Reklama

To nie był spacerek, ale Raków nie potknął się w Kaliszu

redakcja

Autor:redakcja

26 października 2021, 20:45 • 3 min czytania 2 komentarze

Raków Częstochowa ostatnio dość nieoczekiwanie przechodzi przez burzliwy czas z uwagi na ilość spekulacji na temat przyszłości Marka Papszuna. A także i w KKS-ie Kalisz sporo się dzieje, biorąc pod uwagę, że ekipę dopiero co objął Bogdan Zając. Zamieszanie związane ze szkoleniowcami nie wpłynęło jednak niekorzystnie na przebieg dzisiejszego starcia w Pucharze Polski. Ostatecznie Raków zwyciężył z drugoligowcem 2:1, ale – na co zresztą wskazuje sam wynik – nie była to lekka, łatwa i przyjemna przeprawa dla obrońców tytułu.

To nie był spacerek, ale Raków nie potknął się w Kaliszu

KKS Kalisz – Raków Częstochowa. Kosztowne błędy

Pierwsza połowa toczyła się dokładnie tak, jak jakieś 90% tego rodzaju spotkań – Raków miał przewagę i napierał, a KKS czyhał na szybkie kontry bezpośrednio po odbiorze futbolówki, zwłaszcza prawym skrzydłem. I trzeba oddać gospodarzom, że ich dynamiczne wypady naprawdę wyglądały groźnie. Nie bez kozery Marek Papszun kilka razy dość ostro ochrzanił swoich podopiecznych. Raków wracał bowiem do defensywy zbyt wolno, pozostawiał oponentom wiele swobody nawet w okolicach, albo i wewnątrz własnej szesnastki. Fakt, że niewiele z tego wynikało, bo kaliszanie w ostatniej fazie akcji trochę się podpalali i na ogół za szybko decydowali się na uderzenie, no ale na pewno nie było tak, że na boisku istnieli wyłącznie przyjezdni.

Tylko cóż z tych komplementów, skoro ekipa z Częstochowy już na przerwę schodziła z dwubramkowym prowadzeniem?

Golkiper kaliskiej ekipy, Maciej Krakowiak, początkowo pracował na status bohatera swojego zespołu. Świetnie się zachował w kilku sytuacjach, dobrze czytał grę na przedpolu, w ogóle był bardzo pewny i ewidentnie naładowany energią. To ostatnie go chyba trochę zgubiło – na dziesięć minut przed przerwą strasznie się podpalił i sfaulował Vladislavsa Gutkovskisa w sytuacji, która wcale nie wymagała aż tak radykalnych kroków. Arbiter po konsultacji z VAR-em wskazał na jedenastkę, a do siatki trafił Walerian Gwilia. W doliczonym czasie gry wynik po serii błędów w defensywie Kalisza (samego Krakowiaka też chyba trzeba trochę za tę sytuację winić) podwyższył Mateusz Wdowiak, no i stało się jasne, że położenie gospodarzy po 45 minutach jest po prostu paskudne.

Reklama

KKS Kalisz – Raków Częstochowa. Drugoligowiec powalczył

Trzeba jednak oddać podopiecznym Bogdana Zająca, że nie załamał ich niekorzystny obrót sytuacji i – co tu kryć – fatalny wynik. Po przerwie wciąż byli zespołem groźnym. Ani lepszym, ani przeważającym, ale groźnym. Krakowiak znów zaczął ratować swoim kolegom skórę zamiast pakować drużynę w kłopoty, no i Raków nie był w stanie podwyższyć prowadzania i definitywnie rozstrzygnąć losów meczu. Nie pomogło nawet pojawienie się na murawie Iviego Lopeza. Mało tego – w 85. minucie Bartosz Walencik sytuacyjnym, dość fartownym strzałem zmieścił piłkę w bramce częstochowian i faworytom naprawdę zapaliło się pod tyłkiem.

Nie powiemy, żeby nad murawą uniósł się zapach dogrywki, ale… no, zrobiło się gorąco. KKS w ostatniej fazie spotkania wykreował sobie naprawdę wystarczająco dużo okazji, by zdobyć co najmniej dwa gole i skarcić Raków za wcześniejszą nieskuteczność.

Finalnie sprawy jednak zostały rozstrzygnięte w trakcie podstawowego czasu gry, stanęło na wyniku 2:1 dla Rakowa. I nie ma co tutaj opowiadać głodnych kawałków – obrońcy tytułu awansowali do kolejnej rundy w stu procentach zasłużenie, byli lepsi. Aczkolwiek zespół z Kalisza również może być ze swojej postawy zadowolony. Gospodarze tanio skóry nie sprzedali i nie pozwolili Rakowowi na osiągnięcie zwycięstwa spacerkiem.

KKS KALISZ 1:2 RAKÓW CZĘSTOCHOWA

(B. Walencik 85′ – W. Gwilia 37′, M. Wdowiak 45+1′)

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Hiszpania

W Madrycie obwiniają złego człowieka. To oni odpowiadają za kadrową mizerię [KOMENTARZ]

Patryk Stec
1
W Madrycie obwiniają złego człowieka. To oni odpowiadają za kadrową mizerię [KOMENTARZ]

Piłka nożna

Hiszpania

W Madrycie obwiniają złego człowieka. To oni odpowiadają za kadrową mizerię [KOMENTARZ]

Patryk Stec
1
W Madrycie obwiniają złego człowieka. To oni odpowiadają za kadrową mizerię [KOMENTARZ]

Komentarze

2 komentarze

Loading...