Górnik Zabrze może być dziesiątym pogromcą Legii Warszawa w tym sezonie Ekstraklasy. Drużyna z Roosevelta sama potrzebuje przełamania, bo pozostaje bez zwycięstwa od czterech kolejek. Zapowiada się ekscytujący mecz, o którym rozmawiamy z pomocnikiem Górnika, Bartoszem Nowakiem. Czy transparent na Legii jest dodatkową mobilizacją? Czy seria porażek zmieniła postrzeganie warszawskiej drużyny? Co jest największym problemem w grze Górnika? Czy przyjście Podolskiego rozbudziło apetyty? Czy Nowak gra na więcej niż 50 procent swoich możliwości? Zapraszamy.
Jak się czujecie w roli faworyta przed meczem z Legią?
A jesteśmy faworytem?
Tak wynika z tabeli.
Nie no, nie jesteśmy żadnym faworytem, choć oczywiście znamy swoją wartość. Wartość, której ostatnio nie pokazywaliśmy, więc teraz jest w nas podwójna chęć zwycięstwa. W poprzedniej kolejce słabo się zaprezentowaliśmy w Radomiu. To nie jest dobry moment na patrzenie w tabelę, do końca sezonu zostało bardzo dużo meczów, ale myślę, że zarówno my, jak i Legia chcemy więcej. Obie drużyny liczą na przełamanie, to może być bardzo ciekawy mecz.
Górnik Zabrze pokona Legię? Kurs 3.15 w Fuksiarz.pl
Czuć w powietrzu, że to wyjątkowe spotkanie dla kibiców?
Każdy wie, że gdy przychodzi pora na mecz z Legią, to jest ten dodatkowy smaczek. Na początku tygodnia jeszcze tego nie odczuwaliśmy, ale z każdym kolejnym dniem to się zmieniało. Dochodzą do nas komunikaty o liczbie sprzedanych biletów. Udało się już przekroczyć 20 tysięcy. Atmosfera na pewno będzie świetna.
Kibice jakoś wam sygnalizowali, że ten transparent wywieszony na Legii “w Zabrzu śmierdzi i bieda” macie pomścić na boisku?
Mam nadzieję, że to podziała na nas tak, jak zazwyczaj takie rzeczy działają, czyli motywująco. Dochodzą do nas te historie. Wiemy, co fani Legii wywiesili u siebie i widzieliśmy rymowaną kontrę kibiców Górnika. Aspekt pozasportowy w tym starciu również jest ważny. Nie powiem, że czujemy przez to presję, ale wiem że będzie to mecz elektryzujący bardziej niż zwykłe ligowe spotkanie.
Zmienia się postrzeganie Legii po jej dziewięciu porażkach, respekt jest mniejszy?
Trochę na pewno, ale nikogo nie lekceważymy. To nadal drużyna, która ma piłkarzy dobrych indywidualnie, więc musimy być czujni i skoncentrowani, żeby rozegrać dobry mecz i wygrać.
Nie obawiasz się, że fatalna seria waszego przeciwnika sprawia, że jego przełamanie jest coraz bliższe? Legia nie będzie przecież wiecznie przegrywać.
Ale tydzień może jeszcze poczekać (śmiech). My też ostatnio nie wygrywaliśmy, to już cztery kolejki, więc też potrzebujemy zwycięstwa i przełamania. Nie chcemy się znów wkurzać przez cały tydzień i znów zawieść kibiców. Są z nami od początku sezonu, nawet gdy graliśmy słabiej. Teraz przyjdą w bardzo dużej liczbie, więc swoją grą chcemy im podziękować i zachęcić, żeby następnym razem przyszło ich tyle samo.
Górnik przez dwie dekady kompletnie nie radził sobie przy Łazienkowskiej, dopiero w zeszłym sezonie przełamaliście tę niemoc. U siebie natomiast regularnie potrafi zatrzymywać Legię. W ostatnich dziesięciu latach wygrał z nią w Zabrzu pięć razy.
To jest to, o czym mówiłem: u nas kibice odgrywają istotną rolę, potrafią robić różnicę. Nie lubię patrzeć na historię, bo przeważnie jest niemiarodajna dla tu i teraz. Chodzi o różne lata, różne drużyny, różnych piłkarzy. To, że ktoś gdzieś wygrał dwa lata temu może być już bez znaczenia, bo miał zupełnie inny skład. Patrzymy na siebie, wszystko zależy od nas. Legia nie jest nie do pokonania. Jesteśmy w stanie zwyciężyć.
Uroczo to brzmi, gdy mówisz o przegrywającej dziewięć meczów Legii, że jest do pokonania.
No wiesz, o co mi chodzi. Nie idźmy w skrajności, nie róbmy z Legii ekipy, która będzie wszystko przegrywała i walczyła o utrzymanie, bo moim zdaniem nie będzie. W poprzednim sezonie nie była tak mocna, jak niektórzy ją kreowali i nie jest dziś tak słaba, jak większość mówi.
Legia przełamie się i wygra w Zabrzu? Kurs 2.30 u Fuksiarza
Rozmawialiśmy pół roku temu. Rozsadzała cię wtedy ambicja i złość na niewykorzystany potencjał – swój i zespołu. W nowym sezonie jednak zanosi się na powtórkę z rozrywki.
