Elche wyglądało dzisiaj na ekipę, która jest w stanie utrzeć nosa Realowi. Zabrakło jej jednak skuteczności, czego z kolei podopieczni trenera Ancielottiego mieli aż nadto. Szczególnie Vinicius, który niejednego rywala mógłby dzisiaj genem zabójcy postraszyć. Tak jak Toni Kroos, tylko że w innym kontekście. Widać, że w Madrycie przygotowania do Halloween idą pełną parą, ale na szczęście dla “Królewskich” obyło się bez wpadki.
Elche – Real. Piękna akcja Realu na 1:0
Przełomową dla przebiegu mecz akcję Real wyprowadził w 22. minucie. Casemiro z głębi pola zagrał do Mariano z pierwszej piłki tuż po przejęciu złego podania przez obrońcę Elche. 28-letni Hiszpan zagrał piętką do Viniciusa, który wparował w pole karne i pokonał bramkarza strzałem po długim słupku. Piękne to było, no piękne. Niedługo później swoją szansę miał Mariano, ale tak chciał zaczarować golkipera gospodarzy, że wyrzucił się do linii końcowej i z ostrego kąta strzelił tylko w boczną siatkę. Takie pudła mogły ważyć sporo, bo piłkarze Elche też byli groźni.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Ogółem wydawało się, że Real zostawia na swojej połowie za dużo miejsca. Courtois musiał się trochę sprężać, być czujny, bo ten mecz nie zapowiadał się jak leniwy dzień w biurze. Gdy jednak “Królewscy” odzyskiwali futbolówkę, to Elche musiało spoglądać za plecy z obawą. Nawet z Marcelo i Mariano w wyjściowej jedenastce to była drużyna, która w kilka sekund była w stanie stworzyć zagrożenie. Nie zapowiadało się, że to starcie skończy się na jednym trafieniu Viniciusa.
W ekipie Elche najbardziej na bramkę pracował Lucas Perez. W pierwszej połowie miał dwie okazje: wolej po dośrodkowaniu z lewego skrzydła i uderzenie przed linią piątego metra, tylko że słabszą nogą. To zapewne zaważyło, że Courtois nie musiał wyciągać piłki z siatki. Wcześniej błąd popełnił Alaba, który nie wszedł dzisiaj na swój optymalny poziom. Podobnie Vazquez, który raz potrafił się zagubić, a kiedy indziej notował kluczowy odbiór. Ot, dobrze będzie powiedzieć, że Real w defensywie był po prostu chwiejny.
Elche – Real. Zabójczy Vinicius
W drugiej połowie do głosu nie przestawało dochodzić Elche. Mecz w pierwszej fazie drugiej połowy co prawda nie powalał, ale naprawdę niewiele brakowało, żeby Real narobił sobie kłopotów. Tu bliski strzelenia samobója był Marcelo, tam Guti oddał piłkę do koszyczka bramkarza “Królewskich”, choć mógł załadować, ile fabryka dała. Ten sam Guti zresztą kilka sekund później otrzymał drugą żółtą kartkę za faul na Kroosie, co było początkiem złych wieści dla 15. ekipy La Liga. Odrabiać straty w dziesiątkę w meczu z Realem? Cóż, zadanie co najmniej trudne. Elche było bardzo zmotywowane, może nawet za bardzo i na dobrym nastawieniu się skończyło. W 73. minucie Vinicius zadał drugi cios. To poważnie podkopało optymizm gospodarzy.
Real znów stworzył świetną akcję. Kroos podał do Modricia, a Chorwat prostopadłym zagraniem uruchomił Viniciusa, który bez zawahania wjechał w pole karne i podcinką przelobował bramkarza. Ponownie lewą nogą i tutaj też gol taki, że palce lizać. Wystarczyły dwa momenty nieuwagi obrońców Elche, dosłownie dwa razy pozostawione wolne pole Brazylijczykowi przez 90 minut, żeby doszło do takich szkód. “Królewscy” wykazali się zimną krwią godną mistrzów, w czym oczywiście byli oszczędni. Na Elche to wystarczyło, ale, tak jak napisaliśmy wcześniej, Real prosił się o kłopoty.
W 86. minucie Kroos z Casemiro postanowił zabawić się w impostora. Tak popykali sobie piłeczką przed własnym polem karnym, że chwilę później na tablicy wyników mieliśmy 1:2. Lekceważące podejście? Może. W każdym razie niesamowity był to wylew, ba, godny boisk Ekstraklasy. Niemiec przeprosił swoich kolegów i dobrze dla Realu, że skończyło się tylko na strachu. W kolejnym spotkaniu piłkarze z Madrytu dopuszczają do straty gola kontaktowego w końcówce, a to prędzej czy później może się okrutnie zemścić.
CZYTAJ TAKŻE:
Elche – Real 1:2 (0:1)
Milla 86′- Vinicius 22′ i 73′
Fot. Newspix