się uda
- Wywiad Mioduskiego, czyli tonący chwyta się kilku brzytw jednocześnie