Trudno tu coś nowego dodać. Jeżeli dalej będziemy tak grali i tak punktowali, to po sezonie kogo się nie zapytasz, też nie będzie zadowolony i będzie mówił podobnie.
Mówiłeś, że w ubiegłym sezonie nie grałeś nawet na 50 procent swoich możliwości. Na ile grasz obecnie?
Nie chcę znowu mówić czy na 40 procent czy może 55. To nie ma sensu. Po prostu zbyt rzadko jestem z siebie zadowolony po meczach i muszę to zmienić.
Masz na razie dwa gole i dwie asysty. Gdybyś utrzymał to tempo, miałbyś lepsze liczby niż w ostatnim sezonie. Może przynajmniej tu jest lekki pozytyw?
To też nie jest tak, że ja się będę tutaj biczował. Stwarzamy sobie sporo sytuacji, wykonujemy dużo otwierających podań, ale mamy problem z ich wykorzystywaniem i nad tym pracujemy. W każdym meczu mamy naprawdę niezłe momenty, tyle że w każdym meczu mamy też momenty naprawdę słabe. Nic nie jest tu czarno-białe. Rozmawiamy, analizujemy, staramy się coś zmienić, więc mam nadzieję, że coraz częściej będziemy pokazywali swoją pozytywną stronę.
Przyjście Lukasa Podolskiego latem rozbudziło oczekiwania?
Bez wątpienia. Trudno, żeby transfer takiej postaci nie wzbudził licznych komentarzy w świecie piłki. To było oczywiste, że przyjście Poldiego spowoduje boom i szał – dla Górnika, dla ligi i dla każdego zawodnika w zespole. Teraz mu się obrywa, ale tak to działa na tym poziomie. Jeśli zrobi coś fajnego na boisku, wszyscy będą o tym pisać. Podobnie jest wtedy, gdy coś mu nie wyjdzie. To nie pierwsza tego typu sytuacja w jego życiu. On wie, jak do takich sytuacji podchodzić i jak sobie z nimi radzić. Nikomu nie musi udowadniać swojej klasy, ale jestem przekonany, że i tak zrobi to raczej prędzej niż później. To, o czym mówiłem ze stwarzaniem sytuacji, dotyczy również Poldiego.
Przez pół godziny z Wisłą Płock najwyraźniej wystrzelaliście się na następny miesiąc. W tym fragmencie graliście znakomicie, ale w kolejnych czterech meczach trudno było Górnika chwalić, może poza remisem w Gdańsku.
Nie mam zamiaru się bronić w tej kwestii, bo braknie mi argumentów. To już za nami, dlatego może dobrze, że nie lubię rozmawiać o historii. Musimy patrzeć przed siebie. Zostało nam sześć spotkań w tym roku plus Puchar Polski, w którym też chcemy grać dalej.
Terminarz was nie rozpieszcza. Najpierw gracie z dołem tabeli, czyli Legią i Górnikiem Łęczna, ale potem czekają na was Śląsk, Pogoń, Raków i Lech.
No i super. W ciągu miesiąca mamy siedem spotkań – dużo grania, dużo punktów do zdobycia, atrakcyjne mecze dla kibiców. Możemy bardzo fajnie zakończyć ten rok.
Założenia w grze Górnika mocno się zmieniły w nowym sezonie?
Zaczęliśmy sezon czwórką w obronie, ale nie mogliśmy znaleźć swojego rytmu, w słabym stylu przegraliśmy z Pogonią i Lechem. Sztab szkoleniowy zdecydował, że lepiej będzie wrócić do ustawienia z trójką stoperów, z którym byliśmy już oswojeni i które w ostatnim czasie znaliśmy najlepiej. Wyniki zaczęły się poprawiać i tak zostało. Nie jest jednak powiedziane, że już do końca sezonu będziemy grali trójką z tyłu. Sztab tłumaczył to potrzebą chwili, ale kto wie: może nawet już z Legią zmienimy ustawienie? Do niczego się nie przywiązujemy. Nie będziemy grali wyłącznie atakiem pozycyjnym albo głównie z kontry. W każdym meczu chcemy wykorzystywać słabsze strony rywala. Jeżeli ktoś traci dużo goli po kontratakach, dlaczego mamy się nastawiać na coś innego? Ale jeśli dany zespół ma większe problemy w niskiej obronie, możemy dłużej utrzymywać się przy piłce. W praktyce różnie wychodzi, pomysł jednak mamy zawsze.
Kibice Górnika mogą mieć nadzieję, że ten sezon to jeszcze będzie coś więcej niż walka o spokojne utrzymanie?
Tak. Chcemy, żeby tak było, wierzymy w to. Pora na przejście od słów do czynów i przekonanie kibiców, że to możliwe.
rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK
CZYTAJ TAKŻE:
- Marcin Brosz: Górnik fundament już miał, trzeba było wykonać kolejny krok. Tu się różniliśmy [WYWIAD]
- “Piłkarze nie wiedzą, co znaczy Legia? Ale właściciel też nie!”. Ankieta o kryzysie
Fot. Newspix