Reklama

Atalanta grała świetnie, ale po drugiej stronie biegał Cristiano Ronaldo

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

02 listopada 2021, 23:37 • 4 min czytania 17 komentarzy

Kojarzycie tę scenę z Harry’ego Pottera, gdy kilkoro czarodziei z Ministerstwa Magii przychodzi, żeby aresztować Dumbledore’a? Ten stary cwaniak nie zamierza jednak godzić się na wycieczkę do Azkabanu, tylko wyciąga ręce, przylatuje Feniks, dyrektor Hogwartu zamienia się w słup ognia i tyle go widzieli. – Możesz go nie lubić, Ministrze, ale nie możesz zaprzeczyć temu, że Dumbledore ma styl – mówi wówczas jeden z oddelegowanych czarodziei. No i dzisiaj takim Dumbledorem był Cristiano Ronaldo. Bo Atalanta miała plan, przewagę, idealną sytuację. A i tak na koniec przyszedł wyga, który wszystkich wyjaśnił.

Atalanta grała świetnie, ale po drugiej stronie biegał Cristiano Ronaldo

Atalanta – Manchester United. Trudna relacja Manchesteru United z pressingiem

Gospodarzom należą się jednak brawa. Już pierwsze minuty starcia w ramach Ligi Mistrzów pokazały nam, że Włosi wyciągnęli wnioski z ostatniego ligowego meczu Manchesteru United. Czerwone Diabły, grając z Tottenhamem, właściwie wcale nie musiały borykać się z wyjściem spod pressingu. Ekipa z Londynu po prostu go nie zakładała, dzięki czemu eksperymentalne ustawienie z piątką defensorów miało relatywnie łatwy debiut.

Atalanta na podobną swobodę pozwolić nie mogła, dlatego już od pierwszych minut ruszyła na drużynę przyjezdnych. Na efekty nie trzeba było specjalnie długo czekać, bo niezłe okazje mieli już w ciągu kwadransa. Najlepszym, ale nie jedynym, przykładem otwierający gol Ilicicia, gdzie udało się uśpić czujność defensorów Manchesteru United, a następnie wystawić piłkę Słoweńcowi, który przy odrobinie szczęścia pokonał de Geę.

Niedługo później przed dobrą okazją stanął Zapata, ale w ostatniej chwili zareagował Bailly. Cała sytuacja wzięła się z niefrasobliwego autu w wykonaniu Luke’a Shawa, pressingu założonego na Pogbie i błyskawicznej straty Francuza. Obrona Czerwonych Diabłów po prostu nie nadążała z odpowiednim ustawieniem, gdy Atalanta zaczynała im przeszkadzać już w okolicach pola karnego.

Reklama

Wspomniany kolumbijski napastnik sam mógł właściwie rozwiązać kwestię tego starcia, ale brakowało mu odpowiedniego wykończenia. Zapata się starał, szarpał, ale dominowała nieskuteczność, która skazała Atalantę na zaledwie jednego gola w pierwszej połowie. A spokojnie mogło być więcej, bo Włosi – poza nielicznymi wpadkami – doskonale realizowali plan Gasperiniego.

Pewnie by ten mecz wygrali, nie jest to szczególnie kontrowersyjna teza. Ich ataki przybrały jeszcze na mocy, gdy boisko opuścił Raphael Varane. Mimo tego gracze Atalanty wiele by oddali, żeby do bazy zjechał inny z letnich nabytków Manchesteru United.

Atalanta – Manchester United. Cristiano Ronaldo znowu to zrobił

Goście stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji. Nawet jeśli ich obrona dalej nie wyglądała pewnie, to z przodu kleiło się całkiem nieźle. Paul Pogba uderzył obok słupka, Scott McTominay trafił nieczysto, ale piłka i tak zatrzymała się dopiero na obramowaniu, a w samej końcówce mógł trafić Donny van de Beek, ale świetnie, niczym w szczypiorniaku, zareagował Musso.

Tylko, no właśnie, żaden z nich nie trafił. Swoje sytuacje wykorzystał natomiast Cristiano Ronaldo, który – nie ma co kryć – znowu dołożył nieco do kredytu zaufania Ole Gunnara Solskjaera.

Pierwsze trafienie? Koronkowa akcja z Bruno Fernandesem. Pomocnik nie grał najlepszego spotkania, ale w tamtym momencie zachował się perfekcyjnie. Wystawił piłkę Ronaldo, a ten nie dał bramkarzowi najmniejszych szans. Istotne jest też to, że 36-latek nie przyszedł na gotowca, ale miał wydatni wkład w konstrukcję tej akcji. Odegrał, urwał się dwóm obrońcom na dystansie dziesięciu metrów, a potem wykończył całość.

Reklama

Ronaldo wówczas zaimponował, ale, jak się koniec końców okazało, dopiero się rozkręcał. W ostatnich tchnieniach meczu zdobył bowiem bramkę, która zagwarantowała Manchesterowi United jeden punkt w starciu z Atalantą. Pod pewnymi względami kopia jego trafienia z Tottenhamem – piłka z powietrza, wolej, prosto w narożnik bramki.

Większość piłkarzy pewnie by przyjmowała, kręciła bączki, szukała miejsca do oddania strzału i koniec końców traciła piłkę. A Cristiano Ronaldo? Bez namysłu, ale zarazem z zachowaniem wszelkich zasad, by móc określić tę próbę mianem perfekcyjnej.

Atalanta panowała dzisiaj nad wieloma aspektami boiskowego rzemiosła, ale nie zdołała ujarzmić Portugalczyka. Ten znowu zrobił swoje.

Można mieć zastrzeżenia co do jego ogólnej gry, sam takie przecież mam, ale jednocześnie trzeba przyznać jedno – ma gość styl. Z niczego potrafi stworzyć coś absolutnie pięknego, co koniec końców ma bezpośredni wpływ na wynik spotkania. Tak było i tym razem.

ATALANTA 2:2 MANCHESTER UNITED

J.Ilicić 12′, D.Zapata 56′ – C.Ronaldo 45′, 91′

Czytaj także:

Fot.Newspix

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Czy utrzymamy się w Lidze Narodów?

AbsurDB
3
Czy utrzymamy się w Lidze Narodów?

Komentarze

17 komentarzy

Loading...