Piłkarze Leicester udowodnili, że miejsca w sektorze VIP na stadionie piłkarskim, tuż za ławką rezerwowych, wcale nie są najlepszymi do oglądania popisów piłkarzy. Można przecież brać udział w meczu i mieć dużo lepszy obraz na panujące wydarzenia. Jeżeli jednak ktoś tak podchodzi do rozgrywania spotkania, to musi się to skończyć wysoką porażką.
LEICESTER – CHELSEA 0:3. BYLI PIŁKARZE LISÓW USTAWILI WYNIK
Od pierwszych minut z trybun na King Power Stadium dało się słyszeć gwizdy za każdym razem, gdy przy piłce znajdował się Ben Chilwell. Anglik kompletnie się tym nie przejmował i już w 5. minucie sprawił, że kibice gospodarzy musieli przerwać gwizdy i zamilknąć w obawie przed utratą bramki. Ostatecznie piłka po jego strzela trafiła w poprzeczkę. Był to pierwszy sygnał dla Lisów, że trzeba wziąć się do roboty. Nic takiego się nie stało i The Blues dopięli swego kilka minut później. Chilwell tym razem ustawił piłkę przy chorągiewce w narożniku boiska, a po jego dośrodkowaniu do bramki trafił Antonio Rudiger. Bramka obrońcy to dla zespołu Thomasa Tuchela nic nowego. Gol Niemca był trzynastym trafieniem obrońców Chelsea w tym sezonie Premier League. Delikatnie mówiąc, wyprzedzają oni pod tym względem swoich kolegów po fachu z innych drużyn.
Gole obrońców w tym sezonie Premier League:
- 13 – Chelsea
- 12 – wszystkie inne zespoły łącznie
Oglądanie asysty Bena Chilwella w barwach przyjezdnego zespołu nie było wcale najgorszym doświadczeniem dla kibiców Leicester tego popołudnia. W 28. minucie do siatki piłkę zapakował bowiem N’Golo Kante, który przecież swoją pozycję w Premier League budował właśnie na King Power Stadium. Do tego Francuz we wszystkich swoich 202 występach na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Anglii zdobył dopiero 12 bramek. Nie była to więc codzienna sytuacja. Tym razem uderzył zza pola karnego tuż przy słupku, Kasper Schmeichel był bez szans. Gracze Lisów nie oddali w pierwszej połowie żadnego strzału, nie mówiąc o celnych uderzeniach. Nie zaprezentowali absolutnie żadnych argumentów.
LEICESTER – CHELSEA 0:3. NAJNIŻSZY WYMIAR KARY
W drugiej połowie jedyną nadzieją dla gospodarzy było pojawienie się na placu gry Jamesa Maddisona. Anglik zaczął mecz na ławce rezerwowych, mimo że z powodu kontuzji nie mógł dziś zagrać Youri Tielemans. Swoim wejściem pokazał menedżerowi, że ten mylił się, zostawiając go jedynie na ławce. W pierwszej minucie po przerwie od razu podłączył do akcji Jamie’go Vardy’ego. Jego dośrodkowanie zostało złapane przez Edouarda Mendy’ego, ale przynajmniej mogliśmy zobaczyć, w jakim stroju występował dziś senegalski bramkarz. Maddison zdążył później oddać dwa groźne celne strzały z dystansu oraz dośrodkować w pole karne, stwarzając okazję Vardy’emu. Na tym w zasadzie kończy się lista wyczynów graczy Leicester dzisiejszego dnia. Jedyna okazja na gola, przy której Maddison nie maczał palców, to strzał z dystansu Daniela Amarteya.
The Blues kontynuowali za to swój napór. Ben Chilwell pokazywał się do gry niemal na każdej ofensywnej pozycji, ale czego miał szukać na lewej obronie, skoro nie było czego bronić? Dodatkową jakość wprowadzili Christian Pulisic i Hakim Ziyech, którzy weszli na murawę w 62. minucie spotkania. Marokańczyk podał do Amerykanina, który nie trafił z bliskiej odległości. Kilka minut później ta sama dwójka powtórzyła jednak poprzednią akcję i tym razem dopięła swego. W 71. minucie po golu Pulisica było już 3:0, a gospodarze zupełnie stracili ochotę do gry. Zdecydowanie częściej od nich na telewizyjnych powtórkach pokazywał się sędzia liniowy, który raz za razem pokazywał spalonego zawodników Chelsea.
Ostatecznie wpakowali oni kolejne trzy bramki, ale wszystkie te trafienia zostały momentalnie cofnięte przez podnoszącego chorągiewkę arbitra. Ze swoich trafień nie mogli się więc cieszyć Callum Hodson-Odoi, Reece James, a także Pulisic, dla którego byłby to dublet. Nieobecność Romelu Lukaku z powodu kontuzji zupełnie nie przeszkodziła więc graczom Chelsea w zdobyciu kilku bramek. Thomas Tuchel spokojnie może usadowić się w fotelu lidera, bo 6-punktowa przewaga nad drugim Manchesterem City oznacza pewne utrzymanie prowadzenia w lidze minimum do następnej kolejki. Lisy zostają w drugiej połowie tabeli ligowej i muszą wziąć się w garść, jeśli nie chcą stracić punktów w czwartkowym pojedynku z Legią Warszawa w Lidze Europy.
LEICESTER – CHELSEA 0:3 (0:2)
Rudiger 14′, Kante 28′, Pulisic 71′
Czytaj także:
- Bukayo Saka: 20-latek, który wyważył drzwi do angielskiej piłki
- Nie pobić Derby County, czy coś więcej? Co czeka Norwich City?
Fot. Newspix